sobota, 3 listopada 2018
41
Lea siedziała na parapecie okna kuchennego w mieszkaniu Lisy i Em. Z lekką niecierpliwością czekała , aż Lisa skończy rozmawiać z siostrą i w końcu odda jej telefon.
Była druga połowa września. Od ich powrotu z Oberstdorfu minęło, już kilka tygodni. A Lea strasznie stęskniła się za swoją przyjaciółką. Niestety czasem brakowało im czasu nawet na krótką rozmowę telefoniczną. Em całkowicie oddała się pracy w domu dziecka. A ona sama była pochłonięta szkołą i ciągłymi treningami w klubie. Którym musiała poświęcić teraz dwa razy więcej czasu niż kiedyś. Ale nie narzekała. To było jej życie. Jej marzenie. A właściwie to ich . Tak bardzo chciałaby znów trenować z Emily. Niestety, to było już teraz niemożliwe.
Uśmiechnęła się do młodszej z sióstr gdy ta w końcu oddała jej telefon. I z zainteresowaniem słuchała przyjaciółki. Gdy ta relacjonowała jej wydarzenia ostatnich kilku dni.
Blondynka brzmiała tak radośnie. Lea w tle słyszała śmiech i nawoływania dzieciaków. Emily wydawała jej się naprawdę szczęśliwa. Choć jeszcze niedawno. Nic na to nie wskazywało. Po wydarzeniach w Hinterzarten, Lea nie wierzyła w to , że jej przyjaciółka może być szczęśliwa z Andreasem. Była pewna , że to się nie uda. Jednak teraz wszystko wskazywało na to , że się myliła. Że to Em miała rację. Zapewniając ją , że tak będzie.
Rozłączyła się po kilkunastu minutach rozmowy. Znów się uśmiechnęła. Cieszyła się, że wszystko się poukładało.
Ze śmiechem zeskoczyła z parapetu. Gdy telefon zadzwonił ponownie. Na ekranie ukazało się imię Andreasa. Ze zdziwieniem zmarszczyła brwi. Zastanawiając się czego chłopak od niej chce. Nie rozmawiali ze sobą od ich wyjazdu.
Na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech, gdy słuchała chłopaka. Zapraszającego ją i Lisę na finałowe zawody letniego cyklu do Klingenthal. Nie mogła uwierzyć w to , że znów zobaczy się z Emily. Znów spędzą ze sobą kilka dni. Obiecała Andreasowi, że Em o niczym się nie dowie. Była pewna , że spodoba jej się niespodzianka .
Pożegnała się z chłopakiem i wybuchnęła radosnym śmiechem. Lisa wpatrywała się w nią z niecierpliwością.
-Czego chciał? O czym Em ma nie wiedzieć ? No mów- szarpnęła ją za rękaw.
-Niespodzianka. Niedługo się dowiesz - postanowiła najpierw porozmawiać z jej mamą. Choć była pewna, że ta się zgodzi bez problemu. Wolała jednak nie robić złudnych nadziei na wyjazd piętnastolatce . Gdyby jakimś cudem miało być inaczej. Lisa wydęła usta. Niczym obrażona pięciolatka. Lea kolejny raz wybuchnęła śmiechem . Zabrała swoje rzeczy i wybiegła z mieszkania na trening.
Andreas szybkim krokiem wszedł do budynku po skończonym treningu. Uśmiech pojawił się na jego twarzy , gdy tylko przekroczył próg swojego pokoju. Od kilku dni, dziewczyna codziennie czekała na niego wieczorami. I wychodziła od niego dopiero rano. Znów było tak jak kiedyś.
Dziś spała na jego łóżku, zwinięta w kłębek. Poruszyła się nieznacznie gdy przy niej usiadł. Pochylił się nad nią i pocałował ją w policzek.
-Napiłabym się kawy- westchnęła otwierając oczy.
Zaśmiał się spoglądając na zegarek. Ale wstał i już po chwili po pokoju rozszedł się zapach świeżo zaparzonego napoju.
- Dziękuję -blondynka podniosła się , chwytając kubek do ręki.
