niedziela, 13 maja 2018

3


 Jak na połowę marca pogoda jest cudowna. Nie ma śladu po śniegu i mrozach które były jeszcze miesiąc temu. Słońce przygrzewa dosyć mocno jak na tą porę roku, poprawiając trochę mój beznadziejny nastrój. Dziewczyny prowadzą mnie w kierunku rzędu ławek , z których większość jest już zajęta. Tak naprawdę wszystkie oprócz jednej. Zbliżamy się do niej , równocześnie z dwójką chłopaków z drugiej strony. Lisa z Leą zajmują miejsce w tym samym momencie co jeden z nich. Drugi opiera się o kulach i mierzy mnie wzrokiem.
-Byłyśmy tutaj pierwsze- patrzę mu odważnie prosto w oczy. Muszę mocno zadzierać głowę bo jest cholernie wysoki. A moja siedząca pozycja nie ułatwia mi sytuacji.
-Em - Lisa szarpie rękaw mojej kurtki.
-No co? -  spoglądam zaskoczona na jej maślany wzrok i zastanawiam się kim on jest. Na jakiegoś chłopaka z jej szkoły w którym może się podkochiwać mi nie wygląda. Musiałby kiblować kilka lat. Jest trochę starszy ode mnie. Chłopak wybucha śmiechem.
-Em? Emily czy Emma?
Nie odpowiadam. Ledwo mam ochotę rozmawiać z moją siostrą i najlepszą przyjaciółką. A co dopiero z jakimś nieznanym mi facetem.
-Emily- odzywa się cicho Lisa , a ja piorunuję ją wzrokiem.
-A Wy?- zwraca się do niej z uśmiechem. Mam wrażenie ,że Lisa zaraz zemdleje. Jeszcze tego mi brakowało.
-Lisa, a to Lea .
-Andreas , a to Stephan - chłopak przedstawia siebie i swojego kumpla, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Wiem - Lisa wybucha śmiechem, a ja kolejny raz gromię ją wzrokiem.
-Wiesz? Znasz ich? Nie sądzisz , że są dla Ciebie trochę za starzy- na moje słowa, razem z Lisą wybuchają śmiechem , a ja już kompletnie nie wiem co się dzieje.
-Dla niektórych istnieje też coś innego niż piłka ręczna- odzywa się moja siostra.
-Grasz w ręczną? -po słowach Andreasa zapada nagła cisza.
-A myślisz , że ktoś kto nie może chodzić może grać w ręczną?- wybucham złością w stronę nic nie rozumiejącego chłopaka- chcę wracać.
Obie podnoszą się i wracamy w milczeniu w kierunku budynku szpitala. Chyba trochę przesadziłam. Przecież on nie miał nic złego na myśli. Skąd mógł wiedzieć o tym co mi jest.
-Poczekaj - dogania nas z kumplem po chwili. Co chyba też nie było łatwe, zważając że chodzi o kulach-  przepraszam. Nie miałem pojęcia.
-Jasne . Nic się nie stało- podnoszę głowę spoglądając na niego- też przepraszam. Chyba niepotrzebnie się uniosłam.
-To ja się będę zbierał. Widzę , że nuda już Ci raczej nie grozi- odzywa się ten drugi , Stephan czy jak mu tam.
-Pozdrów chłopaków. I powodzenia na zawodach.
-Wpadniemy z resztą po weekendzie. I miło było Was poznać- zwraca się w naszym kierunku, powodując kolejny atak duszności u mojej siostry. Nieźle. Teraz to Lisa będzie tutaj siedzieć na okrągło. Wyczekując jakichś tajemniczych gości u niego.
-My też będziemy powoli uciekać - odzywa się Lea- zaraz powinien być Luca.
-Jasne. Naprawdę nie musicie przychodzić tutaj na okrągło- przewracam oczami. Ich obecność, często bardziej mnie drażni niż pomaga. Czasem nie mam siły na nich patrzeć. Na ich szczęście , na to , że mają jakieś życie za murami tego pieprzonego szpitala. Na to , że potrafią chodzić.
-Odprowadzimy Cię - Lisa jak zawsze udaje, że nie dostrzega mojego rozdrażnienia.
-Dam sobie radę- dlaczego one nie potrafią zrozumieć , że chcę być po prostu sama.
-Ale...
-Chętnie zrobię to za Was- na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech, Lisa zamiera w pół słowa- nie martw się, zaopiekuję się Waszą przyjaciółką.
Lisa uśmiecha się nieśmiało, chyba ślepo wierząc chłopakowi. Kim on do cholery jest, że wzbudza tak dziwne zachowanie u mojej siostry. Całują mnie w policzek i obie znikają za szpitalną bramą.

-Trzymaj- Andreas kładzie na moich kolanach kule, opierając się na wózku.
-Naprawdę dam sobie radę.
-W to nie wątpię . Które piętro?
-Trzecie- odpowiadam zrezygnowana.
-Popatrz ja też- wybucha śmiechem. W milczeniu zbliżamy się do mojego pokoju. Oddycham z ulgą znajdując się w środku. W końcu przez moment zostanę sama.
-Dziękuję.
-Nie ma za co- kolejny uśmiech pojawia się na jego twarzy i rozsiada się na moim łóżku.
-Możesz już iść.
-Obiecałem , że się Tobą zajmę . Poczekam więc na Twojego gościa- nie, to chyba jakiś chory żart. Czy ktoś może go stąd wyrzucić? Nie mam ochoty siedzieć w tym małym pomieszczeniu , z facetem którego nie znam. I nawet nie mam ochoty poznawać.



Luca powoli zbliżał się do budynku szpitala. Ostatnio pojawiał się tutaj coraz rzadziej. I to nie dlatego , że mniej mu zależało na Emily. To chyba jej zaczęło zależeć mniej. Dziewczyna rzadko miała ochotę z nim rozmawiać. Siedzieli razem w milczeniu wpatrując się w te cholerne ściany szpitalnej sali. Od tamtej koszmarnej nocy, nie potrafił do niej trafić. Chciał być z nią i ją wspierać. Ale ona po prostu nie pozwalała mu na to. Nie dawała się do siebie nawet zbliżyć. Nie miał pojęcia, czy pocieszającym mógł być fakt, że Leę i Lisę traktowała niemal tak samo.
Do tego wciąż obwiniał siebie, o to co stało się tamtej nocy. Przecież to on namówił ją na wyjście. Mimo , że w ogóle nie miała na to ochoty. A potem zostawił ją samą. W środku nocy. Bo uwierzył, że ma do domu parę kroków i nic jej się nie stanie. Teraz wiedział , że to była najgorsza decyzja z możliwych. Która prawie kosztowała ją życie.
Wciąż nie może uwierzyć, w to co się stało. W to , że  mógł temu wszystkiemu zapobiec. Gdyby tylko nie pozwolił się wepchnąć do tej taksówki.
Wciąż zamyślony staje w drzwiach jej sali. Na początku ma wrażenie , że wszedł gdzieś indziej. Na jej łóżku siedzi , a może prawie leży , jakiś chłopak. Dopiero po chwili rozpoznaje w nim ulubieńca damskiej części kibiców skoków narciarskich . Em siedzi na wózku . I w milczeniu mierzą się wzrokiem. Na jego twarzy błąka się uśmiech.
-Nie przeszkadzam? - podchodzi do nich nie zauważony , składając na jej ustach krótki pocałunek.
-Nie , skąd. Kolega właśnie wychodzi- ton dziewczyny nie należy do przyjemnych. Nie ma pojęcia czy z powodu jej gościa. Czy dlatego , że w czymś im przeszkodził.
-Teraz mogę już iść- wybucha śmiechem skoczek i zwraca się do Em-  widzimy się rano.
Zabiera kule i utykając znika za drzwiami pokoju. Dziewczyna przewraca oczami po jego słowach. Luca oddycha z ulgą. To chyba znaczy, że go nie polubiła.
-Chciałabym się położyć- rzuca tylko. Luca delikatnie bierze ją na ręce i kładzie na łóżku. Jest lekka jak piórko. Musi porozmawiać z Lisą, czy ona w ogóle tutaj coś je. Poprawia jej poduszkę i siada obok. Chwyta jej dłoń. Z nadzieją , że nie zabierze jej zbyt prędko. Ku jego zaskoczeniu, patrzy na niego przez chwilę i odzywa się kolejny raz.
-Znasz go? Kim on jest?
-Naprawdę nie wiesz?
-Nie pytałabym gdybym wiedziała- prycha, po chwili jednak zmienia ton- Lisa prawie zemdlała na jego widok. Poczułam się przez chwilę jak jakaś kompletna ignorantka.
Luca patrzy na nią zdziwiony. Nie pamięta kiedy ostatnio wypowiedziała tyle słów naraz.
-Wielka nadzieja niemieckich skoków. Obiekt westchnień większości nastolatek w Niemczech i nie tylko.
Em tylko prycha po jego słowach. Co Luca przyjmuje kolejnym westchnieniem ulgi. Dziewczyna przymyka oczy. Wpatruje się w nią bez słowa przez następne godziny. Po czym całuje ją lekko i wychodzi z sali.


