środa, 28 listopada 2018

45



 - Masz pięć minut- warczę opierając się o chłodną ścianę budynku. Jestem całkowicie skołowana i nie mam pojęcia co się dzieje. Dlaczego Lea stanęła po  jego stronę?  I prosiła , żebym z nim porozmawiała. Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
 Sekundy mijają, stoimy na przeciwko siebie mierząc się wzrokiem. Nie zamierzam odezwać się pierwsza.  Markus przełyka ślinę. Widzę przerażenie w jego oczach, zanim spuszcza wzrok.
-To ja Em - odzywa się cicho. Co on? Nadal nie wiem co się dzieje. Ale już mi się to nie podoba- to nie Richard , Emily. On był tylko pasażerem.
-O czym Ty mówisz?- z moich ust wydobywa się pytanie. Mimo , że znam odpowiedź. Już wiem. Wiem , o czym mówi. Wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Szczęście, alkohol, śnieg i telefon w moich rękach. Uderzenie, pisk opon i ogromny ból. Dwa głosy nade mną. Troska w jednym z nich . I wściekłość w drugim. Dźwięk ambulansu, uczucie samotności i ogromny strach.
-Przepraszam Em.
-Przepraszasz? - nie potrafię wydusić z siebie nic więcej. Przed oczami robi mi się ciemno. Mam wrażenie, że zaraz zemdleję. To jakiś chory żart.  Dociera do mnie świadomość tego co się dzieje. To nie Richard prowadził. Nie on.  Gorzki śmiech wydobywa się z mojego gardła.
-Bałem się...
-Ty się bałeś?- przerywam mu ze złością- to wyobraź sobie jak ja się bałam. Sama w nocy na tej pieprzonej ulicy. Myślałam , że tam umrę.
-Emily...
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego Richard się przyznał, a Ty nie? Dlaczego od początku mnie oszukiwałeś?
-Na początku byłem przerażony konsekwencjami. Jego zżerały wyrzuty sumienia. Chciał się przyznać. Dlatego zmusiłem go by wziął wszystko na siebie. Wybacz mi Em. Nie chciałem tego. Nie chciałem Cię oszukać.  Ale potem wszystko zabrnęło za daleko.I  nie było już odwrotu - jego słowa docierają do mnie jakby z oddali. Zaczyna do mnie dochodzić  , o jakich kłamstwach Andreasa wczoraj mówił Markus.
-Czy Andreas o tym wiedział ?- cedzę słowa przez zaciśnięte zęby.
-Wiedział. Od samego początku. Odkąd dowiedział się o wypadku od Richarda - Markus patrzy mi prosto w oczy. Tak bardzo chciałabym żeby kłamał. Wiem jednak, że akurat w tej chwili jest ze mną całkowicie szczery.

  Odwracam się do niego plecami. Nie chcę już niczego więcej słyszeć. Nie potrzebuję jego przeprosin i wyjaśnień. Cały mój świat, kolejny raz w ciągu ostatnich miesięcy wali mi się na głowę.
 Szybkim krokiem wchodzę do hotelu. Za plecami słyszę nawoływanie Markusa. Nie zatrzymuję się. Nie chcę go oglądać. Nie staram się nawet powstrzymać łez, płynących po moich policzkach. Dopadam do windy , zderzając się z kimś w przejściu. Ładna szatynka zerka na mnie z niepokojem.
-Wszystko w porządku?-słyszę jej miły głos. Próbuję się uśmiechnąć  przez łzy.  Nagle dostrzegam osobę stojącą przy niej. Brązowo-zielone oczy przeszywają mnie na wylot. Staram się za wszelką cenę uspokoić.
-W jak najlepszym- moje słowa przeczą moich uczuciom. Całkowicie nie pasują do łez na mojej twarzy. Oboje wychodzą z windy. Wchodzę do środka , ciągle czując na sobie jego wzrok.




   Od jego wyjazdu z Oberstdorfu minęły już ponad dwa miesiące. I jego życie powoli znów zaczęło wracać do normy. Jeżeli to co się działo, można było nazwać normą. Richard całkowicie odciął się od skoków i  przyjaciół z drużyny.  To pozwoliło nabrać mu dystansu do ostatnich wydarzeń. I na spokojnie mógł zastanowić się co dalej.
 Skoki narciarskie to było, całe jego życie. Robił to od małego. I tak naprawdę, chciał nadal to kontynuować. Boleśnie przekonał się o tym, gdy zrezygnował ze startów w letnim cyklu. Oglądał relacje z zawodów. I  ciągle myślał o tym jak bardzo chciałby wrócić. Wiedział jednak, że ta przerwa była nieunikniona. Musiał wyjechać, albo zwyczajnie uciec . Jak to określiła jego młodsza siostra. Musiał się odciąć od Oberstdorfu, od Andreasa i od niej. Tak naprawdę chyba najbardziej od niej. Nie wyobrażał sobie na okrągło oglądać jej z Andreasem. Nie miał na to zwyczajnie siły i ochoty.
  Przez pierwsze tygodnie w ogóle nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Myślał o niej na okrągło. Wspominał ich wspólne noce. Jej pocałunki i pieszczoty.
   Zaraz jednak przypominał sobie to co jej zrobili. I wiedział , że musi o niej w końcu zapomnieć. Musi wyrzucić ją ze swojej głowy. I zacząć wszystko od nowa.

 Na początku, gdy dawni kumple z rodzinnego miasta wyciągali go do klubów. Żeby przestał o niej myśleć. Siedział gdzieś w kącie. Kompletnie nie potrafiąc się rozerwać. Potem jednak wciągnął się w co  weekendowe imprezy. Większe ilości alkoholu  sprawiały , że wszystko z jego głowy znikało. A  grono zawsze chętnych dziewczyn w jego pobliżu, przynajmniej na chwilę pozwalało zapomnieć o blondynce której zniszczył życie.
 Na jednej z takich imprez poznał Klarę.  Dosyć ładną szatynkę o zielonych oczach. I o dziwo  potrafił się z nią dogadać poza łóżkiem. Nie to co z innymi. Do tego dziewczyna była wpatrzona w niego jak w obrazek. I nie przeszkadzały jej jego wypady z kumplami. Które ostatnio robiły się coraz częstsze. Nie pamiętał już kiedy weekend spędził w zupełnej trzeźwości. A Klara tolerowała wszystkie jego wyskoki. I udawała , że nie czuje od niego perfum innych dziewczyn. I nie widzi śladów szminki na ubraniu.

  Nie miał więc nic przeciwko , gdy zechciała zabrać się z nim do Klingenthal. On sam nie miał zbytniej ochoty się tam pojawiać. Ale jego młodsza siostra strasznie nalegała. Zależało jej żeby pojawił się na trybunach z  rodziną. I jej kibicował. Dlatego obecność Klary nawet mu pasowała . Wiedział , że będzie mu łatwiej stanąć z nią przed Andreasem. Który na pewno się tam pojawi. A może zabierze nawet Em ze sobą. Na samą myśl o tym ogarniał go strach. Bał się, swojej reakcji co zrobi na jej widok. Na widok jej szczęścia, z jego przyjacielem.
  Trochę drażniło go, że dziewczyna nie odstępowała go na krok. I ciągle wisiała na jego ramieniu. Ale był w stanie to znieść. Jeśli przynajmniej na chwilę, była w stanie sprawić , że zapominał.

-Wszystko w porządku?- głos Klary wyrywa go z zamyślenia. Spogląda na nią zdziwiony kompletnie nie wiedząc dlaczego o to pyta. Dopiero po chwili orientuje  się , że dziewczyna nie zwraca się do niego. Tylko do wysokiej blondynki, stojącej przed nimi. Tej blondynki, o której z całej siły starał się zapomnieć.
-W jak najlepszym - jej smutny głos , całkowicie przeczy jej słowom. Łzom które całymi strumieniami spływają po twarzy. Po twarzy tak dobrze mu znajomej. Z blizną na policzku, która dla innych była już praktycznie  niewidoczna. Ale on wiedział w którym była miejscu. I kto jest za nią odpowiedzialny.  Po twarzy  która od zimnej lutowej nocy ciągle siedziała mu  gdzieś w głowie.
-Znasz ją?- Klara tym razem zwraca się do niego. Mierząc go z góry do dołu. Gdy ciągle stoi w miejscu gapiąc się w zamknięte już drzwi windy. Za którymi zniknęła Emily.
-To chyba dziewczyna Andreasa- rzuca od niechcenia. Starając się opanować drżenie głosu.
-Wyglądała na roztrzęsioną . Może powinieneś go znaleźć - w głosie Klary słyszy troskę.
-Nic jej nie będzie. To nie jest nasza sprawa- odzywa się stanowczo. Mimo , że jedyne o czym marzy to biec za nią na górę. Chwycić ją w ramiona. Sprawić żeby przestała płakać.
-Ale ona...
-Zajmijmy się lepiej czymś innym- przerywa jej , wpijając się w jej usta. Żeby choć na krótką chwilę przestać myśleć.


