Andreas całą drogę zastanawiał się dlaczego tak bardzo wkurzył go widok dziewczyny z Markusem. Przecież traktował ją jak przyjaciółkę. Jak młodszą siostrę której chce pomóc. Nigdy nawet nie pomyślał o niej jak o kimś więcej. A może nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Tylko, że chyba powinien.
Przecież była ładna. To dlatego poszedł za nią wtedy w przyszpitalnym parku. Na początku chciał po prostu w jakiś sposób zabić nudę w tym cholernym szpitalu . Nawet przez chwilę nie spodziewał się , że szpitalna znajomość przeniesie się poza jego mury. Że tak bardzo się nią przejmie. Że będzie chciał zrobić wszystko żeby jej pomóc. A teraz? Teraz nie miał pojęcia jak to się stało, ale był o nią zazdrosny. Cholernie zazdrosny. Zazdrosny o przyjaciółkę.
Bez pukania wszedł do jej pokoju i od razu usiadł przy niej na łóżku. Ma taki dobry humor , że nawet nie prycha na niego, że wlazł tu jak do siebie. I to zapewne przez Markusa. Zacisnął zęby na samą myśl o tym.
- Nie powinieneś byś teraz z kumplami ? - podnosi wzrok znad książki i wpatruje się w niego z uśmiechem.
-Podoba Ci się?- słowa ze złością same wypływają z jego ust . To przez Markusa się uśmiecha. Nie przez niego.
-Książka? Nawet niezła - blondynka odkłada ją i patrzy na niego mrużąc oczy. Na jej ustach ciągle błąka się uśmiech.
-Nie książka, Markus. Podoba Ci się?
-Ty też? Naprawdę nie macie ważniejszych spraw na głowie?
-Martwię się po prostu- odzywa się cicho w jej stronę.
-Nie musisz- dziewczyna nagle traci dobry humor - Nie podoba mi się. Wiem kim jestem i gdzie jest moje miejsce.
-Ty nie rozumiesz....
-Doskonale rozumiem Andreas. Więc naprawdę nie musisz się martwić. Nie w głowie mi zakochiwanie się w którymmolwiek z Was. Jestem zwykłą dziewczyną na wózku , a Wy...
-To nie tak.. - nie może słuchać tego co mówi, próbuje jej przerwać, niestety dziewczyna robi szybko to samo.
-Przestań się tłumaczyć. Doskonale wiem co miałeś na myśli- Emily prycha ze złością. Jest słodka. Jak zawsze kiedy się złości - jestem zmęczona . Pogadamy jutro.
Odwraca się w kierunku ściany, dając mu do zrozumienia że ma sobie iść. Andreas wpatruje się w nią jeszcze przez chwilę i wychodzi z pokoju.
Całe ostatnie kilkanaście minut okazało się jednym wielkim nieporozumieniem. On zwyczajnie się o nią martwił. Bo nie miał pojęcia jakie są intencje jego kumpla. Jakoś nie wierzył w to nagłe zainteresowanie nią. A ona oczywiście musiała od razu pomyśleć, że nie zasługuje na żadnego z nich. Bo jeździ na wózku. Jakby to było najważniejsze. Jakby w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie.
Pól nocy wpatrywałam się w sufit myśląc o wczorajszej rozmowie z Andreasem. Tak naprawdę zasnęłam dopiero wtedy, gdy na dworze zaczynało już świtać. Dlatego dźwięk budzika w telefonie przyprawia mnie o ból głowy. Jestem niewyspana i jeszcze bardziej rozdrażniona niż poprzedniego wieczora. Nie mam najmniejszej ochoty wychodzić z pokoju. Ani na śniadanie, ani na ćwiczenia. Niestety , Andreas jak zwykle staje w moich drzwiach gdy tylko kończę się ubierać.
-Hej - odzywa się niepewnie, posyłając w moją stronę nieśmiały uśmiech - słuchaj . Ty naprawdę źle mnie wczoraj zrozumiałaś.
-Dajmy temu spokój, dobrze ? - nie mam ochoty kolejny raz do tego wracać.
-Nie- podnosi głos- bo Ty sobie coś ubzdurałaś w tej swojej pustej główce.
-Pustej główce?
-Emily, ja naprawdę się martwię. I to wcale nie chodzi o to czy jesteś na wózku czy nie.
-Ale nie musisz. Powiedziałam Ci to wczoraj.
-Mimo wszystko, bądź ostrożna z Markusem. Proszę.
-Każdą tak przed nim ostrzegasz ?
-Ty nie jesteś każda Emily. Ty jesteś....
-Będziesz ją tutaj chował przed nami ?- Markus pojawia się ze śmiechem za jego plecami, przerywając to co chciał powiedzieć.
-Właśnie mieliśmy do Was dołączyć- prycha w jego kierunku.
-Hej - odzywa się niepewnie, posyłając w moją stronę nieśmiały uśmiech - słuchaj . Ty naprawdę źle mnie wczoraj zrozumiałaś.
-Dajmy temu spokój, dobrze ? - nie mam ochoty kolejny raz do tego wracać.
-Nie- podnosi głos- bo Ty sobie coś ubzdurałaś w tej swojej pustej główce.
-Pustej główce?
-Emily, ja naprawdę się martwię. I to wcale nie chodzi o to czy jesteś na wózku czy nie.
-Ale nie musisz. Powiedziałam Ci to wczoraj.
-Mimo wszystko, bądź ostrożna z Markusem. Proszę.
-Każdą tak przed nim ostrzegasz ?
-Ty nie jesteś każda Emily. Ty jesteś....
-Będziesz ją tutaj chował przed nami ?- Markus pojawia się ze śmiechem za jego plecami, przerywając to co chciał powiedzieć.
-Właśnie mieliśmy do Was dołączyć- prycha w jego kierunku.
-W sumie możesz już iść. Chciałbym jeszcze pogadać z Emily- po kolejnych słowach Markusa, Andreas zaciska dłonie ze złością . Ale bez słowa wychodzi z pokoju zostawiając nas samych.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?- zwraca się do mnie z uśmiechem.
-Codzienną męczarnię z Agnes. A później chciałabym skoczyć do dzieciaków.
-Ale nie zajmie Ci to chyba całego dnia?
-Chyba nie...- zaczynam niepewnie.
-Więc mogę Cię porwać potem na spacer ?
-To chyba nie jest dobry pomysł- próbuję protestować. Sama jednak wiem, jak słabo mi to wychodzi. Nie wiem dlaczego nie jestem w stanie mu odmówić.
-Nie pytałem czy to dobry pomysł- stwierdza ze śmiechem, dotykając mojej dłoni.
-Markus..
-Może powinienem zacząć od innego pytania. Spotykasz się z Andreasem? Albo Richardem? - wpatruje się we mnie intensywnie.
-Skąd Ci to przyszło w ogóle do głowy?- prycham. Bardziej niedorzecznego pytania dawno nie słyszałam. Może od razu z nimi wszystkimi. Tak jakby cała kadra skoczków nie marzyła o niczym innych tylko o spotykaniu się z kimś takim jak ja.
-Oni ciągle się przy Tobie kręcą. A Andreas chyba nie odstępuje Cię na krok. Sam się dziwię , że nie śpi jeszcze w Twoim pokoju.
-On po prostu trochę się mną przejął. W sumie nie mam pojęcia dlaczego .
-No to jak będzie z tym spacerem?- znów posyła uśmiech w moim kierunku sprawiając ,że jestem w stanie tylko kiwnąć głową - a teraz chodźmy na to śniadanie, bo Twój cień zaraz się po nas wróci.
-Możemy porozmawiać?- Andreas zaraz po skończonym posiłku staje w drzwiach mojego pokoju.
-Co znowu?- przewracam oczami, nie mając najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego tłumaczeń. Doskonale wiem co miał wczoraj na myśli.
-Em..
-Nie mów do mnie Em- przerywam mu ze złością. Skrót mojego imienia, przywołuje znowu wspomnienia z Monachium. I dziewczyny. Tylko one zwracały się do mnie w ten sposób.I Luca. Zdaję sobie sprawę , że strasznie za nimi tęsknię. Nie widziałyśmy się już ponad dwa tygodnie. Co kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia. W końcu z Leą zawsze spędzałam każdą wolną chwilę.
-Przepraszam. Emily- siada przy mnie akcentując moje imię.
-To ja przepraszam - patrzę na jego skruszoną minę i robi mi się głupio- po prostu tylko Lea i Lisa tak do mnie mówiły.
-Tęsknisz za nimi?
-Bardzo. I za mamą. Wiem, że jestem tu krótko. Ale my nigdy nie rozstawałyśmy się nawet na jeden dzień.
-Rozumiem- na jego twarzy pojawia się uśmiech. Wpatruje się w okno myśląc nad czymś intensywnie.
-To o czym chciałeś pogadać?
-Umówiłaś się z Markusem ?
-Znowu zaczynasz?
-Dobra, przepraszam - kręci głową zrezygnowany- a oprócz tego jakie masz plany?
-Chcę iść do dzieciaków.
-Chcesz żeby to bardziej Ciebie lubiły?- po moich słowach marszczy zabawnie nos. Powodując u mnie wybuch śmiechu.
-Nie martw się. Nie jestem w stanie zastąpić im Ciebie. One Cię wprost uwielbiają. Jak wszyscy na około.
-Wszyscy ?- wybucha śmiechem , chwytając mnie za ręce- A ty Emily? Ty też mnie uwielbiasz?
Andreas ciągle się śmieje. Nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego oczy są jednak aż nazbyt poważne.
-Oni ciągle się przy Tobie kręcą. A Andreas chyba nie odstępuje Cię na krok. Sam się dziwię , że nie śpi jeszcze w Twoim pokoju.
-On po prostu trochę się mną przejął. W sumie nie mam pojęcia dlaczego .
-No to jak będzie z tym spacerem?- znów posyła uśmiech w moim kierunku sprawiając ,że jestem w stanie tylko kiwnąć głową - a teraz chodźmy na to śniadanie, bo Twój cień zaraz się po nas wróci.
-Możemy porozmawiać?- Andreas zaraz po skończonym posiłku staje w drzwiach mojego pokoju.
-Co znowu?- przewracam oczami, nie mając najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego tłumaczeń. Doskonale wiem co miał wczoraj na myśli.
-Em..
-Nie mów do mnie Em- przerywam mu ze złością. Skrót mojego imienia, przywołuje znowu wspomnienia z Monachium. I dziewczyny. Tylko one zwracały się do mnie w ten sposób.I Luca. Zdaję sobie sprawę , że strasznie za nimi tęsknię. Nie widziałyśmy się już ponad dwa tygodnie. Co kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia. W końcu z Leą zawsze spędzałam każdą wolną chwilę.
-Przepraszam. Emily- siada przy mnie akcentując moje imię.
-To ja przepraszam - patrzę na jego skruszoną minę i robi mi się głupio- po prostu tylko Lea i Lisa tak do mnie mówiły.
-Tęsknisz za nimi?
-Bardzo. I za mamą. Wiem, że jestem tu krótko. Ale my nigdy nie rozstawałyśmy się nawet na jeden dzień.
-Rozumiem- na jego twarzy pojawia się uśmiech. Wpatruje się w okno myśląc nad czymś intensywnie.
-To o czym chciałeś pogadać?
-Umówiłaś się z Markusem ?
-Znowu zaczynasz?
-Dobra, przepraszam - kręci głową zrezygnowany- a oprócz tego jakie masz plany?
-Chcę iść do dzieciaków.
-Chcesz żeby to bardziej Ciebie lubiły?- po moich słowach marszczy zabawnie nos. Powodując u mnie wybuch śmiechu.
-Nie martw się. Nie jestem w stanie zastąpić im Ciebie. One Cię wprost uwielbiają. Jak wszyscy na około.
-Wszyscy ?- wybucha śmiechem , chwytając mnie za ręce- A ty Emily? Ty też mnie uwielbiasz?
Andreas ciągle się śmieje. Nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego oczy są jednak aż nazbyt poważne.
Andreas powoli uświadamia sobie, że Emily nie jest dla niego tylko przyjaciółką. O przyjaciółkę nie jest się zazdrosnym... 😉 Także może sobie wmawiać, co tylko chce. Ale prawdziwych uczuć i tak nie oszuka.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej to się wyjaśniło... Choć nadal pozostaje kilka zagadek.
Niby od początku tego chciałam. Kibicując jemu i Emily, aby kiedyś tam się ze sobą zeszli. Ale teraz, gdy nastąpiły niespodziewane komplikacje, jakoś moja radość jest mniejsza. To nie tak miało być.. Ale to byłoby za proste.
Mimo wszystko Andreas nie zasługuje na cierpienie. Tyle dobrego zrobił dla Emily i zresztą nie tylko dla niej. Jest wspaniałym człowiekiem, próbującym pomóc wszystkim. Ale może się spotkać ze stanowczym odrzuceniem ze strony dziewczyny. 😣
Jeszcze ta niefortunna rozmowa między nimi. On miał dobre intencje, ale dziewczyna wszystko źle zrozumiała i nie pozwala sobie wytłumaczyć tego nieporozumienia. Z góry zakładając, że ona nie ma prawa do żadnego szczęścia.
Pojawił się znowu też Markus. Mam złe przeczucia, co do niego. W dodatku Emily nie potrafi mu odmawiać, zgadzając się na wszystko, o co on tylko poprosi.
Po ostrzeżeniach Andreasa, co do niego. Jeszcze bardziej się martwię, że ma złe intencje. Czekam na ten ich spacer, może wtedy się coś bardziej wyjaśni.
Oby tylko Andreas nad wszystkim czuwał i nie dopuścił do kolejnego cierpienia Emily... On już wystarczająco się wycierpiała.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. 😊
Andreas cień Emily hmmm wydaje mi się, że jest to trafne określenie i nawet pasuje. Oczywiście nie zmieniam zdania i nadal wspieram jego dążenia, znaczy może nie dążenia, bo chłopak dopiero teraz przekonuje się, co czuje do Emily, więc będę wspierać go w walce o Emily! Właśnie, walce...robi się poważnie, bo jest aż trzech kandydatów, ale to Andreas musi wygrać. Innej opcji nie widzę, ponieważ tylko on był od początku szczery w tym co robił i jak ją traktował i jak ją nadal traktuje. On jest taką dobrą osobą, że można się rozpłynąć czytając o nim <3 jeszcze jak teraz włącza mu się ten zazdrośnik, to jego urok podbija się na maksa!!!
OdpowiedzUsuńMarkus eeee ja to chyba jednak wolałam tego Richarda. Nadal nie wiem, co kieruje Markusem. On się pojawia, niby jest wesoły, co normalnie byłoby dla niego ogromnym plusem, ale nie tym razem! Gość ma takiego pecha, że my znamy jego prawdziwą twarz i wiemy co zrobił. Dlatego jego gra czy próby nie przejdą! Ciekawe w ogóle, czy on wie kim jest Emily? No to mnie tak zastanawia, że chyba zaraz jajo zniosę. Musisz to wyjaśnić jak najszybciej, bo chyba umrę od tego napięcia.
Richarda nie było, więc go pominiemy. Albo nie, może kilka słówek jeszcze...Otóż on ma taką przewagę, przynajmniej u mnie, że jest świadom jaki grzech popełnił. Wie, że zrobił źle i czuje jakieś wyrzuty sumienia, a z Markusem to nie wiadomo...
Została jeszcze Emily wkurzona na cały świat a raczej na Andreasa, który w dobrej wierze ostrzegał ją przed Markusem, a ona źle zrozumiała. Wydaje mi się, że ona też źle o sobie myśli. To, że jest na wózku inwalidzkim nie oznacza, że nie może mić normalnego życia. Poza tym nie tylko ona na nim jeździ. Wiadomo, że mi jest łatwo pisać i nawet nie jestem w stanie sobie tego wszystkiego wyobrazić, ale chciałam napisać swoje zdanie :)
Ogólnie to ja zawsze lubiłam historie jak były trójkąty miłosne hahaha bo mogłam sobie wybrać faworyta i mu kibicować. A u Ciebie mamy aż czworokąt! I chyba nie muszę kolejny raz pisać komu kibicuję ;)
N
Eh, Andreas, o jakiej ty przyjaciółce myślisz? Przecież wszyscy już doskonale wiedzą, że czujesz coś do Emil. Oczywiście ty na razie nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale hej, podświadomość zawsze ma racje i tym razem na pewno się nie pomyliła. Zresztą kurczę, wszyscy kibicujemy Andreasowi i liczymy, że on i Emily będą żyli długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńOczywiście Emily jak zwykle robi z siebie postać tragikomiczną. Czy ona naprawdę nie widzi, że chłopaki się nią interesują, mimo że jeździ na wózku. Bo to nie ma żadnego znaczenia. Chociaż na razie powinna uważać, bo nie jestem przekonana, co do czystości zamiarów Markusa. Jego zachowanie cały czas jest podejrzane.
Co innego Richard. Jego zamiary znamy. Wiemy, że ma straszne poczucie winy, chce dla Emily jak najlepiej i ma zamiar powiedzieć, jej co się stało. Już nie mogę się doczekać momentu, w którym prawda wyjdzie na jaw.
Dlaczego mam wrażenie, że Andreas ściągnie do ośrodka bliskich Emily? To na pewno byłby genialny pomysł. Dziewczyna jest w końcu bardzo związana i z siostrą, i z przyjaciółką, więc na pewno ich obecność pomogłaby w rehabilitacji, a przede wszystkim poprawiła humor Em.
Rozmowa Emily i Markusa tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że chłopak ma w stosunku do Em poważniejsze plany? Tylko pytanie, czy są one uczciwe?
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin