sobota, 29 września 2018

37


  Już po kilku minutach znalazł się w ich pokoju. Z łazienki dobiegał go szum  wody. Więc już wróciła. Brała prysznic. Zaraz zapewne wyjdzie i spojrzy na niego z uśmiechem. Położy się przy nim, wtulając się w jego ramiona. Będzie go całować. A później  wmawiać mu , że nie ma ochoty na seks z nim. Że nie jest jeszcze gotowa. A wcześniej zapewne bez problemu pieprzyła  się z jego kumplem.
  Andreasa znów ogarnęła wściekłość. Podszedł do barku i wyciągnął pierwszą lepszą butelkę. Siadł na łóżku i odkręcił ją. Pociągnął spory łyk . Nie przepadał za mocniejszym alkoholem. Zazwyczaj nie pił niczego innego prócz piwa. Skrzywił się , gdy  poczuł jak alkohol pali go w przełyku. Zaklął głośno i odłożył butelkę na nocny stolik. Położył się , spoglądając na drzwi łazienki.

Było dokładnie tak jak myślał. Wyszła z niej po chwili ze słabym  uśmiechem. Usiadła przy nim.  Pocałowała go. I odsunęła się na moment.
-Chciałabym z Tobą porozmawiać- spuściła lekko wzrok. Na jej twarzy malował się smutek. Wiedział co chce mu powiedzieć. I nie chciał tego słuchać.
- Ja z Tobą też - za wszelką cenę starał się opanować wściekłość - pozwolisz że zacznę?
- Jasne- odezwała się cicho. Podniosła głowę. Wpatrywała się w niego w oczekiwaniu.
- Obserwowałem Cię przez ostatnie dni. I widzę , jak ciężko Ci jest w towarzystwie Richarda. Wydaje mi się , że powinnaś jednak pójść na policję- nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Na której od razu zauważył strach.
- Na policję? Po co? Minęło już tyle czasu.  Pogodziłam się z tym . Nie chcę  do tego wracać.
- Nie pogodzisz się z tym dopóki on nie poniesie kary . Ciągle Cię to dręczy. Widzę to Em. Nie mogę patrzeć jak ciągle się zadręczasz. Jak cierpisz. Jeśli się boisz zrobię to za Ciebie.
-Nie !!! - dziewczyna aż krzyknęła.  Patrzała na niego z coraz większym przerażeniem.
-Uwierz mi. Tak będzie najlepiej. Pójdę  z Tobą na policję po powrocie z Hinterzarten Emily. Będę ciągle przy Tobie. Nie musisz się martwić. A jeśli nie jesteś w stanie. Zrobię to sam.
- Nie możesz!!! Nie zgadzam się Andreas - z jej oczu płynęły łzy. Jej przerażenie sprawiało, że był coraz bardziej wściekły.
   Jej strach o Richarda był dla niego niezrozumiały. On mógł znaczyć tylko jedno. Jej na nim zależało. To dzisiaj. To nie był jednorazowy incydent. Był tego prawie pewien. Przypomniał sobie bluzę przyjaciela leżącą u niej na łóżku. I tłumaczenie Lei. Które wtedy przyjął bez mrugnięcia okiem.  Przecież, nie miał żadnych powodów żeby im  nie wierzyć. Em ciągle mówiła jak bardzo  nienawidzi Richarda. Nie mógł uwierzyć w to jaki był naiwny.  Upił kolejny łyk z butelki. Spojrzała na niego zdziwiona i przestraszona zarazem.
- Dlaczego Emily? - warknął.
- Porozmawiamy rano. To nie jest odpowiedni moment na rozmowę- dziewczyna otarła łzy  i wsunęła się pod kołdrę.
- Może to jest odpowiedni moment na coś innego? - położył się przy niej.  Szarpnął ją za rękę. Przyciągając  do siebie. Zaczął ją całować. Oddawała jego pocałunki. Mimo , że czuł jak cała się spina. Miał wrażenie , że chce zaprotestować. Nie robiła jednak tego. Pozwalając by całował ją coraz gwałtowniej.
 Przez myśl przeszło mu czy jest to spowodowane strachem o Richarda. Czy chciała sprawić, żeby zapomniał o pomyśle pójścia na policję. Znów ogarnęła go wściekłość. Przestał myśleć racjonalnie. Szybkim ruchem pozbył się jej koszulki. Emily na moment przymknęła oczy.
-Andreas...- odezwała się cicho. Nie zareagował. Złość na nią, mieszała się z coraz większym podnieceniem. Nie wiedział które uczucie jest w tym momencie silniejsze. Przytrzymał jej ręce. Kolanem rozsunął jej nogi . Blondynka szarpnęła się - przestań Andreas.
  Słyszał jej głos jakby z oddali.  Nie potrafił nad sobą zapanować. Wszedł w nią mocnym pchnięciem. Poruszał się w niej szybko i gwałtownie. Całkowicie ogarnięty pożądaniem. Em zacisnęła ręce w pięści.  Pochylił się nad nią kolejny raz ją całując. Gdy poczuł na ustach, słony smak jej łez. Nagle się opamiętał. Odsunął się gwałtownie. Blondynka miała zamknięte  oczy z których spływały łzy.
-Przepraszam Emily- złość na moment ustąpiła przerażeniu. Gdy uświadomił sobie co  zrobił.    Dziewczyna spojrzała na niego. Naciągnęła na siebie kołdrę. Z całej siły zagryzała usta- wybacz mi Em. Nie chciałem.  Przepraszam.
  Dziewczyna nie zareagowała , odsunęła się na skraj łóżka. Jakby chciała być jak najdalej od niego. Wiedział , że spieprzył. I nic go nie usprawiedliwiało. Ani alkohol, ani jego wściekłość na nią. Nawet to , że zdradziła go z jego przyjacielem.
   Kochał ją. Jak nikogo innego na świecie. Nawet po tym co mu zrobiła. Nie mógł pozwolić , żeby się go bała. Nigdy nie chciał zrobić niczego żeby ją skrzywdzić. A zrobił.  Nie mógł jej stracić. Nie wyobrażał sobie , że mogłoby jej przy nim nie być.
 Musi zrobić coś , żeby się pozbyć Richarda. Tylko tak , żeby Emily nie dowiedziała się , że to on. Spróbował ją przytulić. Czuł jak cała sztywnieje. Odsunął się szybko. Nie chciał pogarszać swojej już i tak beznadziejnej sytuacji.


   Andreas obudził się rano,  czując ból rozsadzający jego głowę od środka. Nie otwierając oczu wyciągnął rękę , chcąc przyciągnąć do siebie Emily. Druga połowa łóżka była jednak zimna i pusta.     Otworzył oczy i gwałtownie usiadł na łóżku. Jego ruch i światło słoneczne wpadające do pokoju, jeszcze mocniej spotęgowały  ból głowy.
   Nagle przypomniał sobie wydarzenia ostatnich godzin.  Zaklął głośno i schował twarz w dłoniach.  Musi znaleźć Em, teraz natychmiast. Znaleźć i błagać o wybaczenie. Zerwał się z łóżka . Gdy nagle do jego uszu dobiegł szum  wody w łazience.  A więc była tutaj. Nie uciekła. Odetchnął z ulgą. Choć nie miał pojęcia jak spojrzy jej w oczy.
  Podszedł do stolika i nastawił wodę w czajniku elektrycznym. Z niecierpliwością czekał  aż się zagotuje. Musiał napić się kawy. Miał wrażenie , że bez niej jego głowa zaraz eksploduje.
  Zalał wrzątkiem dwa kubki napoju. Wziął jeden do ręki i usiadł na łóżku. Wpatrywał się w drzwi . Czekając , kiedy Em w końcu wyjdzie. Po kilkunastu minutach, zaniepokojony jej niepojawieniem się. Wstał i wszedł do łazienki. Dziewczyna siedziała skulona na podłodze prysznica. W jednej chwili znalazł się przy niej. Chłodna woda mieszała się z jej łzami. Mokra koszulka oblepiała jej ciało. Cała drżała. Nie wiedział czy z zimna. Czy ze strachu. Ze strachu przed nim. Zakręcił wodę. I chwycił ją za ramiona.
-Jezu Em. Jak długo tu siedzisz? - blondynka uniosła głowę . I spojrzała na niego .
-Nie wiem- szepnęła. Owinął ją ręcznikiem. I wziął na ręce. Posadził dziewczynę na łóżku.
-Musisz się przebrać. Przecież się rozchorujesz- nocna wściekłość całkowicie wyparowała. Nie mógł sobie wybaczyć, że to przez niego jest w takim stanie. Nie zareagowała, gdy sam ją rozebrał i owinął kołdrą. Smutnym wzrokiem wpatrywała się w ścianę- Em....
-Tak?- odezwała się cicho , gdy przerwał.
-Przepraszam. Wybaczysz mi kiedyś? Jesteś w stanie zapomnieć to co zrobiłem?
-Pójdę  się ubrać. Musimy iść na śniadanie. Wszyscy już pewno na nas czekają- całkowicie zignorowała jego pytania. Ciągle owinięta kołdrą, wstała i podeszła do szafy. Zabrała kilka rzeczy i zniknęła z powrotem w łazience.

  Wyszła po chwili. W długich spodniach i bluzie z kapturem . Które całkowicie nie pasowały do temperatury na zewnątrz. Wysuszone włosy luźno spływały jej na ramiona. Lekki makijaż , nie do końca zamaskował opuchnięte od płaczu oczy.
-Idziemy?- odezwała się jak gdyby nigdy nic. Na twarzy miała delikatny uśmiech. Jakby nic się pomiędzy nimi nie stało. Tylko jej oczy były tak przerażająco smutne i pozbawione blasku.
-Em, porozmawiajmy. Proszę- Andreas stanął na przeciwko niej.
-Później, dobrze?- chwyciła go za rękę i pociągnęła w kierunku drzwi.


   Wszyscy od kilkunastu minut siedzieli już przy stoliku. Lisa mieszała łyżką w misce płatków i jak zwykle wesoło paplała z chłopakami. Lea ciągle  spoglądała w stronę drzwi. Codziennie wszyscy punktualnie o dziewiątej spotykali się na śniadaniu. Tak było i tym razem. Byli wszyscy . Oprócz Andreasa i Emily. Mimo , że było dopiero kilka minut po . I ich nieobecność mogła być jak najbardziej normalna. W końcu wczoraj wszyscy nieźle zabalowali. I może chcieli pospać dłużej. Albo po prostu dwójka zakochanych chciała pobyć dłużej razem w łóżku. Lea była zwyczajnie zaniepokojona ich nieobecnością.
  Może dlatego, że Richard też dosyć nerwowo zerkał w kierunku wejścia. I jego nastrój udzielił się i jej . A może dlatego, że wczorajsze zachowanie Andreasa , gdy nagle wrócił do klubu zwyczajnie jej się nie spodobało.

  Gdy nagle oboje pojawili się w drzwiach trzymając się za ręce. Lea odetchnęła z ulgą. Zaśmiała się nawet spoglądając na strój przyjaciółki. Mimo tego , że było dopiero rano, temperatura na zewnątrz przekraczała już dwadzieścia pięć stopni. A Em wparowała tutaj w spodniach i bluzie. Do tego Lea miała wrażenie, że dziewczyna nadal trzęsie się z zimna. 
 Zajęli miejsce przy stoliku. Emily momentalnie chwyciła do rąk kubek z kawą. I spuściła głowę. Lea przyjrzała jej się uważniej. Miała zaczerwienione i opuchnięte oczy.
- Co jest Em? - szepnęła.
-Nic, naprawdę-  dziewczyna odezwała się cicho, nawet nie podnosząc głowy z nad kubka.
-Przecież widzę - Lea była pewna , że coś się stało. I chyba nie tylko ona. Richard nie spuszczał z blondynki wzroku.
-Źle się czuję. Chyba złapałam jakąś grypę Lea- Emily szybko opróżniła kubek z kawą. I podniosła się od stołu- pójdę na górę. Jeszcze Was pozarażam.
-Dopiero przyszliśmy Em. Nawet nic nie zjadłaś- chłopak chwycił ją za rękę. Em odsunęła się nieznacznie. Coś w ich zachowaniu jej nie pasowało.
-I tak nic nie przełknę. Poza tym muszę się jeszcze spakować. Całkowicie zapomniałam , że dziś wyjeżdżamy.
-Chętnie Ci pomogę- Lea stanęła przy niej. Zanim Andreas zdążył ją ubiec. Widziała , że z Emily jest coś nie tak. I to na pewno nie była grypa.




  Ostatnie kilka godzin było dla mnie jak jakiś zły sen. Tak naprawdę chyba do końca ciągle nie potrafiłam uwierzyć w to co się stało. Nie miałam  pojęcia jak do tego wszystkiego doszło. Jakim cudem Andreas w jednej chwili tak się zmienił. Co nim kierowało? Nigdy, nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego. Nie po nim. Przecież on był chodzącym ideałem. Dlatego to wszystko boli jeszcze bardziej. Czy możliwe jest to, że to przez alkohol?  Czy może było jednak coś więcej? Ale co? Przecież wszystko było wprost idealnie , gdy wychodziłam z klubu.

  Spoglądam na Leę , wychodzącą za mną z restauracji. Wiem , że nie uwierzyła w moje tłumaczenia o grypie. Zna mnie jak nikt inny. I od razu zauważyła, że coś jest nie tak.

Pierwszy raz w życiu, nie mam ochoty na jej towarzystwo. Nie chcę z nią rozmawiać o tym co się stało. Nie chcę do tego wracać. Chcę jak najszybciej wyprzeć to ze swojej głowy. Chcę znów wierzyć, że Andreas jest idealny. Czuły, kochany, gotowy zrobić dla mnie wszystko.
  Bo przecież jest. Bo to co się stało, to tylko i wyłącznie moja wina. Bo to ja go zwodziłam. Prowokowałam swoimi pocałunkami i pieszczotami. Nawet wczoraj w klubie. Zachowywałam się tak jakbym sama tego chciała.
  Od dawna wiedziałam , że ma ochotę się ze mną kochać. Przecież czułam jego podniecenie , zawsze gdy byliśmy razem w łóżku. A ja zawsze przerywałam. Nie potrafiąc się przełamać. Mimo tego, że nie miałam oporów, robić tego z Richardem.
-Co się dzieje Em? - Lea nie wytrzymuje gdy tylko przekraczamy próg pokoju.
-Nic. Naprawdę słabo się czuję. Jest mi zimno i pęka mi głowa - wyciągam walizkę i kładę ją na łóżku.
-I dlatego masz opuchnięte i zaczerwienione od płaczu oczy?
-Mało spałam Lisa- powoli wyciągam ubrania i układam w walizce.
-Martwię się Em. Wyglądasz jakby coś się stało. Andreas gdy wrócił wczoraj do klubu też dziwnie się zachowywał...
-Wrócił do klubu ?- przerywam pakowanie unosząc głowę- skąd?
-Nie wiem . Wyszedł chwilę po Tobie. Po czym wrócił po kilku minutach. Sam usiadł przy barze i zaczął pić. Gdyby nie to , że Richard wyszedł z tą całą Iris, pomyślałabym , że Was nakrył- śmieje się.
   Stos ubrań znajdujący się w moich rękach nagle ląduje na podłodze. Czy to w ogóle możliwe? Czy Andreas jakimś cudem zobaczył mnie z brunetem? Z jednej strony, to tłumaczyłoby jego dziwne naleganie żebym poszła na policję. I jego późniejsze zachowanie. Z drugiej, przecież powinien wpaść w szał. Powinien wygarnąć mi wszystko, znienawidzić mnie, wyrzucić mnie stąd. A on prosi mnie o wybaczenie. Nie to niemożliwe, żeby nas widział. Wtedy zachowywałby się całkowicie inaczej. Nie miałby ochoty nawet mnie oglądać. Więc to nie to. Musiało wydarzyć się coś innego. Coś o czym nie mam pojęcia.
-Em widzę , że coś jest nie tak. Pokłóciliście się? Macie jakiś problem? Wiesz , że możesz mi wszystko powiedzieć - drąży temat nadal , gdy się nie odzywam.
-Wiem, Lea. Ale naprawdę wszystko jest w porządku. Zbiera mnie grypa i mało spałam. Myślałam o tej całej Iris. Mimo , że nie powinnam- kłamię bez mrugnięcia okiem - Do tego, zdaję sobie sprawę z tego , że jutro  wyjeżdżacie do Monachium i już za Wami tęsknię. Tak bardzo będzie mi Ciebie brakować.
-Mnie , Ciebie też Em. Ale wpadnę znowu. Gdy tylko będzie taka okazja- przytulamy się do siebie. I trwamy w uścisku dłuższą chwilę. Dopóki w drzwiach pokoju nie pojawia się Andreas. I Lea z uśmiechem zostawia nas samych. Nie mając pojęcia , że nie mam na to najmniejszej ochoty.




Tak jak obiecałam dodaję pomiędzy wyjazdami. Za kilka minut  wyruszam na pierwsze zagraniczne zawody. Więc trzymajcie kciuki , żebym się nie zgubiła i jakoś się tam odnalazła ;) Bo przyznam szczerze , że jestem tym trochę przerażona ;) Ale cóż , czego się nie robi żeby ich tylko zobaczyć na żywo :)
Jak tylko znajdę chwilę i internet będę wpadać do Was . U mnie kolejny rozdział po powrocie w okolicach 7-8 października. 



