Andreas przyglądał się Emily, która wpatrywała się w jakiś horror . Była jednak tak pogrążona we własnych myślach. Że zapewne nie miała w ogóle pojęcia co dzieje się na ekranie. Zresztą on sam nie wiedział nawet jaki jest tytuł filmu. I tak nie potrafił się na nim skupić. Leżąc z nią w jednym łóżku. Szturchnął ją delikatnie w nogę , aż podskoczyła wystraszona.
-Zwariowałeś? - prychnęła na niego.
-Poczułaś?- wybuchnął śmiechem, dając sobie spokój z udawaniem , że nie wie.
-Wiedziałeś?- udała oburzoną- Agnes się wygadała ?
-Dlaczego mi nie powiedziałaś Em?- zignorował jej pytanie, nie chcąc wypowiadać przy niej imienia przyjaciela.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę- wydęła wargę jak obrażona pięciolatka.
-Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
-Nie- szybkość z jaką wypowiedziała to słowo, od razu wskazywała na kłamstwo.
-Na pewno?- przysunął się do niej. Zaczął ją łaskotać.
-Andreas- pisnęła tylko i zaczęła chichotać. Opadła na poduszki, starając się odepchnąć jego ręce. Od razu wiedział , że nie ma z nim szans. Uśmiechnął się patrząc na jej roześmianą twarz. Jedną ręką przytrzymał jej nadgarstki, a drugą odsunął kosmyki włosów z jej twarzy. Gdy się nad nią pochylił, nagle spoważniała.
-Będę za Tobą tęsknić na zgrupowaniu- pocałował ją w czoło i odsunął się szybko. Nie chciał jej spłoszyć. Choć niczego w życiu tak bardzo nie pragnął. Jak jej w tym momencie.
-Ja za Tobą też- uśmiechnęła się lekko i wtuliła w jego ramiona.
-Będziesz tutaj jak wrócę?
-Obiecuję- jedno słowo, wywołało uśmiech na jego twarzy. Przyciągnął ją mocniej do siebie, rozkoszując się jej bliskością.
Po dzisiejszym dniu miał mętlik w głowie. Nie miał pojęcia jaka teraz łączy ich relacja. Bo tego co wydarzyło się dzisiaj między nimi, na pewno nie dało się nazwać tylko przyjaźnią. Był pewny, że gdyby Richard nie pojawił się w drzwiach. Posunęliby się jeszcze dalej. Przecież Emily też nie potrafiła , lub nie chciała tego przerwać.
Tylko, że ona była z Markusem. Z jego przyjacielem. O ile mógł go teraz jeszcze tak nazywać. Nie miał pojęcia czy zamierzała to skończyć. Nie wiedział co siedziało jej w głowie. Znów przez moment przeszło mu przez myśl, że powinien jej powiedzieć. Wtedy zniknąłby jego cały problem z chłopakiem. Teraz zaczął się jednak obawiać, że dziewczyna równie mocno wściekłaby się na niego. Za to , że tak długo trzymał to dla siebie.
-O czym tak myślisz?- podniosła nagle głowę , wpatrując się w niego.
-Chciałbym wiedzieć co teraz Emily.
-Z czym ? - uśmiechnęła się.
-Z nami . Z Markusem- odezwał się cicho, nie spuszczając z niej wzroku.
-Andreas...
-Tylko nie wciskał mi znów historii o przyjaźni- przerwał jej szybko doskonale zdając sobie sprawę z tego co chce mu powiedzieć- sama musisz przyznać , że to dzisiaj chyba wykracza trochę po za granice zwykłej przyjaźni?
Uśmiechnął się do niej. Chciała spuścić głowę, ale nie pozwolił jej na to. Przytrzymał jej brodę , zmuszając żeby spojrzała mu w oczy kolejny raz. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Zamrugała oczami i zaśmiała się cicho.
-No tak, ale..
-Czujesz coś do niego?- sam usłyszał złość w swoim głosie i zganił się za to w myślach.
-Do niego?- blondynka zmarszczyła brwi i spojrzała na niego przestraszona.
-Do Markusa, Emily. O czym Ty znowu myślisz?
-Przepraszam- znów się zaśmiała. Miał wrażenie , że odetchnęła z ulgą- lubię go, jeśli o to pytasz.
-Lubisz? Ale trochę lubisz czy trochę bardziej lubisz ?- ciągle nie miał pojęcia co ona myśli i czuje. Wkurzała go ta niepewność.
-Pytasz czy się zakochałam?- nagle spoważniała , a on kiwnął tylko głową czekając co powie- nie, Andreas. Nie zakochałam się w nim. Choć na początku wydawało mi się, że tak jest. Lubię go i dobrze się czuję w jego towarzystwie. To tyle. Nie doszukuj się wielkiej miłości, bo jej nie znajdziesz.
-Ale sypiasz z nim- rzucił . I już po chwili pożałował swoich słów.
-Zwariowałeś?- odsunęła się od niego oburzona.
-Przepraszam, to w końcu nie moja sprawa.
-Masz rację. Nie Twoja- prychnęła. Patrzała na niego przez chwilę ze złością, po czym uśmiechnęła się nieśmiało i dodała cicho- nie spałam z Markusem. Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?
-Powiedział mi- nie chciał w kolejnej sprawie jej okłamywać.
-Więc kłamał . Nie mam pojęcia dlaczego- odezwała się smutno.
-Pewno chciał , żebym był zazdrosny.
-A jesteś?
-A jak myślisz Emily?- nie czekając na jej odpowiedź, mówił dalej- jestem . I to cholernie. Nawet nie wiesz ile razy , chciałem go stąd wywalić.
Dziewczyna patrzała na niego z niedowierzaniem . Jakby ciągle nie mogła uwierzyć w to , że mu zależy. Po chwili zaśmiała się cicho. I szybko pocałowała w policzek.
-Więc co teraz Em?- Andreas nie spuszczał z niej wzroku. Czekając na jej decyzję.
-Nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć - przyznała szczerze.
-Obiecaj mi , że przemyślisz wszystko jak wyjedziemy na zgrupowanie- odezwał się cicho- zależy mi na Tobie. Co chyba już zauważyłaś.
Pochylił się nad nią. Dotknął jej ust swoimi. Chciał się odsunąć. Żeby niczego na niej nie wymuszać. Dziewczyna rozchyliła lekko usta, sama zachęcając go do głębszego pocałunku. Nie wiedział, czy może to już wziąć za odpowiedź z jej strony. Nie miał jednak teraz głowy , żeby zastanawiać się nad tym. Całkowicie tracił przy niej zdolność racjonalnego myślenia. A ona jakby doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Opadła na poduszki przyciągając go do siebie.
-Obiecuję- wyszeptała już dzisiaj kolejny raz, przerywając pocałunek. Aby już za chwilę znowu, go pocałować. Czuł ogarniające go podniecenie. Z którym starał się walczyć. Odsunął się od niej, ciężko oddychając.
-To mi wystarczy Emily. Poczekam, aż będziesz pewna- wychrypiał. Dziewczyna spojrzała mu w oczy z uśmiechem. Po chwili przylgnęła do niego całym ciałem.
-A jak nie będę?
-Będę czekał tak długo jak będziesz- uśmiechnął się, gładząc ją po policzku. I jeszcze bardziej niż kilka godzin temu nie miał ochoty stąd wyjeżdżać.
Siedziałam z Agnes przed budynkiem , obserwując Andreasa wynoszącego swoje bagaże. Cały wczorajszy dzień spędziłam z chłopakiem. Spacerując po okolicy i rozmawiając. Ani razu jednak nie powróciliśmy do wydarzeń poprzedniej nocy. On chyba nie chciał naciskać, czekając na moją decyzję. Ja byłam mu za to wdzięczna. Całkowicie zawstydzona, swoją nocną śmiałością. Gdy sama zachęciłam go do pocałunku.
-Jest coś o czym nie wiem?- dziewczyna szturchnęła mnie w ramię , ze śmiechem. Gdy Andreas kolejny raz zniknął za drzwiami budynku.
-To znaczy?- na mojej twarzy mimowolnie pojawia się rumieniec.
-Ty i Andreas. Jakaś taka dziwna atmosfera panuje między Wami.
-Spałam u niego przedwczoraj- rzuciłam z prędkością światła, wpatrując się w swoje paznokcie.
-U niego czy z nim?- z ust dziewczyny wydobył się chichot.
-I u niego i z nim. Ale nie w sposób o jakim myślisz.
-Więc między Wami niczego nie było?
-Całowaliśmy się tylko. Choć wiem, że on chciał czegoś więcej. Obiecałam mu że podejmę decyzję w czasie jak go nie będzie .
-To ja już wiem czemu Ty nie wiesz , czy zależy Ci na Markusie- dziewczyna wybucha śmiechem. A ja chciałabym, żeby to wszystko było takie proste. Nie wyprowadzam jej jednak z błędu. Wiedząc , że największym moim błędem jest to o czym ciągle myślę.
-Jest coś o czym nie wiem?- dziewczyna szturchnęła mnie w ramię , ze śmiechem. Gdy Andreas kolejny raz zniknął za drzwiami budynku.
-To znaczy?- na mojej twarzy mimowolnie pojawia się rumieniec.
-Ty i Andreas. Jakaś taka dziwna atmosfera panuje między Wami.
-Spałam u niego przedwczoraj- rzuciłam z prędkością światła, wpatrując się w swoje paznokcie.
-U niego czy z nim?- z ust dziewczyny wydobył się chichot.
-I u niego i z nim. Ale nie w sposób o jakim myślisz.
-Więc między Wami niczego nie było?
-Całowaliśmy się tylko. Choć wiem, że on chciał czegoś więcej. Obiecałam mu że podejmę decyzję w czasie jak go nie będzie .
-To ja już wiem czemu Ty nie wiesz , czy zależy Ci na Markusie- dziewczyna wybucha śmiechem. A ja chciałabym, żeby to wszystko było takie proste. Nie wyprowadzam jej jednak z błędu. Wiedząc , że największym moim błędem jest to o czym ciągle myślę.
Gdy wszystkie rzeczy Andreasa stoją już przy nas. Chłopak zajmuje miejsce przy mnie , niepewnie obejmując mnie ramieniem. Agnes ledwo tłumi śmiech na ten widok. Czym również u mnie wywołuje wesołe parsknięcie.
-O której jedziesz?
-Czekam na chłopaków i się zbieramy- Andreas całuje mnie w czubek głowy.
-Na chłopaków?
Nie muszę czekać na jego odpowiedź, bo na parkingu zatrzymuje się bus . Ze środka wysiada Karl z Richardem. Na którego widok, znów zalewa mnie fala sprzecznych uczuć. Widzę , że chłopak nie ma ochoty podchodzić. I coś tłumaczy Karlowi. Który nic sobie z niego nie robi , tylko ciągnie go w naszym kierunku.
Andreas ściska moje ramię, doskonale wyczuwając wzbierającą we mnie złość. Zaciskam na moment oczy, próbując opanować emocje które, we mnie buzują. Agnes nieświadoma niczego, zaczyna się śmiać.
-Pogadam z nimi. Bo pewno chcecie się pożegnać. A może lepiej nie róbcie tego przy nich. Bo któryś jeszcze wygada się przed Markusem- dziewczyna chyba myśli , że to stąd bierze się moje zdenerwowanie.
-Zostań- chwytam ją za rękę ciągnąc z powrotem na ławkę. Karl z Richardem już przy nas stoją. Z całych sił zaciskam dłonie, aż czuję wbijające mi się w skórę paznokcie. Ból pozwala mi się na chwilę opanować. Uśmiecham się do nich. A tak naprawdę tylko do Karla.
Andreas podnosi się szybko, zapewne chcąc przerwać tą sytuację.
-Pamiętaj co mi obiecałaś - pochyla się jeszcze nade mną.
-Pamiętam- uśmiecham się słabo- A Ty uważaj na siebie.
-Już za Tobą tęsknię- szepcze wprost do mojego ucha , żeby nikt inny nie mógł tego usłyszeć. Mimochodem dotyka ustami mojego policzka. A ja całkowicie nie myśląc odwracam szybko głowę, łącząc nasze usta w pocałunku.
-Czyżby decyzja została podjęta ?- Agnes nagle zaczyna chichotać. Andreas odsuwa się ode mnie z uśmiechem.
-Ja jednak poczekam, aż sama mi o niej powie - rzuca jeszcze ze śmiechem i odchodzi z chłopakami do samochodu.
Gdy minął pierwszy tydzień bez Andreasa. Zaczęłam pomału zdawać sobie sprawę , że za nim tęsknię. Może jak za przyjacielem. Ale tęsknie. I nie potrafię znaleźć sobie zbytnio miejsca bez niego. Wolny czas przesiaduję w jego pokoju, gapiąc się bezmyślnie w telewizor.
Większą część dnia spędzam z Agnes. Która coraz bardziej na mnie naciska i wszystkimi sposobami każe mi wstać z wózka.
-Nie potrafię- złoszczę się przy jej kolejnej próbie namówienia mnie.
-Nawet nie próbujesz. Więc skąd możesz wiedzieć?
-Wiem i tyle.
-Znów zachowujesz się jak na początku naszej znajomości. Jak rozkapryszony dzieciak. Jestem pewna , że gdybyś tylko spróbowała...
-Nie dam rady Agnes- przerywam jej. Boję się spróbować. Boję się, że nie wyjdzie. Po prostu jestem tchórzem.
-Wiem , że się boisz. To siedzi w Twojej głowie. Ale musisz spróbować. Minęły już prawie cztery miesiące.
-A jak się nie uda?
-Jak nie uda się dzisiaj, to spróbujesz jutro. Później kolejnego dnia. I następnego. Aż do skutku.
-A jak nigdy się nie uda?
-Dlaczego Ty zawsze widzisz wszystko w czarnych kolorach? - nie czekając na moją odpowiedź ciągnie mnie za ręce. Zamykam oczy i przestaję protestować. Przy niej i Andreasie to nigdy nie miało sensu. Zawsze obydwoje umieli postawić na swoim. Kompletnie ignorując moje protesty.
-A nie mówiłam - dopiero gdy słyszę radosny wybuch Agnes orientuję się , że stoję , Pierwszy raz od tamtej pieprzonej lutowej nocy. Otwieram oczy, z których mimowolnie zaczynają wypływać łzy. Radość którą czuję w tym momencie jest bezcenna. Nie potrafię porównać jej do niczego innego.
-Nie wierzę Agnes. To niemożliwe- śmieję się przez łzy, siadając z powrotem- czy mogę od jutra ćwiczyć jeszcze więcej? Znajdziesz dla mnie czas?
-Zawsze znajdę dla Ciebie czas. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł Emily. Cztery godziny dziennie , naprawdę Ci wystarczą.
-Proszę Cię, Agnes. Tak bardzo chciałabym chodzić gdy wróci Andreas.
-A nie Markus?- wybucha śmiechem.
-Nadal nie wiem Agnes.
-Wydaje mi się, że to że pomyślałaś o Andreasie jest wystarczającym dowodem na to , na kim Ci bardziej zależy.
-To jak? Proszę , proszę , proszę- uśmiecham się do niej błagalnie. Myśląc nad jej słowami.
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego , że nawet gdy już zrobisz pierwsze kroki to jeszcze długa droga przed nami? Że bez kul lub wózka jeszcze sobie nie poradzisz na dłuższą metę? I że jeszcze trochę czasu tutaj spędzisz?
-Wiem Agnes. Ale jestem już coraz bliżej wyjazdu stąd. A tak swoją drogą. Kto Ci za to płaci?- ta myśl nadal nie daje mi spokoju.
-Skąd to pytanie? Zatrudnia mnie Niemiecki Związek Narciarski.
-Ale kto płaci Ci za moją rehabilitacje?
-Dostaję pieniądze z ośrodka. Nie mam pojęcia kto za to płaci. Myślałam , że Twoja rodzina.
-Nigdy nie byłoby mnie na to stać. Na początku byłam pewna , że to Andreas. Ale zaprzecza i wydaje mi się , że nie kłamie.
-Nie wiem Em. Naprawdę. Komuś musi bardzo zależeć na tym żeby Ci się udało.
Jedyną osobą po za Andreasem. Może być Luca. Ale jemu raczej nigdy nie wpadłaby do głowy rehabilitacja w tym miejscu. On raczej chciałby mnie trzymać jak najdalej od tego towarzystwa. Nagle w mojej świadomości pojawia się myśl. Kogo na to stać. Kto ma takie same możliwości . I kogo dręczą wyrzuty sumienia. Richard jest jedyną osobą, która mogła to zrobić. I dziwię się sobie , że nie wpadłam na to od razu. Teraz jeszcze bardziej chcę się stąd wydostać. Iść do pracy i zdobyć pieniądze. I oddać mu co do grosza. Niczego od niego nie potrzebuję. I nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny rozdział. Ten dodaję już z Wisły , więc przepraszam za ewentualne błędy ;) W sumie kolejny jest już w roboczych, ale nie mam pojęcia czy będę miała czas i siły żeby go dokończyć. W końcu Letnie Grand Prix zawsze pochłania dużo czasu i energii ;)))
-O której jedziesz?
-Czekam na chłopaków i się zbieramy- Andreas całuje mnie w czubek głowy.
-Na chłopaków?
Nie muszę czekać na jego odpowiedź, bo na parkingu zatrzymuje się bus . Ze środka wysiada Karl z Richardem. Na którego widok, znów zalewa mnie fala sprzecznych uczuć. Widzę , że chłopak nie ma ochoty podchodzić. I coś tłumaczy Karlowi. Który nic sobie z niego nie robi , tylko ciągnie go w naszym kierunku.
Andreas ściska moje ramię, doskonale wyczuwając wzbierającą we mnie złość. Zaciskam na moment oczy, próbując opanować emocje które, we mnie buzują. Agnes nieświadoma niczego, zaczyna się śmiać.
-Pogadam z nimi. Bo pewno chcecie się pożegnać. A może lepiej nie róbcie tego przy nich. Bo któryś jeszcze wygada się przed Markusem- dziewczyna chyba myśli , że to stąd bierze się moje zdenerwowanie.
-Zostań- chwytam ją za rękę ciągnąc z powrotem na ławkę. Karl z Richardem już przy nas stoją. Z całych sił zaciskam dłonie, aż czuję wbijające mi się w skórę paznokcie. Ból pozwala mi się na chwilę opanować. Uśmiecham się do nich. A tak naprawdę tylko do Karla.
Andreas podnosi się szybko, zapewne chcąc przerwać tą sytuację.
-Pamiętaj co mi obiecałaś - pochyla się jeszcze nade mną.
-Pamiętam- uśmiecham się słabo- A Ty uważaj na siebie.
-Już za Tobą tęsknię- szepcze wprost do mojego ucha , żeby nikt inny nie mógł tego usłyszeć. Mimochodem dotyka ustami mojego policzka. A ja całkowicie nie myśląc odwracam szybko głowę, łącząc nasze usta w pocałunku.
-Czyżby decyzja została podjęta ?- Agnes nagle zaczyna chichotać. Andreas odsuwa się ode mnie z uśmiechem.
-Ja jednak poczekam, aż sama mi o niej powie - rzuca jeszcze ze śmiechem i odchodzi z chłopakami do samochodu.
Gdy minął pierwszy tydzień bez Andreasa. Zaczęłam pomału zdawać sobie sprawę , że za nim tęsknię. Może jak za przyjacielem. Ale tęsknie. I nie potrafię znaleźć sobie zbytnio miejsca bez niego. Wolny czas przesiaduję w jego pokoju, gapiąc się bezmyślnie w telewizor.
Większą część dnia spędzam z Agnes. Która coraz bardziej na mnie naciska i wszystkimi sposobami każe mi wstać z wózka.
-Nie potrafię- złoszczę się przy jej kolejnej próbie namówienia mnie.
-Nawet nie próbujesz. Więc skąd możesz wiedzieć?
-Wiem i tyle.
-Znów zachowujesz się jak na początku naszej znajomości. Jak rozkapryszony dzieciak. Jestem pewna , że gdybyś tylko spróbowała...
-Nie dam rady Agnes- przerywam jej. Boję się spróbować. Boję się, że nie wyjdzie. Po prostu jestem tchórzem.
-Wiem , że się boisz. To siedzi w Twojej głowie. Ale musisz spróbować. Minęły już prawie cztery miesiące.
-A jak się nie uda?
-Jak nie uda się dzisiaj, to spróbujesz jutro. Później kolejnego dnia. I następnego. Aż do skutku.
-A jak nigdy się nie uda?
-Dlaczego Ty zawsze widzisz wszystko w czarnych kolorach? - nie czekając na moją odpowiedź ciągnie mnie za ręce. Zamykam oczy i przestaję protestować. Przy niej i Andreasie to nigdy nie miało sensu. Zawsze obydwoje umieli postawić na swoim. Kompletnie ignorując moje protesty.
-A nie mówiłam - dopiero gdy słyszę radosny wybuch Agnes orientuję się , że stoję , Pierwszy raz od tamtej pieprzonej lutowej nocy. Otwieram oczy, z których mimowolnie zaczynają wypływać łzy. Radość którą czuję w tym momencie jest bezcenna. Nie potrafię porównać jej do niczego innego.
-Nie wierzę Agnes. To niemożliwe- śmieję się przez łzy, siadając z powrotem- czy mogę od jutra ćwiczyć jeszcze więcej? Znajdziesz dla mnie czas?
-Zawsze znajdę dla Ciebie czas. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł Emily. Cztery godziny dziennie , naprawdę Ci wystarczą.
-Proszę Cię, Agnes. Tak bardzo chciałabym chodzić gdy wróci Andreas.
-A nie Markus?- wybucha śmiechem.
-Nadal nie wiem Agnes.
-Wydaje mi się, że to że pomyślałaś o Andreasie jest wystarczającym dowodem na to , na kim Ci bardziej zależy.
-To jak? Proszę , proszę , proszę- uśmiecham się do niej błagalnie. Myśląc nad jej słowami.
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego , że nawet gdy już zrobisz pierwsze kroki to jeszcze długa droga przed nami? Że bez kul lub wózka jeszcze sobie nie poradzisz na dłuższą metę? I że jeszcze trochę czasu tutaj spędzisz?
-Wiem Agnes. Ale jestem już coraz bliżej wyjazdu stąd. A tak swoją drogą. Kto Ci za to płaci?- ta myśl nadal nie daje mi spokoju.
-Skąd to pytanie? Zatrudnia mnie Niemiecki Związek Narciarski.
-Ale kto płaci Ci za moją rehabilitacje?
-Dostaję pieniądze z ośrodka. Nie mam pojęcia kto za to płaci. Myślałam , że Twoja rodzina.
-Nigdy nie byłoby mnie na to stać. Na początku byłam pewna , że to Andreas. Ale zaprzecza i wydaje mi się , że nie kłamie.
-Nie wiem Em. Naprawdę. Komuś musi bardzo zależeć na tym żeby Ci się udało.
Jedyną osobą po za Andreasem. Może być Luca. Ale jemu raczej nigdy nie wpadłaby do głowy rehabilitacja w tym miejscu. On raczej chciałby mnie trzymać jak najdalej od tego towarzystwa. Nagle w mojej świadomości pojawia się myśl. Kogo na to stać. Kto ma takie same możliwości . I kogo dręczą wyrzuty sumienia. Richard jest jedyną osobą, która mogła to zrobić. I dziwię się sobie , że nie wpadłam na to od razu. Teraz jeszcze bardziej chcę się stąd wydostać. Iść do pracy i zdobyć pieniądze. I oddać mu co do grosza. Niczego od niego nie potrzebuję. I nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny rozdział. Ten dodaję już z Wisły , więc przepraszam za ewentualne błędy ;) W sumie kolejny jest już w roboczych, ale nie mam pojęcia czy będę miała czas i siły żeby go dokończyć. W końcu Letnie Grand Prix zawsze pochłania dużo czasu i energii ;)))
Ogromnie spodobał mi się ten rozdział. 😊
OdpowiedzUsuńBył taki optymistyczny i przyjemny w odbiorze
Emily zdecydowanie odżywa w towarzystwie Andreasa. Jego obecność pomaga jej nie myśleć o złych chwilach z przeszłości i cieszyć się po prostu z tego, co ma. Zapomina zwłaszcza o Markusie, na szczęście otrząsnęła się z tego niefortunnego zauroczenia. Zanim Markusowi udało się ją skrzywdzić, jeszcze bardziej niż poprzez ten wypadek.
Uwielbiam czytać o wspólnych momentach Emily i Andreasa. Oni byliby taką uroczą parą. 😍
Nareszcie Andreas przyznał się jej, że jest dla niego ważna i chciałby stworzyć z nią coś więcej.
Dobrze, że nie wywiera na nią presji i dał jej czas do namysłu. Ogromnie mnie ciekawi, co Emily ostatecznie zdecyduje. Bo, mimo że ich relacja zdecydowanie się pogłębiła. Em, nadal nie jest niczego pewna. Jej uczucia do Andiego, wciąż pozostają czysto przyjacielskie. Niby za nim tęskni, ale jak za przyjacielem...
W głowie ma ten, jeden pocałunek z Richardem...o którym nie może za nic zapomnieć.
W końcu domyśliła się też, że to on płaci za jej rehabilitację. Widać, że nie odpowiada jej ta kwestia. Ma do niego, zbyt olbrzymi żal i nic od niego nie chce. A nie poznała jeszcze całej prawdy. Ogromnie obawiam się tego momentu, bo jestem pewna że będzie miała za złe przede wszystkim Andreasowi, że nie powiedział jej o niczym wcześniej.
Najbardziej się jednak cieszę, że udało się jej wstać. To napawa ogromną nadzieją, że zacznie znowu chodzić. Oczywiście przed nią, jeszcze ogrom pracy i wysiłku, ale wierzę że z pomocą Agnes, osiągnie założony cel.
Dobrze, że w momencie gdy Andreas wyjechał. Dziewczyna ma przy sobie kogoś, kto zawsze ją wysłucha i próbuje udzielić rady. To na pewno ważne.
Czekam na następny rozdział, ciekawa jak potoczą się dalej relacje Emily i Andreasa. 😊
Z lekkim opóźnieniem, ale jestem. Tak, jak u Camille, u mnie też ten rozdział wywołał przede wszystkim pozytywne emocje. Jest naprawdę uroczy i radosny, i taki słodki. Normalnie cud, miód i orzeszki.
OdpowiedzUsuńEmily i Andreas… uwielbiam ich po prostu. Widać, że obecność chłopaka wpływa pozytywnie na Em, pomaga jej odzyskać dawną sprawność, przede wszystkim psychiczną. Jest dla niej podporą, prawdziwym wsparciem. Na początku tylko przyjacielem, ale teraz ta przyjaźń przerodziła się w coś znacznie poważniejszego.
I teraz przechodzimy do znacznie ciekawszej części. Bardzo się cieszę, że Emily i Andreas w końcu ze sobą poważnie porozmawiali. Najważniejsze jest to, że Emily upewniła się w tym, że nic nie czuje do Markusa, a także uświadomiła Andreasa, że nigdy nie spała z jego kolegą. Teraz obydwoje są mniej więcej pewni swoich uczuć i tylko muszą sobie wszystko przemyśleć. Wierzę jednak, ze odpowiedź Emily będzie twierdząca, w ogóle nie wyobrażam sobie innej opcji.
Cieszę się także, że dziewczynie w końcu udało się stanąć na nogi. Choć jeszcze długa droga przed nią do odzyskania pełnej sprawności, to jednak już zrobiła milowy krok. A teraz, gdy uwierzyła w swoje szanse na powrót do zdrowia, na pewno szybciej będzie robić postępy. Wierzę, że gdy Andreas wróci ze zgrupowania, Emily przywita go na własnych nogach.
Na koniec pozostawiłam sobie jeszcze kwestie Richarda i samego wypadku. Wie już, kto najpewniej zapłacił za leczenie, ale nie ma pojęcia, że autem kierował Markus. Mam nadzieję, że szybko się o tym dowie, bo nigdy nie wiadomo, co Markusowi wpadnie do łba.
A Richard na pewno nie przyjmie żadnych pieniędzy. W końcu nadal dręczą go olbrzymie wyrzuty sumienia.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam na nowość u mnie.
Pozdrawiam
Violin
Ja jestem noga z tych skoków narciarskich więc po prostu napiszę że życzę Ci miłej zabawy i czekam na ciąg dalszy 🙂
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się ten rozdział, nie ja go uwielbiam! Tak dużo w nim Andreasa że się rozplynelam. On wymiata w tym opowiadaniu. Zdecydowanie najlepsza postać!!! I cieszy mnie że już mniej więcej wyjaśnił sobie wszystko z Emily a raczej za niedługo będzie wiedział na czym stoi.
Emily jak się w koncu zdecyduje to będzie święto Hahaha ale i ja muszę pochwalić że już nie cuduje i nie wymyśla jakiś pierdol o przyjaźni z Andim. Wszyscy naokoło wiedzieli że to niezła ściema tylko nie ona. Tym razem serio prawie wydoroslala i zdecydowała się na jedno czyli walkę o swoją przyszłość. Już niewiele jej brakuje i dlatego kibicuje jej bo jest dosyć pechowa postacią.
Życzę dużo weny i mocnych wrażeń w Wiśle,
N
Cześć! :) Trafiłam do Ciebie i nadrobiłam wszystkie rozdziały :) I pierwsze, co mi przychodzi na myśl po przeczytaniu to: wow! Andi, Markus, Richard, Andi... Dzieje się! :D
OdpowiedzUsuńOd początku czytania tej historii moje serce bije dla Andiego i Emily, wiesz? ^^ Także ja jestem jak najbardziej zadowolona takim obrotem sprawy :) Najważniejsze, że oboje zdali sobie sprawę z tego, że nie są tylko przyjaciółmi. No dobrze, ten pierwszy pocałunek jeszcze można było uznać za "wypadek przy pracy" ale te kolejne mówiły już same za siebie :) Skoro teraz mniej więcej oboje wiedzą, co do siebie czują to niech to teraz na spokojnie przemyślą i dojdą do korzystnych dla nich wniosków. Emily upewniła się, że nic nie czuje do Markusa... Nie wiem, co mam sądzić o jego postaci tutaj. Wydaje się być taki bezwzględny w tym, co robi, nie ma nawet wyrzutów sumienia odnośnie wypadku, masakra! W przeciwieństwie do Richarda, który jest do rany przyłóż, ale i tak kibicuję Andiemu :D Richard chociaż poczuwa się do odpowiedzialności... Bardzo mnie ciekawi, czy Emily kiedykolwiek mu wybaczy. I czy dowie się, że tym drugim był Markus...
Najważniejsze, że jej rehabilitacja przebiega pomyślnie. Oby zakończyła się sukcesem, trzymam za to mocno kciuki :)
Życzę Ci udanego pobytu w Wiśle oraz dużo weny ;*
A w wolnej chwili, jeśli oczywiście będziesz miała ochotę, to zapraszam do siebie: http://niewlasciwy-wybor.blogspot.com/,http://spojrzenie-blekitu.blogspot.com/ i https://spelniajac-marzenie.blogspot.com/ :)
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Dziękuję za komentarz. Napewno zajrzę. We wtorek już wracam do szarej rzeczywistości, więc będę miała czas na nadrabianie 😊
OdpowiedzUsuń