sobota, 22 grudnia 2018
50
Lea z Lisą wróciły do hotelu z krótkiego spaceru po Klingenthal. Miały ochotę pospacerować dłużej, ale ich kurtki zostały w pokoju. A zaczęło się robić coraz zimniej.
-Co teraz? Bo chyba do pokoju wrócić nie możemy- prychnęła Lisa , lekko zirytowana.
-Idziemy na colę?- Lea pociągnęła ją za rękę, widząc w hotelowym barze Stephana z chłopakami.
-A mamy inne wyjście?- Lisa wydęła usta, niczym obrażona pięciolatka, na co Lea wybuchnęła śmiechem.
-Nie złość się już.
-Nie złoszczę. Tylko martwię- odezwała się , gdy zajęły miejsce przy chłopakach - a jak po tym wszystkim będzie jeszcze gorzej?
-Nie będzie. Zaufaj mi - Lea posłała w jej stronę uśmiech.
-Gdzie zgubiłyście Em?- zagadnął Constantin.
-Ty tak lepiej o nią nie wypytuj, bo już zyskałeś miano jej faceta- Lea wybuchnęła śmiechem.Na widok zawstydzonego chłopaka , dodała szybko - przepraszam , nie mogłam się powstrzymać. I od razu dziękuję, że się nią zająłeś.
-Musiałem się zając własną dziewczyną- chłopak też w końcu się zaśmiał. Lea widziała jak Andreas zacisnął nerwowo szczękę po jego słowach - a poważnie to gdzie ona jest?
-Mam nadzieję , że właśnie rozwiązuje swoje problemy.
-A ja, że nie robi sobie kolejnych- prychnęła młodsza z dziewczyn, na co Lea zmierzyła ją karcącym spojrzeniem- dobra, dobra , już nie będę.
-Nie ma z Wami Richarda?- na dźwięk obcego głosu obie się odwróciły. Lisa tylko przewróciła oczami. Jakby chciała powiedzieć "a nie mówiłam".
-Nie widzieliśmy go od wyjścia ze skoczni- odezwał się Karl, na co Lea aż jęknęła.
-Podobno umówił się z Wami- dziewczyna wyglądała na zdezorientowaną. Lei zrobiło się jej szkoda. Zerknęła na Stephana błagalnym wzrokiem. Zanim chłopak zdążył otworzyć usta, odezwał się Andreas.
-Z nami?- zaśmiał się kpiąco- Lea może zaprowadź koleżankę. Ty zapewne wiesz gdzie jest Richard.
Szatynka spojrzała na nią wyczekująco. Ta jednak tylko przecząco pokręciła głową. Poczekała , aż dziewczyna odejdzie i zwróciła się do chłopaka.
-Tylko się pogrążasz Andreas- syknęła przez zaciśnięte zęby- zdajesz sobie sprawę z tego, że w ten sposób stracisz ją całkowicie?
-Już ją straciłem. Co ja gadam, nigdy jej nie miałem. Ona wiecznie była tylko jego. Założę się, że wciąż o nim myślała. Nawet wtedy gdy...
-Zamknij się- przerwała mu wściekła - wiedziałeś o tym. Wiedziałeś od dawna , że to jego kocha. To Ty nie pozwoliłeś jej odejść. Ona się zakochała Andreas. Tak samo jak Ty w niej. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Myślisz , że zrobiła to specjalnie? Że celowo chciała Cię skrzywdzić?
-Lea..
-Przemyśl to Andreas- przerwała mu- byliście świetnymi przyjaciółmi. Przypomnij sobie. I postaraj się zrobić wszystko , żeby Ci wybaczyła.
-Ona mi nie wybaczy Lea. Nigdy.
-Ona Cię potrzebuje. Mimo tego, że teraz jest na Ciebie wściekła. I nie chce Cię widzieć. Tylko musisz się ogarnąć.
-Lea ma rację Andreas- Stephan jak zwykle stanął po stronie dziewczyny , chwytając jej rękę - pogódź się z tym. Nie zmusisz Emily , żeby z Tobą była. Ale nadal możecie być przyjaciółmi. Jak mam być szczery, wolałem Waszą dwójkę właśnie w tej wersji. Ta druga była tak słodka, że aż mnie czasem mdliło.
