Pierwsze dni w Oberstdorfie były koszmarne. Codziennie miałam ochotę spakować się i uciec jak najdalej stąd. Miałam wrażenie , że Agnes specjalnie się nade mną tak znęca. Dziewczyna była tylko kilka lat starsza ode mnie. I kompletnie nie docierało do niej , że ja nie chcę lub nie mam już siły. Całkowicie ignorowała moje protesty, a Andreas tylko jej potakiwał. Czasami wydawało mi się , że obydwoje uparli się , żeby uprzykrzyć mi życie. Tylko nie miałam pojęcia dlaczego to robili.
Nie miałam na nic siły i wszystko mnie bolało. Nawet to że całe życie trenowałam ręczną i byłam dosyć wysportowana nie zmniejszało mojego zmęczenia. Choć na pewno w znacznym stopniu pomagało mi. Nawet nie chciałam myśleć jak czułabym się , gdybym ze sportem nie miała niczego wspólnego. Zapewne byłoby po stokroć gorzej.
Po chyba dwóch tygodniach , doszło do mnie, że niepotrzebnie tracę czas na odmawianie im. Bo w końcu i tak musiałam wykonać wszystko czego Agnes ode mnie oczekiwała. Czy mi się to podobało czy nie. To ona dyktowała tutaj warunki. A ja miałam po prostu ćwiczyć. Bez marudzenia.
Gdy moje ciało przyzwyczaiło się już do wszystkich ćwiczeń. I nie pragnęło tylko snu pomiędzy nimi. Zdecydowałam się wrócić tam, skąd uciekłam Andreasowi. Czułam , że chyba jestem na to gotowa.
-Zaprowadzisz mnie do nich?- odzywam się cicho, wpatrując się w chłopaka podczas obiadu w piątkowe popołudnie.
-Do nich?- Andreas wpatruje się we mnie kompletnie nie wiedząc o czym mówię.
-Do domu dziecka. Chciałabym pójść tam dzisiaj - zanim ostatnie słowa wypływają z moich ust. Chłopak pochyla się nade mną ze śmiechem całując mnie w oba policzki - zwariowałeś?!
-Po prostu bardzo się cieszę. Dzieciaki ciągle o Ciebie pytają.
-Chodzisz tam częściej?- nie miałam pojęcia , że w taki sposób spędza wolny czas.
-A co myślałaś, że tylko Tobie uprzykrzam życie?
Parskam tylko śmiechem nie odpowiadając. No tak. On już tak ma. Że każdego chce uszczęśliwić swoim towarzystwem. I muszę przyznać, że cholernie dobrze mu to wychodzi.
Andreas wpatrywał się w Emily , która nie potrafiła przestać się śmiać. Po pierwszych dniach tutaj miał wrażenie , że długo nie będzie słuchał jej śmiechu. Ciągle się złościła, protestowała i nie miała w ogóle ochoty wykonywać poleceń Agnes. Która i tak niczego nie robiła sobie z jej protestów.
A tu nagle taka zmiana. Nie dość , że sama poprosiła go o odwiedzenie dzieciaków. To teraz śmieje się jak wariatka nie potrafiąc przestać. Miał nadzieję , że teraz będzie już tylko lepiej.
Gdy w końcu się uspokoiła, dokończyli obiad i skierowali się w stronę wyjścia.
Widział , jak z każdym metrem , zmienia się jej wyraz twarzy. Jak walczy sama ze sobą . Żeby nie zrezygnować. Tylko czekał , aż poprosi go o powrót. Był pewien , że nie da rady. Dlatego zdziwił się , gdy dziewczyna nie odezwała się ani słowem.
Gdy tylko przekroczyli próg świetlicy, dzieciaki znalazły się przy nich. Na twarzy Emily już po krótkiej chwili pojawił się szczery uśmiech. Całkowicie przestała zwracać na niego uwagę, zajmując się układaniem klocków, kolorowaniem i zabawą lalkami. Miał wrażenie , że chciałaby robić wszystkie rzeczy na raz. Żeby tylko zadowolić każde dziecko znajdujące się w tym miejscu.
-Emily , musimy wracać. Zaraz mam ćwiczenia- gdy odezwał się do niej po dwóch godzinach, spojrzała na niego z uśmiechem.
-Idź. Ja mam dopiero wieczorem -rzuciła budując kolejną wieżę z Lukasem.
-Przecież nie zostawię Cię samej.
-A dlaczego?- uniosła głowę z rozbawieniem- nie zgubię się. Wiem jak trafić do ośrodka.
