środa, 16 maja 2018
5
Dopiero w niedzielny poranek zdaję sobie sprawę z tego , że wczoraj nikt mnie nie odwiedził. Może w końcu zrezygnowali i będę miała trochę spokoju. Czas w towarzystwie Andreasa zleciał mi niespodziewanie szybko. Co nie zmieniało faktu , że nadal cholernie mnie irytował i jego towarzystwo było dla mnie złem koniecznym. Do tego ciągle zastanawiałam się dlaczego to robił. Przecież byłam dla niego zupełnie obcą osobą. A on zachowywał się tak jakby znał mnie od zawsze. Czy naprawdę aż tak mu się nudziło? To chyba było jedyne logiczne wytłumaczenia, jego ciągłej obecności przy mnie. Innej nie brałam nawet pod uwagę. W końcu byłam tylko dziewczyną na wózku. Nikim więcej.
Kolejne godziny mijają prawie tak samo jak dzień poprzedni. Mimo moich protestów Andreas zabiera mnie na rehabilitację. I niewzruszony czeka na korytarzu na jej zakończenie.
Po południu , pojawia się Lisa z mamą. Opowiadają o tym co wydarzyło się przez ostatnie godziny. Wiem , że moja mama pracuje teraz dwa razy więcej niż wcześniej. Żeby zarobić jak najwięcej na moją rehabilitację gdy już stąd wyjdę. A zapewne w najbliższych dniach to nastąpi. Nie mają po co już mnie tu trzymać. I na rehabilitację będę mogła dojeżdżać z domu. Choć wcale nie mam zamiaru. I nikt mnie już do tego nie będzie zmuszał.
-Lea mówiła , że wczoraj miło spędziłaś dzień- chichot mojej młodszej siostry przerywa moje myśli.
-Lea? Nie było jej tutaj.
-Była, była. Tylko jej nie zauważyłaś. Miałaś inne towarzystwo i nie chciała Wam przeszkadzać- jakby na jej słowa Andreas wsuwa się do pokoju, witając się z moją rozanieloną siostrą i mamą.
-Przepraszam myślałem , że jesteś sama i chciałem Cię porwać do siebie - uśmiecha się powodując kolejny dziwny atak u Lisy.
-Tylko nie mów , że dziś kolejne zawody- przewracam oczami.
-Dokładnie. Ale jeśli masz gości...
-My właśnie wychodzimy - Lisa przerywa mu w połowie zdania ciągnąc mamę za sobą- wpadnę do Ciebie jutro.
-O widzisz. Ja jutro mam zabieg, więc będziesz musiała się obejść beze mnie.
-Nawet nie wiesz jaka będę szczęśliwa- prycham w jego kierunku.
-Emily! - moja mama podnosi głos po moich słowach.
-Niech się pani nie martwi. Zdążyłem się już przyzwyczaić - wybucha tylko śmiechem i zabiera mnie ze sobą. Jestem pewna, że moja młodsza siostra oddałaby teraz wszystko żeby być na moim miejscu.
Było wtorkowe popołudnie, Andreas pomału podniósł się z łóżka z zamiarem pójścia do Emily. To , że nie zjawiła się u niego wczoraj po zabiegu to zrozumiałe. Nawet się tego nie spodziewał. Przecież ledwo go tolerowała.
Ale to , że ani wczoraj , ani dzisiaj nie pokazała się na rehabilitacji było przegięciem. Gdy tylko dowiedział się o tym od młodej pielęgniarki , miał ochotę iść do niej i porządnie nią potrząsnąć. Co ona sobie myślała ? Przecież musiała tam chodzić. Czy naprawdę trzeba ją pilnować jak dzieciaka? Nie miał pojęcia dlaczego tak bardzo przejął się jej stanem. Przecież w ogóle jej nie znał. I nadal nie miał pojęcia co jej się stało. Coś jednak od samego początku go do niej przyciągało. Aż bał się co będzie, gdy jedno z nich opuści mury tego szpitala. Był pewny , że wtedy już nikt , ani nic nie zmusi jej do ćwiczeń. Musiał temu zapobiec. Nie wiedział jak , ale on już coś wymyśli.
-Nie powinieneś leżeć?- Emily siedzi na wózku i na moment podnosi głowę gdy do niej podchodzi.
-A Ty nie powinnaś być dzisiaj i wczoraj na rehabilitacji?- jest na nią wściekły. Nie ma pojęcia dlaczego. To w sumie nie powinno go obchodzić. Ale obchodzi.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie- prycha tylko.
-Nie, nie powinienem leżeć . Pozwolono mi wstać na chwilę.
-A Ty od razu postanowiłeś przyjść tutaj- kręci głową.
-Teraz Ty. Dlaczego nie pojawiłaś się na ćwiczeniach?
-Nie miałam ochoty. Wystarczy?
-Nie. Nie wystarczy - podnosi głos- jesteś nieodpowiedzialna . Zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko.
-Skończyłeś?- blondynka przewraca oczami , doprowadzając go do jeszcze większej wściekłości.
-Nie , nie skończyłem- syczy przez zaciśnięte zęby.
-To wyjdź. Wróć jak skończysz- patrzy mu prosto w oczy ze złością.
-Nie mogę tyle chodzić.
-To po cholerę w ogóle tu przylazłeś?
-Na kawę- uśmiecha się w końcu w jej stronę.
-Ciekawe kto ją zrobi , podobno nie możesz tyle chodzić.
-A Ty co? Ręce masz chyba sprawne? - w oczach dziewczyny po jego słowach pojawia się jeszcze większa złość, Andreas ciągnie jednak niewzruszony- Zrobisz ją w końcu czy nie?
Blondynka prycha , ale posłusznie ściąga z szafki dwa kubki i nastawia wodę w czajniku elektrycznym. Andreas nie spuszcza z niej wzroku. Wciąż zastanawia się co jej się stało. Musi za wszelką cenę się tego dowiedzieć. Dlaczego wylądowała w szpitalu? Kto doprowadził ją do takiego stanu? Nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego , że jest to ktoś kogo w życiu by o to nie podejrzewał. I ,że jak już pozna prawdę, nie będzie miał pojęcia co z nią zrobić.
Czuję jego wzrok na sobie, gdy szykuję tę cholerną kawę. Jego bezczelność przechodzi już wszelkie granice. Włazi tu kiedy chce , jakby był u siebie i jeszcze na mnie wrzeszczy. Co on sobie wyobraża. Zalewam kawę wrzątkiem i w szpitalnej sali rozchodzi się jej przyjemny aromat.
Zabieram ostrożnie jeden kubek i podjeżdżam do niego.
-Czekaj, pójdę po drugą- jego twarz rozjaśnia uśmiech i podnosi się powoli.
-Siedź. Im mniej będziesz nadwyrężał tą nogę , tym szybciej stąd wyjdziesz i będę mieć w końcu święty spokój - po moich słowach wybucha śmiechem.
-Chcesz się położyć? - pyta tylko gdy stawiam na małym stoliku drugą kawę.
-Dosyć mam już leżenia.
-Bo ja chyba nie powinienem siedzieć tak długo w drugi dzień po zabiegu- na początku nie bardzo wiem o co chodzi. Już po chwili patrzę ze zdumieniem jak ładuje mi się na łóżko , rozciągając się wygodnie. Jestem tak zaskoczona jego ruchem , że pierwszy raz od momentu wypadku wybucham głośnym śmiechem.
-Ty jesteś po prostu ... - przerywam , nie potrafiąc znaleźć słów na określenie go.
-Brakuje Ci słów , żeby określić moją wspaniałą osobę.
-Nie , po prostu nie chciałam , żebyś poczuł się zbyt urażony tym co chcę powiedzieć- rzucam , nie potrafiąc przestać się śmiać.
-Gdybyś jednak miała ochotę się położyć nie krępuj się. Zmieścimy się tutaj oboje- jego wesoły chichot przerywa skrzypnięcie drzwi i ku mojemu przerażeniu do pokoju wpada piątka facetów.
-A nie mówiłem , że nuda Ci tutaj nie grozi- chłopak widziany kilka dni temu z Andreasem podchodzi do nas ze śmiechem razem z całą resztą- Emily, dobrze pamiętam? Nie masz go jeszcze dosyć?
-Miałam go dosyć już w pierwszym dniu- parskam śmiechem kolejny już raz tego dnia- tylko on nic sobie z tego nie robi.
-Przedstawię Ci może resztę, bo Andreas chyba pierwszy raz w życiu nie ma ochoty z nami rozmawiać - faktycznie Andreas umilkł wraz z pojawieniem się kolegów, jakby niezbyt zadowolony z ich odwiedzin- Karl, David,Richard i Markus.
Spoglądam na wszystkich mierząc ich wzrokiem. Nie staram się nawet zapamiętać ich imion. Zapewne zaraz zabiorą stąd kumpla i znikną z mojego pola widzenia na zawsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chyba niepotrzebnie się uniosłam przy pożegnaniu z Leą. Zaczęłam żałować swoich słów, już w momencie jak kończyłam je wypowiadać. Przeci...
-
Andreas z niepokojem wszedł do pokoju. Zatrzymał się w drzwiach i spoglądał na obejmujące się dziewczyny. Przełknął ślinę na myśl o tym, ...
-
Luca opierał się o ścianę szkolnego budynku, spoglądając na zegarek. Mecz skończył się kilkanaście minut temu. I nie mógł się doczekać, aż ...
Teraz to już jestem pewna, że za wypadek Emily odpowiada ktoś z nowo poznanych przez dziewczynę osób,a równocześnie przyjaciół Andreasa.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, nie jest to sam Andreas, co do którego miałam na samym początku podejrzenia.
W końcu, tłumaczyłoby to jego chęć pomocy za wszelką cenę Em. Ale okazało się, że on robi to wszystko wyłącznie z czystej życzliwości i dobroci. W końcu nie mogłabyś zrobić z Andiego "tego złego". 😉
Wykluczam też chyba Stephana, bo nie byłby tak spokojny podczas jego pierwszego spotkania z dziewczyną i w dodatku nie przyszedłby po raz kolejny. Tak więc, została czwórka podejrzanych.
Nie będę zgadywać, którzy z nich postąpili tak okropnie i niewybaczalnie, uciekając z miejsca wypadku. Mam nadzieję, że to już niedługo się wyjaśni. Ale ja to ich już raczej, tutaj nie polubię! Jak można było się tak zachować?
Cieszę się, że zabieg Adreasa odbył się bez komplikacji i może teraz w spokoju wracać do pełni sprawności.
Czego nie można powiedzieć o Emily, która znowu odpuszcza rehabilitację i w ogóle się na niej nie pojawia. Nawet nie chcę myśleć, co będzie jak ona wróci w końcu do domu. Przecież tam to już kompletnie pogrąży się w jakiejś depresji.
W dodatku jej rodzinie się nie przelewa i jej mama musi pracować ponad siły, aby w ogóle mieć pieniądze na dalsze leczenie Emily, która w ogóle nie widzi dla siebie żadnej szansy. Uważając, że jej życie właściwie się skończyło. Strasznie to smutne...
Oby Andreas znalazł jakiś sposób, aby zmusić ją do walki. Ich kontakt nie może się tak po prostu urwać, bo jako jedyny ma jakiś wpływ na dziewczynę.
Poza tym, uwielbiam czytać ich wspólne rozmowy i przekomarzania. Są po prostu najlepsze. 😁
Zastanawiam się tylko, gdzie znowu zniknął Luca i co, dalej z jego związkiem z Emily. Bo trochę tutaj może w przyszłości zawadzać. 😂
Czekam, jak zawsze na następny rodział z niecierpliwością. 😊
Andreas jest człowiekiem, który pomaga Emily bezinteresownie 😊 Ale super! Myślałam że może chodziło o ten nieszczęśliwy wypadek i jakieś wyrzuty sumienia, a on po prostu ja polubił i się jej przyczepił. Ma na nią dobry wpływ, ale jeszcze nie w 100%. Czekam aż jakoś ja przekona do walki o swoją przyszłość, która nie jest jeszcze przesądzona. Cieszy mnie, że Andreas po zabiegu nadal jest pogodna osoba no i że operacja się udała 😀
OdpowiedzUsuńEmily to ma przesrane. Chodzi mi tutaj o wypadek i sytuację rodzinną. Musi czuć się okropnie wiedząc, że jej mama teraz pracuje w nadmiarze żeby opłacić koszty leczenia. Dlatego powinna być za to wdzięczna i przykładać się do rehabilitacji żeby po powrocie się odwdzięczyć! Ona za to pogrąża się w depresji i jak tak dalej będzie to faktycznie w nią wpadnie 😕
Andreas i Emily stworzyliby ciekawa parę, tylko trzeba by było pozbyć się Luki. Na szczęście to nic trudnego do zrobienia haha
Ciekawi mnie spotkanie z kumplami Andreasa. Obstawiam, że to któryś z nich potrącił Emily i zwiał z miejsca wypadku. Przyszłość pokaże jak to wszystko się potoczy, ale oby dostali za swoje!
Pozdrawiam,
N
Na szczęście wynika na to, że to nie Andreas jest sprawca wypadku. Przynajmniej tyle dobrego. teraz jego pomoc Emily jest naprawdę bezinteresowna. Ale nadal ciekawi mnie, kto był w tym samochodzie. Któryś ze skoczków? Na to wygląda. Już nie mogę się doczekać momentu, w którym wszystko wyjdzie na jaw. Coś czuję, że może być bardzo ciekawi.
OdpowiedzUsuńJeju, Andreas i Emily są tacy uroczy. Te ich przekomarzania i to, jak Andreas martwi się o dziewczynę. Może na razie ona nie bardzo chce tej pomocy, ale coś czuję, że niedługo to się zmieni i zrozumie, jak ważny jest obok ktoś taki jak Andreas.
Tylko pytanie, co w takim razie z Luką? Chłopak się ostatnio nie pojawia, ale wydaje mi się, że mimo wszystko nadal kocha Emily. Strasznie ciekawi mnie, jak to się między nimi ułoży.
Dobrze, że przynajmniej zabieg Andreasa przebiegł bez komplikacji. Teraz może już całkowicie skupić się na zmuszaniu Emily do rehabilitacji.
Przepraszam, że ten komentarz jest tak strasznie nieskładny, ale tak jakoś wyszło. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę.
Pozdrawiam
Violin