-Żeby nas teraz nie mdliło na Wasz widok- parsknął śmiechem David. Jednym zdaniem rozładowując napięcie. Lea poczuła , że się czerwieni. Całe towarzystwo zerkało na nią i Stephana. Uśmiechając się pod nosem. Nawet Andreas. I naburmuszona jeszcze przed chwilą Lisa.
-Powinniśmy się chyba zbierać. Bo inaczej Werner urwie nam jutro głowę na skoczni- Karl podniósł się jako pierwszy. A za nim dość niechętnie reszta towarzystwa. Lea zerknęła na zegarek. Kilka minut temu minęła północ. Faktycznie, najwyższy czas iść spać. Jeśli któryś z nich chce jutro walczyć o podium w zawodach.
-Macie gdzie spać? Może załatwię Wam jakiś pokój?- zainteresował się Stephan. Gdy wszyscy upchnęli się w hotelowej windzie.
-Pójdziemy do siebie. Oni już chyba sobie wszystko wyjaśnili. Przecież Richard też musi w końcu wrócić do Klary- Lea zamyśliła się na myśl o szatynce. Znów zrobiło jej się żal dziewczyny. Dlaczego przez jedno kłamstwo tyle osób teraz musi cierpieć. O ile wszystko byłoby prostsze , gdyby Markus od razu się przyznał. A tak jedno kłamstwo pociągnęło za sobą kolejne. Tworząc całą lawinę nieporozumień i nienawiści.
-Jakby co, to wiesz gdzie mnie znaleźć- chłopak ścisnął jej dłoń, po wyjściu na korytarz. Pochylił się nad nią. I delikatnie musnął ustami jej policzek. Na co Lea znów się zaczerwieniła- mam nadzieję , że widzimy się na śniadaniu.
-Podoba Ci się , co? - piętnastolatka zaśmiała się, gdy zostały same. Lea westchnęła. Nie do końca wiedząc co powiedzieć. Bo podobał jej się. Od pewnego czasu czuła motyle w brzuchu , gdy Stephan był blisko niej. Ale bała się. Nie chciała robić sobie zbytnich nadziei. W końcu, mieszkali setki kilometrów od siebie. On był ciągle w rozjazdach. Ona zresztą też, odkąd zaczęła trenować w klubie.
-Nie wiem. Chyba - odezwała się w końcu cicho. Otwierając drzwi ich pokoju. W pomieszczeniu panował półmrok. Lea zmrużyła oczy , żeby coś widzieć.
-Jednak nie wrócił- szepnęła Lisa, na widok swojej siostry. Śpiącej w ramionach Richarda. Chłopak podniósł głowę na ich widok.
-Przepraszam. Już zmykam- odezwał się cicho. Próbując wstać ,tak żeby nie obudzić dziewczyny.
-Jak już jesteś to zostań, bo zaraz ją obudzisz - warknęła Lisa. Ale Lea widziała delikatny uśmiech na twarzy piętnastolatki. Młodsza dziewczyna odwróciła się na pięcie i zniknęła za drzwiami łazienki. Brunetka usiadła na drugim łóżku wpatrując się , w spokojną twarz swojej śpiącej przyjaciółki. Na której nawet w czasie snu gościł uśmiech, gdy była blisko niego.
-Muszę iść- Richard delikatnie dotknął ramienia jeszcze śpiącej blondynki. Emily nieznacznie uniosła powieki. I pokiwała głową. Pocałował ją w policzek. Był pewny, że zanim wyszedł z pokoju. Z powrotem już spała.
On sam nie miał najmniejszej ochoty, zostawiać jej ani na chwilę. Ale niestety nie miał wyjścia. Musiał powiedzieć o wszystkim Klarze. Był jej to winien. Wykorzystał ją. Do tego by zapomnieć. Co i tak z góry było skazane na niepowodzenie. Teraz to wiedział. Szkoda, że tak późno i kolejna osoba musiała cierpieć.
Do tego Klara, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wczoraj ją okłamał. Lea powiedziała mu , że dziewczyna szukała go wieczorem w hotelowym barze. Westchnął tylko i wszedł do pokoju. Tak jak się spodziewał. Dziewczyna nie spała i tępym wzrokiem wpatrywała się w okno. Obok łóżka stała już spakowana jej walizka.