Andreas stanął w drzwiach sali wczoraj poznanej dziewczyny. Odwróciła głowę w jego kierunku i za chwilę znów zapatrzyła się pustym wzrokiem w okno. Nie miał pojęcia dlaczego zdecydował się dotrzymywać jej towarzystwa. Może dlatego , że jako jedna z nielicznych nie miała pojęcia kim jest. Nie wzdychała na jego widok i nie walczyła o jego zainteresowanie. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się , że to jemu bardziej zależy na jej towarzystwie. Ona chyba traktowała go jak zło konieczne. Nie zwracając na niego większej uwagi.  Nie wzruszony jej brakiem zainteresowania przyciągnął sobie krzesło do jej łóżka i rozsiadł się wygodnie.
-Nie masz co robić? - aż drgnął na dźwięk jej głosu.
-Przecież mówiłem , że będę rano.
-Nie mam pojęcia po co - prychnęła tylko i przymknęła oczy.
-Podobno dziś zaczynasz rehabilitację - rzucił , żeby podtrzymać tą słabą wymianę zdań. Przed przyjściem tutaj korzystając z tego kim jest . Próbował dowiedzieć się czegokolwiek na jej temat. Zbyt dużo informacji jednak nie wyciągnął . Oprócz tej , że ma przypomnieć Emily o rehabilitacji, rozpoczynającej się za godzinę.
-Nic mi na ten temat nie wiadomo. A nawet jeśli , to nigdzie się nie wybieram.
-Przecież to konieczne.
-A po co? - jej ton głosu jest coraz bardziej nieprzyjemny- to i tak niczego nie zmieni.
-Nie możesz myśleć w ten sposób.
-Wybacz, ale to chyba nie Twoja sprawa.
-Moja czy nie. Nie powinnaś się poddawać.
-Możesz znaleźć sobie inne zajęcie? Naprawdę nie szukam towarzystwa.
-Ale ja szukam - parsknął śmiechem- i widzisz padło na Ciebie.
Emily fuknęła tylko w jego kierunku i zabrała się za przeglądanie telefonu. Andreas wpatrywał się w nią przez kolejne minuty . Blond włosy układały się w fale i opadały jej na ramiona. Niebieskie oczy otoczone były długimi rzęsami. Całkiem ładna. Prawy policzek przecinała blizna. Zapewne okropna pamiątka tego co jej się stało. To też go interesowało. Niestety była tak negatywnie do niego nastawiona, że bał się nawet zapytać. I tak pewno nie uzyskałby odpowiedzi.

3 komentarze:

  1. Pierwsza!
    W dalszym ciągu jestem pod wrażeniem tej czcionki. No ja nie mogę, bo ona jest taka miła dla oka, że aż fajnie się czyta. Nowe opowiadanie wystartowało z pędem i dzieje się o dzieje. Nawet rozdziały dłuższe, co mnie ogromnie cieszy :D
    Andreas!!! Ale super! Przyczepił się do Emily jak guma i wyczuwam, że coś z tego będzie. Fajnie się czyta, jak dziewczyna za każdym razem brutalnie go odpycha, a ten trzyma się jej i trzyma. Nie wiem czy to przez to, że mu się nudzi, albo przez to, że dziewczyna nie jest pod jego wrażeniem, czy jeszcze może dlatego, że mu się spodobała.
    Emily nadal nieugięta. Chociaż wydaje mi się, że jej mur, który sobie stworzyła lekko pęka. Może z czasem się przekona i powróci jej chęć do życia. Fajnie byłoby gdyby skupiła się na rehabilitacji, która pomogłaby jej wrócić do sprawności. No jeszcze długa droga przed nią, ale ja jej kibicuję. Fajna jest XD
    Wrócił Luka. Dzięki jego perspektywie wiem czemu tak zdziczał w sensie, że się zmienił, ale ja go nie kupuję. On niby jest, ale jakby go nie było. Nic specjalnego tutaj nie wnosi i nie jestem pod jego wrażeniem.
    Czekam na ciąg dalszy, bo historia nabiera coraz większego rozpędu. Weny!
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu widać, że Emily jest w nienajlepszym stanie psychicznym. Odsuwa się od siostry i swoich znajomych. Coraz mocniej pogrążając w rozpaczy.
    Nikt nie potrafi do niej dotrzeć. W dodatku dziewczyna, nie ma nawet zamiaru poznać próby rehabilitacji. Powinna walczyć do końca i się nie poddawać. Mam nadzieję, że niedługo zmieni zdanie.
    Pojawił się Andreas, który również ma jakieś problemy zdrowotne. Ale zachowuje, mimo wszystko optymizm.
    W dodatku próbuje nim zarazić, dopiero co poznaną Emily. Która na razie jest do niego wrogo nastawiona. Ale przynajmniej nie zachowuje tej samej obojętności, co do swoich bliskich. Może to właśnie Andreas pomoże się jej podnieść po tej tragedii, jaka ją spotkała.
    Wrócił, także Luca. O którym nadal nie wiem, co sądzić. Niby to nie on, a Emily się od niego odsunęła. Ale on nie powinnien biernie się przypatrywać, jak jego ukochona pogrąża się w depresji i nie widzi już dla siebie szansy na powrót do normalności. Przynajmniej mógłby spróbować, jakoś to zmienić.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, nie mogąc się doczekać dalszych wydarzeń, bo akcja zaczyna coraz wiekszego tempa. I robi się coraz bardziej interesująco. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie żal mi Emily. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, przez co musi przechodzić. W końcu w jednej chwili straciła to, co chyba najbardziej kochała, co po śmierci taty trzymało ją przy życiu. Musi być jej naprawdę ciężko z myślą, że najprawdopodobniej już nigdy nie zagra w piłkę ręczną.
    Dobrze, że ma przy sobie bliskich. Może i jest dla nich oschła, ale to ważne, że ją wspierają, że nie przejmują się jej zimnym tone, bo najgorzej by było, jakby została sama.
    W końcu pojawia się Andreas. Który jest zupełnym przeciwieństwem Emily. Mimo problemów ze zdrowiem, jest towarzyszki i chyba za punkt honoru postawił sobie ogarnięcie wyciągnięcie dziewczyny z tych stanów poddepresyjnych. Oby mu się to udało.
    Mam też takie dziwne przeczucie, że Andreas może mieć coś wspólnego z tym wypadkiem, choć oczywiście tylko przeczucie.
    Wrócił też Luca. Jak na razie jestem chyba jedyną osobą, która go lubi. Serio, wydaje się, że jego intencje w stosunku do Emily są naprawdę szczere. Oczywiście to się może zmienić, ale jak na razie wole wierzyć, że jest dobrym człowiekiem.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń