wtorek, 28 sierpnia 2018

32



  Andreas stanął w drzwiach pokoju Emily. Trochę zaskoczony widokiem Lei siedzącej już przy niej na łóżku. Podszedł i pocałował ją w policzek. Wyczuł zapach alkoholu.
-Spałyście w ogóle?- uśmiechnął się siadając przy nich.
-Tak. Przyszłam dopiero przed chwilą- odezwała się Lea, a blondynka pokiwała słabo głową. Nie wyglądała na osobą która przespała choć kilka minut dzisiejszej nocy.
-Słabo wyglądacie. Szczególnie Ty, Em.
-I słabo się czuję. Alkohol chyba jednak  nie jest dla mnie- szepnęła nie podnosząc głowy.
-Może się jeszcze położysz?
-Napiję się kawy i zaraz będzie lepiej - uśmiechnęła się do niego lekko. Andreas rozglądnął się po pokoju, ze zdziwieniem zauważył bluzę Richarda leżącą w rogu łóżka.
-Był u Ciebie Richard?
-Co? Nie! Jak Ci to w ogóle mogło wpaść do głowy?- oburzyła się.
-Masz jego bluzę w pokoju.
-Dał mi ją wczoraj w nocy- zaśmiała się Lea- było chłodno. Akurat przechodził gdy Markus nas zaczepił. Właśnie miałam mu ją zanieść.
-Markus Was zaczepił?- Andreas w jednym momencie zapomniał o bluzie kumpla leżącej na łóżku jego dziewczyny.
-Tak. Obiecałam mu , że dzisiaj z nim porozmawiam. To nic takiego naprawdę- blondynka uśmiechnęła się i szybko go pocałowała- z Tobą też muszę porozmawiać Andreas.
-To ja Was zostawię - Lea podniosła się szybko, wychodząc z pokoju.
-Co jest Em? Coś się stało?
-Nie mogę tutaj dłużej zostać, Andreas- dziewczyna przerwała na chwilę oddychając głęboko. Chłopak miał wrażenie , że ziemia usuwa mu się z pod nóg- chcę wrócić do Monachium. Do domu. Tam skończę rehabilitację.
-Dlaczego Em? Zrobiłem coś nie tak? Chodzi Ci o ten wyjazd do Hinterzarten? Jeśli chcesz zabiorę dziewczyny ze sobą. A Ty zostaniesz tutaj.
-Nie , Andreas. To nie o to chodzi.
-Więc o co Em?
-Chcę iść do pracy. Muszę pomóc mamie. Wiesz , że nam się nie przelewa. Poza tym chcę oddać pieniądze Richardowi. Nie chcę być mu nic winna.
-Nie możesz iść do pracy- podniósł głos- nie jesteś jeszcze do końca zdrowa.
-Jeszcze trochę i będę . Idzie mi coraz lepiej.
-Ale teraz nie jesteś.
-Andreas ja po prostu potrzebuję jakiejś pracy. Moja mama pracuje ponad swoje siły. Ona się wykończy.
-Przecież jeśli chodzi tylko o pieniądze , mogę ...
-Nigdy się na to nie zgodzę- przerwała mu ze złością.
-Emily...
-Nie nalegaj. Proszę- dziewczyna przytuliła się do niego. Objął ją i pocałował w czubek głowy. Nie pozwoli jej na to. Nigdy nie zgodzi się żeby stąd wyjechała. Wymyśli coś.


  Zeszli na śniadanie nie odzywając się do siebie. Andreas zauważył, strach w oczach dziewczyny , gdy zobaczyła Leę i Lisę przy stoliku chłopaków. Usiadła na brzegu krzesła i chwyciła do rąk kubek z kawą.
-Pamiętasz co mi obiecałaś?- rzucił w jej stronę Markus.
-Oczywiście - posłała w jego stronę słaby uśmiech- przyjdź do mnie  po śniadaniu. Bo zaraz po ćwiczeniach chcę iść do domu dziecka.
Dom dziecka. Andreasa nagle olśniło i wybuchnął śmiechem. Dlaczego nie wpadł na to od razu.
-Odbiło Ci?- blondynka popatrzała na niego zdziwiona.
-Jesteś mi coś winna pamiętasz?
-Tak. Przegrałam przecież. I się wywiążę - uśmiechnęła się słabo- czekałam na to co wymyślisz. Więc co mam zrobić, Andreas? Czego chcesz?
-Chyba każdy wie czego on chce- warknął Markus.
-A Ty chyba powinieneś już wiedzieć , co myślę o Waszych kłótniach- odezwał się spokojnie Werner. Emily mimo wszystko uśmiechnęła się.
-Więc? Czego chcesz?
-Zostaniesz tutaj. W Oberstdorfie. Tego właśnie chcę Emily.
-Nie możesz - uśmiech zniknął z jej twarzy, patrzała na niego z przerażeniem. Wiedział , że znów przegiął. Znów zachował się jak egoista.
-Mogę- uśmiechnął się do niej. Całując ją w policzek.
-Muszę iść do pracy- szepnęła. Na to też miał odpowiedź.
-W domu dziecka szukają kogoś do pomocy. A dzieciaki Cię uwielbiają.
Dziewczyna oddychała głęboko. Z całej siły ściskała w rękach kubek. Wciąż zaciskała oczy i otwierała ponownie. Jakby miała nadzieję , że zaraz się obudzi. Chyba jednak przesadził . I to tak konkretnie. Już chciał ją przeprosić i wycofać się z wszystkiego , gdy nagle odezwała się cicho.
-Zostanę. Jak tego właśnie chcesz- dopiła kawę i wstała. Odwróciła się jeszcze spoglądając na Markusa- czekam na Ciebie w pokoju.
  Andreas chwycił ją za rękę, ale zabrała ją szybko. Pokręciła tylko głową i poszła w kierunku drzwi. Markus posłał mu triumfujący uśmiech i też podniósł się od stolika. Po chwili zniknął za drzwiami, kierując się do pokoju dziewczyny. Przy stoliku zapadła nagła cisza. Pierwszy odezwał się Stephan.
-Przegiąłeś . Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Nie musisz mi o tym mówić - Andreas jeszcze nigdy nie był na siebie tak wściekły.
-Co Cię w ogóle opętało? - Werner spojrzał na niego z politowaniem i pokręcił głową.
-Nie mogłem pozwolić żeby stąd wyjechała.
-Ona nie jest Twoją własnością. Nie możesz zmuszać jej żeby została tutaj jeśli nie ma na to ochoty.
-Wiem do cholery- warknął.
-Po co Ci to było w ogóle? Z Ruhpolding masz zdecydowanie bliżej do Monachium niż do Oberstdorfu - zaśmiał się Karl.
-Ale to tutaj spędzamy większość czasu w sezonie.
-Pomyśl kolejnym razem zanim coś zrobisz.
-Pójdę do niej- podniósł się szybko.
-Zostaw- Stephan szarpnął go za rękę sadzając z powrotem.
-Stephan ma rację. Daj jej ochłonąć. Bo całkowicie ją stracisz- odezwała się Lea cicho. Coś w jej wzroku kazało mu zostać na miejscu- postaram się z nią porozmawiać. A Ty trzymaj się przez chwilę z daleka.



   Weszłam do pokoju trzaskając drzwiami. Jeszcze nigdy nie byłam na niego tak wściekła. Sytuacja z Hinterzarten to nic w porównaniu z tym co wymyślił teraz. I po co w ogóle?
Jak on w ogóle mógł ? Jakim prawem zażądał ode mnie czegoś takiego? Kolejny raz nie licząc się z moimi uczuciami, tylko z tym czego on chce. Kolejny raz zachował się jak egoista myślący tylko o sobie. Wiem , że powinnam mu być wdzięczna za to co dla mnie robi. Ale bez przesady.
 Z drugiej strony. W całej swojej złości, zdaję sobie sprawę z tego , że ja też nie liczę się z jego uczuciami. Przecież zdradziłam go dosłownie kilka godzin wcześniej. Z jego przyjacielem. Okłamuję go i ranię. A on chce mnie mieć tylko przy sobie.  Jestem beznadziejna. Mam do niego pretensje. A nie mam do nich prawa.
Łzy żalu i złości zaczynają płynąć po mojej twarzy mimo tego, że z całych sił staram się je powstrzymać. Mimowolnie chwytam do rąk bluzę Richarda pozostawioną na łóżku. Ściskam ją z całej siły. Próbując się opanować.
 Mojego samopoczucia nie poprawia fakt, że już po chwili rozlega się pukanie do drzwi i w pokoju zjawia się Markus.
-Nie płacz Em- zajmuje miejsce obok mnie. I od razu do siebie przytula.
-Przecież wcale nie płaczę- ocieram łzy ręką.
-W ogóle. Ani trochę- śmieje się. Po chwili znowu poważnieje- Andreas zachował się nie w porządku. Nie powinien zmuszać Cię do zostania tutaj.
-Wiem , ale...
-Tu nie ma żadnego ale. On traktuje Cię jak swoją własność. Chce żebyś robiła to czego on oczekuje. W ogóle nie liczy się z Twoimi uczuciami.
-To wcale nie tak - próbuję słabo bronić chłopaka. Niestety mam wrażenie , że Markus ma rację.
-A jak Emily? Czy on w ogóle zapytał czy chcesz tutaj zostać?
-No nie. Nawet chwilę wcześniej powiedziałam mu , że chcę wrócić do Monachium.
-Jeszcze lepiej. Ty mówisz mu , że chcesz wyjechać, a on zmusza Cię żebyś została. Sama pomyśl jak to wygląda.
-Wiem Markus, ale...
-Em, przestań go tłumaczyć.
-Nie chcę go tłumaczyć.
-Poza tym to był tylko zakład. Przecież , mogłaś mu odmówić.
-Zakład to zakład. A ja go przegrałam . Jestem pewna , że gdyby Andreas przegrał , też zrobiłby to czego bym chciała.
-Daj spokój Emily.
-Nie chcę o tym dłużej z Tobą rozmawiać. Bo chyba nie przyszedłeś ze mną rozmawiać o Andreasie?- może ciągle jestem wściekła na Andiego. Ale to nie znaczy, że akurat z Markusem mam ochotę na ten temat dyskutować.
-W sumie to tak Em. Naprawdę nie widzisz , jak on Cię traktuje? Naprawdę podoba Ci się to , że robisz wszystko czego on chce?
-Nie mam ochoty kłócić się dzisiaj jeszcze z Tobą. Więc jeśli przyszedłeś tu tylko po to, lepiej wyjdź.
-Zależy mi na Tobie.
-Markus, ja wybrałam. Może powinnam zadzwonić. Powiedzieć Ci o swojej decyzji jeszcze raz. Ale tyle się dzieje w okół mnie. Ja po prostu nie miałam do tego głowy. Przepraszam.
-Tyle się w okół Ciebie dzieje? Że naprawdę nie mogłaś znaleźć chwili na telefon?- Markus wpatruje się we mnie intensywnie. Jego wzrok zatrzymuje się na ciągle trzymanej w moich rękach bluzie- to bluza Richarda? Z nim też kręcisz?
-Zwariowałeś!?
-Andreas wie?
-O czym Markus? O czym ma do cholery wiedzieć?
-Ty mi powiedz- jego spojrzenie jest pełne złości.
-Wyjdź. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi.
-A może  to Ty nieźle się bawisz nami wszystkimi?- chłopak ścisnął mój nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Puść!
-Czego tak właściwie chcesz Emily? - w jego oczach widzę wściekłość, Jego ręka coraz mocniej zaciska się na mojej- Najpierw ja, potem Andreas, a teraz nagle Richard?
-Niczego. Niczego od Was nie chcę- mówię słabo.
  Usta Markusa nagle znajdują się na moich. Próbuję się odsunąć , ale nie potrafię. Jest o wiele silniejszy niż ja. Zaczynam się obawiać tego co może za chwilę się stać. Jeśli chłopak się nie opamięta. Po mojej twarzy powoli zaczynają spływać łzy.




   Richard  wyszedł z pokoju mając zamiar dołączyć do chłopaków, grających na zewnątrz w siatkówkę. Był już przy drzwiach gdy stanęła przed nim Lea z Lisą.
-Idź do Andreasa. Za chwilę do Ciebie dołączę- rzuciła Lea do młodszej siostry Em. Po czym zwróciła się do niego- masz chwilę? Pogadamy?
-Jasne- uśmiechnął się do niej. Nie miał pojęcia czego może od niego chcieć. Słabo ją znał. Ledwo zamienili ze sobą kilka słów.
-Pójdziemy do mnie?- spojrzał na nią zaskoczony. Dziewczyna parsknęła śmiechem- wiem jak to brzmi. Po prostu nie chciałabym żeby nas ktoś usłyszał.
-Niech będzie- też się zaśmiał. Brunetka chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Spoglądał na nią z boku. Była trochę niższa niż Emily. I tak samo szczupła i wysportowana. Pewno przed wypadkiem grały w jednej drużynie.  Proste , prawie czarne  włosy sięgały jej do połowy pleców. Duże zielone oczy. otoczone długimi rzęsami. Całkiem ładna. Dziewczyna puściła jego dłoń i weszła do pokoju. Usiadła na brzegu łóżka i poczekała,  aż zajmie miejsce obok niej.
-Zależy Ci na niej?- odezwała się bez zbędnych wstępów.
-Na niej?- Richard otworzył oczy ze zdumienia. Skąd wiedziała?
-Na Emily- zaśmiała się lekko- widziałam Was wczoraj w nocy.
-Widziałaś?- przełknął ślinę. Ciekawe kto jeszcze ich widział.
-Emily wysłała mi smsa ,że chce porozmawiać. Zanim go odczytałam minęło sporo czasu. Wyszłam przed budynek , gdy ...- przerwała ze śmiechem - nie muszę chyba mówić co widziałam. Sam dobrze wiesz co robiłeś. I jak to się skończyło.
-Skąd wiesz jak się skończyło?
-Jestem jej przyjaciółką. Dużo wiem- zmrużyła oczy. Uśmiech zniknął jej z twarzy.
-Więc pewno to też wiesz- odezwał się cicho.
-Wiem, że to Ty jechałeś tym samochodem. Wiem, że uciekłeś. Wiem, że płacisz za to wszystko. I wiem , że sypiacie ze sobą. Tylko nie wiem dlaczego.
-Dlaczego co?
-Zależy Ci na niej?- zignorowało jego pytanie.
-Nie zbliżę się do niej więcej jeśli o to Ci chodzi. Wiem , że to nie ma sensu. A Andreas jest w niej zakochany do szaleństwa. Dlatego, nie mam zamiaru się w to wpieprzać.
-Już się wpieprzyłeś- prychnęła- i nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Bo moja odpowiedź niczego nie zmieni. Jakkolwiek by nie brzmiała.
-Nie zmieni? Skąd możesz to wiedzieć?
-Ona mnie nienawidzi.
-Myślisz , że Em byłaby w stanie swój pierwszy raz przeżyć z kimś kogo nienawidzi?- wybuchnęła.
-Pierwszy raz?- zająknął się. Nie miał pojęcia. Nie zorientował się. A ona nic nie powiedziała.
-Z Lucą była ponad rok. I nie zdecydowała się na to. Zawsze chciała to zrobić z kimś na kim naprawdę będzie jej zależeć- odezwała się cicho- czasem się z niej śmiałam z tego powodu. Że tak czeka na swojego księcia z bajki.
  Richard patrzał w milczeniu na dziewczynę nie mając pojęcia  co ma powiedzieć. Teraz jeszcze bardziej nie wiedział co myśleć o tym co wydarzyło się pomiędzy nim a Emily.
-Byłabym zapomniała. Zostawiłeś u niej bluzę. Andreas dopytywał trochę rano, ale powiedziałam ,że  mi ją pożyczyłeś. Zabierz ją jak najszybciej. Jeśli naprawdę nie chcesz  mieszać pomiędzy nimi. On chyba faktycznie ją kocha. Dlatego jeśli nie zależy Ci na niej. Nie mieszaj jej w głowie.
-Nie chcę mieszać jej w głowie.
-To odpuść . Zostaw ją w spokoju , tak jak mi obiecałeś. Em jest dla mnie jak siostra. I nie chcę żeby jeszcze bardziej przez Ciebie cierpiała.
-Też nie chcę żeby ona cierpiała Lea- odezwał się cicho i wstał- jeszcze dzisiaj zabiorę od niej bluzę.
- Dlaczego uciekłeś? Dlaczego z nią nie zostałeś?- dobiegł go głos dziewczyny gdy był już przy drzwiach. Odwrócił się powoli w jej stronę.
-Nie wiem , Lea. Może byłem w szoku. Może stchórzyłem. Może..
-Z kim wtedy byłeś? Dlaczego Emily nadal tego nie wie?- przerwała mu. Spoglądał na nią przez chwilę, nie odzywając się. Po czym wyszedł. Kierując się w stronę pokoju Emily.





piątek, 24 sierpnia 2018

31



  Weszłam do pokoju i od razu skierowałam swoje  kroki w stronę łazienki. Zimny prysznic był mi teraz niezmiernie potrzebny.  Aby resztki alkoholu i głupich myśli. Które właśnie pojawiły się w mojej głowie skutecznie z niej wyparowały.
  Bo one nie były normalne. I doskonale zdawałam sobie w tym momencie z tego sprawę.
Po kilku minutach  wyszłam z pod strumienia zimnej wody.  Lekko osuszone ręcznikiem  włosy związałam w kucyk i na mokre ciało  wciągnęłam swoją ulubioną koszulkę.

  Z ulgą wsuwam  się pod kołdrę próbując zasnąć. Niestety cały dzisiejszy wieczór. A do tego obiecana jeszcze Markusowi rozmowa skutecznie mi to uniemożliwiają.  W głowie ciągle kłębią mi się tysiące myśli. I choćbym nie wiem jak się starała sen nie chce nadejść.
  Dlatego po chwili bezsensownego leżenia i gapienia się w sufit. Zakładam na siebie bluzę  i z  powrotem wychodzę przed budynek. Zajmując ławkę na której stoją jeszcze butelki piwa przyniesione przez Leę.
 W momencie  żałuję, że nie ma jej przy mnie. Niepotrzebnie uciekłam do pokoju, odkładając naszą rozmowę na jutro. Bo mam wrażenie że cholernie by mi teraz pomogła. Mam ochotę w końcu się komuś wygadać , nie ukrywając niczego. A wiem, że Lea jako jedyna nie będzie mnie oceniać. I z całych sił będzie mnie wspierać. We wszystkim . Cokolwiek by się nie działo.
 Wystukuję szybko wiadomość czy nie chciałaby do mnie wrócić i chwytam do rąk piwo.  Upijam kilka łyków i wpatruję się w nocne niebo w oczekiwaniu na jej odpowiedź. Która niestety nie nadchodzi. A ja mam wrażenie , że jest mi coraz gorzej. Że znów ogarnia mnie coraz większy smutek i łzy same zaczynają płynąć po mojej twarzy.


 Richard leżał w łóżku gapiąc się w sufit , nie potrafiąc zasnąć. Może trzeba było wypić kilka piw więcej, wtedy sen nadszedłby bez problemu. Przemknęło mu przez głowę. Przypomniał sobie o alkoholu zostawionym przy ognisku  i wstał  z łóżka. Założył buty i bluzę  i szybko wyszedł przed budynek.
Zatrzymał się gwałtownie gdy zobaczył ją skuloną na ławce . Bez zastanowienia skierował się w jej stronę.
-Nie możesz spać?- odezwał się cicho , niepewnie zajmując miejsce przy niej. Podniosła na niego wzrok i szybko otarła łzy.
-Podobno trzymasz się ode mnie z daleka- warknęła . Tak mocno ściskała w rękach butelkę piwa, że miał wrażenie że szkło zaraz pęknie pod naciskiem jej palców.
-Po prostu nie powinnaś siedzieć tu sama.
-A niby dlaczego? Sądzisz , że coś może mi się tutaj stać? Nie martw się już nic gorszego mnie spotkać nie może.
-Przepraszam- wiedział , że to słowo nie jest nic warte w jego ustach. Powtarzał je już tyle razy.
Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę. Nie mając ochoty na niego patrzeć. Pociągnęła spory łyk z butelki i rozluźniła trochę palce.
-Nie mogę. A Ty?- odezwała się po dłuższej chwili. Przez moment nie wiedział o czym mówi.
-Wyszedłem po piwo. Miałem nadzieję , że po nim zasnę.
-Trzymaj- spojrzał na nią zaskoczony, gdy podała mu swoją butelkę- nie łudź się jednak, to nie działa.
Upił kilka łyków i podał jej piwo z powrotem. Dziewczyna opróżniła butelkę do końca i odłożyła ją na ziemię. W jej rękach zaraz znalazła się kolejna. Richard dopiero teraz zauważył,  że na ławce stoi jeszcze kilka. Blondynka podążyła za jego wzrokiem i zaśmiała się słabo.
-Lea przyniosła. Żeby nam się lepiej gadało.
-A my Wam przerwaliśmy- raczej stwierdził niż spytał. Gdy nie odpowiedziała , ciągnął dalej- Markus ciągle nie daje Ci spokoju?
-Nie daje . Ale to nie Twoja sprawa- w jej głosie znów pojawiła się złość. Po chwili dodała już jednak spokojniej- Ale dziękuję za dzisiaj. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Swoją drogą . Czym go postraszyłeś , że tak szybko zrezygnował?
Richard aż zakrztusił się piwem, które dziewczyna chwilę wcześniej znów podała mu do rąk. Miał niepowtarzalną okazję powiedzieć jej prawdę. Rozmawiała z nim prawie spokojnie. Co więcej mogło się już nie zdarzyć. Mógł choć trochę zmniejszyć swoją winę w jej oczach. A ona mogła mu uwierzyć. W końcu nie była już tak ślepo zapatrzona w jego kumpla. Nie zdecydował się jednak. Nie chciał znów wracać do tego dnia. Nie chciał przywoływać u niej bólu i złych wspomnień.
-To nic takiego.
-Nic takiego , ale jednak podziałało- dziewczyna zadrżała z zimna. Dopiero teraz zauważył, że ma wilgotne włosy i gołe nogi.
-Zimno Ci?
-Trochę.
-Może wejdziesz do pokoju?  I spróbujesz zasnąć?
-Teraz to już na pewno nie zasnę - odezwała się ledwo słyszalnym szeptem. Po chwili zaśmiała się cicho - poza tym nie skończyłam jeszcze piwa.
-Trzymaj- ściągnął bluzę i okrył jej nogi. Wzdrygnęła się, gdy mimochodem dotknął jej uda. Momentalnie spuściła wzrok , intensywnie wpatrując się w ziemię.
 Przez kolejne kilka minut nie odzywali się do siebie ani słowem. Podając sobie tylko piwo. Za każdym razem uważając żeby tylko nie dotknąć swoich dłoni.
-Pójdę już- odezwała się gdy odłożył pustą butelkę na ziemię. Ale nawet nie drgnęła. Ciągle patrząc w jakiś tylko sobie znany punkt na ziemi.
-Chodź- przerwał ciszę po kolejnych kilkunastu minutach. Chwycił ją ze rękę. Na co dziewczyna od razu zareagowała uniesieniem głowy. Ale nie wyszarpnęła swojej dłoni.
-Dlaczego? - odezwała się cicho, intensywnie się w niego wpatrując- dlaczego to akurat Ty ?
  Patrzał na nią w milczeniu, bo nie miał pojęcia co jej powiedzieć. Nic nigdy nie będzie w stanie go wytłumaczyć. Nic nigdy nie sprawi, że ona mu wybaczy. A to , że przez ostatnie kilkadziesiąt minut rozmawiała z nim tak spokojnie  było spowodowane tylko i wyłącznie wypitym alkoholem.

  Blondynka podniosła się z ławki ciągle trzymając jego dłoń. W drugiej ręce ściskała jego bluzę. Chłopak chciał wstać, gdy nagle się nad nim pochyliła. Zachłannie wpiła się w jego usta, siadając mu na kolanach.Bez zastanowienie oddał pocałunek.  Pachniała piwem i miętową pastą do zębów.   Oplotła go w pasie nogami , nie odrywając się od jego ust. Objęła rękami jego szyję. Podniósł się z ławki razem z nią. I już po chwili oboje zajmowali jej łóżko.
To dziewczyna przyjaciela , przemknęło mu przez głowę.
-Nie powinniśmy- odsunął się od niej na milimetr.
-Wielu rzeczy w życiu nie powinniśmy- szepnęła, zsunęła z ramion bluzę i szybko pozbyła się zbyt dużej koszulki. Która chyba służyła jej za piżamę.  Wciągnął powietrze. Ciągle walcząc sam ze sobą. Poczucie lojalności wobec Andreasa mieszało się z ogromnym  pożądaniem. Dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem. W jej zachowaniu znowu nie bylo ani grama tej nienawiści, którą tak mocno go darzyła. Delikatnie przygryzła płatek jego ucha. Zaczęła przesuwać paznokciami po jego nagiej skórze. Zacisnął oczy , próbując się opanować. Niestety każdy ruch jej ciała, przyprawiał go o coraz większy zawrót głowy.
- Jesteś pewna?- zapytał jeszcze cicho. Blondynka nie odpowiedziała. Kolejny raz wpiła się w jego usta. Sprawiając , że resztka zdrowego rozsądku gdzieś uleciała.


-Idź stąd. Zostaw mnie samą- dziewczyna podciągnęła nogi pod brodę nakrywając się kołdrą. Z jej oczu znów biła złość i nienawiść.
-Em...- przerwał, gdy spiorunowała go wzrokiem i szybko się poprawił - Emily, nie sądzisz , że powinniśmy porozmawiać?
-Nie sądzę - przełknęła ślinę. Miał wrażenie , że walczy ze łzami.
-Sama musisz przyznać , że to co się dzieje nie jest normalne.
-Nie jest. Dlatego nie powinno się wydarzyć- dziewczyna przeczyła sama sobie. Nie potrafił jej zrozumieć.
-Ale się wydarzyło. I chciałaś tego. Równie mocno jak ja.
-To przez alkohol- prychnęła . Nie mógł się z nią zgodzić. Nie wypiła , aż tyle żeby nie wiedzieć co się dzieje. On też nie. Nie mogła zwalić wszystkiego na to pieprzone piwo.
-Emily....
-Wyjdź. Gwarantuję Ci , że to więcej się nie powtórzy- podniosła głos- nie zbliżaj się do mnie więcej.
-A co boisz się , że kolejny raz nad sobą nie zapanujesz? - jego też zaczynała ogarniać złość. Może nie powinien się wściekać. Nie miał do tego prawa. Ale nic nie potrafił poradzić na to , że cała ta sytuacja zaczęła go zwyczajnie przerastać.
-A to niby ja się na Ciebie rzucam? - warknęła . Na co ledwo udało mu się opanować śmiech. Emily na gołe ciało wciągnęła jego bluzę i stanęła  przed nim.
-A niby kto? - zrobił krok w jej kierunku. Dziewczyna momentalnie wstrzymała oddech. Widział w jej oczach , jak walczyła sama ze sobą. Żeby kolejny raz go nie pocałować.
 Tym razem to jednak on ją pocalował. Emily momentalnie się do niego przytuliła. Odsunął ją od siebie z trudem.  Wiedząc że za chwilę znów wylądowaliby razem w łóżku. Nie mógł do tego dopuścić.  Nie mógł pozwolić żeby to się powtórzyło. Dwa razy to już i tak za dużo.
-Andreas o niczym się nie dowie. Nie martw się - rzucił ze złością . Odetchnęła z ulgą siadając na łóżku. Spojrzał na nią ostatni raz i wyszedł z pokoju.


   Z ulgą zatrzasnęłam za sobą drzwi łazienki, stając kolejny już raz w ciągu ostatnich kilku godzin pod zimnym prysznicem. Co to miało w ogóle być? Co mnie podkusiło , żeby najpierw z nim rozmawiać. A potem znów wylądować w łóżku. To nie mogło się już więcej powtórzyć. Musiałam wyjechać stąd najszybciej jak to możliwe. Nie mogłam przebywać w Oberstdorfie ani chwili dłużej. Dokończę rehabilitację w domu. W Monachium. Z dala od tego wszystkiego. Ta chora sytuacja musiała się w końcu skończyć. Bo zbyt wiele osób będzie cierpieć.
 Wyszłam z łazienki z postanowieniem, porozmawiania z  Andreasem gdy tylko go zobaczę. Musiał mnie zrozumieć. Musiał zaakceptować moją decyzję o wyjeździe.
-Chciałaś porozmawiać- na moim łóżku siedziała Lea , nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Co tutaj robisz? - patrzałam w jej oczy  i byłam pewna , że ona wie. Że jest pewna tego co wydarzyło się w tym pokoju przed kilkoma minutami.
-Napisałaś do mnie. Akurat brałam prysznic. Gdy zobaczyłam wiadomość minęło już sporo czasu. Ale postanowiłam sprawdzić czy śpisz. I wtedy zobaczyłam Was na tej ławce - w jej wzroku nie było żadnych oskarżeń , ani złości - czekałam cierpliwie aż Richard stąd wyjdzie. Nie powiem , trochę się naczekałam .
-Lea, to nie tak.
-Nie musisz mi się tłumaczyć Em. Przecież to nie moja sprawa co robisz i z kim. Ale jesteś moją przyjaciółką i cholernie się martwię. Byłaś z Markusem. Zostawiłaś go dla Andreasa. Myślałam , że jesteście szczęśliwi. A tu nagle....- przerywa , gdy zajmuję miejsce obok niej- o co chodzi Em? Co tu się dzieje?
-Gdybym ja to wiedziała ....
-Przecież nie musisz być z Andreasem. On na pewno nie chciałby żebyś była z nim z wdzięczności. Po co to ciągniesz?
-Ty nie rozumiesz Lea.
-Nie rozumiem? A co tutaj jest do rozumienia? Podoba Ci się Richard. Wygląda na to, że Ty mu też. W czym problem? Jesteście dorośli.
-On mi się nie podoba Lea- podnoszę głos- nienawidzę go. Rozumiesz? Nigdy nikogo nienawidziłam mocniej niż jego.
-Ale...- przyjaciółka patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami nic nie rozumiejąc. W sumie ja sama nic nie rozumiem.
-To on Lea! - prawie krzyczę, kolejny raz zalewając się łzami - to on zniszczył mi życie.
-Emily - dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, obejmując ramionami. Spokojnie czekała, aż się uspokoję. I będzie można ze mną normalnie porozmawiać.
-Teraz już rozumiesz? Przecież to jest popieprzone - odezwałam się po kilkunastu minutach ocierając resztki łez- on zniszczył moje życie. Rozpieprzył wszystko w kilka sekund. Uciekł. Zachował się jak tchórz. A mnie wszystko do niego przyciąga. Gdy tylko jest koło mnie. Całkowicie przestaję myśleć.
-Może on nie chciał Cię tam zostawić? Może był w szoku? Może ktoś go zmusił? Przecież mówiłaś , że było ich dwóch. Wiesz z kim był?
-Nie, w sumie nigdy o tym nie pomyślałam- jej słowa dają mi do myślenia. Z kim Richard był tamtej nocy? Kogo kryje? I dlaczego?
- No właśnie Emily. Może on nie jest taki zły?
-Nie tłumacz go Lea.
-Nie chcę go tłumaczyć. Ale..
-Nie mów nikomu , że to on - przerywam jej - wiesz tylko Ty i Andreas. Nikt więcej. I niech tak zostanie.  Nie wyobrażam sobie , że on, że policja..
-Zależy Ci na nim Em..
-Nie!- przerywam jej- to jest nienormalne. I nigdy więcej nic między nami nie będzie. Ale nie chcę, żeby ..... Przysięgnij , że nikomu nie powiesz Lea.
-Znasz mnie przecież, Em.
-Chcę stąd wyjechać Lea. Dzisiaj porozmawiam o tym z Andreasem- po moich słowach nagle w drzwiach pokoju pojawia się Andreas. Uśmiecha się gdy tylko mnie widzi. A mnie znów zalewa fala wyrzutów sumienia.



Miało być we wrześniu. Ale pogoda nad morzem dziś nijaka więc udało mi się coś napisać. Tak wiem ,zabijecie mnie. Nie tego się spodziewałyście. Ale nie mogłam nic na to poradzić 😉





niedziela, 19 sierpnia 2018

30



-Ognisko ?! - otworzyłam oczy i z przerażeniem wpatrywałam się w Andreasa.
-Mhm- mruknął z uśmiechem - dzisiaj wieczorem.
-Nie mam ochoty - prychnęłam, przy niezadowoleniu Lisy. Nie odezwała się jednak ani słowem, widząc moją zaciętą minę.
-Powiedz to Wernerowi- Andreas ledwo tłumił śmiech . Świetnie, że tak bardzo bawiło go moje przerażenie- dzisiaj kończymy treningi tutaj. Za dwa dni wyruszamy do Wisły. To ma być takie małe spotkanie z wszystkimi wieczorem przy piwie. Wiesz, mamy się trochę odstresować przed rozpoczynającym się sezonem.
-Nie lubię piwa - tak jakby ten argument miał mi w ogóle pomóc - w ogóle nie lubię alkoholu. Po mojej ostatniej przygodzie z alkoholem, wylądowałam w szpitalu na długie tygodnie.
-Em, nie będzie tak źle. Będę z Tobą cały czas. Nawet nie spuszczę Cię z oczu- chłopak patrzył na mnie proszącym wzrokiem. Z drugiej strony czułam na sobie wzrok Lei i Lisy. Przez moment miałam wrażenie  jakby obległa mnie gromada szczeniaków. Cała trójka patrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Nie miałam siły im odmówić.
-Dobra, ale tylko na chwilę. I jak będę chciała wrócić do pokoju to sobie pójdę. Sama- po moich słowach cała trójka wybucha śmiechem- i trzymasz Markusa z daleka ode mnie.
-To masz jak w banku. Nawet się do Ciebie nie zbliży - i nie tylko jego proszę  w myślach. Mam tylko nadzieję , że chłopak rozumie moje nieme błaganie.



  Andreas obejmował ramieniem dziewczynę , próbując dodać jej otuchy. Zdawał sobie sprawę , że sytuacja nie jest dla niej zbyt komfortowa , ale dzielnie dawała sobie radę. Starała się nie zwracać uwagi na chłopaków. I cicho rozmawiała z dziewczynami. 
 Teraz wdała się w pogawędkę ze Stephanem. Który właśnie się do nich dosiadł. Em chyba obdarzyła go największą sympatią z całej ekipy. Co bardzo go cieszyło. W końcu to Stephan był jego najlepszym przyjacielem z drużyny. Teraz ze śmiechem odebrała z rąk kumpla butelkę piwa i pociągnęła spory łyk.
-Podobno nie lubisz piwa- szepnął jej na ucho.
-Może najwyższy czas polubić- zaśmiała się cicho i upiła jeszcze trochę. Odwróciła głowę i pocałowała go w usta. Przy niezadowoleniu Markusa , który ciągle przypatrywał się im z boku. Andreas nadal nie miał pojęcia. Czego tak naprawdę chłopak od niej chciał. Przecież sprawa wypadku już ucichła. Emily nie drążyła tematu. Nawet nic nie chciała o tym słyszeć.  Richard wziął wszystko na siebie. Mimo , że tak naprawdę nie powinien tego robić.  Więc Markus nie musiał obawiać się , że coś mu grozi. Mógł odpuścić. Ale nie odpuścił. Andreas zastanawiał się dlaczego. Przecież chyba się nie zakochał. To nie było w jego stylu. Jeszcze mocniej przytulił dziewczynę do siebie, żeby mu pokazać , że jest jego. I ma się trzymać od niej z daleka.


 Dochodziła dwudziesta druga i na dworze robiło się coraz chłodniej. Em zapięła bluzę i oparła głowę na jego ramieniu.
-Zimno Ci?- spojrzał na jej gołe nogi, ubrane w krótkie spodenki.
-Trochę.
-Przyniosę Ci coś- chłopak podniósł się, ale  chwyciła go szybko za rękę.
-Nie trzeba. Zaraz będę się zbierać.
-Już?- jęknęła Lisa.
-Czy ja Ci każę gdzieś iść? Jak dla mnie możesz tu siedzieć do rana- blondynka zaśmiała się i zabrała Stephanowi z rąk kolejne piwo.
-Naprawdę chcesz się zbierać?- szepnął jej na ucho.
-I tak zbyt długo tutaj siedzę - pocałowała go szybko i powoli się podniosła.
-Odprowadzę Cię- Andreas nie miał ochoty się z nią rozstawać. Tak naprawdę liczył, że zniknie stąd razem z nią. I będę mieli okazje spędzić trochę czasu sami. I że w końcu nikt im nie przeszkodzi.
-Zostań  z resztą. Nie zgubię się - zaśmiała się .
-Ja pójdę z Em. Zaraz do Ciebie wrócę Lisa- Lea chwyciła blondynkę za rękę. I już po chwili zniknęły z jego pola widzenia.



-Naprawdę chcesz już iść spać ?- Lea obrzuciła mnie przenikliwym spojrzeniem , gdy tylko zostałyśmy same.
- Nie. Ale nie lubię spędzać czasu z nimi wszystkimi- powoli doszłyśmy do budynku. Z ulgą przysiadłam na ławce przed naszymi pokojami.
-Dlaczego? Chodzi o Markusa? On nie spuszcza z Ciebie wzroku. Wiesz o tym?- przyjaciółka zajęła miejsce obok mnie.
-Wiem. Nie czuję się zbyt dobrze  w tej sytuacji- pociągnęłam spory łyk z butelki zabranej Stephanowi- cieszę się, że tu jesteś. Brakowało mi Ciebie , Lea. Nawet nie wiesz ile razy potrzebowałam rozmowy z Tobą.
-Przez telefon, to jednak nie to samo , co?- przytuliła mnie do siebie. A po moich policzkach od razu spłynęły łzy - co jest Em? Co się dzieje?
-Nie wiem Lea.
-Myślałam , że jesteś szczęśliwa. Masz Andreasa, zaczęłaś chodzić. Wszystko się układa.
-Niby tak...
-Niby? Coś nie tak z Andim?
-Nie. On jest idealny. Czasem mam wrażenie , że nawet zbyt idealny- zaśmiałam się smutno - jestem mu tak cholernie wdzięczna za to co dla mnie robi. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek zdołam mu się odwdzięczyć za to wszystko.
-Odwdzięczyć Em? Ty jesteś z nim z wdzięczności? Myślałam , że go lubisz, że...
-Lubię . Nawet bardzo...
-Ale to nie to?
-Chcę żeby to było to. Nawet nie wiesz jak mocno.
-Ale nie jest Em. Prawda?- przyjaciółka nie spuszczała ze mnie wzroku- o kim ciągle myślisz ? O Markusie? Przecież mogłaś z nim być. Po co więc to skończyłaś? Po co zaczęłaś z Andreasem, jeśli nie możesz przestać myśleć o Markusie? A może, to wcale nie o tą dwójkę chodzi?
Nie odpowiadam, kończąc piwo. Bo co tak naprawdę mogę jej powiedzieć. Że ma rację. Że nie chodzi o żadnego z nich .  Sama nie mam pojęcia , co dzieje się w okół mnie. Nie wiem co czuję. Nie wiem co myślę. Niczego nie jestem pewna.
-Em co jest?
-Możemy już o tym nie rozmawiać? Proszę- patrzę na nią błagalnym wzrokiem- poza tym , Lisa na Ciebie czeka. Idź już.
-Jest tam z Agnes i chłopakami. Lisa to już nie mała dziewczynka , która potrzebuje opieki. Według mnie to Ty mnie bardziej teraz potrzebujesz.
-Dziękuje , że tu jesteś.
-Poczekaj chwilę  - Lea zrywa się i szybkim krokiem znika pomiędzy drzewami. Za chwilę zjawia się z powrotem z kilkoma piwami w rękach.
-Nie lubię piwa - śmieję się.
-Może najwyższy czas polubić - powtarza moje słowa , wkładając mi jedno do ręki.


   Dochodziła północ, Lea nadal siedziała na ławce z Emily. Mimo tego , że jej przyjaciółka już prawie dwie godziny temu chciała iść się położyć. Jakoś nie potrafiły się ze sobą rozstać. Piły kolejne piwo, zaśmiewając się do łez. Nie musiały się martwić , że kogoś obudzą. Bo impreza przy ognisku trwała w najlepsze. Nawet do nich co chwilę dochodził śmiech chłopaków i ich podniesione głowy. Jedynie Lisa z Agnes zniknęły niedawno w pokojach.
  Smutne tematy na razie odstawiły na bok. Choć Lea ciągle myślała o tym co dzieje się z Em.  Z jednej strony miała ochotę dowiedzieć się wszystkiego. Z drugiej nie chciała znów wywoływać płaczu u przyjaciółki.
 Po pewnym czasie minęła ich trójka chłopaków. Stephan z Davidem od razu skierowali się do drzwi budynku. Za to Andreas zatrzymał się przy nich na chwilę.
-Czy Ty nie miałaś się położyć?- uśmiechnął się do niej.
-Miałam - Emily wybuchnęła śmiechem- ale tak fajnie nam się rozmawia.
-Ciekawe o czym ?- chłopak zmrużył oczy wpatrując się w dziewczynę.
-Zgadnij - Emily wstała wtulając się w jego ramiona. Lea odwróciła na chwilę wzrok. Gdy przyjaciółka zachłannie wpiła się w usta chłopaka. Jego ręce zaraz zawędrowały pod jej bluzę. Lea miała wrażenie , że chłopak zaraz ją tu rozbierze.  Em z chichotem odsunęła się na bok.
-Naprawdę nie masz ochoty się już położyć?- wymruczał Andreas, na co Lea tylko przewróciła oczami ze śmiechem.
-Wydaje mi się , że Ty masz raczej ochotę na coś innego- Em parsknęła radośnie , siadając przy niej z powrotem.
-Widzimy się rano Em- chłopak pokręcił głową ze śmiechem i zniknął za drzwiami budynku.
-Naprawdę nie miałaś ochoty z nim  iść? -Lea spojrzała na dziewczynę ciągle się śmiejąc- czy dalej czekasz na tego jedynego? A może to właśnie on? Może to z Andreasem będzie ten pierwszy raz? A może już był?
Emily nagle przestała się śmiać. Spuściła głowę, wpatrując się w piwo w swoich rękach. Upiła spory łyk, ciągle milcząc.
-Em , czy ja o czymś nie wiem? Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką - Lea wpatrywała się w nią z oburzeniem-  Czy Ty i Andreas?
-Nie spałam z Andreasem , Lea - odezwała się blondynka cicho nie podnosząc wzroku.
-Markus? - oczy Lei rozszerzyły się ze zdumienia. Emily pokręciła przecząco głową. Lea nie miała pojęcia o co chodzi. Nigdy nie miały przed sobą tajemnic. Rozmawiały od zawsze o wszystkim. Nawet o najbardziej wstydliwych sprawach. A teraz nagle musiała ją ciągnąć za język.  I nawet to nie wychodziło.
-Nie wiem jak to się stało, Lea. Nie wiem dlaczego to zrobiłam - odezwała się jej przyjaciółka nagle cicho- wtedy , w tamtym momencie nie myślałam o niczym innym. Tylko o tym , żeby z nim być.
-Ale z kim Em?
 Dziewczyna wciągnęła powietrze. Lea nie spuszczała z niej wzroku. Jeszcze nigdy między nimi nie panowała taka cisza.
-Miałaś ze mną porozmawiać. Jestem tutaj prawie dwa tygodnie, a Ty nadal nie znalazłaś dla mnie czasu- po pojawieniu się Markusa, Emily spuszcza głowę jeszcze mocniej.
-To ja Was może zostawię- Lea podniosła się niepewnie.
-Zostań- Emily chwyciła ją za rękę ciągnąc z powrotem i zwróciła się do chłopaka- porozmawiamy jutro. Obiecuję Markus. Wpadnij do mnie po śniadaniu.
- Jutro Andreas znów nie będzie Cię odstępował na krok- chłopak ściszył głos. Koło nich nagle przeszedł Karl z Wernerem.
-Nie podrywaj dziewczyny przyjacielowi - zaśmiał się trener. W oczach Markusa pojawiła się jeszcze większa złość. Lea nie zazdrościła przyjaciółce sytuacji w której się znalazła. Dwóch chłopaków z jednej drużyny. A właściwie  trzech. Bo o kimś Emily właśnie chciała jej powiedzieć. Lea była prawie pewna , że to o Richarda chodzi. Pamiętała sytuację gdy wpadły z Lisą na parking. I mogła się założyć, że gdyby znalazły się tam kilka sekund później.  Zobaczyłyby coś czego na pewno nie powinny. Lea nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Przecież Andreas był naprawdę idealny. Wymarzony chłopak każdej dziewczyny. Ale Em wyraźnie ciągnęło w inną stronę. I Lea nie miała pojęcia dlaczego jej  przyjaciółka mieszała w głowie Andreasowi.

Markus nagle chwycił dziewczynę za rękę przyciągając do siebie. Em spróbowała wyszarpnąć dłoń, ale chłopak był sporo silniejszy.
-Tęsknię za Tobą - wycedził. Jego usta nagle znalazły się na ustach przyjaciółki Lei.
-Puść - Emily szarpała się coraz bardziej. Ale Lea miała wrażenie że Markus z każdą sekundą coraz bardziej ją do siebie przyciągał.
- Zostaw ją -odezwała się niepewnie stając obok.
- Nie wtrącaj się Lea . To nie jest Twoja sprawa.
- Ale może moja? -za ich plecami jakby znikąd wyrósł Richard. Lea odetchnęła z ulgą. Za to na twarzy jej przyjaciółki pojawił się jeszcze większy strach. Łzy nagle trysnęły jej z oczu.
-Twoja ? -Markus zaśmiał się szyderczo. Poluźniając  uścisk na rękach Em. Dziewczyna skorzystała z okazji i  przysunęła się do Lei.  Która zaraz objęła ja ramieniem.
- Zostaw ją. Ona nie ma ochoty z Tobą rozmawiać - chłopak stanął na przeciwko Markusa mierząc go wzrokiem.
-Z Tobą też nie ma .
-Dlatego trzymam się z daleka jakbyś nie zauważył.
-Chodźmy do pokoju Emily- Lea pociągnęła dziewczynę za rękaw, korzystając z kłótni chłopaków. Niestety , ta stała jak zamurowana kompletnie nie zwracając na nią uwagi .
-Z daleka ? To co tutaj robisz?
-Zostaw ją Markus. Chyba , że chciałbyś.....
-Zamknij się- chłopak przerwał mu ze złością i zwrócił się w kierunku Emily - jutro po śniadaniu ?
Ta , pokiwała tylko głową.  I westchnęła z ulgą gdy dwójka chłopaków zniknęła za drzwiami budynku.
-Co to miało być Emily ?- Lea nie spuszczała z niej wzroku.
- Jutro Lea. Pogadamy jutro. Obiecuję - dziewczyna odezwała się cicho i weszła do pokoju.



Dodaję jak obiecałam.  Z góry jednak przepraszam za błędy.  Nie byłam w stanie poprawić rozdziału z powodu problemów  z zasięgiem. Pojawię się u Was w miarę możliwości. 






środa, 15 sierpnia 2018

29



  Andreas wpatrywał się w drzwi, czekając na Em. Każda minuta bez niej ciągnęła mu się w nieskończoność. Nie wyobrażał sobie swojego wyjazdu na zawody, bez niej . Wiedział jednak , że ona nie zmieni zdania. I nie chciał więcej drążyć tematu. Musiał jakoś sobie z tym poradzić. W końcu to tylko kilka dni. A do Hinterzarten już ją zabierze. Nawet gdy będzie ją miał związać i wrzucić do bagażnika.

  Pojawiła się po kilku minutach z mamą i dziewczynami. Skinęła całej ekipie głową na przywitanie . I zajęły stolik obok.
-No idź do niej. Przeżyjemy to śniadanie bez Ciebie- zaśmiał się Werner szturchając go w ramię - Ale za dwie godziny widzę Cię na skoczni. Możesz je nawet zabrać ze sobą.
Andreas podniósł się szybko i zajął miejsce przy dziewczynie. Cmoknął ją w policzek wywołując uśmiech u jej mamy.
-Werner zaprasza Was na trening - rzucił od niechcenia. Blondynka tylko przewróciła oczami. Za to jej młodsza siostra aż pisnęła z radości.
-Andreas, przecież wiesz...
-Proszę Em, proszę zgódź się- przerwała jej Lisa szybko. Andreas parsknął śmiechem. Lubił tą małą. Była taką mniejszą kopią Emily. Jego Emily.
-Lisa...
-No co? No błagam, nigdy nie widziałam skoków na żywo. No proszę- młoda zamrugała oczami. Uśmiechając się błagalnie.
-To może Ty i Lea pójdziecie z chłopakami. A ja zostanę z mamą?- blondynka odezwała się po chwili namysłu- tak dawno razem nie rozmawiałyśmy. A Wy w końcu zostajecie tutaj dłużej. Z Wami się jeszcze nagadam. Co Ty na to Andreas?
-Jasne, nie mam nic przeciwko- chłopak kolejny raz ją do siebie przytulił. I od razu postanowił załatwić sobie wyjazd do Hinterzarten- bo wiesz. Taki trening to w sumie nic takiego. A jeśli Twoja siostra tak bardzo chciałaby zobaczyć prawdziwe skoki na żywo...
-Nawet nie kończ Andreas- z oczu Emily posypały się błyskawice. Wiedział , że trochę przegiął. Ale jakoś później poradzi sobie z jej złością.
-Ale dlaczego? Twoja siostra zapewne chciałaby zobaczyć prawdziwe zawody - oczy Lisy po jego słowach zrobiły się okrągłe jak spodki. Za to Emily patrzała na niego z coraz większą wściekłością- więc jeśli zgodzi się Twoja mama, nie widzę przeszkód żeby dziewczyny zostały u nas, aż do kolejnych zawodów. I zabrały się z nami do Hinterzarten.
  I nawet jeśli ich mama nie miała zamiaru się zgodzić. Wybuch radości u jej młodszej córki, załatwił sprawę. Andreas już wiedział , że pojadą z nim. A Em trochę się powścieka i w końcu jej przejdzie.


-Zachowałeś się nie fair Andreas- dziewczyna ciągle była na niego obrażona, gdy odprowadził ją po śniadaniu do pokoju. Lea z Lisą razem z mamą poszły rozpakować swoje rzeczy. I mieli chwilę dla siebie, przed wyjściem na trening.
-Widziałaś jak jej zależy?
-A Ty widziałeś , że mnie nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Em, nie złość się. To Twoja siostra. Tak bardzo się ucieszyła.
-Ona? Naprawdę zrobiłeś to dla niej?- prychnęła- dobrze wiem, że zrobiłeś to dla siebie. Bo ciągle chciałeś żebym jechała z Tobą. Nie docierało do Ciebie , że ja nie mam ochoty.
-Szkoda , że tak myślisz Em.
-Bo tak jest. I nie próbuj mi wmawiać, że nie mam racji.
-Nie chcę się z Tobą kłócić- usiadł przy niej na łóżku. Przyciągnął ją do siebie- odwołam to jeśli chcesz.
-Odwołasz tak? -prychnęła kolejny raz- ciekawe jak? Jak myślisz jak Lisa to przyjmie ? Spełniasz jej marzenie i po chwili jej to odbierasz? Mogłeś pomyśleć chwilę wcześniej. Zanim to zaproponowałeś. Zachowałeś się jak egoista.
-Przepraszam Em- wiedział , że to było słabe. Posłużył się jej siostrą, byleby tylko mieć ją przy sobie. I miała rację. Był egoistą. W ogóle nie pomyślał jak ona będzie się czuła. Tam nie będzie miała domu dziecka, do którego tutaj mogła uciekać, żeby nie spotykać Richarda. Będzie musiała znosić go w czasie podróży, na skoczni i w hotelu.
-Pomyśl kolejnym razem zanim coś obiecasz piętnastolatce - jeszcze przez moment  wpatrywała się w niego ze złością. Po chwili jednak uśmiechnęła się słabo i pocałowała w policzek.
-To znaczy , że już się nie złościsz? I pojedziesz z nami?- uśmiechnął się, kładąc się na łóżku. Em zaraz zajęła miejsce koło niego.
-Złoszczę. Ale pojadę . Jak tak bardzo Ci zależy- szepnęła , przesuwając koniuszkiem języka po jego uchu.
  Andreas czasem miał wrażenie , że przy niej zwariuje. Zresztą nie czasem . Na okrągło. Dziewczyna każdym ruchem doprowadzała go do szaleństwa. On sam miał wrażenie , że ostatnio o niczym innym nie myślał , tylko  o tym żeby się z nią w końcu przespać. Za każdym razem jednak ktoś im przeszkadzał.  Kumple wchodzili, do jego pokoju jak do siebie. Zupełnie nie przejmując się tym , że może akurat jest z nią.

  W najbliższych dniach zapewne też nic się nie zmieni. Przecież Lea z Lisą nie będą jej odstępować na krok. Nie będą mieli nawet chwili dla siebie. Ale on sam je tu przecież zaprosił. Nie mógł teraz narzekać. W końcu Em tak bardzo za nimi tęskniła. Westchnął tylko  i przyciągnął dziewczynę mocniej do siebie. Poczeka. Przecież ona nigdzie mu nie ucieknie. To jego wybrała nie Markusa. W końcu była jego. Uśmiechnął się do siebie na samą myśl o tym.



  Późnym popołudniem , wolnym krokiem. Skierowałam się z mamą w stronę parkingu. Nie mogąc uwierzyć w to jak szybko minęło mi te kilka godzin w jej towarzystwie. Tak bardzo brakowało mi jej przez ostatnie tygodnie. W ciągu tego krótkiego czasu który dziś ze sobą spędziłyśmy. Próbowałam jak najwięcej dowiedzieć się co u niej. Widziałam po jej oczach , że jest zmęczona ciągłą pracą . I zamartwianiem się moim zdrowiem. Dobrze , że teraz przynajmniej mogła  przestać się mną przejmować. Na własne oczy w końcu mogła się przekonać , że czuję się coraz lepiej. Do tego nie mogła wyjść z zachwytu nad Andreasem. I mogła odjechać stąd wiedząc , że na pewno zostawia mnie pod dobrą opieką.
- Mam nadzieję , że zobaczymy się niebawem- przytuliłam ją, ukradkiem ocierając łzy. Nie chciałam , żeby je zobaczyła. Mogłoby jej to znowu dać kolejny powód do zmartwień.
-Wiesz , że bardzo bym chciała Emily. Niestety , nie mogę pozwolić sobie  teraz na dłuższe wolne. Mam dużo pracy, a chętnych na moje miejsce jest dużo. A wiesz, że nie mogę jej stracić.
-Wiem, mamo- cmoknęłam ją w policzek- nic się nie martw. Już niedługo będę mogła skończyć rehabilitację. I od razu poszukam jakiegoś zajęcia. Byleby Cię odciążyć.
-Nawet o tym nie myśl Em- zaśmiała się- powinnaś myśleć o sobie. Iść na jakieś studia.
-Ale ja nie chcę mamo.
-Em....
-Daj spokój mamuś- przerywam jej ze śmiechem- dobrze wiesz, że i tak zrobię jak będę chciała. A ja chcę Ci pomóc. Nie możesz ciągle pracować. Też musisz kiedyś odpocząć.
-Porozmawiamy jak już wrócisz Em- mama pogłaskała mnie po policzku i wsiadła do samochodu.
-Jedź ostrożnie . I koniecznie zadzwoń do mnie jak dojedziesz- uśmiecham się jeszcze do niej  i czekam aż odjedzie z parkingu. Stoję jeszcze chwilę wpatrując się w pustą drogę na której zniknął jej samochód. Dopiero teraz pozwalam sobie na kilka łez. Gdy już nie może ich dojrzeć.


-Wszystko w porządku?- drgam na sam dźwięk jego głosu. I odwracam się gwałtownie gdy kładzie rękę na moim ramieniu.
-Nie Twoja sprawa- warczę, robiąc krok do tyłu. Im większa odległość nas dzieliła. Tym lepiej.
-Przepraszam. Po prostu widziałem , że płaczesz.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz w ciągu ostatnich kilku miesięcy- patrzę mu prosto w oczy. Tak długo dopóki pierwszy nie spuszcza wzroku. Niech wie. Niech ciągle ma świadomość , że to jego wina.
-Przepraszam Emily. Co mam zrobić żebyś...
-Nic- przerywam mu - Nie przepraszaj. Nie dotykaj mnie. Nie odzywaj się do mnie. Najlepiej będzie jak nie będziesz się do mnie zbliżał.
 Mimo , że nie chcę. Robię krok w jego kierunku. Ciągle nie spuszczając z niego wzroku. Ja po prostu nie jestem w stanie odwrócić głowy.  Kolejny mój krok prawie całkowicie niweluje odległość między nami. Nie mam pojęcia dlaczego moje odruchy całkowicie przeczą moim słowom. Nie jestem w stanie nad nimi zapanować.
-Wszędzie Cię szukałyśmy !- radosny krzyk mojej siostry przerywa ciszę która nagle zapanowała między nami.
-Byłam odprowadzić mamę- odwracam się w ich kierunku z uśmiechem. Oddycham z ledwo ukrywaną ulgą. Lea mruży oczy wpatrując się we mnie.
-Andreas też Cię szukał- rzuca i dodaje cicho, tak żebym tylko ja ją usłyszała- i może lepiej , że Cię nie znalazł.
Czuję , że oblewa mnie rumieniec. Chwytam ją za rękę i razem idziemy w stronę budynku. Za mną słyszę Lisę zasypującą Richarda tysiącem pytań. Staram się nie słuchać jego odpowiedzi. Jeszcze tylko kilka dni, uspokajam się w myślach. A potem wyjadą i przynajmniej na chwilę uwolnię się od niego.



Postaram się dodać jeszcze jeden rozdział w tym tygodniu. Kolejny chyba dopiero we wrześniu. Wyjeżdżam znowu na skoki. A później w końcu nad morze ;) Więc od razu z góry przepraszam , jeśli będą miała jakieś  opóźnienia pod Waszymi blogami. Będę się starać czytać na bieżąco , ale czy na dłuższe komentarze starczy mi czasu nie wiem ;)


piątek, 10 sierpnia 2018

28



  Andreas już kolejny dzień zaraz po treningu, zjawił się w pokoju dziewczyny. Która od ich pierwszego wspólnego obiadu. Więcej nie pojawiła się z nimi wszystkimi przy posiłku. Unikała ich wszystkich jak ognia. Czasem zastanawiał się czy ona cokolwiek je. Rozmawiał z Agnes na ten temat, która stwierdziła tylko , że spotkała się z nią kilka razy na śniadaniu i tyle. Sama Emily zbywała go szybko ze śmiechem. Tak też było tym razem.
-Em , naprawdę zaczynam się martwić- usiadł przy niej na łóżku i zabrał z jej rąk książkę.
-Czym?- podniosła na niego wzrok. I od razu zaczęła go całować. Robiła tak codziennie. Wiedząc , że przy jej pocałunkach, zapomina o wszystkim. Tym razem, jednak postanowił , że nie odpuści. Odsunął ją z żalem od siebie i chwycił za ramiona.
-W ogóle nie jesz - po jego słowach zmrużyła oczy. I zaśmiała się lekko.
-Tak i żyję powietrzem.
-Em , ja nie żartuję. Czekam tylko , kiedy zemdlejesz z głodu.
-Andreas, nie przesadzaj- dziewczyna, znów przybliżyła się do niego. Przygryzając płatek jego ucha - naprawdę masz ochotę rozmawiać o jedzeniu?
 Nie miał, do cholery. Jęknął cicho gdy przesunęła rękę na zapięcie jego spodni. Próbował myśleć o czymś innym. Dziewczyna wcale mu tego nie ułatwiała. Delikatnie przesuwała palcami  po skraju jego bokserek. Westchnął i kolejny raz ją od siebie odsunął.
-Tak, chcę rozmawiać z Tobą o jedzeniu- wychrypiał. Spojrzała na niego zdziwiona, ale nie odezwała się- Em, dlaczego nie jesz?
-To , że nie chodzę tam z Wami , nie znaczy , że nie jem- prychnęła. Odsunęła się od niego i opadła na poduszki.
-Agnes mówi , że z nią byłaś tylko kilka razy na śniadaniu...
-A muszę chodzić z Agnes?- przerwała mu ze złością- Andreas zlituj się. Nie jestem dzieckiem.
-Po prostu się martwię.
-Nie musisz. Jem. Naprawdę. Często w domu dziecka. Chcesz, zapytaj. Spędzam tam teraz większość czasu .
-Zapytam, możesz być pewna- parsknął w końcu śmiechem. Przyciągnął blondynkę do siebie, chowając twarz w jej włosach. Za kilka dni musieli wyjechać do Wisły. Nie miał ochoty znów zostawiać jej samej. Dlatego  już parę dni  temu zaprosił tutaj dziewczyny i jej mamę. Wiedział , że Em strasznie za nimi tęskni. Niestety mama Emily mogła pozwolić sobie tylko na jeden dzień pobytu tutaj. Ale Lea z Lisą , obiecały zostać z nią,  aż nie wróci. W końcu teraz miały wakacje. I mogły sobie na to pozwolić. Uśmiechnął się na samą myśl o jej minie , gdy jutro je zobaczy. I może one przypilnują tego jej jedzenia. Bo nadal nie do końca wierzył w te jej zapewnienia.

-Nie chcę się z Tobą rozstawać- odezwała się cicho . Zmieniając temat.
-Proponowałem Ci żebyś jechała z nami.
-Wiem Andreas. Ale chyba nie jestem jeszcze na to gotowa.
-Wybaczysz mu kiedyś? - po jego pytaniu dziewczyna zacisnęła usta w wąską kreskę. Po jej twarzy przemknął grymas złości, A może bólu.  Andreas sam do końca nie był pewny.
- Nie- rzuciła bez zastanowienia.
- On ...
- Nie chcę o nim rozmawiać. Dla mnie on nie istnieje .
Blondynka przymknęła oczy. Andreas był pewny że z całych sił walczyła ze łzami.  Pożałował że zadał jej to pytanie. I znów powróciły do niej wspomnienia wypadku.
- Przepraszam. Idiota ze mnie. Nie chcę żebyś była smutna.
- Nie jestem - na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Podniosła się i pocałowała go w policzek. Objął  ją z całej siły , a ona wtuliła twarz w jego szyję. Nawet nie proponował jej wspólnego zejścia na kolację. Wiedział że i tak odmówi.

  Sam też na nią nie poszedł. Dziewczyna po kilkunastu minutach zasnęła w jego ramionach . I nie miał sumienia się ruszać. Byleby jej nie obudzić. Po chwili ułożył się wygodniej ,  wtulając twarz w jej włosy. Mruknęła przez sen i odwróciła się w jego stronę. Przez chwilę, walczył sam ze sobą żeby jej nie pocałować. Westchnął jednak tylko i pogładził ją delikatnie po policzku. Przymknął oczy. próbując choć na chwilę się zdrzemnąć.



  Lea nie mogła uwierzyć , że kolejny raz jadą do Oberstdorfu. Niezmiernie ucieszył ją  telefon Andreasa z zaproszeniem.  A Lisa wprost szalała ze szczęścia. Do tego miały tam spędzić kilka dni. Z Emily. Za którą już niezmiernie się stęskniły. Obie nie potrafiły wyobrazić sobie lepszych wakacji.
Tym razem, Lea wolała nawet nie wspominać Luce gdzie się wybierają. I Lisę poprosiła o to samo. Nie miała pojęcia,  czy chłopak w końcu pogodził się z odejściem Em. Ich kontakt ograniczył się praktycznie do minimum. Nie spędzali już ze sobą tyle czasu co kiedyś. A gdy już wpadali na siebie gdzieś przez przypadek, nie mieli nawet o czym rozmawiać.
  Ale wolała nie ryzykować. Podczas ich ostatniej wizyty  Luca o mało nie pobił się z Andreasem  i Markusem. Teraz wolała uniknąć takich sytuacji. Emily zapewne też będzie jej za to wdzięczna. Gdy już  je zobaczy. Andreas prosił , żeby nic jej nie mówiły. Chciał zrobić dziewczynie niespodziankę. I Lea przy każdej rozmowie telefonicznej, musiała całą sobą się powstrzymywać, żeby się nie wygadać.


    Lea z uśmiechem spoglądała z tylnego siedzenia , na Lisę której nie zamykała się buzia. Jej mama tylko potakiwała co chwilę głową,  próbując skupić się na prowadzeniu samochodu. Co na pewno nie było łatwe przy ciągłej paplaninie swojej młodszej córki. Lea zastanawiała się co bardziej cieszy piętnastolatkę. Spotkanie z siostrą , czy z uwielbianym przez nią skoczkiem .
  Miała nadzieję , że jej młodzieńcze zauroczenie chłopakiem. Nie przysporzy jakichś problemów. W końcu jej starsza siostra od kilkunastu dni spotykała się z Andreasem. Lisa niby wiedziała o wszystkim. I przyjęła to zadziwiająco dobrze. W końcu pomiędzy tą dwójką od początku coś się szykowało. I można było się tego spodziewać. Już gdy ostatnim razem wpadli na ich dość gwałtowny pocałunek. Ale potem Em związała się z Markusem. Co Lisa mimo wszystko przyjęła chyba ze znaczną ulgą. Lea liczyła jednak na to, że wszystko będzie dobrze. W końcu Lisa, kochała swoją siostrę nad życie. I tak jak ona zrobiłaby wszystko , żeby była szczęśliwa. A Andreas jej chyba to szczęście dawał.


  Podjechały pod budynek ośrodka gdy zaczynało świtać. W końcu wyjechały w nocy, żeby Em mogła jak najwięcej czasu spędzić z mamą . Która już po południu musiała wracać do Monachium. Wszędzie panowała cisza, przerywana tylko gadaniem Lisy.
-Zaraz obudzisz wszystkich na około- Lea szturchnęła dziewczynę w bok, żeby choć na chwilę przerwać jej słowotok. Niestety na wiele się to  nie zdało. I zanim doszły do drzwi budynku, młodsza z dziewczyn znów zaczęła wesoło paplać. Brunetka tylko pokręciła głową zrezygnowana i pchnęła drzwi prowadzące do środka. Od razu skierowały się do pokoju Em. Lisa przyspieszyła kroku.
-Może najpierw zapukaj - rzuciła  za nią Lea, ale dziewczyna bez namysłu nacisnęła klamkę. W jednej chwili zatrzymała się w pół kroku. Na jej twarzy pojawiło się kilka sprzecznych emocji. Złość, zaskoczenie , ale również radość. Lea nie miała pojęcia które uczucie jest w tej chwili najmocniejsze u piętnastolatki.


-Lisa?! - Andreasa obudził trzask otwieranych drzwi i wesoły okrzyk Emily. Wczoraj wieczorem zasnął przy jej boku. Było mu tak przyjemnie, że nie miał ochoty  zmieniać miejsca, gdy na chwilę przebudził się w środku nocy. Młodsza z sióstr stała w otwartych drzwiach pokoju, niepewna czy może wejść dalej. Już za chwilę za jej plecami pojawiła się Lea i mama blondynki. Z ust Emily momentalnie wydobył się radosny pisk. Usiadła na łóżku odrzucając na bok kołdrę. Andreas momentalnie się zaczerwienił. Nagle przypominając sobie , że jest w samych bokserkach. Lea z Lisą wybuchnęły  głośnym śmiechem, na widok jego miny. Ich mama chyba też ledwo powstrzymywała śmiech. Chłopak szybko podniósł z podłogi swoje ubrania i naciągnął na siebie.
-Bardzo się cieszę , że przyjechałyście- uśmiechnął się w ich stronę.
-Tylko czy na pewno w odpowiednim momencie?- parsknęła Lisa dopadając w końcu do siostry.
-Lisa!!! - jej mama spiorunowała ją wzrokiem i zwróciła się do chłopaka- to my się cieszymy , ze nas zaprosiłeś. Nie mam pojęcia jak Ci się odwdzięczyć za wszystko co robisz dla Em.
-To nic takiego, naprawdę- uśmiechnął się- będę leciał do siebie. Mam nadzieję , że widzimy się na śniadaniu, Emily?
  Po jego słowach blondynka ze śmiechem przewróciła oczami, ale kiwnęła twierdząco głową. Chłopak odetchnął z ulgą i wyszedł z pokoju. Zanim wyszedł widział jeszcze jak cała trójka tuliła do siebie dziewczynę. Która posłała w jego stronę uśmiech , a z jej oczu spływały łzy szczęścia.



- Jak Ty go znalazłaś Em? - ubierałam się przed wyjściem na śniadanie, gdy moja mama zaczęła temat Andreasa.
-Sam się znalazł- parsknęłam śmiechem- i przykleił się jak rzep.
-On jest gotowy zrobić dla Ciebie wszystko, wiesz o tym? - po jej słowach na twarzy mojej młodszej siostry pojawia się złość. Tylko na ułamek sekundy, ale zdążyłam ją dostrzec.
-Wiem, mamo. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Gdyby nie on...., nawet nie chcę o tym myśleć.
-On chyba oczekuje czegoś więcej niż wdzięczność - prychnęła Lisa.
-Lisa!- Lea szturchnęła w bok moją młodszą siostrę , próbując przywołać ją do porządku.
-No co?! - prychnęła Lisa.
-Pogadamy? - usiadłam przy niej, obejmując ją ramieniem. A moja mama z Leą szybko wyszły na zewnątrz- co się dzieje Lisa? Złościsz się na mnie?
-Nie. Tak. To znaczy trochę- burknęła cicho.
-Chodzi o Andreasa?
-Mhm- moja młodsza siostra zarumieniła się i spuściła na chwilę głowę- to znaczy cieszę się , że jesteś szczęśliwa, bo jesteś prawda?
-Jestem - odpowiedziałam pewnie. Bo byłam. Tak mi się wydawało.
-To chyba najważniejsze - uśmiechnęła się- nie przejmuj się mną. Bo ja naprawdę się cieszę. Tylko czasem złości mnie to , że na początku nawet nie wiedziałaś kim on jest. On mi się podobał od dawna. To ja mu kibicowałam. I ściskałam kciuki na każdych zawodach. A on wybrał Ciebie. Mimo tego , że nie miałaś pojęcia o jego istnieniu.
-Lisa- przytuliłam ją do siebie- przepraszam.
-Nie przepraszaj. Przecież wiem , że nigdy nie miałabym u  niego szans. Jestem dla niego dzieciakiem.
-Dzieciakiem , którego lubi i zna- mrugnęłam do niej.
-No właśnie- parsknęła śmiechem- wszystkie koleżanki mi zazdroszczą. A teraz jeszcze  zaprosił mnie na wakacje.
-A o tym marzy każda nastolatka w Niemczech i nie tylko- zachichotałam.
-I to dzięki Tobie. Więc jak mam się złościć Emily?
-No w sumie...
-Dlatego nie przejmuj się mną zbytnio. Muszę się tylko przyzwyczaić do sytuacji, że obiekt moich westchnień kocha moją siostrę.
-Z tym kocha to chyba lekka przesada Lisa...
-Widziałaś kiedyś jak on na Ciebie patrzy? No przecież musiałaś widzieć- śmieje się- on nie widzi świata poza Tobą Em.
-Zbyt wiele sobie wyobrażasz Lisa , my po prostu bardzo się lubimy .
-Ta jasne. I dlatego właśnie, zabrał Cię tutaj, płaci za wszystko i nie odstępuje na krok.
-To nie on za to płaci - na wspomnienie bruneta tracę humor.
-Nie? Więc kto?
-Ktoś przez kogo tu jestem . Ktoś kto zniszczył mi życie- odzywam się cicho.
-Jak to?!- Lisa podnosi głos, tym samym sprowadzając do pokoju mamę i Leę- Ty wiesz kto spowodował wypadek?
-O czym ona mówi Em? Niedawno była u nas policja. Nadal nic nie wiedzą. A Ty tak spokojnie mówisz , że wiesz?
-Wiem , mamo.
-Kto Emily? Musisz powiedzieć. Ktoś musi ponieść karę.
-Nie chcę do tego wracać mamo.
-Ale...
-Nie chcę. Rozumiesz?! - prawie krzyczę . Sama myśl o tym, że miałabym iść z moją wiedzą na policję. Powoduje u mnie przerażenie. Cała trójka patrzy na mnie nic nie rozumiejąc. Widzę łzy w oczach mamy i dodaję spokojniej - To niczego nie zmieni. Czuję się coraz lepiej. Zaczęłam chodzić. Uwierz mi , że jego wyrzuty sumienia są dla niego najgorszą karą.
-Rozmawiałaś z nim? Znasz go?- Lea zajmuje miejsce obok mnie.
-Zostawmy to proszę- podnoszę się z miejsca- chodźcie już na śniadanie. Bo Andreas zaraz wpadnie w panikę, że znowu nic nie jem.
Zmieniam temat wybuchając śmiechem. Lisa z mamą kiwają głowami ze zrozumieniem. Ale Lea nie.  Znam ją. Wiem , że będzie drążyć temat gdy tylko zostaniemy same. I wiem , że nie odpuści dopóki nie dowie się prawdy.








poniedziałek, 6 sierpnia 2018

27



 Richard powoli rozpakowywał swoje rzeczy, upychając je po szafkach. Nie podobał mu się pomysł przebywania w ośrodku.  Ale w sumie nie miał wyjścia. Bo co niby miał powiedzieć Wernerowi?   Co roku , spędzali tutaj ostatnie dwa tygodnie przed letnimi zawodami. Trenując na przemian, to na skoczni , to na siłowni. I teraz było tak samo. Nikogo nie interesowało , że nie miał na to ochoty. Że wolał zostać w domu. I przyjeżdżać codziennie rano na rowerze. Niestety, Werner nawet nie chciał o tym słyszeć. A on przecież nie mógł wyjawić mu prawdziwych powodów swojej niechęci.

  Zatrzymał się na moment przy oknie, patrząc na scenę rozgrywającą się w ogrodzie. Andreas zaczął całować blondynkę. A ona ciągle się śmiała . Po chwili już siedziała na jego kolanach, wtulając się w jego ramiona. Wyglądali tak normalnie, jak zakochana w sobie  , szczęśliwa para. Musiał przyznać że idealnie do siebie pasowali. Nagle przypomniał sobie ich wspólną noc i poczuł ukłucie zazdrości.
   Mimo wszystko uśmiechnął się do siebie  na ten widok. Cieszył go widok roześmianej dziewczyny. A najważniejsze było to , że siedziała tam z Andreasem. Wiedział , że chłopak jest gotowy zrobić dla niej wszystko.  Przecież od pewnego czasu opóźniał nawet swój powrót do skoków. Ryzykując  miejsce w kadrze. Naprawdę mu na niej zależało. Praktycznie było to po nim widać od samego początku. I co najważniejsze  Andreas nie chciał się nią pobawić. W przeciwieństwie do Markusa. Który zainteresował się dziewczyną chyba tylko dla swoich własnych korzyści. Żeby rozkochać ją w sobie. W razie gdyby prawda na jego temat miała wyjść na jaw.
-W co się tak wpatrujesz?- Richard aż drgnął na dźwięk głosu Davida za swoimi plecami.
-Nie, to nic takiego- chłopak odszedł szybko od okna.
-Nie wierzę - parsknął śmiechem David - Ty też?
-Nie wiem o co Ci chodzi.
-Też Ci się podoba? Miałem wrażenie, że nie potrafisz oderwać od niej wzroku.
-Daj spokój. Po prostu cieszę się , że dziewczyna coraz częściej się śmieje.
-Oby. Bo naprawdę wystarczy już , że Markus z Andreasem do niej startują. Gdybyś jeszcze Ty miał do nich dołączyć, chyba nie skończyłoby się to dobrze. Choć zapewne i tak się nie skończy- zachichotał.
Tego akurat nie musiał mu mówić. Richard doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Andreas całkowicie stracił  dla niej głowę  . A Markus  nie będzie chciał tak łatwo odpuścić. Dlatego on, wolał się trzymać z boku. Co zapewne nie będzie łatwe, mieszkając z nią pod jednym dachem przez dwa tygodnie.



-Naprawdę nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę - Andreas nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy powoli zbliżaliśmy się do budynku.
-Pomyśl jak cieszę się ja - chłopak po moich słowach podniósł mnie do góry i zakręcił wokół siebie. Gdy w końcu postawił mnie na ziemi. Tak kręciło mi się w głowie, że przez moment znów miałam wrażenie, że nie potrafię chodzić. Andreas wybuchnął tylko śmiechem spoglądając na moją minę. Objął mnie mocno w pasie, prowadząc do swojego pokoju.
-Poczekasz na mnie? Muszę w końcu przynieść swoje bagaże - rzucił tylko i zniknął szybko za drzwiami nie czekając na moją odpowiedź.

  Zwinęłam się w kłębek  na łóżku, głęboko oddychając. Przymknęłam oczy , myśląc czy decyzja którą podjęłam jest słuszna. Czy jestem w stanie dać  Andreasowi to czego ode mnie oczekuje. Czy jestem w stanie poświęcić naszą przyjaźń jeśli nam nie wyjdzie. Bo co jeśli nigdy nie poczuję do niego nic więcej oprócz przyjacielskiej sympatii ? Przecież wtedy nie da się już wrócić do tego co było. 

  Spoglądam w stronę drzwi , gdy słyszę chłopaka wchodzącego do środka. Radość na jego twarzy , sprawia, że kolejny raz zalewa mnie fala wyrzutów sumienia. Przygryzam wargę i staram się uśmiechnąć w jego stronę.
-Jak poszły w ogole treningi? Dałeś radę? Z kolanem wszystko w porządku? Kiedy pierwszy konkurs? Pójdziemy dziś razem do dzieciaków ?- siadam i zasypuję go od razu masą pytań.
-Powoli , bo nie nadążam - chłopak ze śmiechem rzuca wszystko w kąt pokoju i zajmuje miejsce obok mnie - Treningi super. Jak będziesz miała ochotę wpadnij na tutejszą skocznię.  Agnes pewno znajdzie chwilę i wybierze się z Tobą. Gdybyś nie chciała iść sama.
-Zastanowię się- kiwam głową, nie wiem czy to dobry pomysł. I chyba się nie zdecyduję. Jednak bardzo chciałabym zobaczyć jak to wygląda.
-Z kolanem wszystko ok. Nie musisz się martwić. A pierwszy konkurs już niedługo. Zaraz po tym jak skończymy tutaj. Fajnie byłoby zabrać Cię ze sobą.
- Odpada,  nawet o tym nie myśl- prycham tylko. I nie chodzi tu tylko o przerwę w rehabilitacji.
-A na kolejny? Dasz się zaprosić? Będzie w Niemczech.  A mnie przydałoby się Twoje wsparcie - uśmiecha się robiąc minę proszącego szczeniaczka. A za chwilę zaczyna mnie łaskotać- to jak ,zgadzasz się? Bo nie przestanę.
- Nie możesz wykorzystywać tego, że jesteś ode mnie silniejszy - staram się udawać oburzoną , ale nie potrafię powstrzymać chichotu  - to niesprawiedliwe.
- Ale zastanowisz się?
-Pójdziemy do dzieciaków?- powtarzam ostatnie pytanie. Ignorując jego.
-Zastanowię się- robi obrażoną minę. Wsuwam rękę pod jego koszulkę. Słyszę jak wciąga ze świstem powietrze.  Podnoszę wzrok wpatrując się w jego twarz. Z której zniknęła już mina obrażonego dziecka. Patrzy na mnie w napięciu , jakby zastanawiał się co dalej zrobię.
- Naprawdę za Tobą tęskniłam- mówię cicho pomiędzy krótkimi pocałunkami. Kładę się na łóżko, ciągnąc go za sobą. Chłopak gwałtownie wpija się w moje usta. Wyrzucam wszystko ze swojej głowy. Skupiając się tylko na nim i jego pocałunkach.


   Trzask otwieranych drzwi wywołuje u mnie nagły atak śmiechu. Odsuwam się od Andreasa nie potrafiąc przestać chichotać.  Zastanawiam się, czy kiedykolwiek   uda nam się dojść do czegoś więcej niż te zachłanne pocałunki . Czy już za każdym razem ktoś będzie nam przeszkadzał. A może tak właśnie ma być? Może to nie z nim powinnam teraz być? Może jeszcze raz powinnam przemyśleć swoją decyzję. Uśmiech na sekundę znika z mojej twarzy. W mojej głowie ciągle jest zbyt dużo wątpliwości. A nie powinno ich być. Tak bardzo chciałabym być pewna tego co robię. Żeby go nie zranić. Bo on tak bardzo na to nie zasługuje. Jest najlepszą osobą jaką w życiu poznałam. I tak bardzo chciałabym sprawić żeby zawsze był szczęśliwy.
-Przepraszam, chyba muszę nauczyć się teraz  pukać - mina skruszonego Stephana szybko wywołuje  u mnie kolejny atak śmiechu.
- Nie, spoko. Zdążyłam się już przyzwyczaić- po moich słowach oboje wybuchają śmiechem.
-Jeszcze raz przepraszam. Ale Werner chce przy obiedzie omówić nasz plan treningowy.
-Leć- uśmiecham się- pójdę do Agnes . Potem się spotkamy.
-Agnes już  czeka na Ciebie z nami -  po słowach Stephana staram się wszelkimi sposobami ukryć ogarniające mnie przerażenie. Nie ma w ogóle takiej możliwości, że siądę z nimi wszystkimi przy jednym stoliku.
- Naprawdę nie jestem głodna- próbuję opanować drżenie głosu- poza tym moim tempem dojdziecie tam na kolację.
-Na to, mogę akurat coś poradzić- Andreas wybucha śmiechem. I bez ostrzeżenia bierze mnie na ręce.
- Zwariowałeś? Postaw mnie na ziemi-  chłopak niczego nie robi sobie z moich protestów. I ze śmiechem wychodzi z pokoju. Zrezygnowana oplatam jego szyję rękami i wtulam twarz w jego koszulkę. Próbując opanować łzy złości i strachu cisnące mi się do oczu.


  Richard siedział przy stole razem z wszystkimi. Brakowało tylko Andreasa. I jej. Podniósł głowę i rozglądnął się po kumplach. David wdał się w pogawędkę z Karlem . Agnes uśmiechała się , rozmawiając ze Stephanem. Markus ze złością spoglądał w drzwi, chyba czekając aż pojawią się nieobecni.  Werner uderzał palcami w stolik , zniecierpliwiony nieobecnością chłopaka. 
-Mógłby któryś sprowadzić naszego  ulubieńca? Bo jak tak dalej pójdzie, zaczniemy trenować dopiero w Wiśle- zaśmiał się w końcu trener. Stephan podniósł się szybko i popędził w stronę drzwi.

  Richard przełknął nerwowo ślinę. Nieźle się zapowiada. Choćby nie wiem jak się starał. Nie będzie mógł unikać jej osoby. To było po prostu niemożliwe. Postanowił jednak ograniczyć ich kontakt do minimum. Nie miał zamiaru , wpieprzać się pomiędzy nią , a Andreasa. Wiedział , że  tak będzie lepiej. Nie miał u niej najmniejszych szans. On nie mógł liczyć nawet na jej wybaczenie. A co dopiero na coś więcej.Nawet po tym co wydarzyło się pomiędzy nimi kilka dni temu. 
    Swoją drogą nadal nie miał pojęcia , jak do tego doszło. Jakim cudem, spędził z nią noc. Przecież, złość  która od niej biła była prawie namacalna. W każdej sekundzie w której znajdował się przy niej. A wtedy nie. Wtedy w łóżku. Wszystko zniknęło, cała jej wściekłość i nienawiść. Gdyby nie to co jej zrobił. Mógłby przysiąc, że  wtedy w tamtym momencie. Była gotowa zrobić dla niego wszystko. Tak jak on dla niej. Jakby jej zależało. Jakby czuła do niego coś więcej.
    Jego rozmyślania, przerwał wściekły głos Markusa.
-Jeszcze niech zaczną się pieprzyć ze sobą, tu przy wszystkich.
   Richard podniósł głowę, w kierunku drzwi. Andreas trzymał dziewczynę na rękach. A ona z całej siły wtulała się w jego ramiona. Stephan śmiał się  idąc obok.
-Ej , spokój- syknął w  kierunku Markusa , Werner- nie interesują mnie Wasze prywatne sprawy. Na zgrupowaniu jesteście jedną drużyną . Swoje sprawy rozwiązujcie kiedy indziej.
-Ta, jasne - Markus tylko prychnął pod nosem. Wiedząc , że z Wernerem nie ma dyskusji. Jeśli chodzi o atmosferę w drużynie.
-Postanowiłeś w końcu zaszczycić nas swoją obecnością?- mężczyzna zmarszczył brwi wpatrując się w Andreasa. Chłopak postawił Emily na ziemi  , a ta  wpatrywała się nieśmiało w trenera. Po czym odezwała się cicho.
-Przepraszam. To chyba moja wina.
-Tego akurat jestem pewny- po słowach Wernera na jej twarzy pojawiło się jeszcze większe przerażenie. Gdy spuściła głowę, Werner wybuchnął głośnym śmiechem - Emily , prawda?
-Tak- dziewczyna odezwała się jeszcze ciszej. Richard ledwo ją usłyszał.
-Nie musisz być taka przerażona. Ja nie gryzę . I naprawdę miło mi Cię poznać. Sporo się o Tobie nasłuchałem-  Werner uśmiechnął się w jej kierunku. A  ona chyba odetchnęła z ulgą. Richard nie spuszczał z niej wzroku, gdy rozglądnęła się po wszystkich siedzących przy stoliku. Na jej twarzy znów pojawił się strach. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że jedyne dwa wolne miejsca są na przeciw niego. Powoli zajęła jedno z nich,  znajdujące się przy Agnes.
-Wszystko bym oddała , żeby mnie tak nasz Andreas na rękach nosił- dziewczyna wybuchnęła śmiechem, szturchając ją w bok.
-Na to trzeba sobie zasłużyć- parsknął chłopak, obejmując ramieniem blondynkę.
-Wierz mi, że wolałabym na to nie zasłużyć . I wejść tu sama- Emily syknęła cicho przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w niego intensywnie. Andreas pocałował ją szybko i jeszcze mocniej do siebie przytulił.
-Chyba straciłem apetyt- Markus wstał i  odsunął gwałtownie krzesło, wywracając je z hukiem.
-Siadaj- wystarczyło jedno słowo Wernera, żeby kumpel z powrotem zajął miejsce. Richard uśmiechnął się do siebie spoglądając na jego minę. Przez kolejne kilkadziesiąt minut słuchał trenera. Co chwilę zerkając w stronę dziewczyny.  Która prowadziła cichą rozmowę z Agnes. I ciągle wpatrywała się w  talerz. Bawiąc się widelcem. Miał wrażenie , że nic z niego nie zniknęło. Zapowiadały się  naprawdę ciężkie dwa tygodnie dla niektórych z nich.






środa, 1 sierpnia 2018

26



-Znowu się nie wyspałaś?- Agnes kolejny dzień z rzędu mierzy mnie przenikliwym spojrzeniem.
-Markus u mnie był.
-To wiele tłumaczy co?- dziewczyna wyraźnie nie jest zadowolona po moich słowach.
-Agnes to nie to co myślisz- tłumaczę się słabo.
-Nie? Kolejna noc, kolejny facet . A ty znowu niewyspana. O czym tu myśleć Em?
-Markus wyszedł wieczorem. Miał zatrzymać się u Karla.
-Więc ? Znów wpadł Richard z wiadomością od Andiego?
-Agnes daj spokój- zaczynam być coraz bardziej rozdrażniona. Wspomnienie o chłopaku , nie polepsza mojego nastroju.
-To co się dzieje Em?- dziewczyna zajmuje miejsce koło mnie - może potrafię jakoś pomóc?
-Powiedziałam wczoraj Markusowi o mnie i Andreasie- przerywam  wpatrując się w swoje tenisówki.
-Wściekł się?
-Też. Ale to nie o to chodzi.
-Więc o co ?
-Markus twierdzi, że Andreas  tylko się mną bawi. Że specjalnie się teraz przy mnie kręci, żebym go zostawiła. Bo nie podoba mu się , że jestem z Markusem. A tak naprawdę wcale mu na mnie nie zależy.
-Andreas? Ten Andreas?- dziewczyna po moich słowach wybucha śmiechem.
-Nie wiem co mam myśleć Agnes. Mam zupełny mętlik w głowie. Nie mam pojęcia który z nich jest szczery.
-Znam Andreasa dłużej niż Ty. Zresztą znam ich wszystkich  Em. Andreas nie jest kimś kto bawi się uczuciami innych. Może kręci się przy nim zazwyczaj sporo dziewczyn, ale on nigdy nie wykazywał zbytniego zainteresowania nimi. I nie wykorzystywał tego , że jest popularny i mógłby mieć każdą z nich.
-Dlaczego więc Markus  mnie okłamał?
-Nie mam pojęcia Em. Może jest po prostu zazdrosny?
-Co mam teraz zrobić ?
-A co czujesz Emily? Ty też już dość dobrze poznałaś Andiego. Czy naprawdę myślisz , że on się Tobą bawi?
-Wydaje mi się , że nie.
-Więc właśnie Em. Andreas to chłopak idealny. Wiesz ile dziewczyn chciałoby być na Twoim miejscu?
Uśmiecham się po jej słowach. Bo wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Nawet moja własna siostra oddałaby wszystko, za odrobinę zainteresowania ze strony chłopaka. Więc chyba mam szczęście, w tym wszystkim co mnie spotkało.
-Dziękuję . Ta rozmowa była mi chyba potrzebna.
-Nie ma za co. Już kiedyś Ci mówiłam, że zawsze możesz wpaść pogadać. Może nie jestem Leą. Ale wydaje mi się , że chyba zdążyłyśmy się już trochę zaprzyjaźnić? - mruga do mnie i podnosi się z miejsca- powiedz mi tylko jedno. Bo tak  decydujesz pomiędzy jednym a drugim. A gdzie w tym wszystkim widzisz Richarda?
-Richarda?- na sam dźwięk jego imienia wpadam w panikę.
-Spał tutaj  Em. Jestem tego pewna więc nie kłam.
-Rozmawialiśmy- rzucam w popłochu.
-Rozmawialiście? Całą noc?
-Nie całą . Ale dość długo. Więc po prostu  został na noc w pokoju Andreasa. A ja poszłam  do siebie- dziewczyna mruży oczy, wpatrując się we mnie dłuższą chwilę. Nie jestem pewna, czy mi wierzy.
-Na pewno ? Nic Was nie łączy?
- Ja go nawet nie lubię Agnes.
-Nie lubisz?- dziewczyna wybucha nagłym śmiechem, a ja już wiem ,że zaczynam się gubić w swoich tłumaczeniach - jak można rozmawiać tyle czasu z kimś kogo się nie lubi Em?
-To znaczy, on.. ja... - plątam się coraz mocniej.
-Em, nie wiem co się dzieje. I tak naprawdę to nie moja sprawa. Ale Andreas to świetny facet. Nie zrób czegoś czego będziesz żałować. I nie zrań go.
-Wiem Agnes. Bardzo go lubię. Gdyby nie on...
-Ale wiesz , że on liczy na coś więcej niż bardzo go lubię?- przerywa mi.
-Wiem. I naprawdę postaram się o to więcej. A  teraz możemy już zacząć ćwiczyć?-  posyłam w jej stronę słaby uśmiech , sama będąc przekonana o szczerości swoich słów. Bo ja naprawdę jak nigdy wcześniej chciałabym spróbować.



  Andreas spędził w rodzinnym domu całe dwa dni. Tak jak kiedyś uwielbiał tu przebywać. Spotykać się ze znajomymi. I uprzykrzać życie swoim siostrom. Tak teraz odliczał godziny kiedy w końcu, opuści Ruhpolding i uda się w powrotną drogę do Oberstdorfu. Pozałatwiał wszystkie zaległe sprawy. Spędził trochę czasu z mamą. I w końcu był gotowy do drogi.
Julia z Tanją spoglądały na niego zdziwione , kiedy szybko wkładał torby do bagażnika. I nie reagował na ich zaczepki.
-A Ty co się tak spieszysz?- Julia szarpnęła go za rękę, zmuszając by na nie spojrzał.
-Jutro zaczynamy treningi  na Audi Arenie. Chcę po prostu przed nimi odpocząć po podróży- burknął , odwracając wzrok. Nie miał ochoty wspominać im o Emily. Zapewne zaraz zaczęłyby się z niego nabijać.
-Akurat Ci wierzę- zaśmiała się Tanja- przyznaj się czeka tam ktoś na Ciebie?
-Karl i Richard , jak zwykle- próbował ukryć zmieszanie, ale czuł że zaczyna się czerwienić.
-Blondynka, brunetka? A może ruda?- siostra nie dawała za wygraną.
-Daj spokój Tanja - prychnął. Dwie starsze siostry to naprawdę niezły koszmar.
-Nasz młodszy braciszek w końcu się zakochał !- krzyknęła Julia wybuchając śmiechem.
-Drzyj się, bo Cię jeszcze w sąsiednim mieście nie słyszeli- zatrzasnął klapę bagażnika i skierował się do drzwi samochodu. Miał ochotę zniknąć z ich pola widzenia najszybciej jak to możliwe. Niestety obie zagrodziły mu drogę , skutecznie uniemożliwiając dostanie się do auta.
-Daj spokój- Tanja spojrzała na niego błagalnym wzrokiem- zdradź coś. Jak ma na imię? Jak wygląda? Skąd się znacie? I co najważniejsze , leci na Ciebie? Choć o to chyba pytać nie muszę . Każda za Tobą lata.
-Emily akurat nie- burknął tylko.
-Emily- zachichotała Julia.
-Naprawdę Cię olewa? Nic kompletnie?- Tanja spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-Ona spotyka się z Markusem.
-Dziewczyna przyjaciela? Słabo to brzmi braciszku- gwizdnęła Julia.
-Naprawdę? Dziewięćdziesiąt procent dziewczyn w tym kraju, dałoby się za Ciebie pokroić. A Tobie spodobała się laska kumpla- zawtórowała jej Tanja.
-Mogę już jechać?- spytał z nadzieją w głosie. Ich rozmowa zaczynała robić się męcząca.
-Pozdrów Emily - zachichotały jeszcze obie robiąc mu przejście. Z ulgą zatrzasnął za sobą drzwi auta. I skierował się w stronę Oberstdorfu.



  Droga do ośrodka zajęła mu niecałe dwie godziny.  I zarobiłby pewno kilka mandatów gdyby tylko spotkał jakiś patrol policji na trasie. Nie potrafił jednak jechać wolniej. Chciał jak najszybciej, ją zobaczyć. Usłyszeć co postanowiła. Jej słowa, że tęskni. Dały mu cholerną nadzieję , że wybrała jego. Choć przecież za przyjacielem, też można tęsknić. Przemknęło mu przez głowę. Odrzucił jednak od siebie szybko tą myśl. Zaparkował pod budynkiem. I szybko wyszedł z samochodu. Nie zaprzątał sobie nawet głowy bagażami. Postanowił , że wróci się po nie później.Teraz liczyło się tylko to ,żeby jak najszybciej się przy niej znaleźć.

  Zobaczył ją z daleka. Obie z Agnes opalały się w ogrodzie. Rozciągnięte na kocu. Blondynka miała w uszach słuchawki i kompletnie nie zwracała uwagi na otoczenie.  Krótkie białe spodenki, podkreślały jej, już dość mocno opalone nogi. Koszulkę na cienkich ramiączkach podciągnęła do góry, żeby wystawić na słońce jak najwięcej ciała.
 Agnes podniosła głowę z nad książki , gdy się zbliżył. Mrugnęła do niego i szybko wstała. Posłał w jej stronę uśmiech i położył się przy niczego nieświadomej blondynce. Oparł głowę na ręce i przez moment wpatrywał się w jej twarz. Mimowolnie zaczął kreślić palcami kółka na jej brzuchu.
-Andreas? - spojrzała na niego zaskoczona , czując dotyk jego dłoni.
-A spodziewałaś się kogoś innego?- parsknął śmiechem. Dziewczyna lekko zmieszała się po jego pytaniu. Po chwili jednak, uśmiechnęła się szeroko, zarzucając mu ręce na szyję.
-Tak się cieszę , że Cię widzę.
Chłopak położył się na plecach , przyciągając ją do siebie. Emily położyła głowę  na jego ramieniu , ciągle się uśmiechając.
-Tęskniłem za Tobą- szepnął całując ją w czubek głowy. Jej blond włosy łaskotały go po twarzy. Dając uczucie niewyobrażalnego szczęścia. Szczęścia , że w końcu jest przy niej.
-Ja za Tobą też- dziewczyna przymknęła oczy. Jej dłoń zawędrowała pod jego koszulkę. Westchnął cicho, gdy delikatnie przesuwała paznokciami po jego skórze. Zatrzymując rękę dokładnie na skraju jego spodni.
-Emily - odezwał się cicho gdy zaczęła bawić się ich guzikiem.
-Tak?- podniosła na niego oczy, chyba nieświadoma tego co robi. Jej ręka  znów przeniosła się na jego brzuch. Jęknął tylko i jednym ruchem położył ją na plecach. Pochylił się nad nią zatapiając się w jej ustach.


-Miałaś zadzwonić-   wyraźna złość w głosie Markusa, sprawia że chłopak odsuwa się od dziewczyny. Emily ze zdenerwowaniem, opuszcza podwiniętą jeszcze koszulkę i siada na kocu. Andreas obserwuje jak jej oczy rozszerzają się z zaskoczeniem . Gdy wpatruję się w piątkę jego kumpli z drużyny.
-Co Wy tutaj robicie?- odzywa się zamiast niej.
-Zaczynamy tutaj, jutro dwutygodniowy trening. Gdybyś zapomniał zawsze mieszkamy wtedy w  ośrodku- na twarzy Stephana błąka się uśmiech gdy spogląda na niego i blondynkę. Po jego słowach zaskoczenie na twarzy Emily zmienia się w przerażenie. Chyba zaczyna powoli zdawać sobie sprawę z tego , że całe towarzystwo będzie tutaj na okrągło. Dziewczyna spuszcza głowę , oddychając głęboko. Andreas ma wrażenie , że za chwilę mu  zemdleje. Spogląda na Stephana z niemą prośbą.
-Czekałem na Twój telefon Emily- wściekłość w głosie Markusa jest coraz większa.
-Dobra , wyjaśnicie to sobie później. Chwilowo Emily chyba nie ma na to ochoty. Więc chodźmy się rozpakować. A na gadanie jeszcze będziecie mieć czas- po słowach Stephana , na jej twarzy pojawia się ulga. Andreas posyła uśmiech w stronę najlepszego przyjaciela.
Po policzkach blondynki zaczynają spływać łzy , gdy tylko zostają sami. Chłopak od razu obejmuje ją ramieniem.
-Nie zdążyłem Ci powiedzieć. Przepraszam.
-Markus coś wspominał ostatnio. Ale nie miałam pojęcia, że ....- dziewczyna przerywa  i ociera szybko łzy- przecież on i Karl mieszkają tutaj na miejscu.
-Niby tak. Ale trener zawsze chce mieć nas wszystkich pod ręką. Dlatego zawsze wszyscy mieszkamy tutaj. Jeśli przerasta Cię ta sytuacja, może wyjedziesz do Monachium na kilka dni?Odpoczniesz. Zobaczysz się z mamą i dziewczynami. Agnes na pewno się zgodzi- już gdy wypowiadał te słowa , liczył na jej protest. Nie wyobrażał sobie kolejnych dni bez jej towarzystwa. Ale był w stanie to znieść. Jeśli tylko codzienny widok Richarda , będzie ją przyprawiał o łzy.
-Nie mogę .  Nie teraz. Zwariowałeś?- dziewczyna podnosi głos, zaskakując go. Andreas dopiero teraz rozgląda się w okół. Na trawie obok koca leżą kule, nigdzie nie ma wózka na którym spędziła ostatnie miesiące.
-Wygrałem ? Prawda? Wygrałem - wybuchnął śmiechem. Chwycił jej twarz w dłonie i zaczął całować.
-Wygrałeś? -  spytała zaskoczona pomiędzy jego pocałunkami.
-Założyliśmy się , wtedy w szpitalu. Pamiętasz? Od początku byłem pewny , że zaczniesz chodzić.
-Chyba wypadło mi z głowy- parsknęła śmiechem. Jakby zapominając całkowicie o Richardzie i reszcie-  a co wygrałeś? Bo za cholerę nie potrafię sobie przypomnieć.
-Jeszcze nad tym myślę Emily. Ale nie martw się. Na pewno się upomnę. Wtedy gdy najmniej będziesz się tego spodziewała- zachichotał - a Ty nie będziesz mi mogła odmówić.
-Jeszcze się przekonamy- prychnęła.
-Zakład to zakład Em. Musisz się wywiązać- chwycił ją w pasie i zanim zdążyła zaprotestować znów posadził na swoich kolanach. Uśmiechnęła się i delikatnie go pocałowała. Odsunął się na moment spoglądając jej w oczy.
-To znaczy, że zdecydowałaś?- odezwał się z nadzieją w głosie.
-A jak myślisz? - zaśmiała się lekko kolejny raz go całując.