-Przyjdę po Ciebie jak skończę- wybuchnął śmiechem zrezygnowany i skierował się do wyjścia. Zanim wyszedł odwrócił się jeszcze na chwilę, spoglądając w stronę blondynki. Ciągle się uśmiechała. Dokładając kolejne klocki do wysokiej wieży.
Andreas wyszedł z ośrodka po skończonych ćwiczeniach, wpadając wprost na Richarda. Który stał przed budynkiem jakby zastanawiając się co zrobić.
-Jak chcesz pogadać , to musisz iść ze mną - zaśmiał się lekko i pociągnął go za sobą. Widział , że jest już spóźniony. Zagadał się z Agnes na temat Emily i teraz musiał jak najszybciej po nią iść. Do tego za chwilę miała się tutaj zjawić reszta ich ekipy. Umówili się , że spędzą ten weekend razem , ale on nie miał na to najmniejszej ochoty. Miał nadzieję , że spędzi ten wieczór z blondynką. Która dzisiaj miała tak dobry humor. Liczył , że teraz w końcu przestanie się na niego złościć. I obydwoje będą mogli cieszyć się chwilami spędzonymi tutaj razem. Był jednak pewien , że przyjazd chłopaków nie ucieszy jej zbytnio.
-Właściwie to wpadłem zobaczyć co u Emily- brunet zmieszał się , nie patrząc mu w oczy.
-U Emily? - Andreas zatrzymał się gwałtownie - właśnie po nią idę.
-Jak ona się czuje?
-Chyba lepiej. Ale czemu właściwie się nią interesujesz?- Andreas, nie miał pojęcia skąd u kumpla pojawiło się nagłe zainteresowanie blondynką. Przecież on prawie jej nie znał. Z drugiej strony, on sam też się do niej przyczepił. Więc to nie powinno go chyba dziwić. Może ona po prostu tak miała, że przyciągała ich jak magnes.
-Ostatnio gdy ją widziałem, nie czuła się najlepiej- Andreas nie miał pojęcia , czemu wydawało mu się , że Richard nie jest z nim całkiem szczery.
-Słuchaj.Jak już jesteś . Chciałem z Tobą pogadać. Właściwie już dawno miałem to zrobić.Tylko jakoś nigdy nie było okazji - chłopak przerwał na chwilę wpatrując się w kolegę- co się dzieje? Zachowujesz się ostatnio dziwnie. Mało z nami gadasz, a z Markusem wprost się unikacie.
Richard wpatrywał się w niego przez chwilę jakby zastanawiając się nad odpowiedzią. Andreas nie spuszczał z niego oczu. Stali tak kilka minut w ciszy mierząc się wzrokiem.
Richard patrzył na Andreasa bez słowa. Myśląc co powiedzieć. Po krótkiej chwili, która w tym momencie wydawała się wiecznością. Zdecydował się w końcu przyznać do tego co zrobili. Powinien to zrobić już dawno temu.
-Mieliśmy wtedy wolny weekend. Byliśmy z Markusem na jakiejś imprezie. Wypiliśmy parę piw. Nie dużo. Ale wypiliśmy- przerwał na moment przełykając ślinę, to wszystko zupełnie nie chciało przejść mu przez gardło. Wiedział , że Andreas się wścieknie. Każdy by się wściekł. On sam gdyby dowiedział się o czymś takim wpadłby w szał. Do dziś zastanawiał się , jak mógł wtedy posłuchać Markusa. Jak mógł zostawić ją na tej ulicy. Tego nie dało się w żaden sposób wytłumaczyć.
-Wykrztusisz to w końcu z siebie? - kumpel zaśmiał się lekko. Kompletnie się nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji.
Richard już chciał mówić dalej , gdy samochód Stephana zatrzymał się na parkingu przed budynkiem. Mimo , że chciał mu wszystko w końcu powiedzieć odetchnął z ulgą. Może to jednak nie z Andreasem powinien o tym rozmawiać. Może od razu powinien iść do Emily. Przyznać się do tego jak bardzo spieprzyli jej życie.
-Pogadamy innym razem - odezwał się cicho, wskazując na trójkę kumpli, zbliżających się do nich szybkim krokiem.
-Jedziemy po Ciebie i Karla, a Ty już jesteś tutaj- zaśmiał się Stephan podchodząc do nich. Zmierzył ich od góry do dołu i dodał - a Wy co jesteście tacy poważni? Pokłóciliście się czy jak?
-Nie, tak tylko gadamy- Andreas zabiera głos zanim Richard zdążył otworzyć usta.
