niedziela, 8 lipca 2018

21



-Jest coraz lepiej , Emily. Zdajesz sobie z tego sprawę?- Agnes uśmiechnęła się do mnie  po skończonych ćwiczeniach.
-Wiem, dziękuję. To wszystko dzięki Tobie.
-To tylko i wyłącznie Twoja zasługa. Jak tak dalej pójdzie za niedługo będziesz stawiać pierwsze kroki.
-Chciałabym. Wyjść stąd. Wrócić do domu. Zostawić to wszystko za sobą.
-Wszystko? Markusa też?- Agnes nie spuszczała ze mnie wzroku.
-Nie wiem- odzywam się niepewnie.
-Nie wiesz? Myślałam , że coś między Wami jest. Przyjeżdża do Ciebie. Wygląda na to , że mu zależy. A Tobie nie?- dziewczyna jest zdziwiona moją odpowiedzią. Ja sama chyba też.
-Naprawdę nie wiem , Agnes. Też tak myślałam na początku. A później ..- przerywam. A później wydarzyło się coś co całkowicie , wytrąciło mnie z równowagi- Lubię go. Świetnie się z nim czuję. Ale..
-Ale coś lub ktoś nie daje Ci spokoju?- uśmiecha się. Zapewne myśląc o Andreasie.
-Nie, po prostu dużo się ostatnio dzieje. I chyba trochę się pogubiłam.
-Jakbyś chciała kiedyś pogadać. To wiesz gdzie jestem- rzuca jeszcze za mną zanim znikam za drzwiami. Myślę nad jej słowami.  Pytanie czy mi zależy, sprawiło że znów zaczęłam myśleć o tym co się stało. Przecież jeszcze wczoraj tak bardzo pragnęłam jego towarzystwa. Chciałam wtulić się w jego ramiona i zapomnieć o wszystkim. A dzisiaj? Nie potrafiłam odpowiedzieć na proste pytanie, czy mi zależy. A wszystko przez to czego wciąż nie potrafiłam wyrzucić ze swojej głowy. Mimo, że niczego bardziej nie pragnęłam w tym momencie. Ale wspomnienie tego pocałunku powracało do mnie jak bumerang. W każdej chwili, gdy tylko zostawałam sama. Wzbudzając we mnie coraz większe przerażenie.


  Andreas stał na parkingu, czekając aż Markus zaparkuje swój samochód. Kumpel wyszedł po chwili z auta i podszedł do niego z uśmiechem.
-A Ty co? Specjalnie wyszedłeś mnie przywitać? Wybacz , ale bardziej ucieszyłby mnie widok Emily- zaśmiał się lekko, czym jeszcze bardziej go wkurzył. Andreas miał ochotę mu przyłożyć. Ale nie miał pojęcia jak wytłumaczyłby to wszystko dziewczynie.
-Wiem co zrobiłeś Markus- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz- chłopak wyminął go i ruszył w stronę budynku.
-Richard wszystko mi powiedział. Byliście na imprezie , to Ty prowadziłeś to cholerne auto- krzyknął  za nim. Markus zatrzymał się gwałtownie, odwracając się w jego stronę.
-Nie było mnie z nim. Spędziłem ten weekend w domu.
-Skąd wiesz o którym weekendzie mówię?- spytał kpiąco Andreas.
-Nie mam pojęcia, co Richard Ci nagadał. Ale nie mam z tym nic wspólnego.
-Naprawdę?- Andreas zacisnął pięści ze złością. Nie miał pojęcia co stało się z jego najlepszym kumplem. Nie poznawał go. Nie potrafił się z nim dogadać.
-Naprawdę- zaśmiał się- a teraz wybacz, Em na mnie czeka.
-Co zrobisz jak powiem jej prawdę? Znienawidzi Cię tak jak Richarda.
-Nigdy Ci nie uwierzy. Do tego wkurzy się, że chcesz nas ze sobą skłócić. Przecież od początku o to Ci chodziło.
-Czemu to robisz? Czemu nie zostawisz jej w spokoju?- Andreas doskonale zdawał sobie sprawę z tego , że taka mogłaby być jej reakcja.
-Spodobała mi się. Jest niezła. Chyba zresztą sam to zauważyłeś. Zazdrość dosłownie Cię zżera.
-To nie o zazdrość tu chodzi, Markus. Martwię się o nią. Ona już wystarczająco dużo przeszła. Ale Ty pewno nie rozumiesz co to znaczy tak zwyczajnie się o kogoś martwić.
-Nie? A mnie się wydaje , że do szału doprowadza Cię świadomość . Tego, że Em wybrała mnie. Że ja mogę ją całować i sypiać z nią kiedy chcę . A nie Ty.
-Pieprz się Markus- Andreas całym sobą powstrzymywał się przed przyłożeniem kumplowi.
-Co nie jest tak ? Nie chciałbyś być na moim miejscu? Przyznaj szczerze ile razy myślałeś o tym żeby się z nią przespać? Jak często zastanawiałeś się nad tym jaka jest w łóżku? Założę się , że na okrągło -Markus zaśmiał się i zniknął za drzwiami budynku. Andreas ze złością walnął pięścią w drzwi. Bo tak naprawdę kumpel trafił w samo sedno. Wariował na samą myśl o tym co Markus z nią robi. Wpadał we wściekłość gdy chłopak zostawał tutaj na noc. Za każdym razem przez  pół nocy wpatrywał się w sufit , zastanawiając się nad tym,   co dzieje w pokoju obok.  I niczego nie pragnął tak bardzo jak zajęcia miejsca Markusa obok dziewczyny.


   Siedzę na łóżku patrząc  w niekończące się matematyczne wzory. Staram się choć trochę na tym skupić .  I zapamiętać przynajmniej jakąś część. Dźwięk otwieranych drzwi przyjmuję z nieopisaną ulgą. Chyba doskonale widoczną na mojej twarzy.
-Nie miałem pojęcia, że aż tak ucieszy Cię mój widok- chłopak w jednej chwili znajduje się przy mnie , chwytając mnie w ramiona. Wtulam się w niego z uśmiechem. Marząc o tym , żeby przy nim zapomnieć. Zaciskam oczy starając się kolejny już raz wyrzucić ze swojej pamięci, tamto kilka minut. Unoszę głowę , w poszukiwaniu jego ust. Sama przez moment zaskoczona swoją śmiałością. Markus w jednej chwili odwzajemnia pocałunek. Coraz mocniej mnie do siebie przytulając.
-Naprawdę cieszę się, że tu jesteś- odsuwam się od niego po chwili.
-Coś się stało? Znowu jesteś smutna- spogląda na mnie z troską , odgarniając włosy z mojej twarzy. A mnie zalewa fala wyrzutów sumienia. Że będąc z nim myślę o innym. O kimś kto nawet na to nie zasługuje. Kto zniszczył mi życie. I pozbawił marzeń.
-Jestem tylko zmęczona. Agnes nie daje mi ostatnio wytchnienia. Do tego ciągle patrzę w te książki. Od czego już zaczyna mieszać mi się w głowie- kłamię bez mrugnięcia okiem i kładę się na łóżku.
-Przez najbliższy weekend  zero nauki. Musisz trochę odpocząć- odzywa się głosem nieznoszącym sprzeciwu i zamyka książkę, odkładając ją na bok.
-Ale...
-Ani słowa- Markus wybucha śmiechem, kładąc się przy mnie. Z czułością całuje mnie w czoło. Przymykam oczy znikając w jego ramionach. Za wszelką cenę staram się nie myśleć o niczym innym tylko o nim. Wyrzucić z głowy wszystkie niepotrzebne rzeczy i osoby. Po pewnym czasie zasypiam , niestety ciągle myśląc o tym o czym nie powinnam.



  Początek czerwca jest jeszcze bardziej gorący i upalny niż maj.  Markus z chłopakami wyjechał na pierwsze zgrupowanie. Przed rozpoczynającym się w lipcu letnim sezonem. A ja zamierzałam poświęcić cały swój wolny czas na naukę z Andreasem. Który za dwa tygodnie też ma powrócić do treningów. Myśl o tym, że zostanę tutaj sama , nie napawa mnie optymizmem. I wpędza w lekki strach. Nie mam pojęcia , jak poradzę sobie bez niego. Nie mam jednak prawa wymagać od niego , żeby został ze mną. I tak od kilku dni towarzyszy mi uczucie, że chłopak starał się za wszelką cenę opóźnić swój powrót do skoków. Nie chcąc zostawić mnie samej. Zdaję sobie sprawę z tego , że jeżeli ma zacząć sezon razem z resztą drużyny. Musi w końcu zacząć pojawiać się na skoczni. Dlatego ze wszystkich sił przykładam się do nauki.
Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę przez te dwa tygodnie. Od samego rana do późnej nocy. Ucząc się i ciesząc się swoim towarzystwem. Jakbyśmy chcieli nadrobić czas gdy go nie będzie.  Staram się uśmiechać  jak najczęściej, żeby nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Z powodu tego , że zostawia mnie samą.


  Andreas stał w drzwiach pokoju Emily wpatrując się w puste łóżko. Dziewczyna od trzech dni znikała gdzieś z samego rana. Pojawiając się dopiero na popołudniowych ćwiczeniach. Na jego pytania , gdzie się podziewa. Zbywała go szybko informacją o domu dziecka. Unikając jego spojrzenia. Wiedział jednak , że od kilku dni blondynka nie pojawiła się w domu dziecka i tam też nikt nie potrafił, albo i nie chciał udzielić mu informacji gdzie jest.
Agnes zachowywała się tak samo. Nie przejmując się w ogóle nieobecnością dziewczyny na porannych zajęciach. Andreas nie wiedział co się dzieje. I nie podobało mu się to.

Przez ostatnie kilka dni,  spędzali ze sobą każdą  chwilę. Andreas korzystał z tego że Markus wyjechał z resztą na zgrupowanie . I nie plątał się ciągle w jej pobliżu. Dlatego mógł cieszyć się jej towarzystwem, całymi dniami. Rozstając się tylko w czasie ćwiczeń. Często wychodził od niej  w środku nocy. A ona już z samego rana zjawiała się u niego.
 Czasem zdarzało jej się zasypiać na jego ramieniu. I nie miał sumienia jej budzić. Dlatego zostawał u niej i przez długie godziny wpatrywał się w nią jak śpi.  W końcu sam zasypiał przy jej boku. Uwielbiał patrzeć na jej uśmiech gdy rano budziła się przy nim. Zawsze lekko zawstydzona całowała go w policzek i jeszcze mocniej wtulała w jego ramiona.
Nie miał pojęcia jak poradzi sobie bez jej towarzystwa. Jeszcze teraz. Gdy nie wiedział co się z nią dzieje. I gdzie znika.
Nie miał ochoty  w tej sytuacji zostawiać jej samej. Ale jego wyjazd na zgrupowanie, zbliżał się wielkimi krokami. I zostały już do niego tylko dwa dni.
Chciał kolejny raz go odłożyć. Wcisnąć trenerowi , że nie jest jeszcze gotowy. Niestety większość osób przestawała wierzyć w jego tłumaczenia. I bał się po prostu , że w końcu straci miejsce w kadrze.
Dlatego z duszą na ramieniu zaczął pakować swoje rzeczy ciągle spoglądając w okno, za dziewczyną. Postanowił , że dzisiaj nie da sobie już wcisnąć jakiejś bzdury o domu dziecka. I zażąda wyjaśnień, tego gdzie podziewała się od trzech dni.

Wybiegł z pokoju gdy tylko ją zobaczył. Zbliżała się do budynku z uśmiechem na ustach. Gdy jednak go zobaczyła nagle spoważniała. Powodując , że zatrzymał się przed nią gwałtownie. Kompletnie nie wiedząc co jej powiedzieć.
-Musimy porozmawiać Andreas- rzuciła w jego kierunku. Pierwsze o czym pomyślał, to że chce stąd wyjechać. Zostawić go i zniknąć na zawsze. Widział już siebie jak dzwoni do trenera i rezygnuje z wyjazdu. Z kadry i ze wszystkiego innego. Był gotów zostawić dla niej wszystko. I wyjechać z nią wszędzie.
-Jasne. Coś się stało?- zapytał niepewnie. Cholernie przestraszony tym co zaraz usłyszy.
Nie odezwała się ani słowem, kierując się w stronę ławki przed budynkiem. Ławki na której odważył  się ją pocałować. Ten jeden , jedyny raz. Na samą myśl o tym zrobiło mu się gorąco. Odrzucił od siebie szybko te myśli. Musi się skupić na tym co Em chce mu powiedzieć. Żeby od  razu zareagować na wszystkie jej głupie pomysły. I wybić je jej jak najszybciej z głowy. Usiadł na ławce i czekał aż dziewczyna zrobi to samo. Miał ochotę, jej pomóc. Wziąć ją na ręce i posadzić koło siebie. A najlepiej na sobie. Na swoich kolanach. Przytulić się do niej i ją pocałować. Bał się jednak tego jak ona zareaguje. Patrząc na jej poważną minę nie miał pojęcia co chodzi jej po głowie.
Mimowolnie uśmiechnął się jednak spoglądając na nią. Skrzywiła się lekko , uderzając się w nogę. Coraz ciężej było jej ukryć przed nim to , że odzyskuje czucie. W sumie nadal nie miał pojęcia dlaczego to robi. Ale czekał cierpliwie aż sama mu powie. Ciekawe czy Markus wie. Na samą myśl o chłopaku, uśmiech zniknął mu z twarzy. Dlatego znów skupił wzrok tylko na niej. Emily wpatrywała się w niego poważnym wzrokiem. Wciągnął głośnio powietrze i czekał na to co powie.