- Przepraszam Klara- tak właściwie , nie musiał chyba nic więcej mówić. Bo ona i tak już wiedziała.
-Przepraszasz?- zaśmiała się smutno, zanim zdążył się odezwać ciągnęła dalej- całą noc próbowałam to zrozumieć. Ale nie rozumiem Richard. Wiem tylko, że to ją kochasz . Ją nie mnie. I ciągle mnie oszukiwałeś.
-To nie tak Klara. Starałem się wybić ją sobie z głowy, ale...
-Nie starałeś się. Nigdy tego nie chciałeś- rzuciła wściekła- powiedz mi tylko dlaczego, wczoraj od razu nie powiedziałeś , że do niej wracasz? Tylko jeszcze wcisnąłeś mi bajeczkę o spotkaniu z chłopakami. Kolejny raz kłamałeś patrząc mi prosto w oczy.
-Nie wiem Klara. Po prostu tak wyszło.
-A mnie się wydaje , że wiesz- warknęła- Ty nie byłeś po prostu pewny jak ona Cię przyjmie. Czy będzie chciała z Tobą gadać. I nic mi nie powiedziałeś, tylko dlatego żeby mieć gdzie wrócić. Chciałeś nadal ciągnąc to przedstawienie ze mną, gdyby Ci się nie udało.
-Zwariowałaś?- warknął. Mimo wszystko miała chyba trochę racji. Bał się, że Em nadal nie będzie chciała z nim rozmawiać.
-Przestałbyś przynajmniej udawać.
-Nie chciałem żeby tak wyszło Klara. Naprawdę miałem nadzieję , że nam...
-Jak mogło nam się udać? -przerwała mu - przecież Ty ciągle o niej myślałeś. Na okrągło. Nawet wtedy gdy byłeś ze mną w łóżku.
Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Mimo tego , że ją skrzywdził odetchnął z ulgą. Teraz nareszcie wszystko powinno się poukładać. Da Emily tyle czasu ile będzie potrzebowała. Najważniejsze, żeby ona w końcu była szczęśliwa. Po tym wszystkim co jej zrobili.
Już po kilku minutach, z powrotem wyszedł z pokoju. Najpierw skierował swoje kroki do pokoju Wernera. To też musiał wreszcie załatwić. Teraz nic już nie stało na przeszkodzie temu , by znów zaczął trenować w Oberstdorfie. Miał tylko nadzieję , że jego miejsc w drużynie nadal było wolne.
-Mogę?-zapukał i niepewnie wszedł do środka.
-Niech zgadnę. Postanowiłeś wrócić?
-Chciałbym. Oczywiście jeśli to możliwe.
-Wiesz , że nie będzie Ci łatwo? Miałeś ponad dwa miesiące przerwy od treningów. Nie mówię nawet o skoczni. Ale zapewne treningi na siłowni też odstawiłeś?- trener spoglądał na niego z powątpiewaniem.
-Wiem. Ale obiecuję , że dam z siebie wszystko. A nawet więcej- Werner miał rację. Od zawodów z Hinterzarten, nawet nie pomyślał o treningu. Najpierw nie miał zwyczajnie do tego głowy. A potem zaczęły się imprezy i alkohol. Co raczej nie szło w parze z jakimkolwiek treningiem.
-Jesteś pewny swojej decyzji? W kadrze B , jest kilka chłopaków, którzy zasługują na zajęcie Twojego miejsca. Więc jeśli zamierzasz za kilka tygodni znów zrezygnować. Nawet nie zawracaj mi głowy.
-Nie zamierzam. Przysięgam , że się nie zawiedziesz.
-Skąd ta zmiana decyzji? - Werner nadal mu nie wierzył. I w sumie mu się nie dziwił. Pewno doszły do niego już informacje o jego poczynaniach z ostatnich tygodni.
-Wiesz , że skoki to całe moje życie....
-Ale w pewnym momencie było coś ważniejszego- przerwał mu Werner.
-Nadal jest- na widok miny trenera dodał zaraz szybko- ona jest dla mnie najważniejsza. Ale to nie znaczy , że znów zrezygnuję ze startów.
-Ona? - Werner w końcu się zaśmiał. Richard odetchnął z nieukrywaną ulgą- mam nadzieję , że niedługo poznam tą wyjątkową osóbkę. Która zawróciła Ci w głowie do tego stopnia, że byłeś w stanie dla niej zrezygnować.