-No tak, ładna blondynka i ich dwóch. A może właściwie już trzech- parsknął tylko David.
-Trzech? I gdzie właściwie macie Markusa?
-No właśnie kazał się wysadzić, gdy tylko zobaczył Emily. Coś długo ich nie ma. Zważając na to , że zdążyliśmy już podjechać po Karla.
-Emily- Andreas walnął się ręką w czoło- już dawno powinienem po nią być.
-Markus chyba dobrze się nią zajął. Dziewczyna zachowuje się całkiem inaczej niż w szpitalu- wszyscy odwracają się na słowa Stephana. Blondynka wpatruje się z uśmiechem w Markusa, co chwilę wybuchając śmiechem.
To już kolejny rodział, który wywołał w mojej głowie mętlik. Akcja naprawdę zaczyna się komplikować i nie mam pojęcia, w którą stronę pójdzie dalej.
OdpowiedzUsuńZacznę jednak od tego, że strasznie się cieszę z postępów, jakie czyni Emily. Nareszcie wzięła się porządnie za rehabilitację i dzięki uporowi Agnes i Andreasa, skrupulatnie zaczęła wykonywać ćwiczenia. Na pewno nie jest to łatwe i musi być wyczerpujące, ale dzięki temu ma szansę zacząć chodzić. Wierzę, że kiedyś się jej to uda.
W dodatku, zdobyła się na odwagę, aby ponownie odwiedzić dom dziecka. Jej obecność tam, na pewno dobrze wpłynie na te biedne dzieci i nią samą.
One zdobędą kogoś, kto poświęci im trochę uwagi, a Emily choć na chwilę będzie mogła zapomnieć o swoich problemach i tym nieszczęśliwym wypadku.
Richard był tak blisko, wyznania prawdy Andreasowi o wypadku Emily. Szkoda, że mu się nie udało. Może trochę by mu ulżyło, gdyby się komuś wygadał. Z drugiej strony nie wiem, czy Andi jest do tego odpowiednią osobą. W końcu Emily dużo dla niego znaczy i jego reakcja na prawdę może być bardzo różna.
W dodatku Richard nadal, aż nazbyt interesuje się dziewczyną, co zauważył już jego przyjaciele. Na pewno, nie jest z tego powodu uradowany. Strasznie mnie ciekawi, jak to, dalej się poukłada.
Cieszę się, że Emily zaczyna powoli odzyskiwać radość z życia. Coraz częściej się śmieje i zaczyna otwierać przed innymi.
Niepokoi mnie tylko Markus. Nagle zainteresował się nią? Jego też ruszyło sumienie? W końcu to on w głównej mierze odpowiada za to, co spotkało Emily. Spowodował wypadek i prowadził ten samochód. Do tej pory, zachowywał się tak, jakby go to nie obeszło. Więc, co się zmieniło? Jego intencję, także są bardzo zastanawiające.
Przecież, gdy prawda wyjdzie na jaw. Emily doszczętnie się załamie. Myśl, że osoby które pomogły się jej podnieść po tej tragedii, jaka ją spotkała. Są równocześnie tymi, które do niej doprowadziły. Będzie nie do zniesienia.
Czekam z niecierpliwością na nowy rodział. 😊
Pozdrawiam.
O rany!!! To już chyba lepszy byłby ten Richard niż Markus. No nie to już jest potężna kąplikacja, która skończy się tragedia. Markus!? W sumie jeszcze jego tu brakowało...teraz mam dylemat kogo bardziej nie lubię Markusa czy Richarda. W każdym razie oboje są winni!
OdpowiedzUsuńRichard już prawie się przyznał. Wow, było tak blisko, że serio uwierzyłam że powie prawdę, ale ostatecznie zrezygnował. Jedyne co mogę o nim powiedzieć po tym rozdziale to to że dobrze że nie przywalał się do Emily jak zwykle 😉
Andreas, Andreas ten radosny i wesoły chłopak zawsze umie poprawić mi humor! Ale jeszcze lepiej! Pocałował Emily w policzki 😊 wiem że to był odruch bo tak strasznie się cieszył, ale jest już na dobrej drodze. Kiedy ona zauważy to jako potencjalnego kandydata?
Wiadomo teraz ma dużo na głowie, bo przede wszystkim zdrowie. Rehabilitacja coś dziala. Andreasa wpływ to samo bo odważyła się wstapic do domu dziecka. Także same plusy tylko, że martwi mnie ten czworokat który się robi. Markus, Richard, Emily i Andreas 😑
Nowy rozdział chyba przyniesie kolejny zwrot akcji, która i tak już się kaplikuje. Mogę tylko współczuć głównej bohaterce bo nie miała i nie będzie mieć łatwo.
Czekam,
N
Z każdym kolejnym rozdziałem mam coraz większy mętlik w głowie. Strasznie dużo się dzieje i powoli się w tym wszystkim gubię.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, a raczej czytam, Emily ma coraz więcej adoratorów. Zaczyna mnie to powoli przerażać. Jestem team Stephan i nie widzę innego rozwiązania. Oni mają być razem i koniec kropka. Reszcie już podziękujemy.
Najbardziej mnie dziwi to, że Markus tak swobodnie się przy niej czuje. To oznacza, że on jej nie rozpoznał? Ktoś tu go chyba powinien uświadomić, bo tak być nie może. Zresztą ten chłopak ma u mnie ogromnego minusa za pozostawienie Emily bez pomocy. To co zrobił jest niewybaczalne.
To samo tyczy się oczywiście Richarda. Nadal mi się nie podoba jakaś dziwna nić "porozumienia", która powstała pomiędzy nim a Emily. Jednak ta relacja może przynieść tylko i wyłącznie cierpienie. Nic dobrego z tego nie może wyniknąć. I myślę, że skoczek o tym wie i będzie jak najlepiej się starał trzymać uczucia na wodzy.
Gdy Emily dowie się prawdy to na pewno będzie w ogromnym szoku. Nie potrafię przewidzieć nawet jej reakcji. Obawiam się tylko, że Andreas również może na tym ucierpieć.
W pierwszym momencie myślałam: Nie no. Na pewno się jeszcze nie przyzna. Tak łatwo nie będzie.
Potem jednak miałam takie: A nie. Chyba jednak naprawdę powie. To się wydarzy... To się wydarzy... I BAM!
Nie powiedział... Echh czekam na tą chwilę.
Nie myślałam, że odwiedziny w domu dziecka zrobią na niej początkowo aż takie wielkie wrażenie. Jednak po upływie czasu sama postanowiła, że chce się tam wybrać. Coś czuję, że tak szybko nie rozstaniemy się z tym miejscem.
Jeżeli nasza główna bohaterka myślała, że dotychczas było źle, to teraz chyba będzie jakiś armagedon.😂 Współczuję biedaczce.
W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość ;)
Już wyczekuję następnego rozdziału i życzę dużo weny! ;*
Okej, zacznijmy od tego, że strasznie się cieszę, że Emily w końcu zrozumiała, że nie ma co, ale powinna korzystać z rehabilitacji. Po pierwsze, jej próby protestów i tak spełzały na niczym, a po drugie, to jedyna droga, by odzyskała sprawność. Agnes jest nieustępliwa, treningi mordercze, ale wierzę, że dzięki nim Emily stanie na nogach, a kto wie, może i nawet wróci do sportu. W końcu różne rzeczy się na tym świecie dzieją, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńTeraz sprawa domy dziecka. Przyznam, że nie spodziewałam się, że Emily tak szybko będzie chciała tam wrócić. Myślałam, że jeszcze trochę minie, że będzie musiała wszystko przemyśleć, by zrozumieć, co chciał osiągnąć Andreas i, że jej pobyty w domu dziecka mogą pomóc i jej, i dzieciom. Myślę, że w ten sposób trochę oderwała się od wszystkich problemów, które ją dotknęły.
Jeśli chodzi o Andreasa, to naprawdę zaczynam się martwić o to, co może się wydarzyć w najbliższych rozdziałach, a raczej, jak on to wszystko przyjmie. Wszyscy już wiemy, że na sto procent podkochuje się w Emily, choć on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Jednak z drugiej strony jest Richard, pojawił się także Markus, więc może się zrobić bardzo ciekawie.
No właśnie Markus… Bardzo nie podoba mi się to, że „zajął” się Emily. I to chyba tak bez żadnej refleksji ( choć oczywiście mogę się mylić). A przecież to on spowodował wypadek.
Jeśli już jesteśmy przy wypadku, to też automatycznie przy Richardzie. Naprawdę jest mi go szkoda. Już prawie powiedział o wszystkim Andreasowi, już prawie wyznał prawdę, przyznał się do błędu, ale coś mu w ostatniej chwili przerwało. Może to i nawet lepiej? Według mnie powinien przemyśleć wszystko jeszcze raz, omówić z Markusem i przede wszystkim najpierw powiedzieć Emily.
Przyznam, że z każdym kolejnym rozdziałem ta historia coraz bardziej mnie wciąga. Życzę więc dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin