Weszłam do pokoju i od razu skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Zimny prysznic był mi teraz niezmiernie potrzebny. Aby resztki alkoholu i głupich myśli. Które właśnie pojawiły się w mojej głowie skutecznie z niej wyparowały.
Bo one nie były normalne. I doskonale zdawałam sobie w tym momencie z tego sprawę.
Po kilku minutach wyszłam z pod strumienia zimnej wody. Lekko osuszone ręcznikiem włosy związałam w kucyk i na mokre ciało wciągnęłam swoją ulubioną koszulkę.
Z ulgą wsuwam się pod kołdrę próbując zasnąć. Niestety cały dzisiejszy wieczór. A do tego obiecana jeszcze Markusowi rozmowa skutecznie mi to uniemożliwiają. W głowie ciągle kłębią mi się tysiące myśli. I choćbym nie wiem jak się starała sen nie chce nadejść.
Dlatego po chwili bezsensownego leżenia i gapienia się w sufit. Zakładam na siebie bluzę i z powrotem wychodzę przed budynek. Zajmując ławkę na której stoją jeszcze butelki piwa przyniesione przez Leę.
W momencie żałuję, że nie ma jej przy mnie. Niepotrzebnie uciekłam do pokoju, odkładając naszą rozmowę na jutro. Bo mam wrażenie że cholernie by mi teraz pomogła. Mam ochotę w końcu się komuś wygadać , nie ukrywając niczego. A wiem, że Lea jako jedyna nie będzie mnie oceniać. I z całych sił będzie mnie wspierać. We wszystkim . Cokolwiek by się nie działo.
Wystukuję szybko wiadomość czy nie chciałaby do mnie wrócić i chwytam do rąk piwo. Upijam kilka łyków i wpatruję się w nocne niebo w oczekiwaniu na jej odpowiedź. Która niestety nie nadchodzi. A ja mam wrażenie , że jest mi coraz gorzej. Że znów ogarnia mnie coraz większy smutek i łzy same zaczynają płynąć po mojej twarzy.
Richard leżał w łóżku gapiąc się w sufit , nie potrafiąc zasnąć. Może trzeba było wypić kilka piw więcej, wtedy sen nadszedłby bez problemu. Przemknęło mu przez głowę. Przypomniał sobie o alkoholu zostawionym przy ognisku i wstał z łóżka. Założył buty i bluzę i szybko wyszedł przed budynek.
Zatrzymał się gwałtownie gdy zobaczył ją skuloną na ławce . Bez zastanowienia skierował się w jej stronę.
-Nie możesz spać?- odezwał się cicho , niepewnie zajmując miejsce przy niej. Podniosła na niego wzrok i szybko otarła łzy.
-Podobno trzymasz się ode mnie z daleka- warknęła . Tak mocno ściskała w rękach butelkę piwa, że miał wrażenie że szkło zaraz pęknie pod naciskiem jej palców.
-Po prostu nie powinnaś siedzieć tu sama.
-A niby dlaczego? Sądzisz , że coś może mi się tutaj stać? Nie martw się już nic gorszego mnie spotkać nie może.
-Przepraszam- wiedział , że to słowo nie jest nic warte w jego ustach. Powtarzał je już tyle razy.
Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę. Nie mając ochoty na niego patrzeć. Pociągnęła spory łyk z butelki i rozluźniła trochę palce.
-Nie mogę. A Ty?- odezwała się po dłuższej chwili. Przez moment nie wiedział o czym mówi.
-Wyszedłem po piwo. Miałem nadzieję , że po nim zasnę.
-Trzymaj- spojrzał na nią zaskoczony, gdy podała mu swoją butelkę- nie łudź się jednak, to nie działa.
Upił kilka łyków i podał jej piwo z powrotem. Dziewczyna opróżniła butelkę do końca i odłożyła ją na ziemię. W jej rękach zaraz znalazła się kolejna. Richard dopiero teraz zauważył, że na ławce stoi jeszcze kilka. Blondynka podążyła za jego wzrokiem i zaśmiała się słabo.
-Lea przyniosła. Żeby nam się lepiej gadało.
-A my Wam przerwaliśmy- raczej stwierdził niż spytał. Gdy nie odpowiedziała , ciągnął dalej- Markus ciągle nie daje Ci spokoju?
-Nie daje . Ale to nie Twoja sprawa- w jej głosie znów pojawiła się złość. Po chwili dodała już jednak spokojniej- Ale dziękuję za dzisiaj. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Swoją drogą . Czym go postraszyłeś , że tak szybko zrezygnował?
Richard aż zakrztusił się piwem, które dziewczyna chwilę wcześniej znów podała mu do rąk. Miał niepowtarzalną okazję powiedzieć jej prawdę. Rozmawiała z nim prawie spokojnie. Co więcej mogło się już nie zdarzyć. Mógł choć trochę zmniejszyć swoją winę w jej oczach. A ona mogła mu uwierzyć. W końcu nie była już tak ślepo zapatrzona w jego kumpla. Nie zdecydował się jednak. Nie chciał znów wracać do tego dnia. Nie chciał przywoływać u niej bólu i złych wspomnień.
-To nic takiego.
-Nic takiego , ale jednak podziałało- dziewczyna zadrżała z zimna. Dopiero teraz zauważył, że ma wilgotne włosy i gołe nogi.
-Zimno Ci?
-Trochę.
-Może wejdziesz do pokoju? I spróbujesz zasnąć?
-Teraz to już na pewno nie zasnę - odezwała się ledwo słyszalnym szeptem. Po chwili zaśmiała się cicho - poza tym nie skończyłam jeszcze piwa.
-Trzymaj- ściągnął bluzę i okrył jej nogi. Wzdrygnęła się, gdy mimochodem dotknął jej uda. Momentalnie spuściła wzrok , intensywnie wpatrując się w ziemię.
Przez kolejne kilka minut nie odzywali się do siebie ani słowem. Podając sobie tylko piwo. Za każdym razem uważając żeby tylko nie dotknąć swoich dłoni.
-Pójdę już- odezwała się gdy odłożył pustą butelkę na ziemię. Ale nawet nie drgnęła. Ciągle patrząc w jakiś tylko sobie znany punkt na ziemi.
-Chodź- przerwał ciszę po kolejnych kilkunastu minutach. Chwycił ją ze rękę. Na co dziewczyna od razu zareagowała uniesieniem głowy. Ale nie wyszarpnęła swojej dłoni.
-Dlaczego? - odezwała się cicho, intensywnie się w niego wpatrując- dlaczego to akurat Ty ?
Patrzał na nią w milczeniu, bo nie miał pojęcia co jej powiedzieć. Nic nigdy nie będzie w stanie go wytłumaczyć. Nic nigdy nie sprawi, że ona mu wybaczy. A to , że przez ostatnie kilkadziesiąt minut rozmawiała z nim tak spokojnie było spowodowane tylko i wyłącznie wypitym alkoholem.
Blondynka podniosła się z ławki ciągle trzymając jego dłoń. W drugiej ręce ściskała jego bluzę. Chłopak chciał wstać, gdy nagle się nad nim pochyliła. Zachłannie wpiła się w jego usta, siadając mu na kolanach.Bez zastanowienie oddał pocałunek. Pachniała piwem i miętową pastą do zębów. Oplotła go w pasie nogami , nie odrywając się od jego ust. Objęła rękami jego szyję. Podniósł się z ławki razem z nią. I już po chwili oboje zajmowali jej łóżko.
To dziewczyna przyjaciela , przemknęło mu przez głowę.
-Nie powinniśmy- odsunął się od niej na milimetr.
-Wielu rzeczy w życiu nie powinniśmy- szepnęła, zsunęła z ramion bluzę i szybko pozbyła się zbyt dużej koszulki. Która chyba służyła jej za piżamę. Wciągnął powietrze. Ciągle walcząc sam ze sobą. Poczucie lojalności wobec Andreasa mieszało się z ogromnym pożądaniem. Dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem. W jej zachowaniu znowu nie bylo ani grama tej nienawiści, którą tak mocno go darzyła. Delikatnie przygryzła płatek jego ucha. Zaczęła przesuwać paznokciami po jego nagiej skórze. Zacisnął oczy , próbując się opanować. Niestety każdy ruch jej ciała, przyprawiał go o coraz większy zawrót głowy.
- Jesteś pewna?- zapytał jeszcze cicho. Blondynka nie odpowiedziała. Kolejny raz wpiła się w jego usta. Sprawiając , że resztka zdrowego rozsądku gdzieś uleciała.
-Idź stąd. Zostaw mnie samą- dziewczyna podciągnęła nogi pod brodę nakrywając się kołdrą. Z jej oczu znów biła złość i nienawiść.
-Em...- przerwał, gdy spiorunowała go wzrokiem i szybko się poprawił - Emily, nie sądzisz , że powinniśmy porozmawiać?
-Nie sądzę - przełknęła ślinę. Miał wrażenie , że walczy ze łzami.
-Sama musisz przyznać , że to co się dzieje nie jest normalne.
-Nie jest. Dlatego nie powinno się wydarzyć- dziewczyna przeczyła sama sobie. Nie potrafił jej zrozumieć.
-Ale się wydarzyło. I chciałaś tego. Równie mocno jak ja.
-To przez alkohol- prychnęła . Nie mógł się z nią zgodzić. Nie wypiła , aż tyle żeby nie wiedzieć co się dzieje. On też nie. Nie mogła zwalić wszystkiego na to pieprzone piwo.
-Emily....
-Wyjdź. Gwarantuję Ci , że to więcej się nie powtórzy- podniosła głos- nie zbliżaj się do mnie więcej.
-A co boisz się , że kolejny raz nad sobą nie zapanujesz? - jego też zaczynała ogarniać złość. Może nie powinien się wściekać. Nie miał do tego prawa. Ale nic nie potrafił poradzić na to , że cała ta sytuacja zaczęła go zwyczajnie przerastać.
-A to niby ja się na Ciebie rzucam? - warknęła . Na co ledwo udało mu się opanować śmiech. Emily na gołe ciało wciągnęła jego bluzę i stanęła przed nim.
-A niby kto? - zrobił krok w jej kierunku. Dziewczyna momentalnie wstrzymała oddech. Widział w jej oczach , jak walczyła sama ze sobą. Żeby kolejny raz go nie pocałować.
Tym razem to jednak on ją pocalował. Emily momentalnie się do niego przytuliła. Odsunął ją od siebie z trudem. Wiedząc że za chwilę znów wylądowaliby razem w łóżku. Nie mógł do tego dopuścić. Nie mógł pozwolić żeby to się powtórzyło. Dwa razy to już i tak za dużo.
-Andreas o niczym się nie dowie. Nie martw się - rzucił ze złością . Odetchnęła z ulgą siadając na łóżku. Spojrzał na nią ostatni raz i wyszedł z pokoju.
Z ulgą zatrzasnęłam za sobą drzwi łazienki, stając kolejny już raz w ciągu ostatnich kilku godzin pod zimnym prysznicem. Co to miało w ogóle być? Co mnie podkusiło , żeby najpierw z nim rozmawiać. A potem znów wylądować w łóżku. To nie mogło się już więcej powtórzyć. Musiałam wyjechać stąd najszybciej jak to możliwe. Nie mogłam przebywać w Oberstdorfie ani chwili dłużej. Dokończę rehabilitację w domu. W Monachium. Z dala od tego wszystkiego. Ta chora sytuacja musiała się w końcu skończyć. Bo zbyt wiele osób będzie cierpieć.
Wyszłam z łazienki z postanowieniem, porozmawiania z Andreasem gdy tylko go zobaczę. Musiał mnie zrozumieć. Musiał zaakceptować moją decyzję o wyjeździe.
-Chciałaś porozmawiać- na moim łóżku siedziała Lea , nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Co tutaj robisz? - patrzałam w jej oczy i byłam pewna , że ona wie. Że jest pewna tego co wydarzyło się w tym pokoju przed kilkoma minutami.
-Napisałaś do mnie. Akurat brałam prysznic. Gdy zobaczyłam wiadomość minęło już sporo czasu. Ale postanowiłam sprawdzić czy śpisz. I wtedy zobaczyłam Was na tej ławce - w jej wzroku nie było żadnych oskarżeń , ani złości - czekałam cierpliwie aż Richard stąd wyjdzie. Nie powiem , trochę się naczekałam .
-Lea, to nie tak.
-Nie musisz mi się tłumaczyć Em. Przecież to nie moja sprawa co robisz i z kim. Ale jesteś moją przyjaciółką i cholernie się martwię. Byłaś z Markusem. Zostawiłaś go dla Andreasa. Myślałam , że jesteście szczęśliwi. A tu nagle....- przerywa , gdy zajmuję miejsce obok niej- o co chodzi Em? Co tu się dzieje?
-Gdybym ja to wiedziała ....
-Przecież nie musisz być z Andreasem. On na pewno nie chciałby żebyś była z nim z wdzięczności. Po co to ciągniesz?
-Ty nie rozumiesz Lea.
-Nie rozumiem? A co tutaj jest do rozumienia? Podoba Ci się Richard. Wygląda na to, że Ty mu też. W czym problem? Jesteście dorośli.
-On mi się nie podoba Lea- podnoszę głos- nienawidzę go. Rozumiesz? Nigdy nikogo nienawidziłam mocniej niż jego.
-Ale...- przyjaciółka patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami nic nie rozumiejąc. W sumie ja sama nic nie rozumiem.
-To on Lea! - prawie krzyczę, kolejny raz zalewając się łzami - to on zniszczył mi życie.
-Emily - dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, obejmując ramionami. Spokojnie czekała, aż się uspokoję. I będzie można ze mną normalnie porozmawiać.
-Teraz już rozumiesz? Przecież to jest popieprzone - odezwałam się po kilkunastu minutach ocierając resztki łez- on zniszczył moje życie. Rozpieprzył wszystko w kilka sekund. Uciekł. Zachował się jak tchórz. A mnie wszystko do niego przyciąga. Gdy tylko jest koło mnie. Całkowicie przestaję myśleć.
-Może on nie chciał Cię tam zostawić? Może był w szoku? Może ktoś go zmusił? Przecież mówiłaś , że było ich dwóch. Wiesz z kim był?
-Nie, w sumie nigdy o tym nie pomyślałam- jej słowa dają mi do myślenia. Z kim Richard był tamtej nocy? Kogo kryje? I dlaczego?
- No właśnie Emily. Może on nie jest taki zły?
-Nie tłumacz go Lea.
-Nie chcę go tłumaczyć. Ale..
-Nie mów nikomu , że to on - przerywam jej - wiesz tylko Ty i Andreas. Nikt więcej. I niech tak zostanie. Nie wyobrażam sobie , że on, że policja..
-Zależy Ci na nim Em..
-Nie!- przerywam jej- to jest nienormalne. I nigdy więcej nic między nami nie będzie. Ale nie chcę, żeby ..... Przysięgnij , że nikomu nie powiesz Lea.
-Znasz mnie przecież, Em.
-Chcę stąd wyjechać Lea. Dzisiaj porozmawiam o tym z Andreasem- po moich słowach nagle w drzwiach pokoju pojawia się Andreas. Uśmiecha się gdy tylko mnie widzi. A mnie znów zalewa fala wyrzutów sumienia.
Miało być we wrześniu. Ale pogoda nad morzem dziś nijaka więc udało mi się coś napisać. Tak wiem ,zabijecie mnie. Nie tego się spodziewałyście. Ale nie mogłam nic na to poradzić 😉
Bo one nie były normalne. I doskonale zdawałam sobie w tym momencie z tego sprawę.
Po kilku minutach wyszłam z pod strumienia zimnej wody. Lekko osuszone ręcznikiem włosy związałam w kucyk i na mokre ciało wciągnęłam swoją ulubioną koszulkę.
Z ulgą wsuwam się pod kołdrę próbując zasnąć. Niestety cały dzisiejszy wieczór. A do tego obiecana jeszcze Markusowi rozmowa skutecznie mi to uniemożliwiają. W głowie ciągle kłębią mi się tysiące myśli. I choćbym nie wiem jak się starała sen nie chce nadejść.
Dlatego po chwili bezsensownego leżenia i gapienia się w sufit. Zakładam na siebie bluzę i z powrotem wychodzę przed budynek. Zajmując ławkę na której stoją jeszcze butelki piwa przyniesione przez Leę.
W momencie żałuję, że nie ma jej przy mnie. Niepotrzebnie uciekłam do pokoju, odkładając naszą rozmowę na jutro. Bo mam wrażenie że cholernie by mi teraz pomogła. Mam ochotę w końcu się komuś wygadać , nie ukrywając niczego. A wiem, że Lea jako jedyna nie będzie mnie oceniać. I z całych sił będzie mnie wspierać. We wszystkim . Cokolwiek by się nie działo.
Wystukuję szybko wiadomość czy nie chciałaby do mnie wrócić i chwytam do rąk piwo. Upijam kilka łyków i wpatruję się w nocne niebo w oczekiwaniu na jej odpowiedź. Która niestety nie nadchodzi. A ja mam wrażenie , że jest mi coraz gorzej. Że znów ogarnia mnie coraz większy smutek i łzy same zaczynają płynąć po mojej twarzy.
Richard leżał w łóżku gapiąc się w sufit , nie potrafiąc zasnąć. Może trzeba było wypić kilka piw więcej, wtedy sen nadszedłby bez problemu. Przemknęło mu przez głowę. Przypomniał sobie o alkoholu zostawionym przy ognisku i wstał z łóżka. Założył buty i bluzę i szybko wyszedł przed budynek.
Zatrzymał się gwałtownie gdy zobaczył ją skuloną na ławce . Bez zastanowienia skierował się w jej stronę.
-Nie możesz spać?- odezwał się cicho , niepewnie zajmując miejsce przy niej. Podniosła na niego wzrok i szybko otarła łzy.
-Podobno trzymasz się ode mnie z daleka- warknęła . Tak mocno ściskała w rękach butelkę piwa, że miał wrażenie że szkło zaraz pęknie pod naciskiem jej palców.
-Po prostu nie powinnaś siedzieć tu sama.
-A niby dlaczego? Sądzisz , że coś może mi się tutaj stać? Nie martw się już nic gorszego mnie spotkać nie może.
-Przepraszam- wiedział , że to słowo nie jest nic warte w jego ustach. Powtarzał je już tyle razy.
Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę. Nie mając ochoty na niego patrzeć. Pociągnęła spory łyk z butelki i rozluźniła trochę palce.
-Nie mogę. A Ty?- odezwała się po dłuższej chwili. Przez moment nie wiedział o czym mówi.
-Wyszedłem po piwo. Miałem nadzieję , że po nim zasnę.
-Trzymaj- spojrzał na nią zaskoczony, gdy podała mu swoją butelkę- nie łudź się jednak, to nie działa.
Upił kilka łyków i podał jej piwo z powrotem. Dziewczyna opróżniła butelkę do końca i odłożyła ją na ziemię. W jej rękach zaraz znalazła się kolejna. Richard dopiero teraz zauważył, że na ławce stoi jeszcze kilka. Blondynka podążyła za jego wzrokiem i zaśmiała się słabo.