-Znasz ją. To Emily.
-Całkiem Ci odbiło?- na twarzy Wernera widać było niedowierzanie i złość. Zapewne na myśl o tym w jakim stopniu odbije się to na ich drużynie - Andreas się wścieknie, jak się dowie. Zdajesz sobie sprawę z tego jak to się skończy?
-Andreas wie. Od dawna.
-Dlatego wyjechałeś?
-Powiedzmy. To skomplikowane - nie mógł mu przecież wyjawić wszystkiego.
-Mam nadzieję , że wiesz co robisz- Werner pokręcił głową zrezygnowany. Richard posłał w jego stronę pewny uśmiech. I wyszedł z pokoju , by jak najszybciej znaleźć się przy Emily.
Andreas najwolniej jak potrafił wyszedł na korytarz . Nie miał najmniejszej ochoty schodzić na śniadanie. Niestety za godzinę mieli się udać na trening. A później czekały go ostatnie zawody letniego cyklu. On jednak najchętniej, już teraz wyjechałby z Klingenthal. Obawiał się widoku który zastanie w hotelowej restauracji . I tego jak sobie z tym poradzi.
Uśmiechnął się słabo widząc Stephana i Davida czekających na windę. W towarzystwie kumpli poczuł się trochę pewniej. Może przynajmniej uda mu się nad sobą zapanować gdy ją zobaczy. Gdy ich zobaczy. Bo był pewien , że będą tam razem.
Z lekkim strachem przekroczył próg pomieszczenia. I nie pomylił się. Zauważył ją od razu. Siedziała już z razem z dziewczynami. Po jednej jej stronie siedział Constantin , po drugiej Richard. Tak jakby oboje chcieli ją chronić. Przed nim. Zatrzymał się w pół kroku. Poczuł zalewającą go falę złości , zmieszanej z zazdrością.
-Musisz się z tym pogodzić - Stephan popchnął go w kierunku ich stolika.
-Łatwo Ci mówić- warknął - to nie Tobie , przyjaciel sprzątnął dziewczynę.
-Nic już na to nie poradzisz. Przecież nie będziesz ich unikał całe życie- wtrącił Karl.
-A niby czemu?-prychnął niczym małe dziecko.
-Bo to słabe? -zaśmiał się Stephan- to w końcu nie ich wina, że się w sobie zakochali.
Andreas chciał jeszcze coś powiedzieć. Ale Em nagle odwróciła głowę. Uśmiechnął się do niej. Licząc , że odpowie tym samym. Dziewczyna jednak zmierzyła go obojętnie i na powrót zajęła się kanapką na swoim talerzu. Westchnął ciężko. I razem z dwójką kumpli, zajęli miejsce po drugiej stronie stołu. Przy jej widocznym niezadowoleniu.
Przez kilka minut , nikt się nie odzywał. Jeszcze nigdy atmosfera nie była tak napięta w ich gronie.
-Emily.... - przerwał , gdy uniosła głowę i spojrzała na niego z niechęcią. Przymknął na chwilę oczy i przełknął ślinę- co z domem dziecka?
-To nie Twoja sprawa Andreas- wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-Martwię się, że przez to co się stało. Zrezygnujesz z tej pracy. A dzieciaki Cię kochają.
-Teraz się tym martwisz?- prychnęła.
-Em...
-Mówiłam Ci już wczoraj. Daj mi spokój. Przestań interesować się mną i moim życiem. Nie chcę z Tobą rozmawiać. Nie rozumiesz tego? - dziewczyna podniosła głos. Gwałtownie odsunęła krzesło i wstała- straciłam apetyt.
Andreasa znów zalała fala zazdrości, gdy Richard chwycił jej dłoń. Na jej twarzy , od razu pojawił się delikatny uśmiech. Andreas nie był w stanie tego oglądać.
-Zostań. Ja już wychodzę- podniósł się i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie.
Lea spoglądała to na Andreasa, to na swoją przyjaciółkę. Mimo tego że też była na niego cholernie wściekła. Teraz zrobiło jej się go zwyczajnie żal. Widać było, że chłopaka naprawdę męczy go to co się stało. I naprawdę martwi się o to , że dzieciaki przez niego stracą Em. Lea też nie miała pojęcia jaka jest decyzja Emily. Bo tak naprawdę ona sama chyba jej jeszcze nie podjęła.
