środa, 24 października 2018

40

 
  Andreas od kilkunastu dni plątał się po ośrodku , nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Czas pomiędzy treningami dłużył mu się niemiłosiernie. Kilkukrotnie szedł do jej pokoju, całkowicie zapominając , że Em już tutaj nie mieszka. Wszystko bez niej było tutaj bezsensu. I niby miał do niej blisko. I przynajmniej raz dziennie wpadał do domu dziecka.
  Ale to nie był to samo. Emily była tak pochłonięta dzieciakami. Że zwyczajnie brakowało jej czasu dla niego. Albo  nie chciała go dla niego znaleźć. Nawet na rehabilitację chodziła w takich godzinach gdy on był na treningu. Nie miał pojęcia czy to był zwykły zbieg okoliczności. Czy po prostu nie chciała z nim spędzać czasu.
  Gdyby jeszcze była Agnes mógłby ją poprosić żeby zatrzymała Emily , aż wróci. Ale dziewczyna dopiero dzisiaj wracała z wakacji. I zastępował ją jakiś całkowicie nieznany mu chłopak.


   Od tej pieprzonej nocy w Hinterzarten . Wszystko między nimi się zmieniło. Nie potrafił zapomnieć jej widoku z Richardem. Obraz powracał do niego na okrągło. Powodując coraz większą zazdrość. Bo mimo , że jego kumpel wyprowadził się z Oberstdorfu. I całkowicie zerwał z nimi jakikolwiek kontakt. Andreas miał wrażenie, że w myślach blondynki jest na okrągło.  Za każdym razem gdy do niej przychodził. Widział to w jej oczach.
   Miał nadzieję że dzisiaj będzie inaczej. Zaraz po wieczornym treningu. Skierował swoje kroki do domu dziecka. Stanął w drzwiach świetlicy. I z boku obserwował jak blondynka rozmawia z grupą starszych dziewczyn. Były tylko dwa , trzy lata młodsze od niej. Od razu było widać , że dogadują się znakomicie. Szeptały między sobą. Raz za razem wybuchając śmiechem. Oczy dziewczyny były jednak ciągle smutne. Najgorsze było to, że wydawały mu się smutniejsze niż kiedykolwiek wcześniej . Nawet na samym początku gdy poznał ją po wypadku. Nie miała tak smutnego spojrzenia. Blondynka nagle odwróciła głowę w jego stronę. Uśmiechnęła się. Jak gdyby cieszyła się , że go widzi. Powiedziała coś do trójki dziewczyn. Powodując ich kolejny wybuch śmiechu. Podeszła do niego. Delikatnie pocałowała go w policzek.
- Chodź- złapała go za rękę i pociągnęła w kierunku wyjścia na plac zabaw za budynkiem.  Zajęła miejsce na dużej huśtawce. Uśmiechnęła się , wpatrując się w zachodzące słońce na wrześniowym niebie.  Usiadł przy niej, a ona od razu położyła się na jego kolanach. Niby wszystko było w porządku. Niby...
-Tęsknię za Tobą Emily.
-Widujemy się codziennie Andreas- przewróciła oczami ze śmiechem. Podniosła się na chwilę , całując go w policzek.
-To nie to samo. Wiesz o tym.  Ciągle nie masz czasu. Ciągle jesteś zajęta. A to Lily chce żebyś jej poczytała. Za chwilę Aaron ciągnie Cię do zabawy. A w kolejce czeka już Lukas i ....
-Daj spokój. To moja praca- przerwała mu.
-Ale nie dwadzieścia cztery godziny na dobę Em.
-To dzieciaki Andreas. Całkowicie same i zagubione.
-Spędzasz z nimi więcej czasu niż ze mną- rzucił zirytowany. Czasem żałował , że zaproponował jej to zajęcie. Nie miał pojęcia , że tak to będzie wyglądało.
-Chyba nie jesteś zazdrosny Andreas- parsknęła z rozbawieniem.
- Nie-prychnął urażony- Ja po prostu ciągle mam wrażenie.   Że Ty wcale mi nie wybaczyłaś. Że ciągle ...
-Przestań - przerwała mu, denerwując się - jestem tu z Tobą Andreas.  Rozumiesz? Nie , sama czy z kimś innym. Tylko właśnie z Tobą. To chyba o czymś świadczy.
-Wiem, ale...
-Nie ma ale, Andreas. Umówiliśmy się , że nie będziemy do tego wracać- podniosła się szybko i zeskoczyła z huśtawki- poczekaj na mnie chwilę.


  Chłopak przeklął siebie w myślach. Po co znowu zaczął ten temat. Wyciągnął telefon i zaczął przeglądać portale społecznościowe. Czekając , aż wróci. Po godzinie był już nieźle wkurzony. I miał dosyć czekania. Już chciał iść jej poszukać, gdy z uśmiechem stanęła przed nim.
-Przepraszam. Lily trochę marudziła i nie chciała zasnąć- przerwała na moment i przygryzła wargę - na dzisiaj skończyłam. Będę potrzebna dopiero rano. Więc..
 Znowu przerwała. Patrzała na niego z uśmiechem. Stanął przed nią . Wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami. Rano. Czy to znaczy? Czy ona chce?
-Będziemy tutaj tak stać?- wybuchnęła śmiechem. Chwyciła go za rękę. Była taka jak kiedyś. Tylko te jej oczy. Otrząsnął się po chwili.
-Chcesz iść ze mną do ośrodka?
-No chyba , że nie chcesz- wzruszyła ramionami- ale mówiłeś , że się stęskniłeś.
Przyciągnął ją do siebie. Zatapiając się w jej ustach. Odsunęła się ze śmiechem.
-To chyba znaczy , że chcesz- stwierdziła, ciągnąc go w kierunku ulicy.