-Zjawiłeś się - Richard oderwał się od ust Klary, gwałtownie się odwracając. Markus stał przed nim z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Czego chcesz?- pociągnął dawnego przyjaciela za ramię. Nie mając ochoty rozmawiać z nim przy Klarze.
-Powiedziałem jej. Emily zna już całą prawdę- na początku nie zarejestrował słów Markusa. Dopiero po chwili dotarły do niego, znów przywołując wspomnienia.
-Niezbyt mnie to już interesuje- warknął, chcąc się oddalić. Chłopak przytrzymał go za ramię wbijając w niego wzrok.
-Przecież powinno. Chciałeś tego od początku. Zrezygnowałeś przez to ze startów. Sypiałeś z nią.
-No i? Była tylko jedną z wielu .
-Na pewno?
-A co Cię to nagle obchodzi? -prychnął zirytowany - ruszyły Cie wyrzuty sumienia czy jak? Teraz po ośmiu miesiącach?
-Zrozumiałem , że mi na niej zależy.
-Przestań pieprzyć Markus. Od początku zależało Ci tylko na tym żeby chronić swój tyłek. Po cholerę znów to ruszyłeś? Wziąłem to na siebie jak chciałeś. Sprawa ucichła. Dziewczyna ułożyła sobie życie z Andreasem. I nic nam do tego.
-Właśnie z Andreasem. On na nią nie zasługuje. Okłamywał ją tak samo jak my. Wiedząc  , że to nie Ty prowadziłeś. Wciskał jej to , żeby do Ciebie nie uciekła.
-On na nią nie zasługuje? Czy Ty siebie słyszysz?- Richard zaśmiał się drwiąco- a niby Ty zasługujesz ?
-Wiesz o co mi chodzi Richard. Ona została z nim tylko dlatego , bo myślała , że Ty byłeś kierowcą. I on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
-A Ty nagle postanowiłeś zabawić się w dobrego przyjaciela. I mnie oczyścić.Wybacz, nie kupuję tego.
-Ona nie jest z nim szczęśliwa. On traktuje ją jak swoją własność. Wczoraj prawie rzucił się na Constantina, bo dotrzymywał jej towarzystwa. Jest o nią chorobliwie zazdrosny. Boję się, że jeszcze zrobi jej krzywdę.
-Nie interesuje mnie to Markus- rzucił od niechcenia- poza tym nie zapominaj , że to my zrobiliśmy jej krzywdę.
-Wiem. Dlatego ona nie powinna więcej cierpieć.
-Po co mi to mówisz? Odciąłem się od tego. I nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
-Nie wiem, może przez moment wydawało mi się, że Ci na niej zależy. Ja nie mam u niej szans. Ale miałem wrażenie, że z Tobą może być szczęśliwa.
-Przykro mi. Złe wrażenie- Richard zaśmiał się. Nie miał ochoty pokazywać Markusowi , że jego słowa go ruszyły. Martwił się o nią - poza tym, może ona jest jednak szczęśliwa z Andreasem. Dlaczego nie dopuszczasz tego do świadomości?
-Bo to on mi ją zabrał. Wpieprzył się pomiędzy nas- Markus zacisnął ręce w pięści.
-Nie zabrał Ci jej. Ona nigdy nie była Twoja. Zrozum i odpuść. Ja tak zrobiłem i od razu mi lepiej.
-Lepiej?- na twarzy Markusa pojawił się kpiący uśmiech- rozmawiałem z Seliną. Podobno pijesz w każdy weekend, zabawiając się co chwilę z inną. Związałeś się niby z tą tutaj. A i tak pieprzysz się z innymi nie potrafiąc zapomnieć o Em.
-Wal się Markus- warknął wściekły i wszedł z powrotem do hotelu. Odszukał wzrokiem Klarę. I szybkim krokiem zbliżył się do dziewczyny.


  Lea chodziła w kółko po pokoju. Nerwowo zerkając na zegarek. Em na pewno już o wszystkim wie.  Markus musiał jej już powiedzieć prawdę. Miała nadzieje , że chłopak nie wykręcił jej jakiegoś numeru. Po nim mogła się spodziewać wszystkiego.
-Co się dzieje Lea? - Stephan wpatrywał się w nią od kilku minut- Usiądź w końcu. Zaczęło mi się kręcić w głowie, od tego Twojego kręcenia.
-Wyjdź stąd po prostu jak Ci to przeszkadza- prychnęła lekko zirytowana . Po chwili jednak przysiadła na brzegu łóżka , uśmiechając się przepraszająco- przepraszam. Nie chciałam być niemiła.
-Powiesz co się dzieje? Ostatnio mam wrażenie, że wszyscy tylko na siebie warczą. Aż strach się odezwać do kogokolwiek. Nasza drużyna całkowicie się rozpada.
-Przykro mi. Nie potrafię nic na to poradzić.
-Może jakoś pomogę? Tylko muszę wiedzieć co jest grane.
-Nie mogę Stephan. To wszystko jest strasznie skomplikowane. I nie mam pojęcia czy kiedykolwiek da się to jeszcze poskładać . Czasem żałuję , że wpadliście na nas wtedy w szpitalu- dziewczyna znów wstała z łóżka- wiem , że bez Was Em nie miałaby szans tak szybko wrócić do zdrowia. Ale z drugiej strony.....
Lea przerwała , stanęła przy oknie tępym wzrokiem wpatrując się w krajobraz. Po chwili poczuła ręce chłopaka chwytające ją w pasie. Odwrócił ją do siebie i spojrzał jej w oczy. Zawstydzona , szybko spuściła wzrok.
-Możesz mi zaufać Lea- usłyszała jego szept. Zaufać? Zaśmiała się gorzko.
-Wybacz, ale mam wrażenie. Że żadnemu z Was nie można zaufać- grymas rozczarowania  pojawił się na twarzy Stephana po jej słowach .
-Przykro mi , że tak myślisz- chłopak odsunął  się od niej i szybkim krokiem odszedł w stronę drzwi. Dziewczyna zawahała się przez chwilę.
  -To nie tak- dopadła do niego nim dotknął  klamki- nie chciałam żeby tak to zabrzmiało. Martwię się o Em. I plotę głupoty.
-Rozumiem Lea. Ale ona sobie poradzi. Przecież ma przy sobie Andreasa. On jest gotowy zrobić dla niej wszystko. Zupełnie stracił dla niej głowę. I nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.
-A jeśli to właśnie on ją krzywdzi? - pytanie Lei zawisło w powietrzu. Stephan nie spuszczał z niej wzroku , czekając na dalsze wyjaśnienia. Dziewczyna nie miała jednak ochoty, niczego więcej już mówić. Pociągła go za rękę w stronę łóżka. Zajęła miejsce w kącie pogrążona nadal we własnych myślach. Ciągle mocno ściskając jego dłoń.

czwartek, 22 listopada 2018

44


  Lea stała pod drzwiami hotelu, z niedowierzaniem wpatrując się w Markusa. Do końca jeszcze nie dochodziło do niej to, co przed chwilą powiedział. Raz za razem, otwierała usta i zamykała ponownie. Nie bardzo wiedząc jak ma zareagować. Była równocześnie szczęśliwa , że to nie Richard. I wściekła. Na niego , że od początku wziął wszystko na siebie. Na Markusa, za spowodowanie wypadku i nie przyznanie się do winy. I na Andreasa. Za jego ostatnie kłamstwa  wciskane Emily. Nie miała pojęcia na którego najbardziej.
-Ty?!- odezwała się w końcu. Ciągle nie mogąc w to uwierzyć - ale jak to? Przecież Ty pierwszy ją poderwałeś. To Tobie najpierw zaufała. To przy Tobie zaczęła się otwierać.
-Chodź- teraz on pociągnął ją za rękę. Z powrotem weszli do hotelowego baru. Przeszli obok stolika ciągle zajmowanego przez resztę kadry . Usiedli w kącie z dala od innych. Lea spojrzała na Stephana, który spoglądał na nią zaskoczony. Markus skierował się do baru. Po chwili postawił na stoliku dwa piwa. Łapczywie wypiła prawie połowę. Nie spuszczała z niego wzroku i czekała aż zacznie mówić.
-Mów! -ponagliła go.
-A co ja właściwie Ci mam powiedzieć? Mam się tłumaczyć? To bez sensu. Zachowałem się jak idiota. Najpierw wsiedliśmy do tego samochodu po piwie. A potem zostawiłem ją na tej ulicy. Richard nalegał żebyśmy zostali. Nie chciał zostawiać jej samej. Nie pozwoliłem mu. Stchórzyłem i kazałem mu wsiadać do samochodu- przerwał , pociągając spory łyk piwa- a potem w tym szpitalu .. .. To on ją poznał. Ja nawet nie chciałem podejść do niej na tej ulicy. Nie do końca wiedziałem nawet jak wygląda. A on ciągle o niej gadał. Po tym wypadku. Nie potrafił zapomnieć tego co zrobiliśmy. Gdy powiedział mi, że jest dziewczyną poznaną w sali Andreasa. Myślałem , że to jakiś chory żart. Że los z nas zakpił.
-Więc podrywając ją wiedziałeś , że to ona ? Że to jej zniszczyłeś życie? -warknęła -  dlaczego?
-Chciałem, żeby się we mnie zakochała. Żeby nie było kłopotów, jakby prawda w końcu wyszła na jaw.
-To ohydne Markus.
-Wiem. Naprawdę nie musisz mi tego mówić. Wtedy jednak chciałem tylko chronić swój tyłek.  Richard nie potrafił wytrzymać. Zżerały go wyrzuty sumienia. Powiedział jej prawdę. Wziął to na siebie , bo od dawna szantażowałem go , że się wyprę. Emily była we mnie wpatrzona. Byłem pewny , że to mnie uwierzy.
-Jeeezu- Lea jęknęła i ukryła twarz w dłoniach. Jak można być tak okrutnym. Nie potrafiła tego ogarnąć.
-A potem gdy już prawie, była  moja. Wpieprzył się Andreas. Wybrała go - rzucił wściekły- a ja dopiero wtedy zrozumiałem , że mi na niej zależy. Ale było już za późno.
-Jakby Ci na niej zależało powiedziałbyś jej prawdę Markus -zerwała się od stolika- ona musi wiedzieć. Muszę jej powiedzieć.
-Zostań!- podniósł głos. Pociągnął ją za rękę i z powrotem posadził na krześle. Gdy spojrzała na niego ze strachem . Dodał spokojniej - proszę.
-Nie masz prawa o nic prosić -syknęła. Ale nie podniosła się. Siedziała na skraju krzesła, wpatrując się w niego ze złością.
-Wiem. Ale pozwól , że sam jej to powiem.
-Czemu ja Ci nie wierzę?
-Przysięgam, że jej powiem. Z samego rana. Lea proszę- spojrzał na nią błagalnie. Lea uniosła głowę. Stephan zbliżał się do ich stolika. Nie miała pojęcia co robić. Najchętniej już teraz pobiegła by do Emily.
-Wszystko w porządku? -chłopak oparł się o stolik spoglądając to na nią, to na Markusa. Lea przełknęła ślinę. Na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
-Tak. Musieliśmy sobie coś wyjaśnić - widziała ulgę malująca się na twarzy Markusa. Westchnęła i wolno wstała- pójdę już do siebie. Lisa na pewno na mnie czeka.
-Dziękuję- Markus podniósł się razem z nią.
-Mam nadzieję, że rano to załatwisz -syknęła cicho i podążyła w kierunku wyjścia.




  Zatrzasnęłam za sobą drzwi pokoju i ze złością rzuciłam się na łóżko. Miałam dość. Chyba niepotrzebnie zgodziłam się towarzyszyć Andreasowi w tym wyjeździe.  Nie dość , że on zachowywał się jak jakiś cholerny zazdrośnik. I mimo tego co powiedziałam Lei , nie podobało mi się to. Nie byłam jego własnością i nie miał prawa zabraniać mi kontaktu z innymi.
  To jeszcze pojawił się Markus. Ostatnio w ogóle  o nim nie myślałam . I nawet przez myśl mi nie przeszło, że on tutaj będzie.
  W mojej głowie znowu tworzył się straszny mętlik. Nie miałam pojęcia co Markus miał na myśli , mówiąc o kłamstwach Andreasa.  I czy on sam nie kłamał w tej chwili. Będąc zwyczajnie zazdrosnym o to , że wybrałam jego przyjaciela.
-Płaczesz?- drgnęłam delikatnie na dźwięk głosu Andreasa. Po chwili już czułam jak zajmuje przy mnie miejsce na łóżku.
-Nie- stęknęłam , odwracając się w jego stronę- po prostu jestem wściekła. Markus wyprowadził mnie z równowagi.
-To moja wina. Przepraszam, proponując Ci przyjazd tutaj. Kompletnie nie pomyślałem o Markusie- patrzał na mnie skruszony. Spojrzenie jego błękitnych oczu było takie niewinne. Nie widziałam w nim niedawnej wściekłości i zazdrości. Nie, on nie byłby w stanie mnie okłamać. Już nie. Odkąd wyjaśniliśmy sobie temat Richarda, wszystko było idealnie. A może zbyt idealnie? Może to nie było prawdziwe. Może faktycznie Markus miał rację. Może ja ciągle udawałam, a on kłamał.
-Okłamujesz mnie Andreas?- zadałam pytanie niewiele myśląc. Lekko się zawahał. Choć starał się nie dać tego po sobie poznać.
-Jak możesz pytać w ogóle? Wiesz , że Markus zawsze chciał nas skłócić- przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się ufnie w jego ramiona. Choć ulotny moment zawahania z jego strony, dał mi powód do niepokoju.
-Wiem Andreas . Ale ja znów nie mam pojęcia co się dzieje. Dlaczego Markus nie daje mi spokoju? Myślałam , że mam to już za sobą.
-Porozmawiam z nim jutro. Załatwię to Em.
-Zostaw . Jakoś sobie poradzę - uśmiechnęłam się słabo do chłopaka. Atmosfera w ich drużynie. I tak nie należała już do przyjemnych. Przeze mnie. Niepotrzebna była im kolejna kłótnia. A byłam pewna , że rozmowa tej dwójki zapewne tak by się skończyła. O ile nie jeszcze gorzej.
-Powinnaś jeszcze o czymś wiedzieć Emily- jego spojrzenie mówiło mi  , że to nie będzie nic przyjemnego. Widziałam jak na jego twarzy znów pojawił się grymas bólu i złości - Markus przy wszystkich wytknął mi , że sypiasz z Richardem. Trochę to ich zszokowało. Szczególnie Lisę.
Wpatrywałam się w niego głęboko oddychając. Jakim prawem Markus zrobił coś takiego? Jak spojrzę im wszystkim w oczy? I co najważniejsze jak wytłumaczę to wszystko Lisie?




  Z samego rana wyszłam cicho z pokoju. Korzystając z okazji, że Andreas zniknął w łazience. Chciałam sama pójść do Lisy. I w spokoju wytłumaczyć jej wszystko. Andreas był dla Lisy idolem. I wiedziałam , że ciężko będzie jej zrozumieć  to co zrobiłam.
  Z niepokojem stanęłam przed drzwiami pokoju dziewczyn i cicho zapukałam.  Ze znaczną ulgą przyjęłam pojawienie się za nimi Lei.
-Lisa zeszła już na śniadanie- odezwała się, unikając mojego spojrzenia.
-Jak ona..
-Jest trochę zła, rozżalona - przerwała mi, wychodząc na hotelowy korytarz  - musisz jej to jakoś wytłumaczyć.
-Wiem. Miałam nadzieję , że nigdy się o tym nie dowie.
-Markus to skończony dupek Em- przyjaciółka ciągle nie patrzyła mi w oczy. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.
-Lea czy coś się stało?
-Porozmawiaj najpierw z Lisą. Tylko błagam bądź z nią szczera. To Twoja siostra. Na pewno Cię zrozumie.
-Oby- zatrzymałam się gwałtownie przed wejściem do hotelowej restauracji- ale powiedz mi co się stało. Widzę , że coś jest nie tak. I nie chodzi tutaj o sytuację z Lisą.
-Nie mogę Em- szepnęła przepraszająco- obiecałam coś komuś, mimo że nie powinnam. Ale obiecuję , że dowiesz się dzisiaj wszystkiego. I mimo tego , że nie będzie to zbyt miłe. Według mnie będzie to dobra wiadomość.
 Jej słowa wcale nie dodały mi otuchy. Poczułam się jeszcze gorzej. Wiedząc, że coś przede mną ukrywa.  Ze strachem przekroczyłam próg restauracji i stanęłam przed stolikiem swojej młodszej siostry. Uniosła głowę i spojrzała na mnie  z wyrzutem. Już po chwili z powrotem zajmując się kanapką na jej talerzu.
-Porozmawiamy ?- przysiadłam na przeciwko niej, odzywając się cicho.
-To prawda Emily? Powiedz mi, że Markus kłamał. Powiedz , że nie zdradziłaś Andreasa?- odezwała się nie unosząc głowy.
-To nie takie proste Lisa- po moich słowach wstała  od stolika i szybkim krokiem przeszła do wyjścia. Ruszyłam zaraz za nią, chwytając ją za rękę - pogadaj ze mną.
-Po co? - szarpnęła się gwałtownie, nawet się nie zatrzymując. Zatrzymała się dopiero po wyjściu przed budynek- jak mogłaś to zrobić Andreasowi ?
-Nie wiem . Sama ciągle zadaję sobie to pytanie. Tak wyszło Lisa. Całkowicie straciłam głowę. Strasznie tego żałuję . Ale nie cofnę czasu. Nie chciałam żebyś się dowiedziała w ten sposób.
-Zapewne nie chciałaś, żebym w ogóle się dowiedziała- prychnęła.
-Bo to nic dla mnie nie znaczyło Lisa.
-To dlaczego z nim spałaś? Bo co? Bo miałaś taki kaprys? Bo chciałaś zranić Andiego?
-Oczywiście, że nie Lisa- nie chciałam, żeby tak to odebrała- no dobrze. Przez moment wydawało mi się, że się zakochałam. Że zależy mi na Richardzie.  Wiem, że Andreas jest dla Ciebie chodzącym ideałem. I trudno Ci zrozumieć , że go zdradziłam. Ale on mi wybaczył. Jesteśmy razem szczęśliwi, Lisa. Richard to zamknięty rozdział.
-Ciekawe czy jego dziewczyna nie będzie zazdrosna, widząc Cię w jego pobliżu -rzuca od niechcenia- bo tutaj już chyba wszyscy huczą o tym, że z nim sypiałaś. Więc za pewne ona też zaraz się dowie.
- O czym Ty mówisz Lisa?!- nie mam pojęcia czemu, sama świadomość tego, że Richard może kogoś mieć przyprawia mnie o bolesny skurcz brzucha.
-Mijałam go jak szłam na śniadanie. Był z siostrą i jakąś szatynką. Obejmowali się i wyglądali na mocno zakochanych- czuję, że tracę oddech. Że coś dławi mnie w gardle mimo, że wcale nie powinno mnie to obchodzić. Lisa od razu zauważa , że coś jest nie tak. Złość na jej twarzy zamienia się w troskę -wszystko w porządku Em?
-Tak - to jedyne co jestem w stanie z siebie wydobyć. Łzy, które siłą staram się powstrzymać, same zaczynają spływać po mojej twarzy.
-Przepraszam Em. Nie płacz. Nie złoszczę się już na Ciebie. To w sumie Twoja sprawa- Lisa całkowicie błędnie rozumie moją rozpacz. Zresztą ja sama nie rozumiem czemu to tak boli.  Jej ręce okręcają się w okół mojej szyi. Co powoduje jeszcze większe strumienie łez- najważniejsze, że Andreas Ci wybaczył i jesteście szczęśliwi.
-Dziękuję Lisa- szepczę w jej włosy. Odrywam się od niej i ocieram twarz.
-Chodź pójdziemy do Lei- uśmiecha się i ciągnie mnie w kierunku windy. Wyobraźnia podsuwa mi obraz bruneta z jakąś nieznaną mi dziewczyną. Łzy znów dławią mnie w gardle. Szybko jednak zamieniają się w złość, na widok Markusa, stającego przede mną. Próbuję go wyminąć , ale zagradza mi drogę.
-Możemy porozmawiać Em?-  w jego głosie nie ma wściekłości. Tylko strach.
-Nie mamy o czym - podnoszę głos. Nie mam ochoty na żadne pogawędki z nim. Nie mam pojęcia co znowu kombinuje. I nie chcę tego wiedzieć.
-Porozmawiaj z nim Emily - dopiero teraz widzę Leę, stojąco obok niego. W głowie pędzą mi tysiące myśli, gdy kiwam zrezygnowana głową. I mimo niechęci wychodzą z nim przed hotel.

czwartek, 15 listopada 2018

43


      Lea siedziała  pomiędzy dziewczynami w ogródku piwnym hotelowej restauracji. Młodsza z sióstr zajęta była rozmową  z Justinem. A Emily siedziała wtulona w ramię Andreasa. Jakby nic wcześniej się nie stało. Jakby nie było całej tej chorej sytuacji na skoczni.
  Zapięła zamek bluzy i kolejny już raz dzisiejszego wieczora zerknęła na zegarek. Zaczęło się ściemniać i na dworze było już czuć niezbyt przyjemny chłód. Nie chciało jej się już tutaj siedzieć. Było jej zimno, a do tego nie miała ochoty na oglądanie tego przedstawienia. Kochała Emily jak siostrę. I zawsze stałą za nią murem. Popierała każdą jej decyzję.  Teraz jednak nie potrafiła jej zrozumieć.
 Musiała jednak tutaj zostać. Jak najszybciej chciała porozmawiać ze Stephanem.
-O której będzie reszta?-  rzuciła  w kierunku chłopaków.
-Praktycznie zaraz powinni podjechać - odezwał się Andreas , odrywając się na krótki moment od ust jej przyjaciółki.
  Jak na zawołanie po dosłownie kilku minutach. Przy ich stoliku pojawiła się czwórka chłopaków. Lea kątem oka obserwowała Em . Która momentalnie uniosła głowę w ich kierunku. Mogła jej wmawiać co chciała. Lea była jednak pewna, kogo jej przyjaciółka chciała ujrzeć pomiędzy nimi. Widziała w jej oczach błysk zawodu. Gdy nie ujrzała nikogo więcej prócz Karla, Piusa, Stephana i Markusa.
  Ten ostatni  nie spuszczał z blondynki wzroku. Co oczywiście nie umknęło uwadze Andreasa. Chłopak od razu mocniej przytulił dziewczynę do siebie. O ile dało się przytulić kogoś jeszcze mocniej. Lea westchnęła cicho, na samą myśl o tym jak trudne w tym gronie mogą być najbliższe dni.
-Może przeniesiemy się do środka? Niektórzy chyba trzęsą się z zimna - Stephan z uśmiechem mrugnął do Lei. Co dziewczyna przyjęła ze znaczną ulgą. Faktycznie, temperatura powietrza znacznie spadła. A ona ledwo powstrzymywała się od szczękania zębami.


  - Potrzebuję numer do Richarda - szepnęła,  gdy zajęli w końcu miejsce w ciepłym kącie hotelowego baru.
- Zdradzisz mi po co ?- Stephan zerknął na nią zdziwiony. Ale podał jej telefon z numerem przyjaciela na wyświetlaczu.
-Dziękuję. Muszę z nim porozmawiać.  A nie mam pojęcia czy się tutaj pojawi.
-Też nie mam pojęcia.  Ostatnio prawie się z nami nie kontaktuje.
-O kim mówicie?- Andreas nagle odwrócił się w ich stronę.  Wpatrywał się w nich intensywnie,  mrużąc oczy.
- Nieładnie tak podsłuchiwać - brunetka zaśmiała  się trochę sztucznie. Chwyciła do ręki piwo i upiła kilka łyków.

- Co jest Lea ? - Stephan odczekał, aż przyjaciel uda się w kierunku baru - Co się dzieje ?
- Nic, naprawdę.
- Nie udawaj. Richard zrezygnował ze startów.  Nie odzywa się od kilku miesięcy. Andreas dziwnie się zachowuje. Słyszałem , że prawie rzucił się dziś na Constantina . Gdy ten rozmawiał z Em.  Ten cały ich związek jest tak słodki,  że aż czasem mdli.  Nie mam pojęcia czemu , ale ja tego nie kupuje Lea. Patrząc na nich widzę idealną parę.  Zbyt idealną . To nie może być prawdziwe.
-Bo nie jest - Lea uniosła głowę na dźwięk głosu Markusa. Zresztą nie tylko ona. Całe towarzystwo wpatrywało się w niego w oczekiwaniu.
-Co Ty możesz o tym wiedzieć? - warknęła w jego kierunku.  Zła , że ktoś słyszał jej rozmowę ze Stephanem.
-Ona udaje , a on  kłamie - zaśmiał się kpiąco i zwrócił się do Em-  Prawda ?
-Nic o nas nie wiesz! - blondynka podniosła głos. Nerwowo zerknęła w kierunku baru. Czy Andreas już wraca.
-Może wiem więcej, niż Ci się wydaje Emily .
-Daj spokój Markus- wtrącił się Stephan- wydaje mi się, że piwo w czasie podróży to nie był dobry pomysł. I mam wrażenie , że nie powinieneś już pić kolejnego.
-To jak Em?- Markus całkowicie zignorował słowa kumpla z drużyny - porozmawiamy? Chcesz w końcu poznać kłamstwa Andreasa? Chcesz znać całą prawdę?
  Lea wpatrywała się w Markusa w napięciu. O jakich kłamstwach Andreasa mówił? Czy Markus naprawdę coś wiedział ? Czy przemawiała przez niego zwykła zazdrość i zbyt duża ilość wypitego alkoholu? A może chodziło mu o wypadek? Może to Andreas? Lea  na samą myśl o tym, prawie zakrztusiła się piwem. 
-Emily nie ma ochoty z Tobą rozmawiać- złość w głosie Andreasa , gdy nagle pojawił się przy stoliku. Była wręcz namacalna. Lea uniosła głowę w jego stronę. Chłopak stał przy Em i nerwowo zaciskał szczękę. 
-Może pozwól jej o tym zdecydować.
-Jestem pewny , że wiem czego chce Emily. I na pewno nie jest to rozmowa z Tobą- sytuacja przy stoliku robiła się coraz mniej przyjemna. Lea z jednej strony chciała , żeby ktoś to w końcu przerwał. A z drugiej była ciekawa, o co może tak naprawdę chodzić.
-Moglibyście łaskawie nie zachowywać się tak, jakby mnie tu nie było? - jej przyjaciółka z hukiem odsunęła krzesło i wstała od stolika. Wyrwała się, gdy Andreas chciał ją zatrzymać . I skierowała w kierunku wyjścia.
-Jesteś pewny, czego ona chce?- Markus wpatrywał się w chłopaka z ironicznym uśmiechem -chyba nie do końca. Jeśli Em wolała sypiać z Richardem.
 Przy stoliku zapadła nagła cisza. Lisa wpatrywała się w Markusa w szoku. Lea ze świstem wciągnęła powietrze. Młoda nie powinna wysłuchiwać takich rzeczy o siostrze. Całe towarzystwo patrzyło z niedowierzaniem na Markusa. Lea szarpnęła Stephana za rękę. Chłopak podniósł się szybko , w ostatniej chwili przytrzymując wściekłego Andreasa.
-Lepiej będzie jak stąd wyjdziesz Markus. A  Ty się uspokój. Od razu widać , że Cię wkręca. Em  nigdy by ... - Stephan przerwał - zresztą Richard też nie. Powaliło Was?
-Idź do Emily - Lea stanęła przed Andreasem patrząc mu w oczy. To wszystko zmierzało w złą stronę- Andreas ! Ogarnij się. Idź do niej.
Chłopak zaciskał nerwowo pięści. Nie spuszczając wzroku z Markusa. Któremu z twarzy nie schodził kpiący uśmiech.
-Idź do Em -powtórzyła cicho, błagając w myślach żeby się opanował - nie warto.
-Masz rację. Nie warto- Lea odetchnęła po jego słowach i z ulgą zajęła z powrotem miejsce . Gdy chłopak zniknął za drzwiami lokalu.

-Lea?- z ust Lisy wydobył się szept. Lea przełknęła ślinę, nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć. Spojrzała na Justina z niemą prośbą.
-Zrobiło się późno. Odprowadzę Cię - Justin podniósł się chwytając za ramię piętnastolatkę.
-Nie jestem już dzieckiem Lea! - dziewczyna podniosła głos , niezbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy. Odwróciła głowę w kierunku Markusa - czy moja siostra zdradza Andreasa?
-Powinnaś porozmawiać z Em- odezwała się szybko Lea . Mierząc Markusa wściekłym spojrzeniem. Chłopak chyba zrozumiał jej intencje, bo nie odezwał się ani słowem.
-Jutro sobie wszystko wyjaśnicie- Justin pociągnął dziewczynę do wyjścia. Lea schowała twarz w dłoniach. To dopiero kilka godzin odkąd są tu wszyscy . A gdzie tam kolejne dni. Nikt nadal się nie odzywał. Wszyscy zerkali to na Markusa , to na nią.   Jakby oczekiwali od niej , że zaraz opowie im o tym z kim sypia jej przyjaciółka.
-O co chodzi? Lea, Markus?- Stephan odezwał się pierwszy. Zadając pytanie które chyba całej reszcie siedziało w głowie - przecież to jest niedorzeczne. Richard nie zrobił by czegoś takiego Andreasowi. Skąd coś tak idiotycznego wpadło Ci do głowy?
-Ani się waż!- warknęła w stronę Markusa , który już otwierał usta- to nie jest nasza sprawa.
-Chodzi o naszych kumpli Lea- prychnął Karl.
-I o moją przyjaciółkę -syknęła- naprawdę któryś z Was sądzi , że to w porządku? Rozmawiać o nich , gdy ich tu nie ma? Jeśli któreś z nich będzie chciało, samo powie reszcie.
Prychnęła się ze złością. Nieźle zapowiadający się wieczór , zmienił się w kompletną klapę. Podniosła się i stanęła przed Markusem.
-Idziemy - chwyciła go za rękę i mimo jego sprzeciwu wyciągnęła przed hotel. Włożyła kaptur na głowę.  I ruszyła przed siebie . Upewniając się,  że chłopak na pewno za nią idzie.
-Spacerów Ci się zachciało? - jęknął niezadowolony  - mogłaś wyciągnąć Stephana.
Zatrzymała się gwałtownie. Zmarszczyła czoło ze złością.  Patrząc mu prosto w oczy. 
- O czym mówiłeś? O co do cholery chodziło Ci przy stoliku ?
-Nie udawaj . Dobrze wiesz że Em sypia z Richardem. 
-Sypiała , jak już. Ale  nie o to mi chodzi. I doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Co takiego chciałeś jej powiedzieć o Andreasie?
- Chciałem jej powiedzieć. Nie Tobie- Markus gwałtownie się odwrócił. I ruszył z powrotem w stronę hotelu. Lea nie miała zamiaru odpuścić tak łatwo. 
-Stój! - dogoniła go i nie pozwoliła iść dalej. 
-To nie Twoja sprawa Lea . To sprawa pomiędzy naszą czwórką.
-Waszą czwórką? - wyjąkała . Była coraz bardziej pewna , że wie coś o wypadku. Że Andreas też wie. Więcej niż mówi. 
- Odpieprz się Lea . Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Zależy Ci na niej ? Zależy Ci na Emily ? Na tym żeby była szczęśliwa? - zmieniła taktykę. Musiała poznać prawdę. Chwyciła go za ręce. 
- To chyba bez znaczenia.
- W czym Andreas ją okłamuje?- prawie go  błagała. Ale była w stanie zrobić to dla Em - Czy to on? Proszę, powiedz mi . Czy to on prowadził ten samochód ? A teraz próbuję zrzucić winę na Richarda ? Proszę, Markus. Jeśli coś wiesz, musisz mi powiedzieć.
Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę. Na jego twarzy pojawił się grymas złości. Po chwili zaśmiał się  smutno. Lea czekała cierpliwie. Widziała jak się waha.
-Nie Lea. Andreas nie prowadził tego samochodu. Nawet go tam nie było- odezwał się cicho- ale doskonale wie. Kto wtedy prowadził. I wierz mi na pewno nie był to Richard. Ta wersja jest dla Andreasa po prostu wygodniejsza. Po tym jak się dowiedział , że Em go z nim zdradziła. Najłatwiej było mu wmówić Em , że to on wtedy prowadził. Odebrać jej nadzieję , że to ktoś inny. Że Richard był tylko pasażerem. Że chciał z nią wtedy zostać, na tej pieprzonej ulicy.
-Więc kto?- z jej ust wydobył się szept. Chłopak kolejny raz wyminął ją i szybkim krokiem szedł w stronę hotelu. Całkowicie ją ignorował. Lea widziała , że nie chciał z nią więcej rozmawiać. Przyspieszyła . Zrównała z nim krok  - powiedz mi Markus. Kto to był?
-Ja- spojrzał jej prosto w oczy- to ja byłem wtedy z Richardem.


To na co wszyscy czekali stało się faktem ;) Markus w końcu się przyznał :) Dodaję rozdział już z Wisły , w radosnym oczekiwaniu na inaugurację sezonu :) I na jakieś podium moich ulubieńców. Dlatego z góry przepraszam za opóźnienia pod Waszymi blogami . Nadrobię jak wrócę :) A Wy trzymajcie kciuki -za pogodę , za Kamila no i oczywiście za Richarda i Andreasa :)



piątek, 9 listopada 2018

42




-Wychodzisz ?- spojrzałam zdziwiona na Andreasa, który wniósł nasze bagaże do pokoju hotelowego. I z powrotem zbliżył się do drzwi.
-Muszę - spojrzał na mnie przepraszająco- dwie godzinki i będę z powrotem.
-Dwie godziny? Przecież mówiłeś , że startujesz dziś w kontynentalnym.
-Em zawody są popołudniu- chłopak zerknął na zegarek -Dochodzi ósma. Postaram się wrócić na dziesiątą. Nie złość się proszę. Po prostu muszę coś załatwić. A Ty zejdź na śniadanie. Albo odpocznij po podróży. Prześpij się. Zejdź na basen.
-To Ty masz zawody. Ty musisz odpocząć.
-Dam radę. Nie martw się. David też dziś staruje. Powinien już być. Znasz go . I chyba nawet lubisz- zaśmiał się i cmoknął w policzek -zaraz go znajdę i się Tobą zajmie, zanim nie wrócę.
-Naprawdę nie musi- jęknęłam już do zamykających się za nim drzwi.
Nie minęło kilka minut , gdy rozległo się pukanie.   Spróbowałam przywołać uśmiech na  twarz i powoli otworzyłam  drzwi.
-Podobno potrzebujesz towarzystwa- David ze śmiechem ucałował mnie w oba policzki.
-Andreas przesadza. Nie chcę Ci robić kłopotu. Naprawdę dam sobie radę sama.
-To żaden kłopot. Poza tym już obiecałem reszcie , Twoje towarzystwo przy śniadaniu.
-Reszcie ?-wydukałam.
-Nie bój się. Oni nie gryzą- chłopak chwycił mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Już po chwili stałam w drzwiach restauracji . I z niepokojem spoglądałam na sporą grupę chłopaków przy stoliku.

David przedstawia mi wszystkich po kolei. A ja staram się w myślach powtarzać imiona całej dziesiątki , żeby tylko niczego nie pomylić.
-Założę się , że teraz starasz się zapamiętać imiona całej naszej walniętej drużyny- rzuca jeden , a ja po prostu wybucham śmiechem. Całkowicie zapominając o wcześniejszym zdenerwowaniu.
-Constantin , prawda? - mrugam, do niego zajmując miejsce pomiędzy nim a Davidem. Po chwili mam wrażenie, że znam ich od dawna. Większość z nich jest w moim wieku. Dlatego  od razu łapię z wszystkimi o wiele lepszy kontakt. Niż ze starszą kadrą Niemiec.



Andreas odebrał dziewczyny  z czeskiego lotniska w Karlowych Warach. I najszybciej jak potrafił wracał do Klingenthal. Niby zostawił ją z Davidem. Ale był pewny , że chłopak na pewno zabrał ją do reszty ekipy. Davidowi ufał. Był przekonany  , że ten nie będzie próbował dostawiać się do Em. Jednak całej reszcie nie . To były jeszcze  dzieciaki, niewiele starsze od Em. W głowach mieli tylko imprezy i kolejne dziewczyny.
Z drugiej strony Richardowi też ufał. Ze złością zacisnął mocniej ręce na kierownicy. I nadepnął pedał gazu.
-Zwariowałeś?! Zwolnij- podniesiony głos Lei, przywrócił go do świadomości.
-Przepraszam. Zamyśliłem się- musiał się ogarnąć. Musiał jej ufać.
-Zajmij się lepiej drogą , a nie myśleniem- prychnęła na niego. Po chwili odezwała się już spokojniej-Em nadal nic nie wie?
-Nic- uśmiechnął się na samą myśl. Jaka będzie szczęśliwa gdy zobaczy dziewczyny.
 Ciągle się uśmiechając podjechał pod hotel. I zaparkował samochód na hotelowym parkingu. Wyciągnął bagaże dziewczyn i razem skierowali się do wejścia.  Zameldował dziewczyny w pokoju, gdy podszedł do nich David z Felixem.
-Gdzie Emily?- rzucił- poszła się położyć?
-Justin i Constantin wyciągnęli ją na basen- Andreas zmrużył oczy ze złością. Odwrócił się na pięcie i pognał w stronę hotelowego basenu.


 Blondynka siedziała na skraju basenu machając nogami. Z rozbawieniem słuchała dwójki jego młodszych kolegów. Nagle Justin chwycił ją za ręce. Namawiając , żeby weszła z nimi do wody. Dziewczyna przecząco pokręciła głową. Chłopak jednak nie zrezygnował i pociągnął ją do siebie. Emily ze śmiechem wpadła do basenu. Andreas zacisnął ze złością  pięści i stanął na skraju basenu.
-Trzymaj ręce przy sobie - wycedził, gdy Constantin przytrzymał ją w pasie, żeby nie  straciła równowagi. Jak dla niego trochę zbyt mocno ją do siebie przyciągał. Zbyt mała dzieliła ich odległość.
-Jesteś już - Em zerknęła na niego z uśmiechem. Nie odsuwając się od chłopaka w wodzie.
-Jestem jak widzisz. Może jednak wolałabyś , żeby mnie jeszcze nie było ?-warknął.
-Co Ty mówisz?- zaśmiała się . Po chwili już stała przy nim ociekając wodą.
-Mam wrażenie , że Ci przeszkadzam- niby nic się nie stało. Jednak ogarniała go coraz większa złość.
-Wyluzuj Andreas - Constantin z uśmiechem stanął przy nich. Położył rękę na nagim ramieniu blondynki  - nie czepiaj się jej . Przecież nic się nie wydarzyło.
-Czego nie zrozumiałeś gdy mówiłem , że masz trzymać ręce przy sobie? -gwałtownie odsunął Em i stanął na przeciwko chłopaka, mierząc go wzrokiem.
-Andreas !- dziewczyna wsunęła się pomiędzy nich. Chwyciła go za rękę i lekko pociągnęła- idziemy.
Ostentacyjnie objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.  Odwrócił się i jeszcze raz ze złością spojrzał na dwójkę młodszych kolegów.


-Co to miało być?!- Emily stanęła przy nim. Wściekła, z nie do końca osuszonymi włosami.
-Nie wiem o co Ci chodzi -uśmiechnął się do niej.
-Nie wiesz o co mi chodzi?! -podniosła głos - prawie się na niego rzuciłeś. Co w Ciebie wstąpiło?
-Nie spodobało mi się jak Cię dotykał- warknął.
-Dotykał mnie? Oszalałeś?- dziewczyna wyszarpnęła rękę z jego dłoni- odbiło Ci.
-Przepraszam. Może trochę przesadziłem- przyciągnął ją do siebie i pocałował w czubek głowy.
-Trochę, napr.... - nagle przerwała, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w siostrę i przyjaciółkę. Całkiem o nich zapomniał. Dziewczyny nadal stały przy recepcji, z Davidem i Felixem. A na twarzy Em pojawiał się coraz większy uśmiech. Od razu rzuciły się sobie w ramiona.
-Co tutaj robicie ?
-Andreas nas zaprosił - zaśmiała się Lisa. Em nagle jakby całkowicie zapomniała o sytuacji na basenie. Z przed kilku chwil. Zarzuciła mu ręce na szyję , z radosnym piskiem.
-Dziękuję. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę - rzuciła odrywając się od niego. Uśmiechnął się do siebie zadowolony, widząc jaka jest szczęśliwa.




  Był niedzielny poranek. Lea stała przy barierce sektora dla  gości. I słuchała wesołej paplaniny młodszej z sióstr. Co chwilę zerkała na starszą z nich. Która stała kilka kroków od nich. Pod domkiem niemieckich zawodników.  Chcąc z jej twarzy wyczytać , czy naprawdę jest szczęśliwa. Czy naprawdę zapomniała o Richardzie. Mimo, że wszystko wskazywało na to, że tak jest. Leę znów zaczęły ogarniać wątpliwości. Nie miała pojęcia dlaczego. Ale coś jej nie pasowało. Coś było nie tak.  Z rozmyślanie wyrwał ją dźwięczny śmiech blondynki. Jeden z młodszych zawodników, coś jej opowiadał. A ona zanosiła się śmiechem.  Po chwili odwróciła głowę w ich kierunku, kiwając żeby podeszły.
   Młodsza z sióstr nie potrzebowała kolejnego zaproszenia i już przeciskała się przez barierki. Lea zaśmiała się i podążyła za nią. Nagle  obie się  zatrzymały na widok Andreasa. Podchodzącego do blondynki. Gwałtownie szarpnął ją za nadgarstek . I stanął na przeciwko chłopaka nie puszczając jej ręki.
-Czego Ty nie rozumiesz Constantin? -warknął wściekły. Lea chwyciła Lisę za ramię i pociągnęła w ich stronę.
-Tylko rozmawiamy- młodszy ze skoczków zrobił krok w tył.
-Andreas ! - Em spróbowała wyszarpnąć rękę .Jednak chłopak ściskał ją zbyt mocno. Skrzywiła  się z bólu . Uniosła głowę wściekłym wzrokiem wpatrując się w chłopaka.
-Chyba powinieneś zbierać się na górę- warknął jeszcze w stronę Constantina. I przyciągnął do siebie wściekłą dziewczynę. Wpił się w jej usta, nie zwracając uwagi na jej złość. Lea pokręciła głową z niedowierzaniem. Znów niezbyt podobało jej się zachowanie Andreasa. Nie poznawała go. On nie był tym idealnym chłopakiem, który kilka miesięcy temu zakochał się w jej przyjaciółce.  Przecież Em nie zrobiła nic złego. W jej zachowaniu nie było niczego takiego. Co mogło aż tak wyprowadzić Andreasa z równowagi. Ona zwyczajnie stała i żartowała z młodszym skoczkiem. Nic wielkiego. Odczekała, aż chłopak też skieruje się na górę skoczni. I pociągnęła Emily w stronę ławki.
-Co to miało być?- odezwała się cicho, żeby nikt jej nie usłyszał.
-Ale co?- przyjaciółka spojrzała na nią zdziwiona.
-To przed chwilą- Lea zatrzymała wzrok na nadgarstku przyjaciółki. Blondynka szybko zakryła drugą ręką, widoczne na nim jeszcze ślady palców chłopaka.
-To nic takiego . Andreas jest trochę zazdrosny- zaśmiała się sztucznie.
-Trochę? Em ogarnij się- pokręciła głową ze złością.
-On boi się , że po prostu powtórzy się sytuacja z Richardem.
-Jeśli postanowiliście być ze sobą, to po pierwsze on powinien Ci zaufać. Po drugie Ty nie jesteś jego własnością. Możesz rozmawiać z kim chcesz.  A po trzecie Em. On nie ma prawa Cię szarpać.
-Przesadzasz Lea. Nic takiego się nie stało.
-Jeszcze Emily- syknęła ze złością -A gdybyś tak wdała się w rozmowę z Richardem? Pomyślałaś o tym? Mam wrażenie , że zabiłby Was oboje.
-Lea...
-Wiesz , że mam rację -przerwała jej- Andreas się zmienił. To już nie jest ten sam kochający chłopak.
-Jest Lea. Tylko strasznie go skrzywdziłam.  I czasem ...- Em wciągnęła powietrze- wszystko jest dobrze Lea. Nie musisz się martwić.
-No nie wiem Em. Wydajesz się być szczęśliwa. Ale jak to się stało, że tak szybko zapomniałaś o Richardzie?
-Przejrzałam na oczy - zaśmiała się- wcześniej łudziłam się  chyba , że to nie on prowadził. Liczyłam po cichu , że nie jest tak do końca zły. Pomyliłam się. Andreas wyraźnie powiedział, że to on.
-Andreas?- Lea z zamyśleniem wpatrywała się w skocznię. Zdziwiłaby się gdyby akurat on powiedział coś innego. Odkąd się dowiedział , że jej przyjaciółka sypia z Richardem. Był w stanie zrobić wszystko, żeby się go pozbyć.  Dlatego nie wierzyła w to. I nie miała pojęcia. Jakim cudem Emily tak nagle w to uwierzyła.  Dzisiaj wieczorem , po zawodach w austriackim Hinzenbach. Miała się tutaj zjawić całą niemiecka kadra. Lea liczyła , na to że Stephan z którym zawsze dobrze się dogadywała. Pomoże jej jakoś skontaktować się z Richardem. Musiała to w końcu wyjaśnić.  Dość miała tego udawania i kłamstw w około.









sobota, 3 listopada 2018

41



   Lea siedziała na parapecie  okna kuchennego w mieszkaniu Lisy i Em. Z lekką niecierpliwością czekała , aż Lisa skończy rozmawiać z siostrą i w końcu odda jej telefon.
   Była druga połowa września. Od ich powrotu z Oberstdorfu minęło, już kilka tygodni. A Lea   strasznie stęskniła się za swoją przyjaciółką. Niestety czasem brakowało im czasu nawet na krótką rozmowę telefoniczną. Em całkowicie oddała się pracy w domu dziecka. A ona sama była pochłonięta szkołą i ciągłymi treningami w klubie. Którym musiała poświęcić teraz dwa razy więcej czasu niż kiedyś. Ale nie narzekała. To było jej życie. Jej marzenie. A właściwie to ich . Tak bardzo chciałaby znów trenować z Emily. Niestety, to było już teraz niemożliwe.
Uśmiechnęła się do młodszej z sióstr gdy ta w końcu oddała jej telefon. I z zainteresowaniem słuchała przyjaciółki. Gdy ta relacjonowała jej wydarzenia ostatnich kilku dni.
  Blondynka brzmiała tak radośnie. Lea w  tle słyszała śmiech i nawoływania dzieciaków. Emily wydawała jej się naprawdę szczęśliwa. Choć jeszcze niedawno. Nic na to nie wskazywało. Po wydarzeniach w Hinterzarten, Lea nie wierzyła w to , że jej przyjaciółka może być szczęśliwa z Andreasem. Była pewna , że to się nie uda. Jednak teraz wszystko wskazywało na to , że się myliła. Że to Em miała rację. Zapewniając ją , że tak będzie.
  Rozłączyła się po kilkunastu minutach rozmowy. Znów się uśmiechnęła. Cieszyła się, że wszystko się poukładało.


  Ze śmiechem zeskoczyła z parapetu. Gdy telefon zadzwonił ponownie. Na ekranie ukazało się imię Andreasa. Ze zdziwieniem zmarszczyła brwi. Zastanawiając się czego chłopak od niej chce. Nie rozmawiali ze sobą od ich wyjazdu.
  Na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech, gdy słuchała chłopaka. Zapraszającego ją i Lisę na finałowe zawody letniego cyklu do Klingenthal. Nie mogła uwierzyć w to , że znów zobaczy się z Emily. Znów spędzą ze sobą kilka dni. Obiecała Andreasowi, że Em o niczym się nie dowie. Była pewna , że spodoba jej się niespodzianka .
  Pożegnała się z chłopakiem i wybuchnęła radosnym śmiechem. Lisa wpatrywała się w nią z niecierpliwością.
-Czego chciał? O czym Em ma nie wiedzieć ? No mów- szarpnęła ją za rękaw.
-Niespodzianka. Niedługo się dowiesz - postanowiła najpierw porozmawiać z jej mamą. Choć była pewna, że ta się zgodzi bez problemu. Wolała jednak nie robić złudnych nadziei na wyjazd piętnastolatce . Gdyby jakimś cudem miało być inaczej. Lisa wydęła usta. Niczym obrażona pięciolatka. Lea kolejny raz wybuchnęła śmiechem . Zabrała swoje rzeczy i wybiegła z mieszkania na trening.



   Andreas  szybkim krokiem wszedł do budynku po skończonym treningu. Uśmiech pojawił się na jego twarzy , gdy tylko przekroczył próg swojego pokoju. Od kilku dni, dziewczyna codziennie czekała na niego wieczorami. I wychodziła od niego dopiero rano. Znów było  tak jak kiedyś.
  Dziś spała na jego łóżku, zwinięta w kłębek. Poruszyła się nieznacznie gdy przy niej usiadł. Pochylił się nad nią i pocałował ją w policzek.
-Napiłabym się kawy- westchnęła otwierając oczy.
Zaśmiał się spoglądając na zegarek. Ale wstał i już po chwili po pokoju rozszedł się zapach świeżo zaparzonego napoju.
- Dziękuję -blondynka podniosła się , chwytając kubek do ręki.
-Emily, mogę Cię o coś prosić?- zaczął niepewnie. Gdy lekko skinęła głową, kontynuował- wyjechałabyś ze mną na kilka dni?
-Wyjechała?- pytanie chłopaka rozbudziło ją bardziej niż kawa w jej rękach- nie ma szans . Mam pracę.
-Dostałaś wolne- na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Wszystkim zajął się wcześniej.
-Wolne ?- warknęła.
-No już nie złość się. Zależy mi- wziął kubek z jej rąk. Nie będąc pewnym co strzeli jej do głowy.
-Załatwiłeś mi wolne?- chłopak kiwnął głową niezmiernie z siebie zadowolony- nie możesz załatwiać mi wolnego. Nie możesz robić takich rzeczy za moimi plecami. To moja praca.
-Em...- przerwał nagle, gdy walnęła go poduszką. Jak dobrze , że zabrał jej ten kubek. Wybuchnął śmiechem. Czym jeszcze mocniej ją zirytował. Poczuł jak poduszka kolejny raz ląduje na jego głowie. Chwycił ją za nadgarstki i położył na łóżku. Usiadł na niej, ciągle przytrzymując jej ręce.
-Przestań się tak miotać - zachichotał. Cmoknął ją w policzek i zaczął łaskotać.
-No weź- prychnęła , jeszcze obrażona. Ale już po chwili nie potrafiła powstrzymać śmiechu - dość. Pojadę, pojadę . Tylko gdzie?
-Na zakończenie sezonu- rzucił szczęśliwy , że ustąpiła- pojedziemy sami kilka dni wcześniej. Odpoczniesz, zrelaksujesz się.
-Muszę?- jęknęła.
-Nie musisz .Ale bardzo mi na tym zależy- zrobił minę proszącego szczeniaka. I nie spuszczał z niej wzroku.
-No jak Ci tak zależy- uśmiechnęła się - a teraz złaź ze mnie . Umówiłam się z Agnes. Muszę się jakoś ogarnąć.
Pacnęła go w ramię. Zanim wstała z łózka, objęła jeszcze jego szyję rękami.
-Cieszę się , że Cię mam Andreas- szepnęła. Pocałowała go w policzek. I zniknęła za drzwiami łazienki.




     Po czterech godzinach jazdy Andreas zjechał na stację benzynowa. Musiał zatankować samochód. I co najważniejsze napić się kawy. Przed nimi była jeszcze ponad godzina jazdy. Spojrzał na śpiąca dziewczynę i wyszedł z auta. Najciszej jak potrafił zamknął za sobą drzwi . Byleby jej nie obudzić.
Cieszył go ten wspólny wyjazd. Zrezygnował nawet z występu w austriackim Hinzenbach. Żeby spędzić z nią kilka dni dłużej. Musiał obiecać trenerowi, że wystartuje za to w Pucharze Kontynentalnym. Ale to przecież nic. Spędzi parę godzin na skoczni, w zamian za kilka dni z Emily.
  Niestety jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Richard. Kumpel zrezygnował ze startów. Ale Andreas nie był pewny, czy chłopak nie pojawi się na środowym konkursie kobiet. W którym występowała jego siostra. W końcu mieszkał teraz w tamtej okolicy. Zaledwie pięćdziesiąt kilometrów dalej. Z zamyślenia wyrwał go trzask zamykanych drzwi. Poczuł zapach benzyny. Zaklął pod nosem gdy zobaczył jak cienką strużką spływa po karoserii.
-Daleko jeszcze?- Em ziewnęła i stanęła obok niego.
-Kawałek. Nie chciałem Cię obudzić- uśmiechnął się do niej przepraszająco. Odłożył wąż do paliwa na miejsce. I pociągnął ją za ramię- jak już wstałaś napijesz się ze mną kawy.

  Po kilkunastu minutach z powrotem zajęli miejsce w samochodzie. Emily pogłośniła radio i podciągnęła nogi pod brodę. Andreas przyglądał jej się z boku. Jak z zainteresowaniem wpatrywała się w krajobraz za oknem.
-Wiesz , że  od czterech lat  nie wyjeżdżałam z Monachium - odezwała się po chwili- wcześniej też zbyt często się to nie zdarzało.
Spojrzał na nią zdziwiony. On przecież na wyjazdach spędził całe życie.
-Przeprowadziliśmy się tam gdy miałam sześć lat. Przez pierwsze lata w nowej firmie tata prawie nie brał urlopu. A później....- przerwała na moment -  a później już go nie było. Zginął. A nas nie było stać na żadne wyjazdy. Miałam czternaście lat, a Lisa jedenaście. Ciągle potrzebowałyśmy czegoś nowego. A oszczędności szybko się skończyły. Mama pracowała na okrągło. Ale to i tak nie wystarczało.
-Przykro mi Em-ścisnął jej rękę- musiało Ci być ciężko.
-Dość szybko udało mi się zrozumieć, że nie stać nas na wakacyjne wyjazdy, szkolne wycieczki  i markowe ciuchy. Lisa buntowała się dłużej .  Była młodsza i do końca nie docierało do niej dlaczego tak jest.
  Chłopak spojrzał na nią z boku. Głos miała spokojny , ale po jej policzkach spływały łzy. Przejechał jeszcze kawałek i zjechał na pobliski parking.
-Dlaczego się zatrzymujemy?- blondynka otarła twarz ręką. Patrząc przed siebie. Andreas bez słowa przytulił dziewczynę do siebie. Przez kilka minut siedzieli w samochodzie, nie odzywając się. W końcu blondynka odsunęła się od niego. Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
-Naprawdę cieszę się, że nie odpuściłeś wtedy w szpitalu.
-Nie było łatwo- przyznał szczerze, na co  Emily wybuchnęła śmiechem.
-Kwalifikacje dopiero we wtorek , a finałowe zawody w środę , co planujesz na te kilka dni?- zmieniła temat, gdy na powrót odpalił samochód.
-Ogólnie obiecałem trenerowi, że pojawię się na kontynentalnym, jak już odpuściłem Hinzenbach- mruknął.
-Co zrobiłeś?!- dziewczyna była wściekła. W sumie spodziewał się tego.
-Chciałem pobyć z Tobą trochę dłużej- wiedział, że to zbytnio mu nie pomoże.
-I odpuściłeś zawody?!
-To tylko lato Em. Wyluzuj- burknął .
-Jesteś...
-Jak nie chcesz nie musisz iść na zawody. To tylko kilka godzin dziś i jutro- przerwał jej. Miał jednak nadzieję , że się pojawi. W końcu dla niej ściągnął tu Leę i Lisę.
-To nie o to chodzi.
-Więc pójdziesz ? -posłał w jej stronę uśmiech.
-Zastanowię się - westchnęła głośno - no nie patrz tak na mnie. Skup się lepiej na drodze.



  Spojrzałam z boku na Andreasa.   Uśmiechnęłam się do siebie .  Patrząc na jego zadowoloną minę.  Od kilku tygodni na powrót układałam swoje życie.  Z nim. Mimo , że na początku. Po tym co się stało w Hinterzarten. Sama nie wierzyłam , że to się uda. Byłam pełna obaw. Żalu do niego za to co zrobił. I pretensji do siebie , za to ,że go zdradziłam.
   Całe dnie poświęcałam na pracę w domu dziecka. Wyszukując sobie coraz więcej obowiązków. Byleby spędzać z nim jak najmniej czasu.  Na okrągło wracałam myślami do tego co mi zrobił. I do Richarda. Wiele razy , chciałam przeszukać telefon Andreasa. W poszukiwaniu numeru do jego przyjaciela. O ile, można było ich jeszcze nazwać przyjaciółmi. Chciałam do niego zadzwonić. Usłyszeć jego głos. I prosić żeby wrócił do Oberstdorfu. Żebym tylko mogła go zobaczyć. Przytulić. Zniknąć w jego ramionach.
Zamiast tego, spędzałam w domu dziecka bezsenne noce. Łkając w jego bluzę. Pozostawioną u mnie po tamtym ognisku. Łudząc się , że nadal po dwóch miesiącach czuję jego zapach.
 
  A potem, szczera rozmowa z Andreasem. Pozwoliła mi dostrzec to co niby wiedziałam.  To Richard prowadził samochód który zniszczył mi życie. Pod wpływem alkoholu. Mimo , że nie powinien. Ktoś taki jak on zabrał mi tatę. Już wtedy znienawidziłam wszystkich pijanych kierowców. Dlatego nie miałam pojęcia. Jak mogłam się z nim przespać. Jak mogłam z nim zdradzić Andreasa. Może  ja po prostu wcześniej łudziłam się , że to jednak nie on prowadził. Że był tylko pasażerem. Przecież było ich dwóch. Pamiętam to dokładnie.
 Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że się zakochałam. Że mogłabym z nim być. Dobrze, że dzięki Andreasowi, uświadomiłam sobie . Że  jest on taki sam jak człowiek który zabił mi ojca. Że nie jest wart mojego zainteresowania i moich łez. Nie jest wart tego , że przez niego prawie straciłam Andreasa.