-Emily, mogę Cię o coś prosić?- zaczął niepewnie. Gdy lekko skinęła głową, kontynuował- wyjechałabyś ze mną na kilka dni?
-Wyjechała?- pytanie chłopaka rozbudziło ją bardziej niż kawa w jej rękach- nie ma szans . Mam pracę.
-Dostałaś wolne- na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Wszystkim zajął się wcześniej.
-Wolne ?- warknęła.
-No już nie złość się. Zależy mi- wziął kubek z jej rąk. Nie będąc pewnym co strzeli jej do głowy.
-Załatwiłeś mi wolne?- chłopak kiwnął głową niezmiernie z siebie zadowolony- nie możesz załatwiać mi wolnego. Nie możesz robić takich rzeczy za moimi plecami. To moja praca.
-Em...- przerwał nagle, gdy walnęła go poduszką. Jak dobrze , że zabrał jej ten kubek. Wybuchnął śmiechem. Czym jeszcze mocniej ją zirytował. Poczuł jak poduszka kolejny raz ląduje na jego głowie. Chwycił ją za nadgarstki i położył na łóżku. Usiadł na niej, ciągle przytrzymując jej ręce.
-Przestań się tak miotać - zachichotał. Cmoknął ją w policzek i zaczął łaskotać.
-No weź- prychnęła , jeszcze obrażona. Ale już po chwili nie potrafiła powstrzymać śmiechu - dość. Pojadę, pojadę . Tylko gdzie?
-Na zakończenie sezonu- rzucił szczęśliwy , że ustąpiła- pojedziemy sami kilka dni wcześniej. Odpoczniesz, zrelaksujesz się.
-Muszę?- jęknęła.
-Nie musisz .Ale bardzo mi na tym zależy- zrobił minę proszącego szczeniaka. I nie spuszczał z niej wzroku.
-No jak Ci tak zależy- uśmiechnęła się - a teraz złaź ze mnie . Umówiłam się z Agnes. Muszę się jakoś ogarnąć.
Pacnęła go w ramię. Zanim wstała z łózka, objęła jeszcze jego szyję rękami.
-Cieszę się , że Cię mam Andreas- szepnęła. Pocałowała go w policzek. I zniknęła za drzwiami łazienki.
Po czterech godzinach jazdy Andreas zjechał na stację benzynowa. Musiał zatankować samochód. I co najważniejsze napić się kawy. Przed nimi była jeszcze ponad godzina jazdy. Spojrzał na śpiąca dziewczynę i wyszedł z auta. Najciszej jak potrafił zamknął za sobą drzwi . Byleby jej nie obudzić.
Cieszył go ten wspólny wyjazd. Zrezygnował nawet z występu w austriackim Hinzenbach. Żeby spędzić z nią kilka dni dłużej. Musiał obiecać trenerowi, że wystartuje za to w Pucharze Kontynentalnym. Ale to przecież nic. Spędzi parę godzin na skoczni, w zamian za kilka dni z Emily.
Niestety jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Richard. Kumpel zrezygnował ze startów. Ale Andreas nie był pewny, czy chłopak nie pojawi się na środowym konkursie kobiet. W którym występowała jego siostra. W końcu mieszkał teraz w tamtej okolicy. Zaledwie pięćdziesiąt kilometrów dalej. Z zamyślenia wyrwał go trzask zamykanych drzwi. Poczuł zapach benzyny. Zaklął pod nosem gdy zobaczył jak cienką strużką spływa po karoserii.
-Daleko jeszcze?- Em ziewnęła i stanęła obok niego.
-Kawałek. Nie chciałem Cię obudzić- uśmiechnął się do niej przepraszająco. Odłożył wąż do paliwa na miejsce. I pociągnął ją za ramię- jak już wstałaś napijesz się ze mną kawy.
Po kilkunastu minutach z powrotem zajęli miejsce w samochodzie. Emily pogłośniła radio i podciągnęła nogi pod brodę. Andreas przyglądał jej się z boku. Jak z zainteresowaniem wpatrywała się w krajobraz za oknem.
-Wiesz , że od czterech lat nie wyjeżdżałam z Monachium - odezwała się po chwili- wcześniej też zbyt często się to nie zdarzało.
Spojrzał na nią zdziwiony. On przecież na wyjazdach spędził całe życie.
-Przeprowadziliśmy się tam gdy miałam sześć lat. Przez pierwsze lata w nowej firmie tata prawie nie brał urlopu. A później....- przerwała na moment - a później już go nie było. Zginął. A nas nie było stać na żadne wyjazdy. Miałam czternaście lat, a Lisa jedenaście. Ciągle potrzebowałyśmy czegoś nowego. A oszczędności szybko się skończyły. Mama pracowała na okrągło. Ale to i tak nie wystarczało.
-Przykro mi Em-ścisnął jej rękę- musiało Ci być ciężko.
-Dość szybko udało mi się zrozumieć, że nie stać nas na wakacyjne wyjazdy, szkolne wycieczki i markowe ciuchy. Lisa buntowała się dłużej . Była młodsza i do końca nie docierało do niej dlaczego tak jest.
Chłopak spojrzał na nią z boku. Głos miała spokojny , ale po jej policzkach spływały łzy. Przejechał jeszcze kawałek i zjechał na pobliski parking.
-Dlaczego się zatrzymujemy?- blondynka otarła twarz ręką. Patrząc przed siebie. Andreas bez słowa przytulił dziewczynę do siebie. Przez kilka minut siedzieli w samochodzie, nie odzywając się. W końcu blondynka odsunęła się od niego. Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
-Naprawdę cieszę się, że nie odpuściłeś wtedy w szpitalu.
-Nie było łatwo- przyznał szczerze, na co Emily wybuchnęła śmiechem.
-Kwalifikacje dopiero we wtorek , a finałowe zawody w środę , co planujesz na te kilka dni?- zmieniła temat, gdy na powrót odpalił samochód.
-Ogólnie obiecałem trenerowi, że pojawię się na kontynentalnym, jak już odpuściłem Hinzenbach- mruknął.
-Co zrobiłeś?!- dziewczyna była wściekła. W sumie spodziewał się tego.
-Chciałem pobyć z Tobą trochę dłużej- wiedział, że to zbytnio mu nie pomoże.
-I odpuściłeś zawody?!
-To tylko lato Em. Wyluzuj- burknął .
-Jesteś...
-Jak nie chcesz nie musisz iść na zawody. To tylko kilka godzin dziś i jutro- przerwał jej. Miał jednak nadzieję , że się pojawi. W końcu dla niej ściągnął tu Leę i Lisę.
-To nie o to chodzi.
-Więc pójdziesz ? -posłał w jej stronę uśmiech.
-Zastanowię się - westchnęła głośno - no nie patrz tak na mnie. Skup się lepiej na drodze.
Spojrzałam z boku na Andreasa. Uśmiechnęłam się do siebie . Patrząc na jego zadowoloną minę. Od kilku tygodni na powrót układałam swoje życie. Z nim. Mimo , że na początku. Po tym co się stało w Hinterzarten. Sama nie wierzyłam , że to się uda. Byłam pełna obaw. Żalu do niego za to co zrobił. I pretensji do siebie , za to ,że go zdradziłam.
Całe dnie poświęcałam na pracę w domu dziecka. Wyszukując sobie coraz więcej obowiązków. Byleby spędzać z nim jak najmniej czasu. Na okrągło wracałam myślami do tego co mi zrobił. I do Richarda. Wiele razy , chciałam przeszukać telefon Andreasa. W poszukiwaniu numeru do jego przyjaciela. O ile, można było ich jeszcze nazwać przyjaciółmi. Chciałam do niego zadzwonić. Usłyszeć jego głos. I prosić żeby wrócił do Oberstdorfu. Żebym tylko mogła go zobaczyć. Przytulić. Zniknąć w jego ramionach.
Zamiast tego, spędzałam w domu dziecka bezsenne noce. Łkając w jego bluzę. Pozostawioną u mnie po tamtym ognisku. Łudząc się , że nadal po dwóch miesiącach czuję jego zapach.
A potem, szczera rozmowa z Andreasem. Pozwoliła mi dostrzec to co niby wiedziałam. To Richard prowadził samochód który zniszczył mi życie. Pod wpływem alkoholu. Mimo , że nie powinien. Ktoś taki jak on zabrał mi tatę. Już wtedy znienawidziłam wszystkich pijanych kierowców. Dlatego nie miałam pojęcia. Jak mogłam się z nim przespać. Jak mogłam z nim zdradzić Andreasa. Może ja po prostu wcześniej łudziłam się , że to jednak nie on prowadził. Że był tylko pasażerem. Przecież było ich dwóch. Pamiętam to dokładnie.
Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że się zakochałam. Że mogłabym z nim być. Dobrze, że dzięki Andreasowi, uświadomiłam sobie . Że jest on taki sam jak człowiek który zabił mi ojca. Że nie jest wart mojego zainteresowania i moich łez. Nie jest wart tego , że przez niego prawie straciłam Andreasa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chyba niepotrzebnie się uniosłam przy pożegnaniu z Leą. Zaczęłam żałować swoich słów, już w momencie jak kończyłam je wypowiadać. Przeci...
-
Andreas z niepokojem wszedł do pokoju. Zatrzymał się w drzwiach i spoglądał na obejmujące się dziewczyny. Przełknął ślinę na myśl o tym, ...
-
Luca opierał się o ścianę szkolnego budynku, spoglądając na zegarek. Mecz skończył się kilkanaście minut temu. I nie mógł się doczekać, aż ...
Na pozór wszystko wróciło do normy i wszystko się układa... Ale czy na pewno tak jest? Lea jest szczęśliwa z takiego obrotu sprawy, wierzy, że w końcu sprawy toczą się właściwym rytmem. Zadowolenie Emily jest dla niej wystarczającym powodem, by wierzyć, że wszystko jest dobrze. Nie powiem, Andreas wpadł na fantastyczny pomysł z tym, aby przyjaciółka wraz z siostrą jego ukochanej pojawiły się w Klingenthal :) Em na pewno ucieszy się z takiej niespodzianki, bo jestem przekonana, że jej mama nie będzie robiła niepotrzebnych problemów :)
OdpowiedzUsuńAndreas zaskoczył Emily tym nagłym wyjazdem i tym, że załatwił jej wolne. Już myślałam, że to skończy się większą awanturą, ale na szczęście obyło się bez :D Fajnie, że wpadł na taki pomysł, aby mogli pobyć sami, nacieszyć się sobą... Bo wydaje się, że wszystko między nimi wróciło do normy. Andi zachowuje się tak, jak na początku, kocham Em, a i ona, tak mi się przynajmniej wydaje zaczyna zapominać o Richardzie... Jednak w tym wszystkim jest jedno zasadnicze "ale". Em wierzy w to, że to Richard był sprawcą tego nieszczęsnego wypadku, a Andreas nieszczególnie kwapi się do tego, aby wyznać jej prawdę... Kurczę, to jedno mi w nim nie pasuje. Po co te kłamstwa?? Nie lepiej byłoby powiedzieć prawdę? Bo mimo tego, że Markus na razie zniknął z horyzontu to jestem przekonana, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. A co jeśli faktycznie na konkursie pojawi się Richard wspierający swoją siostrę? Ach, tyle pytań! :D
Naprawdę wierzę w miłość Andiego do Em... Tylko po co to kłamstwo? :( Em dzięki temu zrozumiała, że chce być z Andim, że nie chce znać Richarda, bo podobny jemu facet odebrał jej tatę. Ale co będzie, gdy prawda wyjdzie na jaw?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny :)
Pozdrawiam ;*
Może powinnam odwiedzić okulistę, ale chyba nie widzę spamu, dlatego zaśmiecam tutaj, ale serdecznie chcę Cię zaprosić do siebie. Mimo, że jako autorka jestem na przerwie to tworzę blogi
OdpowiedzUsuńhttps://dynamiczneprzyjaznie.blogspot.com/?m=1
https://dla-ramion-ktore-mnie-trzymaja.blogspot.com/p/spis-bohaterow.html?m=1
Wracam w maju, ale miło będzie, jeżeli wpadniesz już teraz :)
Jestem mocno zaskoczona tym, że relacja Emily i Andreasa praktycznie wróciła do normy i znowu jest tak, jak na początku ich związku. Ponownie czują się dobrze w swoim towarzystwie i mogą na sobie polegać.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będzie to niemożliwe, a jednak.
Andreas znowu zrobił się kochany i robi wszystko, aby tylko uszczęśliwić Emily. Wraca na dobrą drogę, z której zboczył, ponownie odzyskując zaufanie i sympatię dziewczyny (bo miłością chyba nadal nie można tego nazwać).
Jedyną skazą na jego osobie pozostaje kłamstwo odnośnie wypadku Emily. W końcu to przez nie skreśliła swoją wspólną przyszłość z Richardem... Porównując go do mężczyzny, który odebrał jej ojca. Andi igra z ogniem, bo gdy to się wyda, Em może mieć do niego ogromny żal i nie wybaczyć mu tego.
Na razie jednak wszystko układa się po jego myśli.
Skoczek miał świetny pomysł z tym wyjazdem na zawody i zaproszeniem Lei i Lisy. Emily na pewno ogromnie się ucieszy. W końcu nie za często ma okazję spotykać się z bliskimi.
Równocześnie zawody niosą za sobą możliwość spotkania się z Richardem czy Markusem. Co na pewno nie jest Andreasowi na rękę.
Nie mogę się już tego doczekać, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. 😊
Kurczę, nie mam pojęcia, co myśleć po tym rozdziale. Bo na pierwszy rzut oka wszystko się jakoś układa. Emily i Andreas jakoś sobie poukładali życie, wygląda na to, że są ze sobą szczęśliwi, że naprawdę się kochają. Nawet Lea, która przecież była bardzo sceptycznie nastawiona do tego związku, zaczyna się chyba przekonywać. Co teoretycznie dobrze wróży.
OdpowiedzUsuńAndreas stara się jak tylko może, udowadniać Emily swoją miłość. Ten pomysł z wyjazdem na zakończenie jest sam w sobie genialny. Para w końcu będzie mogła spędzić razem czas, odpocząć, nacieszyć się spokojem. Do tego Em spotka się z siostrą i przyjaciółką, co na pewno dobrze jej zrobi.
Jednak nadal martwi mnie fakt, że Emily myśli, że to Richard spowodował wypadek. Nic nie wie o prawdziwym sprawcy, co na pewno zaciemnia jej obraz Richarda, którego dodatkowo ma szansę teraz ponownie spotkać. I niestety coś czuję, że to spotkanie może się źle skończyć dla wszystkich.
Nie powiem, teraz na pewno z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ i https://te-entregare-mi-vida.blogspot.com/ zapraszam na nowe rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńOgólnie to ja mam problem, dosyć spory 😖 nie mogę pojąć tego jak relacja Em i Andreasa wróciła do normy. To jest nierealne, w prawdziwym życiu tak sie nie da, dlatego nie mogę tego zrozumieć. Jakby nie patrzył to on ją przecież zgwałcił! Stosunek bez obustronnej zgody tak się nazywa! I wątpię zeby któraś dziewczyna była w stanie po czymś takim nadal tkwić w tym związku, bo to nie zwiazek tylko piekło. A tutaj? Tutaj dzieje sie wszystko jak w bajce, istna sielanka. Pytam się JAK? No jakXD
OdpowiedzUsuńJestem całym sercem za Andreasem, ale no musiałam to napisać, bo mecze sie z tym od kilku rozdziałów. I chyba nie jestem w stanie tego zaakceptować...
Nie odbieraj tego jako hejt czy obrazę, po prostu czuje się tutaj jak w pralce, mój mózg szaleje, bo nie zgadza sie z tym wszystkim 😓
N