 Andreas uśmiechnął się do siebie. Na samą myśl o spędzeniu całej nocy z Em. Nareszcie znalazła dla niego trochę czasu. Tym bardziej , że jutro znowu wyjeżdżał na kolejne zawody. 
  Stał w oknie i patrzył , jak rozmawia z Agnes. Która nareszcie  wróciła z krótkiego urlopu. Rozmawiały kilka minut .  Po czym pożegnały się i blondynka weszła do budynku. Po chwili już stanęła przy nim .
-Przepraszam. Teraz już jestem tylko Twoja-  objęła jego szyję rękami. Zaczął ją całować.       Dziewczyna rozpięła bluzę i zsunęła ją z ramion. Pociągnęła go w stronę łóżka. Opadli na nie,  nie odrywając się od swoich ust.  Em uniosła biodra , szybko pozbywając się spodenek.  Odsunął się od niej nieznacznie.
-Kocham Cię - dziewczyna uśmiechnęła się słabo ,po jego słowach. I przymknęła oczy. Tak bardzo chciałby , żeby odpowiedziała mu tym samym. Jak na razie niestety nie mógł chyba na to liczyć. I tak powinien chyba uznawać za cud , to że jest tu dzisiaj z nią.
  Emily wsunęła rękę pod jego t-shirt . Sprawnym ruchem, ściągnęła go z niego. Delikatnie przesuwała paznokciami wzdłuż jego pleców. Sprawiając , że był coraz bardziej podniecony. Po chwili zaczęła odpinać pasek jego spodni. Próbował stłumić jęk, gdy jej palce zawędrowały pod gumkę jego bokserek. Z wielkim trudem znów się od niej odsunął.
-Nie chcesz?- spojrzała na niego z pod przymkniętych powiek, zagryzając usta.
-Przecież wiesz Em- wychrypiał. Blondynka przylgnęła do niego całym ciałem. Przygryzła płatek jego ucha. Doprowadzając do coraz większego szaleństwa.


 -Pójdę pod prysznic- Em pocałowała go w usta. I z ociąganiem wstała z łóżka. Andreas uśmiechnął się do siebie na myśl o ostatnich godzinach. Spojrzał na zegarek. Dochodziła szósta. Emily zapewne za chwilę będzie musiała wrócić do domu dziecka. Podniósł się i przygotował kawę w ekspresie. Miał nadzieję , że dziewczyna znajdzie jeszcze chwilę żeby ją z nim wypić.

  Wyszła z łazienki po kilku minutach, owinięta ręcznikiem. Z uśmiechem wskoczyła na łóżko.
-Zrobiłeś kawę- posłała w jego stronę uśmiech. Gdy podał jej kubek gorącego napoju. I usiadł przy niej. Upiła kilka łyków i odstawiła ją na podłogę przy łóżku- muszę się zbierać.
-Zostań jeszcze chwilę.
-Nie mogę - jęknęła. Jednak zamiast się podnieść, opadła z powrotem na poduszkę . Przeciągnęła się i przymknęła oczy. Zajął miejsce przy niej i pocałował ją w czubek głowy.
-To właśnie tak powinien wyglądać nasz pierwszy raz Em- szepnął. Dziewczyna uniosła głowę. Otworzyła usta , żeby coś powiedzieć. Ale nie pozwolił jej na to- ciągle nie potrafię, sobie wybaczyć tego co wtedy się stało Emily. Ciągle myślę o tym jak bardzo Cię wtedy skrzywdziłem. A Ty mimo wszystko zostałaś ze mną. Dlaczego Em?
-To chyba nie jest ważne. Ważne jest to , że jesteśmy razem. Że jesteś szczęśliwy.
-Że ja jestem szczęśliwy? A Ty? Jesteś szczęśliwa?- musiał zapytać. Musiał wiedzieć. Ciągle go to męczyło. Czy była z nim szczęśliwa?
-A jak myślisz?- zaśmiała się . Brzmiała tak radośnie i szczerze.
-Ty i Richard. Co tak naprawdę było między Wami?- nie miał pojęcia dlaczego zapytał. Dlaczego postanowił wrócić do  tamtej nocy w Hinterzarten. Przecież mieli do tego nie wracać. Na samo  wspomnienie, ogarnęła go wściekłość. Spojrzała na niego zaskoczona. Jakby nie wierzyła w to co słyszy.  Na jej twarzy pojawił się grymas bólu i  złości. Przełknęła głośno ślinę. Jej palce odruchowo zacisnęły się w pięści .
-Co było między nami?- odezwała się akcentując każde słowo.
-Przecież wiesz , że ja wiem Emily. Wiesz , że Was wtedy widziałem. Już wtedy powinniśmy o tym porozmawiać.
-Tamtej nocy, miałam Ci  powiedzieć. Nie zdążyłam. Stało się , to co się stało.
-Powiedz mi teraz Em- chwycił ją za ręce. Westchnął ciężko. Bojąc się tego co usłyszy. Ale chciał tego. Chciał wyznania prawdy przez nią.
-Wtedy w hotelu, do niczego nie doszło między nami. Wyszłam od niego, żeby porozmawiać z Tobą- uśmiechnął się słabo , słysząc jej słowa- ale ...
Przerwała. Przymknęła oczy. Jej palce, mocniej zacisnęły się na jego dłoniach. Odetchnęła głęboko. I odezwała się cicho.
-Ale przespałam się z nim wcześniej. Nie wiem dlaczego. I jak to się stało. Nie będę wymyślać czegoś na siłę. Nie będę się tłumaczyć. Mogę Cię tylko przeprosić. Zdradziłam Cię. Mimo, że tego nie chciałam.
 A więc jednak. Andreas zacisnął nerwowo szczękę. Dziewczyna wpatrywała się w niego w nerwowym oczekiwaniu. Niby o tym wiedział. Ale teraz w końcu usłyszał to z jej ust. Teraz był tego pewien.
-Kochasz go ?Zależy Ci na nim? Chcesz z nim być?- kolejne pytania same wypływały z jego ust.
-Nie, nie , nie- podniosła głos. Po chwili odezwała się szeptem- to z Tobą jestem Andreas. Z Tobą chcę być. Chyba , że teraz to Ty nie chcesz.
-Ale to z nim się przespałaś Em - wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Nie wiem jak to się stało- z jej oczu zaczęły wypływać pojedyncze  łzy- przecież wiesz , co on mi zrobił. Wiesz jak mocno go nienawidzę.
-Właśnie. I dlatego jest to dla mnie niezrozumiałe Em. On pozbawił Cię wszystkiego. Prowadził ten pieprzony samochód po alkoholu. Potrącił Cię. I do tego zostawił Cię tam samą. A Ty...- przerwał. Znów kłamał. A miał tego nie robić. Chciał z nią szczerze porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko.Ale nie potrafił. Nie chciał. Jedyne czego chciał, to pogrążyć Richarda mocniej.
-On nic dla mnie nie znaczy. Już nie. Zapomniałam o nim. I o tym co się wydarzyło- otarła łzy i patrzała mu prosto w oczy. Ze wszystkich sił starał się odgadnąć czy przez przypadek nie kłamie. Dziewczyna nie spuściła wzroku, nawet na moment gdy wpatrywał się w nią intensywnie. Czy to możliwe , że była z nim szczera? Przez chwilę patrzeli na siebie w ciszy.
-Wierzysz mi Andreas?- odezwała się w końcu pierwsza.
-Tak - szepnął. Przyciągając ją do siebie. Chciał jej wierzyć. Musiał jej wierzyć. Inaczej wszystko zupełnie straci sens.  Uniosła głowę i złączyła ich usta w pocałunku.
-Miałaś iść do domu dziecka - wymruczał pomiędzy jej pocałunkami.
-Chyba mam jeszcze trochę czasu- uśmiechnęła się. Zsunęła z siebie ręcznik. Kolejny raz sprawiając , że zapomniał o wszystkich wątpliwościach. Które męczyły go jeszcze przed chwilą.