3 komentarze:

  1. Emily nadal jest zagubiona i sama już nie wie, co czuje i do kogo. W jej głowie panuje zupełny mętlik. Rozpamiętuje swój pocałunek z Richardem, równocześnie nie chcąc go znać. Ma problem z tym, kim tak właściwie jest dla niej Markus. No i jeszcze Andreas, który pomaga jej, wspiera i troszczy się o nią. Ale nadal jest dla niej wyłącznie przyjacielem i nikim więcej.
    Choć sam jest w niej z każdym dniem, coraz bardziej zakochany. Świadomość, że Markus jest tak blisko Emily, musi być dla niego czymś niezwykle okropnym.
    Co do Markusa. Powoli brak mi do niego słów. Nic nie zrobił sobie z tego, że Andreas poznał prawdę o wypadku. Próbuje się wszystkiego wyprzeć i zwalić całą winę na Richarda. W dodatku wytyka Andreasowi zazdrość o Emily i świetnie się z tego powodu bawi. Jak tak można się zachowywać? Naprawdę powinien się w końcu dograć.
    Strasznie mnie ciekawi, gdzie Emily znikała w ostatnich dniach i co takiego chce przekazać Andreasowi. Mam tylko nadzieję, że to dobre wiadomości.
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Markus znów podnosi mi ciśnienie. Jego zachowanie jest tak skrajne irytują, że to aż niepojęte. Ma wybujałe ego i wydaje mu się nie wiadomo co. On naprawdę myśli, że nic nie zrobił, że jest bez winy? I jeszcze próbuje kłamać w żywe oczy. Dobrze, że Andreas nie jest głupi i mu nie uwierzył.
    Ale sposób w jaki Markus mówi o Emily… Mam wrażenie, że traktuje ją tylko jak zabawkę, trofeum czy coś takiego. Zdecydowanie powinien dostać po głowie. Mam nadzieję, że Andreas w końcu powie Em prawdę, a ona mu uwierzy. Inaczej coś czuję, że Markus może ją skrzywdzić. A przecież nikt nie chce, by dziewczyna cierpiała.
    Strasznie ciekawi mnie, gdzie Emily znika na pół dnia. Coś czuję, że ma to jakiś związek z rehabilitacją. Bo wątpię żeby chodziło o Markusa, skoro on wyjechał na zgrupowanie. I mam nadzieję, że będzie sobie siedział na tym zgrupowaniu jak najdłużej, by Em o nim zapomniała.
    W ogóle to Andreas jest taki strasznie uroczy w kontaktach z Emily. Słodkie jest to, że gotowy jest, by porzucić wszystko i za nią jechać. Normalnie chłopak idealny. Już nie moge się doczekać, aż dowie się, że Emilu odzyskuje czucie w nogach. Na pewno będzie przeszczęśliwy.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Andreas...O Boże, jak mi go szkoda. Musi patrzyć na to wszystko. Szkoda, że Em nie odwzajemnia jego uczuć, przecież wtedy byliby parą idealną, a tak to chłopak tylko się napatrzy na to, czego mieć nie może ;/// Jeszcze jego rozmowa z Markusem...Podziwiam i szanuję, że mu nie przywalił, bo ja zrobiłabym to już milion razy :))
    Co do Markusa, to on z rozdziału na rozdział staje się coraz gorszy i bardziej dwulicowy. Wymyślił sobie wersję, że nie ma nic wspólnego z wypadkiem Emily i okłamuje wszystkich na około. Jak on może nie czuć żadnych wyrzutów sumienia? Jeszcze mówi o dziewczynie jakby była jakąś rzeczą, którą można posiadać. I chyba wyszło na jaw, że on chce się tylko z nią przespać. Mam nadzieję, że prawda jakoś wyjdzie i gość dostanie za swoje. Niech idzie siedzieć, czy coś byleby był z daleka od Emily.
    A co do naszej głównej to kurcze, ja jej współczuję. Jeszcze teraz jest taka zagubiona i rozerwana między milionem uczuć przez ten szalony wielokąt miłosny w którym się znajduje i jej powrót do szczęścia. Jeszcze czeka ją wiele trudności, ale trzymam za nią kciuki!
    N

    OdpowiedzUsuń