-Lea przyniosła. Żeby nam się lepiej gadało.
-A my Wam przerwaliśmy- raczej stwierdził niż spytał. Gdy nie odpowiedziała , ciągnął dalej- Markus ciągle nie daje Ci spokoju?
-Nie daje . Ale to nie Twoja sprawa- w jej głosie znów pojawiła się złość. Po chwili dodała już jednak spokojniej- Ale dziękuję za dzisiaj. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Swoją drogą . Czym go postraszyłeś , że tak szybko zrezygnował?
Richard aż zakrztusił się piwem, które dziewczyna chwilę wcześniej znów podała mu do rąk. Miał niepowtarzalną okazję powiedzieć jej prawdę. Rozmawiała z nim prawie spokojnie. Co więcej mogło się już nie zdarzyć. Mógł choć trochę zmniejszyć swoją winę w jej oczach. A ona mogła mu uwierzyć. W końcu nie była już tak ślepo zapatrzona w jego kumpla. Nie zdecydował się jednak. Nie chciał znów wracać do tego dnia. Nie chciał przywoływać u niej bólu i złych wspomnień.
-To nic takiego.
-Nic takiego , ale jednak podziałało- dziewczyna zadrżała z zimna. Dopiero teraz zauważył, że ma wilgotne włosy i gołe nogi.
-Zimno Ci?
-Trochę.
-Może wejdziesz do pokoju? I spróbujesz zasnąć?
-Teraz to już na pewno nie zasnę - odezwała się ledwo słyszalnym szeptem. Po chwili zaśmiała się cicho - poza tym nie skończyłam jeszcze piwa.
-Trzymaj- ściągnął bluzę i okrył jej nogi. Wzdrygnęła się, gdy mimochodem dotknął jej uda. Momentalnie spuściła wzrok , intensywnie wpatrując się w ziemię.
Przez kolejne kilka minut nie odzywali się do siebie ani słowem. Podając sobie tylko piwo. Za każdym razem uważając żeby tylko nie dotknąć swoich dłoni.
-Pójdę już- odezwała się gdy odłożył pustą butelkę na ziemię. Ale nawet nie drgnęła. Ciągle patrząc w jakiś tylko sobie znany punkt na ziemi.
-Chodź- przerwał ciszę po kolejnych kilkunastu minutach. Chwycił ją ze rękę. Na co dziewczyna od razu zareagowała uniesieniem głowy. Ale nie wyszarpnęła swojej dłoni.
-Dlaczego? - odezwała się cicho, intensywnie się w niego wpatrując- dlaczego to akurat Ty ?
Patrzał na nią w milczeniu, bo nie miał pojęcia co jej powiedzieć. Nic nigdy nie będzie w stanie go wytłumaczyć. Nic nigdy nie sprawi, że ona mu wybaczy. A to , że przez ostatnie kilkadziesiąt minut rozmawiała z nim tak spokojnie było spowodowane tylko i wyłącznie wypitym alkoholem.
Blondynka podniosła się z ławki ciągle trzymając jego dłoń. W drugiej ręce ściskała jego bluzę. Chłopak chciał wstać, gdy nagle się nad nim pochyliła. Zachłannie wpiła się w jego usta, siadając mu na kolanach.Bez zastanowienie oddał pocałunek. Pachniała piwem i miętową pastą do zębów. Oplotła go w pasie nogami , nie odrywając się od jego ust. Objęła rękami jego szyję. Podniósł się z ławki razem z nią. I już po chwili oboje zajmowali jej łóżko.
To dziewczyna przyjaciela , przemknęło mu przez głowę.
-Nie powinniśmy- odsunął się od niej na milimetr.
-Wielu rzeczy w życiu nie powinniśmy- szepnęła, zsunęła z ramion bluzę i szybko pozbyła się zbyt dużej koszulki. Która chyba służyła jej za piżamę. Wciągnął powietrze. Ciągle walcząc sam ze sobą. Poczucie lojalności wobec Andreasa mieszało się z ogromnym pożądaniem. Dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem. W jej zachowaniu znowu nie bylo ani grama tej nienawiści, którą tak mocno go darzyła. Delikatnie przygryzła płatek jego ucha. Zaczęła przesuwać paznokciami po jego nagiej skórze. Zacisnął oczy , próbując się opanować. Niestety każdy ruch jej ciała, przyprawiał go o coraz większy zawrót głowy.
- Jesteś pewna?- zapytał jeszcze cicho. Blondynka nie odpowiedziała. Kolejny raz wpiła się w jego usta. Sprawiając , że resztka zdrowego rozsądku gdzieś uleciała.
-Idź stąd. Zostaw mnie samą- dziewczyna podciągnęła nogi pod brodę nakrywając się kołdrą. Z jej oczu znów biła złość i nienawiść.
-Em...- przerwał, gdy spiorunowała go wzrokiem i szybko się poprawił - Emily, nie sądzisz , że powinniśmy porozmawiać?
-Nie sądzę - przełknęła ślinę. Miał wrażenie , że walczy ze łzami.
-Sama musisz przyznać , że to co się dzieje nie jest normalne.
-Nie jest. Dlatego nie powinno się wydarzyć- dziewczyna przeczyła sama sobie. Nie potrafił jej zrozumieć.
-Ale się wydarzyło. I chciałaś tego. Równie mocno jak ja.
-To przez alkohol- prychnęła . Nie mógł się z nią zgodzić. Nie wypiła , aż tyle żeby nie wiedzieć co się dzieje. On też nie. Nie mogła zwalić wszystkiego na to pieprzone piwo.
-Emily....
-Wyjdź. Gwarantuję Ci , że to więcej się nie powtórzy- podniosła głos- nie zbliżaj się do mnie więcej.
-A co boisz się , że kolejny raz nad sobą nie zapanujesz? - jego też zaczynała ogarniać złość. Może nie powinien się wściekać. Nie miał do tego prawa. Ale nic nie potrafił poradzić na to , że cała ta sytuacja zaczęła go zwyczajnie przerastać.
-A to niby ja się na Ciebie rzucam? - warknęła . Na co ledwo udało mu się opanować śmiech. Emily na gołe ciało wciągnęła jego bluzę i stanęła przed nim.
-A niby kto? - zrobił krok w jej kierunku. Dziewczyna momentalnie wstrzymała oddech. Widział w jej oczach , jak walczyła sama ze sobą. Żeby kolejny raz go nie pocałować.
Tym razem to jednak on ją pocalował. Emily momentalnie się do niego przytuliła. Odsunął ją od siebie z trudem. Wiedząc że za chwilę znów wylądowaliby razem w łóżku. Nie mógł do tego dopuścić. Nie mógł pozwolić żeby to się powtórzyło. Dwa razy to już i tak za dużo.
-Andreas o niczym się nie dowie. Nie martw się - rzucił ze złością . Odetchnęła z ulgą siadając na łóżku. Spojrzał na nią ostatni raz i wyszedł z pokoju.
Z ulgą zatrzasnęłam za sobą drzwi łazienki, stając kolejny już raz w ciągu ostatnich kilku godzin pod zimnym prysznicem. Co to miało w ogóle być? Co mnie podkusiło , żeby najpierw z nim rozmawiać. A potem znów wylądować w łóżku. To nie mogło się już więcej powtórzyć. Musiałam wyjechać stąd najszybciej jak to możliwe. Nie mogłam przebywać w Oberstdorfie ani chwili dłużej. Dokończę rehabilitację w domu. W Monachium. Z dala od tego wszystkiego. Ta chora sytuacja musiała się w końcu skończyć. Bo zbyt wiele osób będzie cierpieć.
Wyszłam z łazienki z postanowieniem, porozmawiania z Andreasem gdy tylko go zobaczę. Musiał mnie zrozumieć. Musiał zaakceptować moją decyzję o wyjeździe.
-Chciałaś porozmawiać- na moim łóżku siedziała Lea , nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Co tutaj robisz? - patrzałam w jej oczy i byłam pewna , że ona wie. Że jest pewna tego co wydarzyło się w tym pokoju przed kilkoma minutami.
-Napisałaś do mnie. Akurat brałam prysznic. Gdy zobaczyłam wiadomość minęło już sporo czasu. Ale postanowiłam sprawdzić czy śpisz. I wtedy zobaczyłam Was na tej ławce - w jej wzroku nie było żadnych oskarżeń , ani złości - czekałam cierpliwie aż Richard stąd wyjdzie. Nie powiem , trochę się naczekałam .
-Lea, to nie tak.
-Nie musisz mi się tłumaczyć Em. Przecież to nie moja sprawa co robisz i z kim. Ale jesteś moją przyjaciółką i cholernie się martwię. Byłaś z Markusem. Zostawiłaś go dla Andreasa. Myślałam , że jesteście szczęśliwi. A tu nagle....- przerywa , gdy zajmuję miejsce obok niej- o co chodzi Em? Co tu się dzieje?
-Gdybym ja to wiedziała ....
-Przecież nie musisz być z Andreasem. On na pewno nie chciałby żebyś była z nim z wdzięczności. Po co to ciągniesz?
-Ty nie rozumiesz Lea.
-Nie rozumiem? A co tutaj jest do rozumienia? Podoba Ci się Richard. Wygląda na to, że Ty mu też. W czym problem? Jesteście dorośli.
-On mi się nie podoba Lea- podnoszę głos- nienawidzę go. Rozumiesz? Nigdy nikogo nienawidziłam mocniej niż jego.
-Ale...- przyjaciółka patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami nic nie rozumiejąc. W sumie ja sama nic nie rozumiem.
-To on Lea! - prawie krzyczę, kolejny raz zalewając się łzami - to on zniszczył mi życie.
-Emily - dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, obejmując ramionami. Spokojnie czekała, aż się uspokoję. I będzie można ze mną normalnie porozmawiać.
-Teraz już rozumiesz? Przecież to jest popieprzone - odezwałam się po kilkunastu minutach ocierając resztki łez- on zniszczył moje życie. Rozpieprzył wszystko w kilka sekund. Uciekł. Zachował się jak tchórz. A mnie wszystko do niego przyciąga. Gdy tylko jest koło mnie. Całkowicie przestaję myśleć.
-Może on nie chciał Cię tam zostawić? Może był w szoku? Może ktoś go zmusił? Przecież mówiłaś , że było ich dwóch. Wiesz z kim był?
-Nie, w sumie nigdy o tym nie pomyślałam- jej słowa dają mi do myślenia. Z kim Richard był tamtej nocy? Kogo kryje? I dlaczego?
- No właśnie Emily. Może on nie jest taki zły?
-Nie tłumacz go Lea.
-Nie chcę go tłumaczyć. Ale..
-Nie mów nikomu , że to on - przerywam jej - wiesz tylko Ty i Andreas. Nikt więcej. I niech tak zostanie. Nie wyobrażam sobie , że on, że policja..
-Zależy Ci na nim Em..
-Nie!- przerywam jej- to jest nienormalne. I nigdy więcej nic między nami nie będzie. Ale nie chcę, żeby ..... Przysięgnij , że nikomu nie powiesz Lea.
-Znasz mnie przecież, Em.
-Chcę stąd wyjechać Lea. Dzisiaj porozmawiam o tym z Andreasem- po moich słowach nagle w drzwiach pokoju pojawia się Andreas. Uśmiecha się gdy tylko mnie widzi. A mnie znów zalewa fala wyrzutów sumienia.
Miało być we wrześniu. Ale pogoda nad morzem dziś nijaka więc udało mi się coś napisać. Tak wiem ,zabijecie mnie. Nie tego się spodziewałyście. Ale nie mogłam nic na to poradzić 😉
Hmmm... Tak sobie pomyślałam, że to może jednak ja powinnam znaleźć Ciebie? 😂😁 Szczególnie po tym rozdziale! 🤣 Siedzę i zwyczajnie nie wierzę w to, co przeczytałam.
OdpowiedzUsuńOstatnio zdążyłam pochwalić Emily, że nie narobiła żadnych głupstw pod wpływem alkoholu. No to mam! Oczywiście nawet on jej nieusprawiedliwia. Bo nie wypiła, aż tyle żeby stracić nad sobą kontrolę.
Ja naprawdę się staram, ale nie potrafię jej zrozumieć.
Niby nienawidzi Richarda, niby nie chce mieć z nim nic wspólnego. Ale wylądowała z nim po raz kolejny w łóżku... Wyraźnie tego chcąc. Nawet tego już nie żałując. Zdradzając przy tym Andreasa! 😣😥 Przecież, jak on się o tym dowie to się zupełnie załamie.
Biedak uważa, że Em jest z nim z miłości i niczego jej nie brakuje. A to wszystko zaczyna wyglądać na jedną, wielką pomyłkę.
Może Lea ma rację i Emily jest z nim wyłącznie z wdzięczności? Albo, żeby uciszyć swoje prawdziwe uczucia? Jak dla mnie, to ona wbrew jakiejkolwiek racjonalności. Zakochała się w Richardzie. I jedynie przez ten wypadek, broni się przed tym uczuciem. Bardzo mnie ciekawi, jak by zaaregowała, gdyby poznała prawdę. Lea zresztą naprowadziła ją już na pewnien trop. W końcu, prędzej czy później dowie się o wszystkim.
Na razie jednak Emily chce zwyczajnie uciec od problemów wracając do domu. To chyba nie jest najlepsze rozwiązanie tej sytuacji. Ucieczka nie zmieni jej uczuć i tego, co już się stało.
Ona naprawdę powinna szczerze porozmawiać z Andreasem i chyba najlepiej, gdyby się do wszystkiego przyznała i przestała go zwodzić. Przecież z każdym dniem, to wszystko będzie dla niej, coraz trudniejsze do zniesienia...
Czekam na to, co Emily ostatecznie postanowi i jak to wszystko się dalej poukłada, bo na razie mamy tu takie zamieszanie, że głową mała.
Ale ktoś jest w końcu mistrzem tworzenia takich sytuacji. 😊
W całej karierze mojego czytania nikt nie zdenerwował mnie tak bardzo jak Emily. Przykro mi julka, bo nie ważne, co zrobisz żeby dziewczyna stała się pozytywna, to na mnie to nie zadziała. Ona już teraz dla mnie postępuje tak nielogiczne, że to jest katastrofa. Mówi jedno, robi drugie. Ja jej nigdy nie pochwalę i nigdy nie będzie nie zaakceptuje jej wyborów 😐 niby Richard jest okropny i w ogóle to nienawidzi, a sama się na niego rzuca i to Elżbieta. Tłumaczenie, że to przez alkohol jest bez sensu, bo zrobiłby to samo na trzeźwo! Przespała się z nim, a potem kazała mu wyjść, nie dotykać jej i w ogóle to nienawidziła. Jeszcze chciałam przypomnieć, że ona ma chłopaka XD o którym w ogóle nie myślała jak to zdradzała. To jest już jakieś nieporozumienie 🤨 zdradziła Andreasa! I teraz dopiero do niej dotarło, że go nie kocha...serio!? Po prostu udjehenxkduwhe
OdpowiedzUsuńAndreas jak ja ci współczuję, że poznałes Em. Gorszej dziewczyny nie mogłeś mieć. Jeszcze jak chłopak się dowie, co Emily robiła z Richardem i w ogóle że jest z nim z litości...nawet nie chce o tym myśleć.
Pozytywem jest tylko, że Lea w końcu na coś się przydała. Oczywiście gdyby nie zobaczyła Emily z Richardem to pewnie nadal nic by nie wiedziała, ale skoro już widziała to Em jej się w końcu wygadala 😆
Tyle komplikacji, że ło ho, ho. Cieszy mnie jednak, że rozdział dodałas wcześniej 😀
Pozdrawiam,
N
Hmm... Nie wiem, jak mam skomentować zachowanie Emily. Bardzo bym chciała zrozumieć jej postępowanie i to dlaczego sama sobie przeczy, ale chyba nie jestem w stanie... Pokomplikowało się wszystko jeszcze bardziej. Dziewczyna wyszła z pokoju, aby pomyśleć, bo nie mogła spać, Richard nie mógł spać, więc do niej dołączył no i... Stało się. Ponownie się stało. Zaczęli się całować, a później znowu wylądowali razem w łóżku. Nie wierzę w tłumaczenie o alkoholu, bo jednak obydwoje byli w pełni świadomi tego, co robią. Emily zarzeka się całą sobą, że nienawidzi Richarda, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, a po raz kolejny idzie z nim do łóżka. Serio?? I po raz kolejny zdradziła Andreasa... :/ Richard też mógł się opamiętać, a nie ponownie iść do łóżka z dziewczyną kumpla. Tak się po prostu nie robi! Emily po tym wszystkim znów nagle go nienawidzi i nawet nie chce, aby jej dotknął, no ludzie... Ręce mi opadły i no nie wiem, co mam napisać. Zła jestem na nią i na jej nielogiczne postępowanie, bo Andreas zdecydowanie nie zasłużył sobie na takie traktowanie z jej strony. Jeśli go nie kocha i jakaś niewidzialna siła przyciąga ją do Richarda to powinna porozmawiać szczerze z Andim, a nie zdradzać go za jego plecami po tym wszystkim, co dla niej zrobił...
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż Emily powiedziała o wszystkim przyjaciółce. Lea dała jej pewne wskazówki i ogromnie ciekawi mnie, co Em z tym zrobi. Niech tylko jeszcze bardziej nie krzywdzi Andreasa :(
Czekam na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Jestem! Z lekkim opóźnieniem, ale jestem. I z góry przepraszam, jeśli komentarz wyjdzie krótko- Ja naprawdę nie lubię klawiatury w telefonie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że kompletnie nie rozumiem zachowania Emily. Niech ona w końcu zdecyduje się, kogo kocha, a kogo nienawidzi. No bo kurczę, teoretycznie nie chce znać Richarda, a jednocześnie prawie dosłownie wpycha mu się do łóżka. I to będąc z Andreasem! To totalnie szalone!
Richard oczywiście nie jest lepszy. Powinien powiedzieć stanowcze nie, a nie bawić się w jakieś podchody. A teraz nie będzie wstanie spojrzeć Andreasowi w oczy.
Lea ma rację, Emily musi sobie wszystko ułożyć. Tylko czy wyjazd na pewno jest najlepszym rozwiązaniem? Czy to nie jest tylko ucieczka od problemu? Może należałoby stanąć z nim oko w oko.
Coś czuję, że po tej rozmowie Lea zacznie węszyć. I pewnie odkryje, kto spowodował wypadek. Strasznie ciekawi mnie, co zrobi z taką informacją.
W tym wszystkim najbardziej żal mi jest Andreasa. On niczemu nie zawinił i naprawdę kocha Emily. Boję się jak zareaguje na wieść, że dziewczyna tak naprawdę jest z nim z wdzięczności i że spała z Richardem. To na pewno będzie dla niego szok.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na piąty rozdział ;*
OdpowiedzUsuń