sobota, 22 września 2018

36



   Richard nie miał ochoty na zejście do klubu. Nie miał nawet ochoty na ten pieprzony wyjazd do Hinterzarten. Odkąd Andreas  zaproponował żeby trójka dziewczyn im towarzyszyła. W końcu obiecał trzymać się od niej z daleka. Co nie było łatwe. Ale jak na razie nieźle mu wychodziło. I miał nadzieję , że dalej tak będzie.
  Z lekką ulgą przyjął pojawienie się dwóch dziewczyn z Davidem. A z jeszcze większą to , że jedna zaraz zajęła miejsce przy nim. Miał nadzieję , że zajmie go na tyle . Że w końcu przestanie zerkać w kierunku blondynki. Bo zerkał. Odkąd się pojawiła. Choć wcale tego nie chciał. Ale nie potrafił nic poradzić na to , że jego wzrok ciągle wędrował w tamtym kierunku. Na jej uśmiech. Na jej blond włosy.  Na jej zgrabne nogi ledwo osłonięte za krótką sukienką. Którą ciągle próbowała obciągnąć w dół. Każde  pociągnięcie w dół, odsłaniało z kolei jej dekolt. Jej piersi i aksamitną skórę. Każdy jej ruch przypominał mu ich wspólne noce.
 Za każdym razem,  gdy już próbował się zagłębić w rozmowę z nowo przybyłą dziewczyną. Emily sprawiała , że wcale nie potrafił się skupić na tym co do niego mówi. Iris czy Ingrid. Nie potrafił nawet zapamiętać jej imienia.
  A ona kompletnie nie zwracała na niego uwagi. Zresztą nie mógł się spodziewać niczego innego. Raz za razem, znikała w objęciach Andreasa. Całując go tak jak kilka nocy wcześniej całowała jego. Ręce jego przyjaciela coraz śmielej błądziły po jej ciele. Tak jak niedawno jego ręce. Z każdą chwilą opanowywała go coraz większa zazdrość. I złość. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy Lea wyciągnęła ją do toalety.
  Dopiero teraz zorientował się , że jego nowa znajoma  trzyma jego dłoń. I szepcze wprost do jego ucha. Muskając je delikatnie ustami. Odwrócił głowę i niespodziewanie złączył ich usta w pocałunku. Dziewczyna , aż westchnęła.
-Może zmienimy miejsce? - odezwała się zalotnie. Miał ochotę parsknąć śmiechem. Ale podniósł się od stolika. Nie puszczając jej dłoni. Może w końcu zapomni. Może w końcu wybije ją sobie z głowy.

  Minął się z nią w drzwiach. Przez sekundę spojrzał w jej oczy i mógłby przysiąc , że miała w oczach łzy.   To wszystko nie miało sensu. Zamiast do windy pociągnął dziewczynę w stronę wyjścia z hotelu.
-Wybacz , ale to był głupi pomysł- odezwał się - odprowadzę Cię.
-Nie trzeba. Mieszkam zaraz obok- dziewczyna spojrzała na niego jak na wariata  i szybko zniknęła za rogiem. Mimo wszystko odetchnął z ulgą. I od razu skierował swoje kroki w stronę windy. Nie miał ochoty wracać do klubu. Chciał zamknąć się w pokoju. I najlepiej przespać ostatnie godziny ich pobytu w tym miejscu.

  Przyspieszył , gdy zobaczył zamykające się drzwi windy. Wsunął się do niej w ostatnim momencie. I już po chwili pożałował swojego ruchu. Blondynka stała tyłem do niego. A jej ramionami wstrząsał szloch. Nie miał pojęcia co się stało. Przecież kilka chwil wcześniej tak radośnie śmiała się z resztą towarzystwa.
  Bez zastanowienia chwycił ją za rękę i odwrócił w swoją stronę. Spojrzała na niego przestraszona , szeroko otwartymi oczami. Szybko wytarła  łzy wierzchem dłoni.
-Co się stało?
-Nie Twoja sprawa- odezwała się cicho.
-Emily, daj spokój. Chyba możemy normalnie ze sobą porozmawiać?- spróbował się do niej uśmiechnąć.
  Po ostatniej sytuacji z Markusem. Dziewczyna nie reagowała na niego , z aż  tak mocną nienawiścią jak na początku. Gdy dowiedziała się prawdy. A może po prostu nie miała okazji. Bo on naprawdę trzymał się od niej z daleka. Do teraz. Do momentu jak zamknęły się za nim drzwi tej cholernej windy.
-Gdzie zgubiłeś Iris? - zmrużyła oczy , wpatrując się w niego intensywnie. A więc , Iris. Zastanawiał się jakim cudem zapamiętała jej imię. Nawet jemu się to nie udało. A ona przecież była tak pochłonięta Andreasem. A może nie była. Może tylko udawała. Może chciała, żeby tak myślał. Ale po co? Przecież go nienawidziła.
-Iris?- wbrew temu co podpowiadał mu zdrowy rozsądek, zrobił krok w jej kierunku.
-Ta blond panna, która nie potrafiła się od Ciebie odkleić- prychnęła. Słyszał w jej głosie zazdrość. Winda nagle zatrzymała się na ich piętrze. Wyminęła go i wyszła na korytarz.
-Ty jesteś zazdrosna- stanął za nią. Szepcząc w tył jej głowy. Dziewczyna momentalnie zadrżała.
-Zazdrosna?-warknęła- całkiem Ci odbiło.
-Jesteś-chwycił ją za ramiona i odwrócił do siebie. Blondynka spuściła wzrok wpatrując się w podłogę. Dotknął jej twarzy i zmusił żeby na niego spojrzała.
-Zostaw mnie. Muszę iść do Lisy- z jej ust wydobył się ledwo słyszalny szept.
-Idź . Przecież Cię nie trzymam  - włożył ręce do kieszeni . Zrobił krok do tyłu i nie spuszczał z niej wzroku.  Dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu. Wahała się pomiędzy tym co powinna zrobić, a czego chciała. Widział to w jej oczach. Stali tak przez chwilę mierząc się wzrokiem. Znów się do niej zbliżył.
-Nadal tu ze mną jesteś- szepnął jej do ucha.
-Proszę. Zostaw mnie - Emily przymknęła oczy. Walczyła sama ze sobą.
-Jeśli tego właśnie chcesz Em - odezwał się cicho. Delikatnie dotknął ustami jej policzka. Blondynka jakby tylko na to czekała. W jednej chwili przylgnęła do niego całym ciałem . Jej usta zaraz odnalazły jego. Nie potrafiąc się od siebie oderwać, zbliżyli się do drzwi jego pokoju. Richard drżącymi rękami , wyjął kartę do hotelowego pokoju.
   Słyszał dźwięk windy zatrzymującej się na piętrze. Oboje nawet nie spojrzeli w tamtym kierunku ciągle się całując , zatrzasnęli za sobą drzwi i od razu wylądowali na łóżku.


  Ich pocałunki były coraz gwałtowniejsze. Richard przesuwał rękę po udzie dziewczyny , zadzierając jej sukienkę do góry. Emily szybkimi ruchami odpinała guziki jego koszuli. Oddychał coraz szybciej, myśląc tylko o tym co za chwilę znów miało się wydarzyć.
Nagle przerwał pocałunek  i odsunął się od niej . Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem. Oddychała głęboko.
-Porozmawiajmy Em- odezwał się próbując nad sobą zapanować.
-Chcesz rozmawiać?- usiadła na łóżku , wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
-Nie chcę- zaśmiał się. Za chwilę jednak spoważniał - ale chyba powinniśmy. To co się dzieje zupełnie nie ma sensu. Nie mam pojęcia co o tym myśleć Em
- Ja też nie mam - przygryzła wargę i spuściła wzrok.
-Wiem, że nikt nigdy nie skrzywdził Cię tak mocno jak ja. Wiem , że nigdy mi nie wybaczysz. Nienawidzisz mnie.
-Nie nienawidzę Cię- odezwała się cicho. Chyba sama zaskoczona słowami które wypowiedziała. Richard wstrzymał oddech , patrzał na nią w napięciu. Aż zacznie mówić dalej - wmawiam sobie i wszystkim dookoła , że Cię nienawidzę . Bo tak jest łatwiej. Bo tak przecież powinno być. Zniszczyłeś mi życie. Zabrałeś moje marzenia. Od dziecka kochałam ręczną. Od dziecka wiedziałam , że chcę grać. Odnosić sukcesy. Być najlepsza w tym co robię. A Ty , mi to odebrałeś. Więc powinnam Cię nienawidzić. Ale...
  Przerwała na moment. Brunet milczał, bojąc się nawet odezwać. W jej oczach pojawiły się łzy. Zamrugała szybko, żeby się ich pozbyć.
-Ale nie potrafię. Nie potrafię Cię nienawidzić. Wszystko mnie do Ciebie przyciąga. Praktycznie od samego początku. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie chcę tego. Nie chcę ranić Andreasa. Ale całkowicie przestaję myśleć gdy jesteś obok- zakończyła cicho. Już nie powstrzymywała łez. Swobodnie spływały po jej policzkach. Objął ją . A ona ufnie wtuliła się w jego ramiona. Poczekał chwilę , aż się uspokoi. Po czym odsunął ją od siebie. I zapytał cicho.
-Co teraz Em?
-Nie wiem. Chyba powinnam porozmawiać z Andreasem. Wyznać mu wszystko i błagać o wybaczenie. Bardzo go lubię. Ale Lea ma rację. Nie idzie się zakochać na zawołanie. To tak nie działa.
-Czy Ty, czy my ? Myślisz , że... - przerwał. Ciągle nie potrafił uwierzyć w to o czym do niego mówiła.
-Nie , Richard- nadzieja którą miał przez chwilę, została mu odebrana w sekundę. W sumie. Nie zdziwił się. Jak w ogóle mogło mu coś tak absurdalnego przyjść do głowy - To , że Cię nie nienawidzę. Nie znaczy , że chcę z Tobą być. Że coś między nami będzie.  Ja ciągle pamiętam ten wypadek. To, że mnie tam zostawiłeś. Nie potrafię tego zapomnieć.
Spojrzała na niego smutno i szybko wstała z łóżka.
-Powinnaś o czymś wiedzieć Emily- musiał powiedzieć jej prawdę. Musiała w końcu dowiedzieć się o Markusie.
-Nie teraz Richard- pokręciła głową. I zbliżyła się do drzwi - muszę porozmawiać z Andreasem. Dopóki mam w sobie odwagę.



  Andreas odczekał kilka minut po wyjściu Emily. Dopił piwo i  pożegnał się z towarzystwem przy stoliku. Nie miał ochoty dłużej tutaj siedzieć. Postanowił pójść za nią do Lisy. I resztę nocy spędzić z nią w pokoju. A najlepiej w łóżku. Chciał kolejny raz spróbować się do niej zbliżyć. Miał nadzieję , że Em w końcu się przełamie.
  Skierował swoje kroki w kierunku windy i wszedł do środka. Z niecierpliwością wpatrywał się zmieniające się piętra na wyświetlaczu nad drzwiami. Z ulgą przyjął dźwięk zatrzymującej się windy i wyszedł na korytarz.
 Na początku nie był pewny czy dobrze widzi. Przecież to było niemożliwe. Jego wzrok musiał płatać mu figle. Po prostu zbyt dużo myślał o Emily i widział ją wszędzie. Nawet teraz pomylił tą całą Iris czy jak jej tam było z Em. W końcu Richard chwilę wcześniej wyszedł z nią z klubu. Zamknął i otworzył oczy. Ale obraz się nie zmienił. To nie była dziewczyna z hotelowej dyskoteki. To była Emily. Jego Emily.
  Stał jak zamurowany , nie potrafiąc zrobić kroku. Jej ręce obejmowały szyję Richarda. Jego dłonie zaciskały się na jej talii. Ich usta złączone w pocałunku. Nie potrafili się od siebie oderwać. Już po chwili zniknęli w jego pokoju, nawet go nie zauważając.
   Chłopak zacisnął ręce w pięści i wszedł z powrotem do windy. Nie miał pojęcia czy jest bardziej wściekły czy rozżalony . Wciąż do końca nie docierało do niego to co zobaczył.
Swoje kroki od razu skierował do baru w hotelowym klubie. Zajął miejsce i zamówił piwo. Opróżnił je w jednej chwili. I zaraz poprosił o kolejne.
-Co tu robisz? Myślałam, że poszedłeś do Em- Lea z uśmiechem zajęła przy nim miejsce.
-Dopiero idę- warknął.
-Co się dzieje Andreas?- dziewczyna spoglądała na niego z niepokojem. Położyła dłoń na jego ramieniu. Podniósł wzrok z nad kufla piwa. I przyjrzał jej się uważnie. Zastanawiał się czy  wie , co wyprawia jej przyjaciółka.
-Daj mi spokój Lea- podniósł głos. Odsunął ją od siebie chyba zbyt gwałtownie. Stephan od razu pojawił się z jego drugiej strony.
-Co Ci odbija? - przyjaciel patrzał na niego z wyrzutem. Gdy ten wypił  kolejne piwo. I zaraz zamówił następne- to chyba nie jest najlepszy pomysł.
-Pozwól że sam o tym zdecyduję.
-Twoja Emily chyba nie będzie zadowolona, oglądając Cię w tym stanie- Andreas zaśmiał się drwiąco po słowach Stephana. Emily. Jego Emily. Nie  Richarda. Jego. Nigdy nie dopuści do tego , żeby ktoś mu ją odebrał. A szczególnie Richard. On ją skrzywdził. Nie zrobi tego kolejny raz. Już on na to nie pozwoli.
-Masz rację. Nie będzie- odsunął od siebie, wypite do połowy piwo. I wyszedł z klubu.


Jestem właśnie w  drodze na COC do Zakopanego. A później jadę  na zakończenie letniego COC i LGP do Klingenthal. Więc od razu z góry przepraszam jeśli będę mało aktywna u Was. Ale nie mam pojęcia jak mój internet da radę w Niemczech , jak nawet nad naszym morzem słabo sobie radzi ;)  Jeśli tylko będzie zasięg i znajdę czas ( choć na skokach zawsze o to trudno- wybaczcie ) będę do Was wpadać .Jeśli nie, nadrobię wszystko po powrocie.  Sama postaram się dodać jakiś rozdział przed samym wyjazdem do Niemiec. 












niedziela, 16 września 2018

35



 -Emily, pospiesz się ten bus nie będzie czekał na nas wiecznie- Andreas stał w drzwiach pokoju swojej dziewczyny. I czekał , aż w końcu skończy się pakować.
 Odkąd w poniedziałkowy wieczór wrócił z Wisły,  namawiał ją żeby zaczęła to robić . Emily jednak ciągle przekładała pakowanie  na później. Dzisiaj już jednak nie miała wyjścia. Lea z Lisą czekały już na zewnątrz z resztą chłopaków. A ona wciąż nie była gotowa.  Przekładała ubrania z miejsca na miejsce , nie potrafiąc się zdecydować. Andreas miał wrażenie, że specjalnie opóźnia wszystko, żeby tylko nie musieć nigdzie jechać. Tak jakby czekała, aż zostawią ją tutaj i będzie miała święty spokój.
-Zaraz będę gotowa- prychnęła w jego kierunku i nadal grzebała pomiędzy ubraniami.
-Już jesteś gotowa- odsunął ją i zamknął ze śmiechem walizkę.
-Ale Andreas... - próbowała z powrotem dostać się do torby. Nie pozwolił jej na to i ciągle się śmiejąc wypchnął ją z pokoju.
-Idziemy- chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą- jak będzie Ci czegoś brakować. Dokupisz na miejscu. Albo pożyczysz od dziewczyn.
Em prychnęła , ale nie odezwała się ani słowem. Wrzucił jej walizkę do busa i przytulił do siebie.
-Myślałam , że już się nie doczekamy- zaśmiała się Lisa i pociągnęła Emily za rękę w kierunku jednego z dwóch busów- chodźcie.
Dziewczyna stanęła jak wryta wpatrując się w Stephana i Richarda siedzących w środku.
-W drugim jest Markus- Lisa nachyliła się nad blondynką i odezwała się cicho- byłam pewna że wolisz jechać w tym.
-Dziękuję - syknęła tylko Emily i mocniej chwyciła go za rękę. Zajęła miejsce z tyłu i włożyła do uszu słuchawki. Oparła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy.


  Wiem, że Lisa chciała dobrze. Przecież ona nie miała pojęcia o sytuacji pomiędzy mną i Richardem. I w sumie chyba dobrze wybrała. Nie miałam pojęcia czyje towarzystwo bardziej mi teraz przeszkadzało. Nie miałam ochoty spędzać czasu ani z jednym, ani z drugim. Wiedziałam jednak , że nie mam wyjścia. W końcu przecież zgodziłam się im towarzyszyć. I nie chciałam wydziwiać ani sprawiać problemów.
Dlatego zaraz po zajęciu miejsca, wkładam słuchawki do uszu. I postanawiam przespać jak najwięcej czasu podczas podróży.
 Chyba mi się udaje. Budzi mnie delikatny pocałunek Andreasa  , gdy znajdujemy się już na miejscu. Z ulgą stwierdzam , że zostaliśmy sami. I wszyscy poszli już w kierunku hotelu.
Czekam , aż chłopak zabierze nasze rzeczy i razem udajemy się do wejścia.
-Jak masz ochotę mogę Ci dzisiaj pokazać Hinterzarten- odzywa się  po odebraniu karty do pokoju gdy wchodzimy do windy.
-Nie macie treningu?
-Dopiero rano. Więc dzisiaj jestem do Twojej dyspozycji.
-Chyba do naszej - parskam śmiechem - nie sądzisz chyba, że moja siostra da się łatwo spławić.
-Niech będzie . Do Waszej- Andreas też zaczyna chichotać.
-Nie przeszkadza Ci to?
-A dlaczego ma mi przeszkadzać, Em? To Twoja siostra. Do tego ją lubię.
-Jesteś kochany, wiesz? - przytulam się do niego. Od razu po przekroczeniu progu pokoju.
-Nie będę zaprzeczał- śmieje się.
-I do tego skromny- odsuwam się od chłopaka z żalem- pójdę pod prysznic. I możemy iść.

  Kilka kolejnych godzin spędzamy na spacerze .  Po tej małej, uroczej górskiej miejscowości.W towarzystwie Lei , Lisy i Stephana. Co jakiś czas zatrzymują nas grupki kibiców. Proszące o autograf lub zdjęcie. Wstyd się przyznać , ale do momentu poznania Andreasa. Nie miałam pojęcia, że ten sport jest w Niemczech tak popularny.
  Gdy wracamy do pokoju jestem tak zmęczona, że jedyne o czym marzę to wskoczenie do łóżka i kilkugodzinny sen.  Nie reaguję nawet na namowy Andreasa , żebym zeszła z nimi na kolacje. Tylko wypycham go z pokoju. I kolejny już raz dzisiaj wchodzę pod prysznic.


  Lea stała z dziewczynami tuż przy barierce w sektorze dla gości. Właśnie kończył się konkurs indywidualny w gorącym Hinterzarten.
  Przyglądała się z boku swojej przyjaciółce która mocno zaciskała kciuki za Andreasa. Który właśnie miał oddać skok. Chłopak prowadził po pierwszej serii i wszystko wskazywało na to , że wygra całe zawody.
Emily na moment przymknęła oczy gdy Andreas wybił się z progu. Otworzyła je gdy Lisa wybuchnęła radosnym śmiechem.
-Wygrał?- spytała je cicho .
-No chyba w to nie wątpiłaś ? - młodsza siostra  blondynki aż się oburzyła. Po czym wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem.
  Emily już po chwili znalazła się w ramionach Andreasa. Który nic sobie nie robił z tłumu kibiców i reporterów. Zignorował wszystkich i od razu po wygranej podszedł do nich.
 Dziewczyna oplotła jego szyję rękami i odwzajemniła pocałunek. Według Lei  zbyt namiętny jak na miejsce w którym się znajdowali.  W końcu z każdej strony ktoś na nich patrzył. Każdy przyglądał się z zaciekawieniem , a nawet zazdrością komu ulubieniec dziewczyn oddał swoje serce. Chłopak odsunął się od blondynki dopiero gdy zawołano go na dekorację.


- Naprawdę nie mogę z Wami pójść? - Lisa   siedziała na łóżku,  patrząc na nich błagalnym wzrokiem. Lea parsknęła śmiechem na ten widok.
- Może jednak jej pozwolisz ? - Andreas stanął po stronie dziewczyny , na co Emily spiorunowała go wzrokiem.
- Ona ma piętnaście lat . Klub nocny to naprawdę nie jest miejsce dla niej.
- Wydaje mi się że trochę przesadzasz Em. W końcu będzie z nami.
- Nie ma mowy Andreas. Mama chyba by mnie zabiła. Zresztą chętnie dotrzymam jej towarzystwa. Nie mam ochoty nigdzie iść.
- Nie ma mowy - prychnęła Lisa - Twój chłopak wygrał zawody A Ty wolisz tu siedzieć? Już wolę zostać  sama.
 Lea kolejny raz parsknęła śmiechem po słowach młodszej z sióstr. Emily tylko przewróciła oczami ze złością.
- Nie mam nawet w czym iść. Bo ktoś nie pozwolił mi dokończyć pakowania -rzuciła w stronę chłopaka.
- Lea chętnie Ci coś pożyczy. Spotkamy się na dole - Andreas pocalował ją w policzek i ze śmiechem wyszedł z pokoju.


- Zostaw już tą sukienkę w spokoju- Lea chwyciła przyjaciółkę za rękę , wciągając ją do hotelowej windy.
- Zobacz jak ja wyglądam- szepnęła  Emily  zawstydzona , kolejny raz próbując naciągnąć zbyt krótką ,według niej sukienkę pożyczoną od przyjaciółki.
- Cudownie. Zresztą jak zawsze .
- Jest na mnie za mała. Przecież jesteś niższa- Em nie dawała za wygraną. Lea widziała , że nie czuła się w jej sukience najlepiej. Ale jej przyjaciółka naprawdę wyglądała nieźle. Mogła się założyć , że Andreas nie będzie mógł oderwać od niej wzroku. Miała jednak nadzieję , że tylko on.
 Gdy opuściły  windę od razu  skierowały swoje kroki w stronę drzwi zza których rozbrzmiewała muzyka.
  Stanęły w wejściu rozglądając się po sporej rozmiarów sali. Lea uśmiechnęła się na widok chłopaków zajmujących lożę kilka metrów dalej i pociągnęła przyjaciółkę w ich kierunku.
Zajęła miejsce przy Stephanie . Podczas gdy Em od razu znalazła się w ramionach Andreasa.
- Może lepiej od razu wrócicie na górę? - zachichotał Stephan,  na co Em pacnęła go w ramię i odsunęła się trochę od Andreasa. Przy widocznym niezadowoleniu chłopaka.

  Kilkanaście kolejnych minut upłynęło im na rozmowie i żartach.  Obie powoli piły drinki postawione na stoliku przez chłopaków.  Lea cieszyła się, że przyjaciółka w końcu dobrze się bawi. Nie zwraca żadnej uwagi na Richarda i ciągle się śmieje. Miała nadzieję, że Em wszystko sobie poukładała i teraz będzie już tylko lepiej.
  Niestety czar  prysł , gdy przy stoliku usiadły dwie dziewczyny przyprowadzone przez Davida. Jedna zaraz zajęła miejsce przy brunecie . Na co jej przyjaciółka zareagowała wściekłym spojrzeniem.  Przechyliła szybko szklankę i z uśmiechem poprosiła Andreasa  o kolejnego drinka. Który zniknął równie szybko jak się pojawił.

  Lea nadal rozmawiała ze Stephanem. Ale kątem oka ciągle obserwowała swoją przyjaciółkę.  Emily przysunęła się do chłopaka i zachłannie wpiła się w jego usta. Wsunęła rękę pod jego koszulę.   Andreas przyciągnął ją mocniej do siebie. Jego ręka sunęła po udzie dziewczyny  podciągając już i tak krótką  sukienkę do góry. Atmosfera między nimi gęstniała z każdą sekundą . I nie byłoby w tym nic dziwnego , gdyby nie to. Że według niej Em chciała po prostu zrobić Richardowi na złość.
  Lea miała wrażenie, że Emily za wszelką cenę chce pokazać brunetowi. Że jego nowa znajoma nic ją nie interesuje.  Musiała to przerwać. Bała się , że za chwilę ktoś jeszcze dostrzeże zazdrość w zachowaniu blondynki.
-Muszę do toalety -  podniosła się szybko i pociągnęła Em za sobą , odrywając ją od Andreasa. Ta odwróciła głowę jeszcze kilkukrotnie, posyłając wściekłe spojrzenie w kierunku Richarda i nowo poznanej dziewczyny. Lea , zamiast do klubowej toalety wyciągnęła ją przed budynek.
-Chciałaś iść do...
-Kłamałam - przerwała jej szybko.
-Po co?- Emily oparła się plecami o ścianę budynku.
-Żebyś ochłonęła na świeżym powietrzu- Lea chyba pierwszy raz była na nią wściekła.
-Ochłonęła ? O czym Ty mówisz?
-A jak myślisz?- dziewczyna spojrzała jej prosto w oczy  i  nie czekając na odpowiedź . Ciągnęła dalej- jesteś zazdrosna Em. A nie powinnaś. Co ja w ogóle gadam. Ty nie masz prawa. 
-Zazdrosna? Niby  o kogo?- przyjaciółka spojrzała na nią ze złością.
-Mnie nie okłamiesz Emily. Skończ to . Jeśli naprawdę chcesz być z Andreasem, zapomnij o tym co wydarzyło się pomiędzy Tobą , a Richardem. A jeśli nie potrafisz zapomnieć, zostaw go. Nie rań go więcej Em. On na to nie zasługuje. 
-Wiem o tym. I próbuję zapomnieć- Em spuściła głowę i ściszyła głos.
-Zdecyduj się w końcu. Bo Andreas z każdym kolejnym dniem kocha Cię bardziej. I z każdym kolejnym dniem będzie coraz gorzej gdy odkryje prawdę- Lea przytuliła ją lekko do siebie i weszły z powrotem do hotelu.

  Gdy w drzwiach klubu minęły się z Richardem trzymającym za rękę nowo poznaną dziewczynę. Lea mocniej ścisnęła dłoń przyjaciółki. W  oczach Em momentalnie zalśniły łzy.  Zamrugała szybko. Pozbywając się ich.  Po chwili obie z uśmiechem stanęły przy chłopakach. Em nawet nie zajmując miejsca.  Opróżniła kolejnego kolorowego drinka stojącego na stoliku. Pochyliła się nad Andreasem i pocałowała go w policzek.
-Pójdę zobaczyć co u Lisy. Za chwilę do Was wrócę - rzuciła z uśmiechem. I tylko Lea widziała jak mocno był  to wymuszony uśmiech. I ile trudu  kosztowało ją przełykanie łez. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka pójdzie prosto do pokoju siostry. I nie narobi jakichś głupot . Pakując się w kłopoty. 

sobota, 8 września 2018

34

  

  Andreas leżał na łóżku z niecierpliwością wpatrując się w drzwi łazienki. Za którymi kilka minut temu zniknęła Emily. Słyszał szum wody lejącej się z prysznica. I wprost  nie potrafił się doczekać, aż dziewczyna w końcu zajmie miejsce przy nim .
   Jutro wyjeżdżali na pierwsze zawody letniego Grand Prix. Odbywające się w oddalonej o prawie  tysiąc kilometrów stąd , Wiśle. Lubił  tam jeździć. Na skoczni zawsze zbierał się komplet widzów. Co niestety nie zdarzało się wszędzie. Atmosfera tworzona przez polskich kibiców była jedną z najlepszych na świecie. Mógłby ją porównać jedynie z zawodami w Planicy, które kończyły ich kilkumiesięczny sezon.
   Złapał się na tym , że chyba pierwszy raz w swojej karierze. Chciałby już mieć przed sobą ostatni weekend marca. I trochę wolnego. Które mógłby spędzić z Em. A przecież przed nim była dopiero inauguracja sezonu letniego. A gdzie tam dopiero zima. Przed nim było osiem miesięcy pracy . I góra trzy dni w domu tygodniowo. Zazwyczaj wracali w poniedziałek , a w czwartek już ruszali dalej.       Czasem nie opłacało im się wracać w ogóle. I przemieszczali się z miejsca na miejsce. Jeszcze niedawno podobało mu się takie życie na walizkach. Ale teraz poznał Em. I najchętniej całkowicie zrezygnowałby z wyjazdów.

-O czym tak myślisz? - był tak pogrążony we własnych myślach , że nawet nie zauważył dziewczyny która wyszła z łazienki. I stanęła przed nim , przy łóżku. Jego wzrok prześlizgnął się po jej ciele.  Mokre włosy opadały jej na ramiona. Luźna koszulka sięgała jej do połowy ud. Od razu przeszło mu przez głowę. Co ma pod nią. Czy cokolwiek ma.
-O zakończeniu sezonu- westchnął.
-On się jeszcze dobrze nie zaczął- parsknęła śmiechem, kładąc się przy nim.
-Używasz w ogóle ręcznika? - zaśmiał się , gdy poczuł wtulające się w niego mokre ciało blondynki.
-Czasem - szepnęła. Jeszcze mocniej się do niego przytulając.  Oparł głowę na ręce i chwilę się jej przyglądał.
-Na pewno się już na mnie nie złościsz?
-A sądzisz , że gdybym się złościła, byłbyś tu teraz?- uśmiechnęła się do niego. Nie odpowiedział pochylił się nad nią i delikatnie ją pocałował. Westchnął cicho, gdy rozchyliła usta i splotła ich języki ze sobą. Przylgnęła do niego całym ciałem. Przez cienki materiał  koszulki wyczuł jej piersi. I od razu jego dłoń powędrowała w tamtym kierunku. Poczuł , że blondynka nagle się spięła, ale nie przerwała jego pieszczot.
  Odsunęła się na moment , by już za chwilę kolejny raz się do niego przytulić. Jedną rękę wplotła mu we włosy, a drugą błądziła po jego torsie.
  Andreas z każdym jej kolejnym ruchem, coraz mniej nad sobą panował. Zatracał się w jej pocałunkach. Nie potrafiąc już skupić się na niczym innym. W tym momencie liczyła się dla niego tylko ona i jej pocałunki. Emily wsunęła się pod niego jednym ruchem. Jęknął tylko i szybko pozbył się t-shirta. Miał wrażenie , że jej usta są wszędzie. Całowała jego szyję, schodząc ustami  coraz niżej.
  Gdy zaczął przesuwać  rękę w dół, nagle go  odepchnęła.  Andreas w pierwszej chwili nie zareagował. Pochylił się nad nią i zaczął coraz mocniej  całować.
- Przestań- szepnęła pomiędzy jego pocałunkami. Gdy nadal nie przestawał , szarpnęła się gwałtownie. Wyślizgując się z pod niego .
- Co się stało Em ? - spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem. Zagryzł wargę i próbował opanować oddech.
- Przepraszam- odezwała się cicho. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza- nie mogę Andreas. Nie dzisiaj.
- Rozumiem Emily- uśmiechnął się słabo. Choć nie był tym zachwycony- nie musisz przepraszać.
- Ale...
-Daj spokój- pocałował ją w czubek głowy - poczekam. Aż będziesz gotowa. Nie zamierzam Cię do niczego zmuszać.
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.  Wtulając twarz w jego szyję.
- Dziękuję- odezwała się jeszcze ciszej i dodała ze strachem  - ale zostaniesz  ze mną?
-Jak możesz pytać w ogóle?- wymruczał w jej włosy.
- Nie wiem.  Wystraszyłam się, że sobie pójdziesz.
-Nigdzie się nie wybieram Emily. No  chyba że pod prysznic -zaśmiał się cicho - zimny chyba mi się teraz przyda.


  Andreas zniknął za drzwiami łazienki. A ja wyszłam przed budynek odetchnąć chłodnym powietrzem nocy. Chciałam spróbować poukładać sobie wszystko w głowie. Wszystko, co wydarzyło się przed chwilą.
 Ja tak zwyczajnie nie mogłam. Nie potrafiłam . Nie zdołałam się przełamać. Nie mam pojęcia dlaczego.  Przecież czułam,  że chcę. Że jestem gotowa oddać mu wszystko. Widziałam , że mu na tym zależy. Że już od dawna ma ochotę kochać się ze mną. Nawet zaprosiłam go dzisiaj tutaj żeby w końcu posunąć się dalej. Ale gdy poczułam jego ręce coraz śmielej błądzące po moim ciele. Stchórzyłam. I mogę sobie tłumaczyć, że to przez poranną sytuację  z Markusem. Że się wystraszyłam.
  Prawda niestety jest całkiem inna. Wprost przerażająca. Tak okrutna , że gdyby Andreas ją odkrył  . Znienawidziłby mnie na zawsze. Ale on nie może się dowiedzieć. Nie mogę go  zranić. On nie zasługuje na coś takiego. A może to ja nie zasługuję na niego ?
  Przecież on jest wprost idealny. Wymarzony chłopak dla każdej dziewczyny. Gdybym miała wyobrazić sobie idealnego chłopaka to byłby nim właśnie on.
 Więc dlaczego do cholery. Moje myśli wciąż krążą w innym kierunku. Moje usta chcą całować kogoś innego. Nie tego idealnego chłopaka. Który wspiera mnie od początku. Który ciągle przy mnie jest. I który sprawia, że każdy dzień wydaje się lepszy.


- A więc tutaj zniknęłaś - Andreas zajął miejsce przy mnie. I przez chwilę w ciszy wpatrywaliśmy się w ciemne niebo.
-Chciałam  pomyśleć- spojrzałam na niego słabo się uśmiechając.
-Pomyśleć? - zaśmiał się cicho- o czymś  przyjemnym ?
-A jak sobie nie poradzę w domu dziecka?
-Nie poradzisz? Przecież dzieciaki Cię kochają.
-Teraz przychodzę tam na chwilę. To zupełnie coś innego, niż praca tam. Nie mam żadnego doświadczenia. Nigdy nie zajmowałam się dziećmi.
-Najważniejsze jest Twoje podejście Emily. Nic więcej nie jest potrzebne. A Ty uwielbiasz tam chodzić. Przebywać z nimi. Pomagać.
-Mam nadzieję , że masz rację. Nie chciałabym ich zawieść.
-Zawieść Em? Ty nie potrafiłabyś zrobić czegoś takiego- chłopak obejmuje mnie ramieniem. Przełykam nerwowo ślinę. Gdyby wiedział jak bardzo się myli. Gdyby wiedział jak bardzo zawiodłam jego. Zupełnie zmieniłby zdanie na mój temat.




   Było niedzielne popołudnie. Lea leżała na trawie, wpatrując się w bezchmurne niebo. Jej przyjaciółka wystukiwała z uśmiechem kolejną wiadomość na swoim telefonie. Ledwo odłożyła go na bok. A dźwięk kolejnego smsa , przerwał ciszę.
-Po co w ogóle go odkładasz? - Lea parsknęła śmiechem. Przestała już liczyć który raz dzisiaj usłyszała ten dźwięk. Zgubiła się gdzieś po piętnastym.
  I tak było codziennie. Odkąd w czwartek Andreas z chłopakami wyjechali do Wisły. Telefon milknął tylko w czasie treningów i zawodów. Miała wrażenie , że chłopak składa Em relację z każdej minuty w której go przy niej nie ma.
 
Uśmiechnęła się do siebie. To było takie urocze. Ciekawe , kiedy w niej ktoś się tak zakocha. Kiedyś myślała , że będzie to Elias. Spotykali się jeszcze przez parę tygodni po wypadku Em. Ale później oboje stwierdzili , że nie ma to większego sensu.  Przestali się dogadywać. Ona trzymała stronę Em. A on swojego przyjaciela. I najlepszym wyjściem było wtedy zerwanie. Czasem , tego żałowała. W końcu było im ze sobą dobrze.  Można powiedzieć, że byli ze sobą szczęśliwi. Ale Elias nigdy nie patrzał na nią w taki sposób jak Andreas na Emily.
  I chyba nikt nigdy nie będzie na nią patrzał w ten sposób. Znalezienie drugiego takiego jak Andreas graniczyło z cudem.


-Co zamierzasz Em?- odezwała się kolejny raz, gdy telefon umilkł na dłuższą chwilę. Oznaczało to jedno. Zaczął się trening przed konkursem.
-To znaczy?- przyjaciółka spojrzała na nią z lekkim uśmiechem. Który towarzyszył jej, odkąd busy z niemiecką kadrą odjechały w czwartek z parkingu. Brak Richarda i Markusa w pobliżu. Dobrze na nią wpływał. Emily była radosna i rozluźniona. Zachowywała się  prawie jak przed wypadkiem.
-No wiesz. Z Andreasem , Markusem no i Richa...
-Nie wiem o co Ci chodzi - przerwała jej szybko.
-Em, jestem Twoją przyjaciółką. Znam Cię jak nikt inny. Mnie oszukiwać nie musisz.
-Jestem szczęśliwa z Andreasem. Dlatego nie wiem skąd to pytanie.
-Na pewno?
-Lea, a kto by nie był. Mając takiego chłopaka przy sobie?- Emily zaśmiała się unikając jej spojrzenia.
-Ktoś kto jest zakochany w kimś innym- Lea ściszyła głos.
-To mnie nie dotyczy. Chwilowo nie jestem zakochana w nikim Lea. Ale będę robić wszystko , żeby to Andreasa obdarzyć uczuciem.
-Nie idzie się zakochać na zawołanie Emily. To tak nie działa.
-Lubię go Lea. Bardzo.
-Myślisz , że to wystarczy?
-Na razie wystarczy.
-Na jak długo Em?
-Na długo Lea. Jestem pewna, że wszystko w końcu się ułoży - blondynka chwyciła Leę za rękę i wstała- chodź pójdziemy obejrzeć zawody. Obiecałam Andreasowi , że będę trzymać za niego kciuki.
-Nie zmieniaj tematu - prychnęła Lea.
-Nie chcę o tym rozmawiać - przyjaciółka odwróciła się gwałtownie w jej stronę- myślisz , że jest mi łatwo? Że dobrze się czuję z tym , że go zdradziłam ? Myślisz , że nie mam wyrzutów sumienia?
-Przecież wiem , że nie jest Ci łatwo. Ale ja po prostu Cię nie rozumiem. Dlaczego pozwalasz na to żeby Andreas coraz mocniej się w Tobie zakochiwał? Dlaczego tego nie skończysz Emily? Teraz póki nie jest jeszcze za późno? Z każdym kolejnym dniem będzie coraz gorzej. Pomyśl jak on się poczuje gdy dowie się co zrobiłaś.
-Ja nie chcę tego kończyć, Lea. Ja chcę z nim być. Chcę żeby on był szczęśliwy. Chcę się w nim zakochać. Tak mocno jak on we mnie. On tyle dla mnie zrobił. Nie chcę żeby on cierpiał.
-Jesteś mu wdzięczna. Robisz to żeby mu się odwdzięczyć. Traktujesz go jak przyjaciela. Obawiam się , że to się nie zmieni. Nie zmusisz się do miłości Em. Ile razy mam Ci to powtarzać?
  Em spojrzała na nią smutno, nie odezwała się jednak więcej. Wolnym krokiem ruszyła w stronę Lisy która stała już w drzwiach niecierpliwie przestępując z nogi na nogę. No tak zawody, przemknęło Lei przez głowę. Dokończą tą rozmowę kiedy indziej. Emily nie może postępować w ten sposób. To nie było w porządku . Przecież obydwoje będą cierpieć. A według niej , Em już cierpiała. Mimo , że tak bardzo chciała to ukryć.



niedziela, 2 września 2018

33

 
    Richard nie miał pojęcia co myśleć o całej tej chorej sytuacji w której się znalazł. Słowa Lei spowodowały kompletny mętlik w jego głowie. Jakim cudem Emily to z nim przeżyła ten swój pierwszy raz. . Jeśli tak naprawdę ciągle go odkładała . Czekając na tego jednego jedynego. A przeżyła go z nim. Z kimś kto zniszczył jej życie. Teraz wszystko było dla niego jeszcze bardziej niezrozumiałe.
  Z jednej strony wszystko w jakiś dziwny sposób przyciągało go do tej dziewczyny . Z drugiej wiedział , że musi się od niej trzymać z daleka. Nie chciał jeszcze mocniej mieszać w jej życiu. I tak już wywrócił je do góry nogami. Zabierając jej wszystko o czym zawsze marzyła.
  Był świadomy tego, że nie miał najmniejszych szans konkurować z Andreasem. Który był gotowy dla dziewczyny poświęcić całe swoje życie. Który kochał ją i nigdy jej nie skrzywdzi.

  Zbliżył się do jej pokoju i lekko zapukał. Wydawało mu się,  że coś słyszy.  Miał przeczucie , że ktoś jest w środku. Nie doczekał się jednak zaproszenia. Zrezygnował i odszedł kilka kroków. Jednak coś nie dawało mu spokoju. Markus do niej szedł. Więc powinni tam być. Odwrócił się i nacisnął klamkę.
-Lea mówiła, że... - przerwał wpatrując się w scenę na łóżku. Na początku chciał wyjść myśląc, że w czymś przeszkodził. Dopiero po chwili zauważył, że dziewczyna szarpie się i wcale nie ma ochoty na zbyt natarczywe pocałunki Markusa. Który nawet nie zauważył jego pojawienia się w pokoju.
- Powiedziałem Ci już wczoraj , że masz się trzymać od niej z daleka - szarpnął go za ramię. Markus był tak zaskoczony , jego widokiem . Że nie zdążył nawet zareagować gdy pięść Richarda znalazła się na jego szczęce.
 W jednej chwili  puścił dziewczynę.  Wpatrywał się w niego w szoku jakby nie do końca, zdając sobie sprawę z tego co chciał zrobić.
-Przepraszam Em. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło - odezwał się cicho.
Blondynka nie odezwała ani słowem. Patrząc na niego ze strachem.
-Lepiej będzie jak teraz stąd wyjdziesz- wycedził Richard przez zaciśnięte zęby.
-Nie chciałem jej zrobić nic złego. Przysięgam.
-Wynoś się stąd  - od dnia wypadku oboje się zmienili. Nie potrafił się już dogadać  z Markusem.  Który stał się wyrachowanym i bezwzględnym chłopakiem. Richard miał wrażenie, że nic go nie interesowało. Za wszelką cenę chciał dopiąć swego. Nie zważając na nic . I na nikogo.

  Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi usiadł przy dziewczynie.
-Nic Ci nie jest ? - odgarnął włosy z jej twarzy. I delikatnie starł łzy spływające po policzkach. Przytaknęła i  podciagnela nogi pod brodę . W rękach kurczowo trzymała jego bluzę.
-Chcesz zostać sama ?
Spojrzała na niego przestaszona i pokręciła głową przecząco.
-Może zawołam Leę?
-Dziękuję.  Kolejny raz - odezwała się w końcu.
-Nie ma za co. Pójdę po Twoją przyjaciółkę  - podniósł się, ale dziewczyna od razu szarpnęła go za rękę.
- Posiedzisz tutaj chwilę?
- Em, Emily- poprawił się szybko - to chyba nie jest dobry pomysł.
-Chwilę - spojrzała na niego błagalnie .  Zwinęła się w kłębek i dodała cicho - obiecuję, że nie rzucę się na Ciebie. Nie martw się.
 -To mnie akurat nie martwi- mimo wszystko uśmiechnął się  i z powrotem zajął przy niej miejsce.  Nie potrafił jej odmówić. Nie miał tylko pojęcia jak wytłumaczyłby  się Andreasowi, gdyby  ten zdecydował się tu przyjść. Dziewczyna przymknęła oczy.
-Może być Em - odezwała się po kilku minutach gdy myślał,  że już zasnęła.
-Śpij Em - pogładził ją po policzku. Poczekał jeszcze chwilę i poszedł zawołać Leę. Jego bluza nadal tkwiła w rękach dziewczyny.


  Wyszedł przed budynek , z zamiarem poszukania Lei. Niestety zaraz za drzwiami czekał na niego Markus. Richard  z całą pewnością nie miał teraz ochoty rozmawiać z kumplem. Jedyne na co miał ochotę , to przyłożyć mu kolejny raz. Wyminął go jednak , nie zwracając na niego uwagi. Chłopak złapał go za ramię.
-Przepraszam.
-Mnie? - warknął na niego- kompletnie Ci odbiło? Zdajesz sobie sprawę z tego co chciałeś jej zrobić? Wiesz jak ona się czuje? Co Ty sobie myślałeś? 
-Nie mam pojęcia. Możesz sobie o mnie myśleć co chcesz. Ale mi naprawdę zaczęło na niej zależeć. I nigdy bym jej nie skrzywdził.
-Jasne. Zapominasz o jednym . Już to zrobiłeś. A ja ponoszę za to konsekwencje.
-Wiem. I dziękuję.
-Przepraszam. Dziękuję. Normalnie Cię nie poznaję- zakpił z niego.
-Daj spokój Richie.
-Muszę znaleźć Leę- Richard odwrócił się i ruszył w stronę boiska.
-Czekaj. Co z tym zrobisz?
-Więc to Cię martwi? Że Werner wypieprzy Cię z kadry . Jak dowie się wszystkiego.
-To nie tak.
-Powinienem im powiedzieć. Ale wiesz co? Szkoda mi Andreasa. Niepotrzebne mu kłopoty. A chyba by Cię zabił.
-Dzięki.
-Powtarzasz się. A ja nie robię tego dla Ciebie. I nie jestem pewny tego co zrobi Em. Bo na jej miejscu nie trzymałbym tego dla siebie.
-Pogadam z nią.
-Nawet się do niej nie zbliżaj - Richard zrobił krok w jego stronę - jeśli jeszcze raz Cię przy niej zobaczę. Andreas dowie się o tym co chciałeś jej zrobić. A ona w końcu pozna całą prawdę o wypadku. I możesz być pewny , że teraz to mnie uwierzy.
-Skąd masz tą pewność? - w oczach Markusa pojawiła się złość.
-To akurat nie jest Twoja sprawa.
-Więc jednak. Miałem rację- chłopak zaśmiał się ironicznie- kręcicie ze sobą. Może nawet sypiacie. Ciekawy jestem czy Andreas wie , że pieprzysz jego ukochaną Emily?
-Pieprz się Markus- bez zastanowienia walnął go pięścią w nos. Chłopak zatoczył się do tyłu. Ale z twarzy nie schodził mu ironiczny uśmiech. Richard odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku boiska poszukać Lei, zostawiając Markusa samego.


-Idź do Em - Richard usiadł przy dziewczynach wpatrujących się w jego grających kumpli.
-Coś się stało? - Lea podniosła się szybko , otrzepując spodenki z piasku.
- Emily pewno sama Ci powie. Na razie zasnęła, ale nie powinna być sama gdy wstanie .
- Czy Wy znowu .... - Lea przerwała widząc że Lisa nie spuszcza z nich wzroku.
- Nie martw się.  Obiecałem Ci że będę się trzymał od niej z daleka. I teraz dotrzymam słowa. Ale jak wiesz Markus u niej był i to nie było przyjemne spotkanie.
- Będę u Emily gdybyś czegoś potrzebowała-  rzuciła jeszcze w kierunku Lisy i pobiegła w stronę budynku.

  Otworzyła cicho drzwi i usiadła w kącie jej łóżka. Emily obudziła się  już po kilku minutach. Usiadła gwałtownie na łóżku przecierając opuchnięte od płaczu oczy. 
- Co tutaj robisz Lea ?
- Richard  mnie przysłał. Był dosyć zmartwiony.  Coś się stało?- Lea zmarszczyła brwi i przysunęła się bliżej.
Emily pokręciła głową przecząco, ale nie odezwała się . Jej palce odruchowo zacisnęły  się w pięści.
- Em.  Co się stało?
-Markus u mnie był- szepnęła. 
-No wiem. Słyszałam jak się z nim umawiasz.
-On.... - dziewczyna przerwała na chwilę- zaczął mnie całować. W ogóle nie reagował na moje protesty. Nie wiem co by się stało gdyby nie Richard.
-Powinnaś powiedzieć Andreasowi. Nie możesz tego tak zostawić.
-Nie Lea. To moja wina. To ja na początku niepotrzebnie zawracałam mu w głowie, robiąc nadzieję.
-Jak możesz w ogóle myśleć , że to Twoja wina?
-Bo tak jest Lea. Pojawiam się , mieszam w ich życiu. Sama nie wiem czego chcę i co czuję.
-Em....
-Dajmy temu spokój, dobrze?- przyjaciółka słabo uśmiechnęła się do niej i zmieniła temat- Gdzie Lisa?
-Została z Richardem na boisku. Cała reszta gra w siatkówkę.
-Ogarnę się i może pójdziemy na jakiś spacer? Muszę zając czymś myśli.
-Jasne Em. Jak chcesz- Lea uśmiechnęła się w jej stronę- tylko zrób coś w końcu z tą bluzą. Richard miał ją stąd zabrać.
-Rozmawiałaś z nim? - Em zatrzymała się w pół kroku w drodze do łazienki.
-Tak jakby.
-Po co Lea? - dziewczyna wpatrywała się w nią mrużąc oczy. Chwyciła bluzę do rąk i wrzuciła ją w kąt szafy.
-Martwię się o Ciebie. I chciałam wiedzieć co mu chodzi po głowie.
-I??? - dziewczyna z niecierpliwością wpatrywała się w Leę.
-Powiedział , że da Ci spokój. Że będzie się trzymał od Ciebie z daleka.
-Mam nadzieję - Em prychnęła z ulgą. Ale Lea mogła przysiąc , że w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy.



 Wchodzę do łazienki głośno trzaskając drzwiami. Nareszcie, da mi spokój. Nareszcie przestanie się do mnie zbliżać. Słowa Lei odbijają mi się w głowie. Staję przed lustrem. I próbuję się uśmiechnąć.   Niestety nie wiem czemu , zamiast tego po moich policzkach kolejny raz spływają gorzkie łzy.
Opanuj się. Zaciskam dłonie z całej siły czując wbijające się w skórę paznokcie. Przecież o to mi chodziło. Żeby on zniknął na zawsze. Żebym nie musiała na niego patrzeć po tym co mi zrobił.
Przemywam twarz zimną wodą i dokładnie szczotkuję zęby.  Szybkim ruchem rozczesuję włosy i przywołuję na twarz uśmiech.
-Jestem gotowa- staję w drzwiach łazienki, patrząc na Leę.
-Wszystko w porządku?
-Tak. Chodźmy po Lisę- powoli wychodzimy z budynku, kierując się w stronę boiska. Gdy w końcu  dochodzimy na miejsce. Lisa macha mi wesoło na powitanie, przerywając na chwilę swoją rozmowę z Richardem. Obydwoje podnoszą się i stają przed nami.
-Idziemy na spacer. Jesteś chętna? - Lea spogląda na nią z uśmiechem. Nie słyszę jej odpowiedzi bo chłopak zajmuje miejsce z mojej lewej strony i odzywa się cicho.
-Lepiej się czujesz?
-Tak . Jeszcze raz dziękuję- mimowolnie uśmiecham się. Nie potrafię oderwać od niego wzroku.
-Idziemy? -radosny głos Lisy wyrywa mnie z otępienia. Ciągnie mnie za rękę. Wybucham śmiechem.
-Powoli. Nie potrafię jeszcze tak szybko.
-Może potrzebujecie przewodnika? - Andreas nagle pojawia się przed nami. Na widok jego skruszonej miny, mam ochotę po protu wtulić się w jego ramiona. Zaraz jednak przypominam sobie jego poranną propozycję. A raczej żądanie. Bo nie dał mi wyboru.
-Potrzebujemy - śmieje się Lisa.
-Niekoniecznie- odzywam się w tym samym momencie.
-Em, przepraszam - chłopak przyciąga mnie do siebie.
-Prysznic by Ci się przydał, a nie spacer - prycham. Ale uśmiecham się. Nie potrafię długo się na niego złościć. Potrzebuję go. Przy nim czuję się bezpieczna. Wszystkie problemy znikają gdy jest obok.
-Będę gotowy za kilka minut. Dogonię Was- całuje mnie  w policzek i już po chwili go nie ma.


-Jestem- chłopak dochodzi do nas , ledwo   dochodzimy  do domu dziecka. Chwyta mnie za rękę i czeka, aż dziewczyny wyprzedzą nas trochę - naprawdę przepraszam Em. Nie wiem co sobie myślałem.
-Nie myślałeś Andreas. Albo znowu myślałeś tylko o tym czego Ty chcesz.
-Wiem Em. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić tego , że Cię tu nie będzie. Że przez większość roku będzie nas dzielić tyle kilometrów.
-Powiedziałam , że zostanę.
-Nie chcę Cię do tego zmuszać. Jeśli nie chcesz, nie musisz tego robić. Zrozumiem to- spoglądam na niego. Czy ja wiem czy nie chcę? Jak zawsze nie mam pojęcia czego chcę. Z jednej strony bardzo chcę tu zostać. Z Agnes, z nim i z dzieciakami. Uwielbiam je. I nie chcę ich zostawiać. Z drugiej strony. Ciągle tęsknie za mamą i dziewczynami. A przecież one niedługo wyjadą. Nie mogą tu siedzieć wiecznie. I jest jeszcze Richard. Z którym łączy mnie jakaś chora relacją. Której nie mogę i nie chcę dłużej kontynuować. To z Andreasem chcę być. To on sprawia , że się uśmiecham.
 Ale on przecież obiecał , że nie będzie się do mnie zbliżał. Więc , nic nie stoi mi na przeszkodzie.
-Zostanę Andreas- uśmiech na jego twarzy uświadamia mi , że podjęłam dobrą decyzję- ale obiecaj mi , że już nigdy nie zachowasz się w ten sposób.
-Przysięgam Em- chłopak przystaje i spogląda mi prosto w oczy. Składa na moich ustach krótki pocałunek. A ja mocno wtulam się w jego ramiona.
-Coś ten przewodnik  wybrakowany - śmieje się Lea, gdy w końcu do nich dochodzimy- kompletnie nie interesują go jego turystki.
-E tam , jedna interesuje go aż nadto- Lisa mruga do mnie.
-Moja znajomość Oberstdorfu kończy się na skoczniach i ośrodku- wybucha śmiechem chłopak - musiałybyście zabrać ze sobą Karla i Richarda.
-Mieszkają tutaj? Gdzieś w pobliżu?- Lisa jest zainteresowana wszystkim co ich dotyczy.
-Karl kawałek dalej. A Richard tutaj zaraz za rogiem- podążam wzrokiem w kierunku wskazywanym przez Andreasa. I nie mam pojęcia dlaczego zapamiętuję, ulicę i numer przy którym znajduje piętrowy biały budynek.
-A zabrałbyś nas na skocznię? - Lisa wpatruje się w niego błagalnym wzrokiem.
-Byłaś już- przewracam oczami.
-Ale tylko na Audi Arenie.
-Jest ich tu więcej ?- po moich słowach oboje z Andreasem wybuchają śmiechem.
-No co? Nie moja wina , że nie mam o tym większego pojęcia.
-Jakieś sześć kilometrów stąd jest druga największa na świecie skocznia do lotów - odzywa się chłopak gdy przestają się śmiać- jak tylko wrócę z Wisły. Zabiorę Was tam samochodem. Dla Emily to chyba jeszcze trochę za daleko.
Lisa od razu rozpromienia się po jego słowach i wdaje się w dyskusję z Leą, Zostawiając nas znowu samych. Wracamy powoli trzymając się za ręce.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? - szepczę mu do ucha gdy stajemy pod moim pokojem. Nie mam najmniejszej ochoty zostawać sama.  I nie wiem czy jest to spowodowane strachem , że mógłby wrócić do mnie Markus. Czy tym , że nie chcę się z nim rozstawać. A może tym wszystkim chcę zagłuszyć swoje olbrzymie wyrzuty sumienia które nie dają mi spokoju.