Nadal z telefonu :( 

wtorek, 16 października 2018

39



  Andreas kilka minut po powrocie, zjawił się w pokoju Em. Zastał jednak pusty pokój. I nawet nietknięte bagaże po podróży. Wybrał jej numer . I od razu usłyszał dźwięk  telefonu, pozostawionego na łóżku.
   Wyszedł z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Miał nadzieję , że za chwilę ją znajdzie. Że nie uciekła do Richarda. Ze złością skierował się do pokoju Lei i Lisy.
  Młodsza z dziewczyn siedziała na łóżku bawiąc się telefonem. Na jej twarzy zagościł uśmiech, gdy tylko na niego spojrzała.
-Szukasz Lei?- odłożyła telefon na szafkę ,  gdy przy niej usiadł.
-Bardziej Emily. Myślałem,  że jest u Was.
-Lea do niej poszła. Wysłały tylko smsa , że idą na spacer- znów się uśmiechnęła- chyba chcą wykorzystać ostatnie godziny razem. Wiesz , jutro się stąd zwijamy.
-No tak. Całkiem o tym zapomniałem- uśmiechnął się do niej. Słowa młodszej z sióstr trochę go uspokoiły. Jednak nie do końca. Przecież obie z Leą mogły kryć dziewczynę. Nie byłoby w tym przecież nic dziwnego.

   Posiedział z nią jeszcze chwilę. Śmiejąc się i żartując. Chciał zająć czymś myśli. Co i tak całkowicie mu się nie udało. Co zrobi , jeśli blondynka jednak poszła do Richarda? Jeśli wyda się to, że namówił go do pójścia na policję? Pewno będzie na niego wściekła. Może nawet go zostawi. Przez moment pożałował tego co zrobił. Po chwili jednak przypomniał sobie ich widok na hotelowym korytarzu. I znów ogarnęła go złość.


  Wyszłam z domu bruneta. Nie oglądając się za siebie. Bałam się, że jedno spojrzenie w jego kierunku wystarczyłoby żebym się wróciła. A tego nie mogłam zrobić. Już i tak nie miałam pojęcia jak wytłumaczę swoją nieobecność Andreasowi. Bo on zapewne już zauważył , że mnie nie ma.
Teraz jeszcze mocniej niż wcześniej nie mogłam go zostawić. O ile jeszcze wczoraj było to spowodowane tym , że nie chciałam go zranić. Dziś zwyczajnie kierował mną strach. Strach o Richarda. Byłam pewna , że Andreas nie zawahałby się ani chwili. I od razu doniósł na niego na policję. Po tym jak się zachował w nocy. I po tym co nagadał brunetowi. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. I nie miałam wyjścia.
  Dlatego ten ostatni raz musiałam go pocałować. Musiałam poczuć jego usta na swoich. Musiałam  się z nim pożegnać. Bo nigdy więcej to nie mogło się zdarzyć. I miałam nadzieję , że Richard uszanuje moją prośbę. I nie będzie się zbliżał do ośrodka. Żeby nic głupiego nie wpadło mi wtedy do głowy.

-Dłużej się nie dało?- Lea ze śmiechem wyskoczyła za rogu domu dziecka, prawie doprowadzając mnie do zawału.
-Co tutaj robisz?
-A jak myślisz? Kryję swoją najlepszą przyjaciółkę- mruga do mnie- napisałam Lisie , że idziemy razem na spacer.
-Dziękuję Lea- jestem jej niezmiernie wdzięczna. W sumie nadal nie wymyśliłam  co powiedziałabym Andreasowi.
-Widzę , że coś się dzieje Em. I nie zaprzeczaj. Dlaczego Andreas nagadał Richardowi , że chcesz iść na policję?
-Wiedziałaś że to on?
-Richard mi powiedział. Nie zdążyłam Ci powiedzieć.
-Miałaś rację Lea. On nas widział. A teraz zrobi wszystko, żeby się pozbyć Richarda z mojego życia.
-Powiedziałabym Ci , że on taki nie jest. Ale... - przerywa na moment- coś się w nim zmieniło Em.
-Wiem Lea. Dlatego, poprosiłam Richarda, żeby nie pojawiał się w ośrodku. Przynajmniej przez pewien czas.
-Dalej w to brniesz Em? Nadal twierdzisz , że to z Andreasem chcesz być?
-Tak- ucinam krótko , bo nie widzę zbytniego sensu. W całej tej dyskusji. I  dalszą drogę spędzamy w całkowitym milczeniu.  Już z daleka widzę Andreasa czekającego na mnie przed budynkiem. Widzę jego uśmiech gdy na mnie spogląda. I też próbuję się uśmiechnąć. Niestety wychodzi mi to jeszcze gorzej niż zwykle.


-Gdzie byłaś Em?- chłopak wpatruje się we mnie, gdy znikamy za drzwiami mojego pokoju. Uśmiecha się. Jednak w jego oczach widzę złość. Którą z całych sił stara się ukryć.
-Chciałyśmy się przejść z Lisą. Pobyć jeszcze przez chwilę razem, przed jej wyjazdem- odpowiadam spokojnie. Licząc , że mi uwierzy. Że przestanie drążyć temat. Że da mi spokój.
-Em... - przerywa. Chwyta mnie za rękę. Siada na łóżku, sadzając na swoich kolanach- naprawdę mi wybaczysz?
-Zapomnijmy o tym Andreas- odzywam się cicho- nie chcę do tego wracać. Chciałabym zacząć wszystko od początku. Tak jakbyśmy dopiero się poznali. Jakby nie było ostatniej nocy. Wypadku. I wszystkiego co się wydarzyło.
Chłopak spogląda na mnie. Jestem pewna , że wie. Że ja wiem. Dlaczego to zrobił. Że obydwoje wiemy wszystko. O ostatniej nocy, o Richardzie.
-Jesteś w stanie zapomnieć o tym wszystkim?- akcentuje ostatnie słowa.
-Nie wracajmy do tego Andreas. Tak będzie najlepiej- kiwa wolno głową , po moich słowach. Uśmiecham się do niego. Odwzajemnia uśmiech. Przytula mnie do siebie.
-Nigdy już nie zrobię niczego , żebyś cierpiała- szepcze w moje włosy- kocham Cię Emily.
Nie odpowiadam. Bo choćbym nie wiem jak bardzo się starała. Nie mogę odpowiedzieć mu tym samym.


  Lea ostatni raz przytuliła przyjaciółkę do siebie. Stały na parkingu czekając na Lisę, która poszła powiedzieć Andreasowi ,  że są już gotowe do wyjazdu. Chłopak miał ich odwieźć na pobliski dworzec. Skąd miały się udać w powrotną drogę do Monachium.
-Już za Tobą tęsknię - odsunęła się od blondynki i otarła łzy cisnące się jej do oczu.
-Ja też. Nie mogę uwierzyć, że już za chwilę Was tu nie będzie- Em spojrzała na nią smutno. Też walcząc z nadchodzącymi łzami.
-Nie myślałaś o tym , żeby jechać z nami? Dokończyć rehabilitację gdzieś u nas. Iść na studia?- Lea wiedziała, że jeszcze niedawno sama namawiała ją do zostania w Oberstdorfie. Wtedy była pewna, że jej przyjaciółka znajdzie szczęście przy Andreasie. Że on nigdy jej nie skrzywdzi. Że zrobi dla niej wszystko. Teraz jednak wszystko się zmieniło.
-Nie chcę iść na studia Lea. Chcę iść do pracy. Pomóc mamie.
-Ale może jednak w Monachium byłoby Ci łatwiej ?
-Łatwiej?- Em zmrużyła oczy , wpatrując się w nią .
-Zapomnieć Emily. O Richardzie.
-Lea....
-Daj spokój Em- przerwała jej- Spójrz prawdzie w oczy. Zakochałaś się w nim. Mimo tego, co zrobił. To , że będziesz zaprzeczać. Nie sprawi, że to się zmieni.
-Wiem Lea- dziewczyna spuściła głowę- i nie zamierzam zaprzeczać. Ale mówiłam Ci już kilka razy. To z Andreasem jestem. I będę. Tak postanowiłam. O Richardzie zapomnę. Zobaczysz. Wystarczy , że nie będziemy się się spotykać.
-Chciałabym, żeby tak było Em. Żebyś była szczęśliwa.
-Będę. Obiecuję- blondynka zaśmiała się lekko. Lea i tak była pewna, że pod tym śmiechem chciała ukryć swoje smutki. Miała tylko nadzieję , że jej przyjaciółka wie co robi. I nie będzie cierpieć bardziej niż teraz. Ale Emily w końcu była dorosła. To było jej życie. I jej decyzje. Na które ona nie miała wpływu. Mogła tylko próbować na nią wpłynąć. To niestety nie przynosiło, ostatnio żadnego skutku. Dlatego musiała odpuścić. Lea westchnęła tylko i uśmiechnęła się do niej zrezygnowana.


  Andreas stał przed budynkiem czekając na Emily. Dziewczyna chciała iść do do domu dziecka.  Omówić szczegóły swojej pracy. I postanowił jej towarzyszyć.
  Gdy zobaczył samochód Richarda zatrzymujący się na parkingu zaklął pod nosem. Przyjaciel nie kontaktował się z nim od ich rozmowy w Hinterzarten. I Andreas był pewny że ma go już z głowy.
- Nie zgłoszę się sam Andreas- chłopak odezwał się do niego , gdy ten tylko się zbliżył- dobrze wiesz że to nie ja prowadziłem. Może powinieneś namówić do tego Markusa.
-Ale Em ...
- Jeżeli Emily chce, niech to zrobi. Wtedy wszystko w końcu się wyjaśni. Ja nie mam zamiaru brać wszystkiego na siebie. Całe to kłamstwo i tak zabrnęło za daleko.
Andreas spojrzał na niego ze złością. Nie miał jednak teraz czasu prowadzić z nim dyskusji. Bo blondynka wyszła już z budynku i zbliżała się do nich.
- Jasne.  Rozumiem- opanował się szybko- co tutaj robisz ?
- Umówiłem się z Wernerem.
-Dzisiaj ? Przecież nie mamy treningu - Andreas uśmiechnął się do podchodzącej dziewczyny. I złapał ją w pasie przyciągając do siebie.
- Próbuje mnie namówić żebym jednak nie rezygnował - Richard zaśmiał się lekko.
-Rezygnował? - obydwoje w jednej chwili spojrzeli na Em która odezwała się cicho.
- Tak. Z reszty startów w letnim cyklu. Po prostu wyjeżdżam na kilka miesięcy. I nie będę miał jak trenować.
-Żartujesz?- Andreas próbował opanować uśmiech cisnący mu się na usta. Czuł jak dziewczyna cała sztywnieje , gdy Richard pokręcił przecząco głową .
-A zima ? Puchar Świata? - znów się odezwała.
- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość- brunet uśmiechnął się do niej . Andreas czuł jak znów zalewa go fala zazdrości- nie będę Was zatrzymywał. Pozdrów chłopaków.
  Richard po chwili zniknął za drzwiami budynku. A Andreas ze złością patrzył jak jego dziewczyna usilnie walczy z nadchodzącymi łzami.
-Idziemy? - pociągnął ją za rękę.
- Jasne  - Em zamrugała szybko. Uśmiechnęła się do niego. Jej spojrzenie jednak było tak samo smutne . Jak ostatniej nocy w Hinterzarten .


  Przyglądał się  blondynce, gdy ta omawiała szczegóły swojej nowej pracy.  Przez myśl  przeszło mu, że między nimi będzie już teraz tylko lepiej. W końcu pozbył się Richarda. Może nie w taki sposób o jaki mu chodziło. Ale najważniejsze było to, że jego kumpel zniknie z Oberstdorfu. Do tego  widział, że Emily naprawdę cieszy się tym ,że będzie mogła pracować z dzieciakami. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech gdy tylko przekroczyła próg domu dziecka. A smutne oczy nabrały blasku. Widział z jakim entuzjazmem wysłuchiwała zakresu swoich obowiązków. Jak wybuchała radosnym śmiechem, gdy któreś dziecko niby przypadkiem wpadało do gabinetu, byleby tylko się z nimi przywitać.  Był pewny, że teraz wszystko musi się ułożyć.

  Całą powrotną drogę z domu dziecka spędzili  jednak w zupełnym milczeniu. Andreas spoglądał na nią z boku, nie wiedząc co powiedzieć.  Emily wpatrywała się w chodnik pod swoimi stopami. Zawzięcie kopiąc wszystkie kamyki które znalazły się w jej polu widzenia. Już się nie uśmiechała. Już nie błyszczały jej oczy.
-Jutro zacznę pakować swoje rzeczy- odezwała się w końcu . Zajmując miejsce na ławce przed budynkiem.
-Chyba nie zamierzasz od razu się tam przenosić?
-Dlaczego? Tak będzie mi łatwiej. Rehabilitacji mam już coraz mniej . Więc nie ma sensu żebym tu jeszcze mieszkała.
-Ale Ty nie możesz !- podniósł głos. Blondynka od razu skuliła się w sobie. Opanował się i dodał już spokojniej- Em, przecież możesz tu mieszkać. I po prostu codziennie rano wychodzić do pracy.
-Po co mam sobie wszystko komplikować?- szepnęła po chwili.
-Nie chcę się z Tobą rozstawać Emily.
-Przecież ja ciągle będę w Oberstdorfie. Kilkaset metrów dalej. To niczego nie zmieni. Możesz wpadać do mnie kiedy chcesz.
-Ale to już nie będzie to samo- prychnął niczym obrażone dziecko.
-Daj spokój -Em zaśmiała się cicho. Jakby z ulgą- jesteśmy ze sobą na okrągło. To dobrze nam zrobi. Bo jeszcze mógłbyś się mną znudzić.
-To chyba niemożliwe - przyciągnął ją do siebie. Wtuliła się w jego ramiona. Miał jednak wrażenie , że myślami była daleko stąd.


Nie wiem kiedy uda mi się dodać kolejny rozdział. Nadal mam zepsutą klawiaturę w laptopie. A pisanie na komórce, doprowadza mnie do szału. Więc z góry przepraszam też, jeśli komentarze pod Waszymi blogami nie będą zbyt długie. I z literówkami ;) 

wtorek, 9 października 2018

38


 Andreas z niepokojem wszedł do pokoju. Zatrzymał się w drzwiach i spoglądał na obejmujące się dziewczyny. Przełknął ślinę na myśl o tym, że Emily o wszystkim opowiedziała Lei. W końcu były przyjaciółkami . Na pewno rozmawiały ze sobą o wszystkim. Ta, jednak uśmiechnęła się do niego i wyszła z pokoju. Więc Em nic nie powiedziała. Odetchnął z ulgą. I usiadł na łóżku wpatrując się w blondynkę, wkładającą ciuchy do walizki.
-O której wyjeżdżamy? Mam nadzieję , że teraz się wyrobię i nie trzeba będzie na mnie czekać- odezwała się jak gdyby nigdy nic. Zaśmiała się, trochę nerwowo.
-Zdążysz Em. Możesz to na chwilę zostawić?- chwycił ją za ręce. Usiadła przy nim. Widział jednak , że nie miała na to ochoty.
-Wolałabym to skończyć.
-Musimy porozmawiać Emily- słowa z trudem przechodziły mu przez gardło- Nie mam pojęcia jak mam Cię przepraszać. Nie chciałem tego . To nie tak miało wyglądać. Nie chciałem Cię skrzywdzić. Jesteś w stanie o tym zapomnieć? Wybaczyć mi?
  Dziewczyna nie odzywała się. Wpatrywała się pustym wzrokiem w drzwi . Jakby miała nadzieję , że zaraz ktoś w nich stanie. I zabierze ją od niego.
-Wiem , że cokolwiek bym nie powiedział. I tak mnie  nie usprawiedliwi. Zachowałem się jak skończony cham. Jak idiota.  I zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mieć ze mną nic wspólnego- ciągnął dalej. Coraz bardziej przerażony tym , że go zostawi. Że zabierze swoje rzeczy i po prostu odejdzie. Do niego. Do Richarda. Odwróciła się w jego stronę. Spojrzała mu prosto w oczy.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Nie wiem Em- skłamał. Przecież wiedział. Znów na moment ogarnęła go wściekłość , że sypia z jego przyjacielem. Opanował się szybko. Jeżeli chciał z nią być. Musiał o tym zapomnieć. Nie mógł pozwolić by znowu puściły mu nerwy- chyba za dużo wypiłem. Choć to w żadnym stopniu mnie nie usprawiedliwia. Nie potrafię sobie wybaczyć, że cierpisz przeze mnie.
-Bałam się.
-Wiem Em. Nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko wybacz mi . Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie Emily- chwycił ją za ręce- kocham Cię .  Jesteś dla mnie wszystkim.
  Dziewczyna patrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Bez słowa kiwnęła głową. Nie wiedział czy może to uznać za dobry znak z jej strony. Uśmiechnął się do niej . Delikatnie odwzajemniła uśmiech. Teraz musi tylko pozbyć się z jej życia Richarda.  


-Możemy pogadać- Andreas podszedł do przyjaciela jak gdyby nigdy nic. Jakby  w ogóle nie miał ochoty go zabić. Za to że sypiał z Emily. Z jego Emily.
- Jasne. Coś się stało? - Richard zatrzymał się w pół kroku. I spojrzał na niego zaniepokojony.
- Właściwie to nie powinienem Ci tego mówić . Ale  w końcu przyjaźnimy się od dobrych kilku lat - Andreas przerwał na chwilę i odetchnął głęboko- Emily chce iść na policję. Jak tylko wrócimy do Oberstdorfu.
- Na policję? - Andreas widział szok malujący się na twarzy przyjaciela. No tak. Tego się pewno nie spodziewał. Miał ochotę zaśmiać się mu prosto w twarz.
- Próbowałem z nią rozmawiać. Wybić jej to z głowy. Ale jest zdecydowana. Twierdzi,  że dopiero wtedy pogodzi się z wypadkiem . Kiedy w końcu poniesiesz karę.
- Jasne.  Rozumiem . Nie będę naciskał żeby zmieniła decyzję- ból na twarzy przyjaciela uświadomił mu . Jak bardzo jemu też zależy na Emily. Zalała go kolejna fala wściekłości.
-Wydaje mi się że lepiej będzie jak zgłosisz się sam. Wiesz łagodniejszy wyrok ,te sprawy. Zrób to jak najszybciej.
-Zrobię to jak tylko wrócimy. Jeżeli tylko Emily wtedy poczuje się lepiej - Richard odwrócił się i skierował swoje kroki w stronę busa. Andreas uśmiechnął się do siebie z zadowoleniem.


  Lea kilka minut temu zajęła miejsce w jednym z dwóch busów stojących na parkingu. Teraz z zaciekawieniem przyglądała się dwójce chłopaków którzy rozmawiali ze sobą na chodniku.
  Od śniadania ciągle coś jej nie pasowało. Coś było nie tak. I była pewna że się nie myli. Jej myśli nagle przerwał Richard . Usiadł zaraz za nią z nieobecnym wyrazem twarzy. Kolejny raz spojrzała w okno. Andreas nadal stał w miejscu uśmiechając się do siebie. 
  Po chwili podeszła do niego Em i razem skierowali się do drugiego samochodu. Lea nawet stąd widziała smutek na jej twarzy. Mimo że dziewczyna za wszelką cenę starała się uśmiechać.
-Może Ty mi powiesz co się stało? - gwałtownie odwróciła się do bruneta - wszyscy od rana dziwnie się zachowujecie. Tylko nie próbuj wciskać mi jakiejś grypy czy czegoś takiego.
- Nie zamierzam - chłopak zaśmiał się smutno.
-Wiec? - ponagliła go.  Widziała jak cała reszta zbliża się do busów.
- Emily chce iść na policję.  Myślałem że po tym jak porozmawialiśmy w nocy..  -przerwał nagle  - zresztą nieważne. Ma do tego pełne prawo.
- To niemożliwe Richard - Lea nie mogła w to uwierzyć. Znała ją . Była pewna, że Em nigdy nie poszłaby z tym na  policję.
- To prawda Lea. Andreas właśnie mi to powiedział.
- Poczekaj chwilę. Powiedziałeś jak porozmawialiście w nocy. Kiedy Wy ze sobą rozmawialiście ?
- To jednak nie o wszystkim Ci mówi - spróbował zażartować.
-Daj spokój- ściszyła głos i usiadła koło niego. Lisa , Markus , David i  Stephan już zajęli swoje miejsca- wyszedłeś z klubu z tą całą Iris. To kiedy rozmawiałeś z Em?
-Gdy tylko z nią wyszedłem stwierdziłem , że to nie ma sensu...
-Nie ma sensu bo zależy Ci na Em- przerwała mu.
-To nieważne Lea. Spotkałem ją w windzie. Płakała. Chwilę gadaliśmy na korytarzu i poszliśmy do mnie.
-Tylko gadaliście?
-A czy to ma teraz jakiekolwiek znaczenie?
-Nie wiem. Może ma...
-Pójdę na policję jak tylko wrócimy. Jeśli to ma sprawić, że Emily w końcu będzie szczęśliwa- przerwał jej. Po czym założył słuchawki. Dając jej do zrozumienia, że nie ma ochoty więcej o tym rozmawiać.

  Lea nie mogła się doczekać , aż dojadą na miejsce. Musiała porozmawiać z Em. Ona powinna o tym wiedzieć. Była pewna, że to nie jest decyzja Emily. Ona nigdy nie zdecydowałaby się na pójście na policję.
Wybiegła z busa , gdy tylko zatrzymał się na parkingu. Nie zawracała sobie nawet głowy bagażami. Przecież ktoś i tak je wyciągnie. Nerwowo rozglądnęła się dookoła czy drugi samochód już przyjechał. Z ulgą stwierdziła, że stoi kilka metrów dalej. Szybkim krokiem pokonała drogę do budynku. I z hukiem otworzyła drzwi pokoju przyjaciółki.
-Musimy pogadać- wskoczyła do niej na łóżko.
-Mówiłam , że źle się czuję- Em przymknęła oczy- możemy to przełożyć na wieczór?
-Wieczorem może już być za późno- po jej słowach blondynka nieznacznie uniosła głowę.
-Co się dzieje Lea?
-Richard chce iść na policję.
-Po co?!- Em gwałtownie usiadła na łóżku.
-Podobno Ty tego chcesz.
-O czym Ty mówisz Lea? Wiesz , że to nieprawda. Nigdy bym...- przerwała- zresztą nieważne. Kiedy?
-Teraz - Emily spojrzała na nią przerażona. Wyszła z pokoju głośno trzaskając drzwiami.


  Richard wyszedł z samochodu . I skierował swoje kroki w stronę domu. Otworzył drzwi i rzucił w kąt bagaże. Postanowił wziąć szybki prysznic po podróży i udać się na komisariat. Jeśli Em tego chciała i miała od tego poczuć się lepiej. Nie miał wyjścia.
  Ciągle zastanawiał się nad jej nagłą zmianą decyzji. Przecież w nocy nic na to nie wskazywało. Udało im się nawet ze sobą normalnie porozmawiać. Bez złości. I oskarżeń. A teraz nagle zmieniła zdanie. Nie miał pojęcia dlaczego. Ale w sumie. Od początku jej nie rozumiał. Ich wzajemna relacja była tak dziwna , że nawet nie starał się jej zrozumieć. Wzajemne pożądanie, mieszało się z jej nienawiścią i jego poczuciem winy. Zastanawiał się co by było gdyby spotkali się w innych okolicznościach. Gdyby jego nie było w tym samochodzie. Zresztą teraz to było już nieważne. Nie miało żadnego znaczenia.
Wyszedł z pod prysznica , gdy usłyszał walenie do drzwi. Nawet nie zamierzał otwierać. Nie miał ochoty , ani czasu na przyjmowanie teraz niezapowiedzianych gości. Ktoś chyba usilnie próbował się z nim zobaczyć, bo jeszcze przez kilka minut słyszał natarczywe pukanie.
  Gdy w końcu ustało. I był pewny , że nikogo nie ma za drzwiami. Założył buty i zbliżył się do drzwi. Chciał to mieć już za sobą. Im szybciej to załatwi tym lepiej.
 Zamknął dokładnie drzwi i zbiegł ze schodów. Na początku jej nie zauważył. I prawie na nią wpadł. Emily siedziała na krawężniku pod jego domem. Głowę miała schowaną pomiędzy kolanami.
-Co tutaj robisz?- uklęknął przy niej i dotknął jej ramienia.
-Richard?- podniosła głowę. Po jej policzkach płynęły strumienie łez.
-Tak jakby- zaśmiał się. Dziewczyna podniosła się i stanęła na przeciwko niego.
-Dlaczego?!Co ci strzeliło do głowy?!- nagle zaczęła go okładać pięściami. Był całkowicie zdezorientowany. Nie miał pojęcia o co jej chodzi. Chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Blondynka ciągle płakała. Ale momentalnie wtuliła się w jego ramiona. Czuł jak mocno bije mu serce. Miał wrażenie , że zaraz wyskoczy mu z piersi. Że słyszą je wszyscy , którzy przechodzą obok. Odsunął się od niej z żalem. Nie mogli tak stać tutaj przytulając się do siebie. Ludzie przyglądali im się z zainteresowaniem. Wszyscy go tutaj znali. Wiedzieli kim jest. A Emily też pokazała się już na kilkunastu zdjęciach z Andreasem,
-Chodź- pociągnął ją za sobą. Dziewczyna tak mocno ściskała jego rękę. Jakby bała się , że jej zniknie. Otworzył drzwi i wpuścił ją do domu. Stanęła nieśmiało w progu i rozejrzała się z zainteresowaniem.
-Pytałam co Ci strzeliło do głowy?- odezwała się po chwili z wyrzutem.
-Wejdź dalej. Nie będziemy rozmawiać w drzwiach- blondynka posłusznie przeszła za nim do pokoju. Zatrzymała się na środku i nie spuszczała z niego wzroku - skąd wiedziałaś gdzie mieszkam?
-Andreas kiedyś pokazywał Lisie. Ale nie zmieniaj tematu- łzy w jej oczach zamieniły się w złość.
-Myślałem , że nie chcesz mnie widzieć . A Ty ...
-Odpowiedz w końcu - przerwała mu- dlaczego nie chcesz żebym o tym zapomniała? Dlaczego to rozgrzebujesz? Czemu do cholery chcesz żebym przeżywała to w kółko od nowa?
-O czym Ty mówisz Emily?- był całkowicie skołowany. Przecież to ona chciała to zgłosić. To ona postanowiła wrócić do tego wypadku.
-Lea powiedziała, że chcesz iść na policję- dziewczyna usiadła na brzegu łóżka. Teraz już kompletnie niczego nie rozumiał. Usiadł przy niej. Jej ręce od razu owinęły się w okół jego szyi. Z jej ust znów wydobył się szloch- nie możesz. Rozumiesz ? Nie możesz tego zrobić.
-Ale Em...
-Nie chcę tego. Nie chcę do tego wracać. Poza tym....- zawahała się i przerwała na moment. Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy- nie chcę Cię stracić. Rozumiesz?
-Nie chcesz?- wyjąkał- przecież to Ty chciałaś pójść na policję. To Ty stwierdziłaś , że dopiero jak poniosę karę. Będziesz mogła normalnie żyć. Że wtedy zapomnisz o tej pieprzonej nocy.
-O czym Ty mówisz?- dziewczyna odsunęła się od niego i otarła łzy.
-Andreas powiedział mi dzisiaj , że po powrocie z Hinterzarten chcesz iść o wszystkim powiadomić policję. Postanowiłem zrobić to za Ciebie.
Dziewczyna zmrużyła oczy. Nie odzywała się. Myśląc o czymś intensywnie. Na jej twarzy malowało się rozczarowanie zachowaniem swojego chłopaka. Które po chwili zamieniło się w przerażenie.
-On nas widział- szepnęła- widział nas w nocy. Lea mówiła , że wrócił do klubu i  był jakiś dziwny. A potem w pokoju....
Przerwała. Jej ciałem znów wstrząsnął szloch. Mimowolnie przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna zaraz wtuliła się w jego ramiona.
-Coś Ci zrobił?
-Nie- odpowiedziała tak szybko. Że nie był pewny czy mówi prawdę. Znów podniosła na niego wzrok- obiecaj mi , że nie pójdziesz na policję. Choćby nie wiem co , ktoś próbował Ci wmówić.
-Tak byłoby lepiej dla wszystkich Em.
-Obiecaj!!!
-Obiecuję- uśmiechnął się do niej. Słabo odwzajemniła uśmiech.
-Muszę iść- podniosła się z lekkim ociąganiem. I skierowała w stronę drzwi.
-Zostań jeszcze chwilę- słowa same wypłynęły z jego ust. Ani przez moment nie wierzył w to , że dziewczyna zostanie.
-Po co?- zatrzymała się w pół kroku.
-Nie wiem- odpowiedział całkiem szczerze- po prostu ...
-Ale tylko chwilę- przerwała mu. Z powrotem zajęła miejsce przy nim na łóżku. Oparła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy.
-Zostawisz go?- przerwał ciszę po kilku minutach.
-Nie mogę- odezwała się cicho- dlatego chciałabym Cie prosić. Żebyś nie mówił mu , że tu byłam. I żebyś w najbliższym czasie, nie pokazywał się w ośrodku. Nie chcę , żeby Andreas myślał , że nadal coś jest między nami.
-Em...
-Proszę Cię. Ja naprawdę chcę z nim być- przerwała mu.
-Jesteś z nim szczęśliwa ?
-Jestem - nie miał pojęcia czemu. Ale był pewny , że ona kłamie. Znowu się podniosła - pójdę już.
Też wstał. I z ociąganiem poszedł za nią w kierunku drzwi. Otworzyła je i odwróciła się jeszcze w jego stronę. Przylgnęła do niego całym ciałem.
-Pamiętaj co mi obiecałeś- szepnęła wprost do jego ucha. Nagle go pocałowała. Szybko i gwałtownie. Jakby tym pocałunkiem chciała się z nim pożegnać. Skończyć ten dziwny układ który był między nimi. Odsunęła się od niego . Zawstydzona spuściła wzrok. I oddaliła się w stronę ośrodka. Ani razu się nie oglądając.