-Co zrobisz Em?- odezwała się , gdy chłopak ze spuszczoną głową, opuścił restaurację.
-Z czym?- dziewczyna usiadła z powrotem i chwyciła do rąk kubek z kawą.
-Wracasz dziś z nami do Monachium? - blondynka ze świstem wciągnęła powietrze po jej słowach. Widać było , że nie ma pojęcia co robić. Złość na Andreasa. I to , że nie chce go widzieć. Mieszała się z jej sympatią do dzieci. I strachem o to , że je skrzywdzi.
-Nie mogę- odezwała się nagle Em. A na twarzy Richarda pojawił się uśmiech- to moja praca Lea. Podjęłam się jej. I nie mogę zrezygnować , bo tak mi się podoba. Zresztą nawet nie chcę. Bo i czemu miałabym chcieć?
-Myślałam, że...
-Nie zrezygnuję z dzieciaków z powodu Andreasa- przerwała jej z uśmiechem - tylko nie za bardzo wiem, jak mam się teraz dostać do Oberstdorfu.
-Pojedź ze mną do domu Em. Spakuję swoje rzeczy i jutro wyjedziemy razem do Oberstdorfu-Richard chwycił ją za rękę. Na co dziewczyna od razu się rozpromieniła. Pokręciła jednak przecząco głową, ku zdziwieniu Lei.
-To nie jest dobry pomysł- rzuciła blondynka, szukając wzrokiem siostry bruneta.
-Em..
-Nie zmienię zdania. Więc nie nalegaj.
-Znajdę Ci jakieś miejsce w samochodzie, I nadrobię trochę drogi - Constantin przewrócił oczami , na co blondynka wybuchnęła śmiechem.
-Czekałam , aż to zaproponujesz- Lea uśmiechnęła się do siebie , po jej słowach. W końcu miała wrażenie, że wszystko zaczyna się układać. Szkoda tylko, że za kilka godzin musiały się rozstać. I nic nie wskazywało na to, by w najbliższym czasie znów mogły się zobaczyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chyba niepotrzebnie się uniosłam przy pożegnaniu z Leą. Zaczęłam żałować swoich słów, już w momencie jak kończyłam je wypowiadać. Przeci...
-
Andreas z niepokojem wszedł do pokoju. Zatrzymał się w drzwiach i spoglądał na obejmujące się dziewczyny. Przełknął ślinę na myśl o tym, ...
-
Luca opierał się o ścianę szkolnego budynku, spoglądając na zegarek. Mecz skończył się kilkanaście minut temu. I nie mógł się doczekać, aż ...
Strasznie, ale to strasznie się cieszę, że wszystko znów zaczyna się układać. Serio, miałam już po dziurki w nosie tych wszystkich kłamstw i wzajemnego mydlenia oczu. Nareszcie wszyscy postanowili zagrać w otwarte karty. To trudne, bo trzeba zmierzyć się z własnymi błędami, ale na pewno na końcu da pożądany skutek.
OdpowiedzUsuńRichard porozmawiał z Klarą. Nie dziwię się, że dziewczyna była na niego wściekła. W końcu przez tyle tygodni wmawiał jej, że ją kocha. A ona żywiła nadzieję, że naprawdę zapomniał o Em. Tak się jednak nie stało i Klara ma prawo czuć się skrzywdzona. Mam jednak nadzieję, że w końcu i ona znajdzie miłość swojego życia.
Chłopaki mają racje – Andreas musi porozmawiać z Emily i spróbować znów być jej przyjacielem. Przecież nie miał tak naprawdę wpływu na to, w kim zakocha się dziewczyna. Jeśli naprawdę zależy mu na szczęściu Em to musi pozwolić jej być z Richardem.
Bardzo się za to cieszę, że Emily zdecydowała się nie porzucać pracy z dziećmi. Przecież to kochała, to była ta stała w życiu, której potrzebowała. Mam więc nadzieję, że teraz, u boku Richarda w końcu zazna prawdziwego szczęścia.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Jak dobrze, że wszystko zaczyna się układać i wyjaśniać! Te kłamstwa oraz sytuacje, które się przez nie zdarzyły zdecydowanie nie przyniosły niczego dobrego. Ale teraz jest ten czas, by wszystko naprawić, by działo się lepiej, by nie było już miejsca na żadne niedomówienia. Trzeba zapomnieć o tych bolesnych wydarzeniach z przeszłości i spojrzeć z optymizmem w przyszłość. Zdaję sobie sprawę z tego, że łatwe to nie będzie, ale powoli, do przodu :)
OdpowiedzUsuńRichard nawet nie musiał rozmawiać z Klarą, dziewczyna sama domyśliła się, co i jak. Szkoda mi jej, bo została przez niego wykorzystana i ma prawo czuć się skrzywdzona. Wierzę jednak, że znajdzie chłopaka, który pokocha ją bezgranicznie :)
Andreas... Zakochał się w Emily, tylko szkoda, że z czasem ta miłość zmieniła się w obsesję i chorą zazdrość. Ich przyjaźń była wyjątkowa i naprawdę fajnie by było, gdyby pozostali przyjaciółmi, ale przed nimi jeszcze długa droga do tego. Najpierw Em musi zdecydować, czy mu wybaczyć, czy nie, co wcale nie będzie łatwą decyzją do podjęcia. Ale może się uda! W końcu Andreas naprawdę ją kochał, a co ta miłość z nim zrobiła to już inna sprawa. Widok Em i Richarda ma prawo go boleć, ale gdyby nie te kłamstwa to wszystko byłoby inaczej. Ale nie ma co gdybać, tylko działać!
Em i Richard zasługują na szczęście i mam nadzieję, że ono dla nich nadejdzie bez żadnych komplikacji :)
Lea i Stephan - tak, tak, tak! :D
Również bardzo się cieszę, że Em zdecydowała iż nie porzuci pracy z dzieciakami. W końcu ta praca dała jej bardzo wiele :)
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
https://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ i https://te-entregare-mi-vida.blogspot.com/ zapraszam na nowe rozdziały ;*
UsuńW końcu po tych wszystkich kłamstwach, tajemnicach i udawnia. Nadszedł czas, gdzie wszystko zaczyna się powoli układać. 🙂 Ogromnie się z tego cieszę. W końcu czekałam na to od dłuższego już czasu.
OdpowiedzUsuńEmily i Richard powoli starają się zbudować coś, co zostało im uniemożliwione przed kilkoma miesiącami. Nareszcie mają wolną drogę do bycia ze sobą razem i cieszenia się z uczucia, jakie ich połączyło. Na szczęście większość osób jest im przychylnych, co niewątpliwie przyda się im w budowaniu wspólnej przyszłości.
Dobrze, że Emily postanowiła nie rezygnować z pracy w domu dziecka. To na pewno sprawiłoby duży zawód tym wszystkim dzieciom, które tak ją uwielbiają, a i ona przecież kocha tą pracę.
Richard za to w końcu wziął się za siebie. Postanowił wrócić do treningów i startu w zawodach. Na szczęście nie jest, jeszcze na to za późno. Jestem pewna, że nie zmarnuje tej otrzymanej od trenera szansy. Już Emily tego dopilnuje.
Cieszę się również, że zakończył swój pseudo związek z Klarą. Dziewczyna nie przejęła tego za dobrze, ale czy trwanie w związku bez miłości z tej drugiej strony ma jakikolwiek sens? Być może niedługo sama to zrozumie, że to się nie mogło udać.
Andreas nadal nie potrafi pogodzić się z rozstaniem z Emily. Wciąż nie widzi, że ich związek nie mógł się udać. Być może także potrzebuje czasu jak Klara, aby do tego dojść. Oby coś w końcu zrozumiał, bo niedługo wszyscy się od niego odwrócą. A przecież to w gruncie rzeczy dobry człowiek. Przynajmniej jeszcze do niedawna nim był.
Za to relacja Lei i Stephana coraz bardziej postępuje. Oby tak dalej, bo bardzo im kibicuję. Jestem pewna, że stworzyliby udaną parę.
Jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 🙂
Nowe rozdziały na http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ i https://te-entregare-mi-vida.blogspot.com/ :) przy okazji zapraszam na prolog czegoś nowego - https://ukryte-pragnienie.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuń