sobota, 28 lipca 2018

25


  Obudziły mnie krople deszczu uderzające o parapet. Za oknem było szaro i ponuro. Poruszyłam się powoli , naciągając na siebie kołdrę.  W jednej chwili zachłysnęłam się powietrzem , czując na szyi  oddech chłopaka. I jego rękę obejmującą mnie  w pasie. Wspomnienie ostatnich godzin wywołuje u mnie przyjemny skurcz w dole brzucha. Serce łomocze mi w piersi , próbując wyskoczyć. Oddycham głęboko, próbując się uspokoić. Jednak jego bliskość. I ciepło bijące z jego ciała skutecznie mi to uniemożliwiają.  Nagle Richard porusza ręką. Jego palce, delikatnie muskają moją skórę. Moje ciało reaguje , niezależnie od mojej woli. Przysuwam się bliżej. Jego usta są tuż przy moim uchu. Kręci mi się w głowie.
 Z całej siły przygryzam wargi. Czuję metaliczny smak krwi w ustach. Ból pozwala mi zapanować nad swoimi chorymi pragnieniami.
  W jednej chwili, przypominam sobie , kim on jest i co mi zrobił. I ogromna fala nienawiści, zalewa mnie od środka. Odwracam się gwałtownie, zwiększając odległość między nami.
-Co tutaj jeszcze robisz?- patrzę mu prosto w oczy. Słyszę swój drżący głos. I denerwuję się coraz bardziej.
-Nie mogłem zostawić Cię samej- gdy próbuje dotknąć ręką mojego policzka . Odsuwam się szybko. Bojąc się , że kolejny raz całkowicie stracę panowanie nad swoim ciałem.
-Nagle nie mogłeś zostawić mnie samej? Kiedyś zrobiłeś to bez mrugnięcia okiem.
-Emily, pozwól mi to wytłumaczyć.
-Co Ty chcesz mi jeszcze wytłumaczyć?
-Posłuchaj...
-Wyjdź.
-Porozmawiajmy przynajmniej o tym co się stało. Przecież...
-Tu nie ma o czym rozmawiać - przerywam mu - jedyne czego chcę to żebyś stąd zniknął  I zostawił to wszystko dla siebie. To była jedna wielka pomyłka. Która nigdy nie powinna się wydarzyć.  Nie chciałabym żeby ktokolwiek  się o tym dowiedział. Szczególnie Andreas.
-Emily...
-Zostaw mnie- nie mam ochoty, dłużej go słuchać. Brunet podnosi się zrezygnowany i zakłada spodnie.
-Nie martw się . Andreas o niczym się nie dowie - odzywa się cicho. A ja wybucham płaczem gdy tylko zamykają się za nim drzwi pokoju.
 Nie mam pojęcia co mnie opętało wczorajszego wieczora. Nigdy nie zachowywałam się w ten sposób. Nawet z Lucą nie posunęłam się tak daleko. Mimo , że często byłam już gotowa ulec namową,  byłego już teraz chłopaka. Zawsze jednak w porę wycofywałam się, chcąc być pewna swoich uczuć. Chcąc spędzić ten pierwszy raz z kimś na kim naprawdę mi zależy i kogo naprawdę kocham.
  A wczoraj nagle, straciłam głowę, dla kogoś kto jest dla mnie nikim. Dla kogoś kto zniszczył mi życie  i kogo nienawidzę. I to ja zaczęłam. Znów pierwsza rzuciłam się na niego , całując go. Tak jakbym niczego innego bardziej nie pragnęła. Świadomość tego jest przerażająca. I nie mam pojęcia co myśleć o tym wszystkim do czego się posunęłam.



-Płakałaś?- spojrzenie Agnes przenika mnie na wylot gdy zjawiam się na porannych ćwiczeniach.
-Nie, skąd- próbuję lekko się zaśmiać- po prostu mało dzisiaj spałam.
-Widziałam Richarda jak wychodził stąd rano- dziewczyna nie spuszcza ze mnie wzroku.
-Andreas nie mógł się ze mną skontaktować, bo zostawiłam telefon u dzieciaków. A musiał skoczyć do domu. Richard wpadł mi to przekazać.
-Dość długo mu to zajęło.
-Słucham?
-Widziałam go też jak przyjechał wieczorem- po jej słowach , moje policzki mimowolnie pokrywają się rumieńcem.
-Naprawdę? Nie miałam pojęcia.
-Emily, wiem kiedy kłamiesz. Co jest grane? Co się dzieje?
-Nic Agnes.
-Markus, Andreas teraz Richard. Co Ty robisz?
-Możesz mi pożyczyć telefon? Chciałabym umówić się z Markusem na wieczór. Muszę z nim pilnie porozmawiać. A mój nadal leży w domu dziecka- ignoruję jej pytanie i szybko zmieniam  temat.
-Jasne Em- Agnes wzdycha tylko, wkładając mi do rąk swojego samsunga - zostawię Cię na chwilę i zaraz zabieramy się za robotę.
Dziewczyna odchodzi na bok. Szybko wybieram numer chłopaka , prosząc go o przyjazd wieczorem. Jest lekko zdziwiony moją prośbą, ale zgadza się od razu. Obiecując zjawić się popołudniu.


  Po wizycie w domu dziecka, zamykam się w pokoju. Odczytując kilkanaście wiadomości od Andreasa. Uśmiecham się coraz mocniej z każdym kolejnym czytanym słowem.
  Ale też ogarniają mnie wyrzuty sumienia po tym co wydarzyło się dzisiejszej nocy.  Nadal nie potrafię zrozumieć jak do tego doszło. Jakim cudem wylądowałam w łóżku z kimś na kogo nie mogę patrzeć. I kto wywołuje u mnie tak wielkie pokłady nienawiści. Mojego samopoczucia nie poprawia fakt, że to wszystko co się wydarzyło. Podobało mi się. I zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby Richard pojawił się teraz w drzwiach pokoju. Zrobiłabym to jeszcze raz. Na samą myśl o tym łzy znów zaczynają napływać mi do oczu.  I zaczynam się zastanawiać czy wszystko ze mną w porządku. Bo nikt przy zdrowych zmysłach, nie wszedłby do łóżka,  komuś kto zniszczył mu życie. I nikt nie chciałby tego powtórzyć.


  Z ulgą spoglądam w stronę drzwi , w których pojawia się Markus. Ocieram ukradkiem łzy. I próbuję całkowicie skupić się na jego osobie i na tym co zamierzam mu powiedzieć.
-Stęskniłem się za Tobą- chłopak siada przy mnie, chcąc mnie pocałować. Spogląda na mnie zdziwiony gdy odsuwam lekko głowę, a jego usta ledwo dotykają  mojego policzka - co jest Em? Coś się stało?
-Przepraszam Markus. Gdy Was nie było miałam trochę czasu na myślenie. Musiałam w końcu coś postanowić.
-Nas ? O kim Ty mówisz? I co postanowić Em?
-O Tobie  i Andreasie. Przed Waszym wyjazdem  wszystko się skomplikowało- przerywam, myśląc o tym jak mocno skomplikowałam wszystko w nocy- ja i Andreas, trochę się do siebie zbliżyliśmy.
-Zbliżyliście się? - widzę złość w oczach chłopaka- Spałaś z nim? Zdradziłaś mnie?
-Nie. To nie tak- przerywam , próbując wyrzucić z przed oczu obraz tego z którym spałam.
-To jak Em? O co chodzi?
-Nie wiem Markus. Ale obiecałam Andreasowi , że podejmę jakąś decyzję. Że wybiorę któregoś z Was...
- I wybrałaś jego?
-Nie wiem. Chyba tak - odzywam się niepewnie. Wczoraj byłam prawie pewna. Dzisiaj już nic nie wiem.
-Naprawdę dałaś się mu zmanipulować? Andreasowi  zawsze  chodziło  tylko o to żeby nas ze sobą skłócić.
-Nie mów tak..
-Dobrze wiesz , że mam rację. Jemu nigdy nie podobało się, że to mnie wybrałaś . Od początku znajomości traktował Cię jak swoją własność. Bo rzekomo poznał Cię pierwszy . I ubzdurał sobie że ma Cię na wyłączność.
-Powiedział tak? Że ma mnie na wyłączność?
-Coś w tym stylu Em. On myśli , że wszystkie dziewczyny mogą być jego. Że może się Tobą bawić jak innymi.
  Chłopak zaciska pięści ze złością. Jego słowa wywołują coraz większy mętlik w mojej głowie. Wydaje mi się , że ma rację. Andreasowi, nigdy nie podobało się że Markus się mną zainteresował. I dopóki go przy mnie nie było. Andreas jakoś nigdy nie wykazywał zainteresowania mną. Pocałował mnie dopiero wtedy, gdy już zaczęłam się spotykać z Markusem. Zaczął nawijać o tym , że mu zależy. Wcześniej nigdy coś takiego nie miało miejsca. A przecież miał okazję. To z nim spędzałam każdą wolną chwilę od kilku miesięcy. Z drugiej strony, Andreas nie byłby chyba zdolny do czegoś takiego.
   Poznałam go już trochę przez ten czas. On taki nie był. Nie wyglądał na kogoś kto potrafi manipulować i knuć.
   Ale Richard też wydawał mi się w porządku. Przecież polubiłam go od razu. I zadziwiająco dobrze czułam się w jego towarzystwie. A okazał się zwykłym dupkiem. Tchórzem, który zniszczył cały mój świat. Na samą myśl o chłopaku , przechodzą mnie ciarki. Kolejny raz spoglądam na Markusa. Skupiając się na jego twarzy.
-Chciałabym zostać sama, Markus- mówię cicho.
-Przemyśl to jeszcze , Em. Naprawdę mi na Tobie zależy- całuje mnie lekko w usta- Za kilka dni zaczynamy treningi tutaj. Więc zostanę już u Karla. Zadzwoń jak będziesz pewna czego chcesz.

 Zostawia mnie samą. Wściekłą i coraz bardziej zagubioną . Nie mam pojęcia co robić i komu wierzyć. Markus wydawał się być szczery. Przecież nie okłamywałby mnie w tak okropny sposób. Ale Andreas przez te wszystkie miesiące znajomości. Nie sprawiał wrażenia chłopaka, który traktuje dziewczyny jak zabawki. Nawet z żadną go nie widziałam. Ciągle mi towarzyszy. Spędza ze  mną każdą wolną chwilę. Mimo , że nie musi. Jest zawsze, gdy go potrzebuję. Wspiera mi i pomaga mi we wszystkim.
Nie mam siły dłużej o tym myśleć. Im więcej myślę, tym mniej jestem wszystkiego pewna. Załączam telewizor, próbując skupić się na jakimś programie.
Dwa dni Emily, masz dwa dni zanim wróci Andreas. Żeby coś postanowić. Żeby zdecydować kto jest szczery i na kim bardziej Ci zależy. Myśli ciągle wirują mi w głowie. W końcu zasypiam zwinięta w kłębek ciągle będąc rozdarta pomiędzy tą dwójką. Do tego gdzieś tam z tyłu głowy ciągle pojawia się wspomnienie pocałunków Richarda.








wtorek, 24 lipca 2018

24

 
  Z niecierpliwością wyczekiwałam powrotu Andreasa. Po dwóch tygodniach rozłąki, zdążyłam się już porządnie stęsknić za jego towarzystwem. I miałam serdecznie dość samotnego siedzenia tutaj. Nawet towarzystwo Agnes i wizyty w domu dziecka. Nie potrafiły mi zastąpić rozmów z nim.           Jedyną pozytywną rzeczą jaka wynikała z jego nieobecności. Było to , że pomału udawało mi się stawiać pierwsze kroki. Jeszcze słabo i nieporadnie. Ale wiedziałam , że każda kolejna godzina rehabilitacji przybliża mnie do sukcesu.
  Dlatego codziennie wieczorami, starałam się ćwiczyć jeszcze sama w pokoju. Wkładając w ćwiczenia jak najwięcej siły. Wyjazd stąd na własnych nogach był dla mnie teraz priorytetem.
 Choć nie miałam pojęcia, jak poradzę sobie bez Andreasa. Bo przecież już te kilkanaście dni bez niego, pokazało mi, że tak zwyczajnie potrzebuję jego obecności. I bez niego nic nie było takie samo. Brakowało mi rozmów z nim, jego uśmiechu , po prostu jego towarzystwa.
  Mimo tego,  nadal nie potrafiłam podjąć żadnej konkretnej decyzji w naszej sprawie. Obydwoje z Markusem, dzwonili do mnie prawie codziennie. Co wcale nie ułatwiało mi jej podjęcia . Choć sama zaczynałam zdawać sobie sprawę z tego,  że to właśnie za Andreasem tęsknie mocniej. I to jego bardziej mi brakowało przez te wszystkie dni.


  Podczas wczorajszej rozmowy chłopak poinformował mnie , że będą  wieczorem. Dlatego już od godziny siedziałam  w jego pokoju  wyczekując jego powrotu. Trochę zaskoczona, brakiem jakiegokolwiek kontaktu dzisiejszego dnia z jego strony.
 Gdy z trudem udało mi się dokończyć kolejny rozdział książki. Bo zupełnie nie potrafiłam skupić się na losach bohaterów. Postanowiłam w końcu sama do niego zadzwonić. Zaniepokojona przedłużającym się powrotem z Austrii. Niestety poszukiwania telefonu, nie przyniosły żadnego rezultatu. Ani w jego pokoju, ani w moim.
  Dopiero po dłuższej chwili udaje mi się przypomnieć,  moją dzisiejszą rozmowę z Leą gdy byłam w domu dziecka. Nawoływana przez zniecierpliwione dziewczyny , po prostu odłożyłam go na półkę z książkami. Gdzie na pewno do tej pory leżał. Z całkowicie zapchaną skrzynką, z powodu wiadomości które chłopak z pewnością do mnie wysłał.
  W pierwszej chwili, chcę się po niego wybrać. W końcu to tylko kawałek. Ale jeśli w tym czasie Andreas akurat podjedzie, jest w stanie jeszcze naprawdę pomyśleć. Że stąd uciekłam. Uśmiecham się do siebie, na samą myśl o tym , jaką miałby minę w tym momencie. Dlatego rezygnuję. I wracam z powrotem do jego pokoju. Zajmuję miejsce na łóżku i znowu próbuję się skupić na książce.


 Gdy mijają kolejne długie minuty, a chłopak się nie pojawia. Odkładam na bok książkę, z której i tak zbyt wiele nie wiem. I  przymykam oczy. Postanawiając  się zdrzemnąć. Może wtedy czas nie będzie tak strasznie się dłużył. I gdy je otworzę Andreas będzie już przy mnie. Zmęczenie ostatnimi dniami, gdy ćwiczyłam, po kilka godzin dziennie. Sprawia , że już po chwili zasypiam.

 Z uśmiechem siadam na łóżku, czując jak ktoś dotyka mojego ramienia. Próbuję przyzwyczaić oczy do mroku panującego w pomieszczeniu. Mam ochotę od razu przytulić się do chłopaka. Niestety zamieram wpatrując się w bruneta siedzącego przy mnie na łóżku.
-Czego chcesz i gdzie jest Andreas?- cedzę słowa przez zaciśnięte zęby.
-Przepraszam. Andreas musiał jechać do domu. Próbował się z Tobą skontaktować ale nie odbierałaś cały dzień...
-Zostawiłam telefon w domu dziecka- przerywam mu.
-Strasznie się martwił, że coś się stało. Dlatego wymusił na mnie , że to sprawdzę. Tłumaczyłem mu, że to nie jest dobry pomysł , ale się uparł.
-Więc sprawdziłeś możesz już iść- odwracam głowę do ściany, dając mu do zrozumienia, że nie mam ochoty z nim dłużej rozmawiać.
-Prosił , żebyś zadzwoniła.
-Przecież nie mam telefonu- czy on może już stąd pójść i dać mi święty spokój. Nienawiść którą czuję do niego, miesza się z czymś innym. Z czymś czego za nic nie potrafię sobie wytłumaczyć. Ale co całkowicie mi się nie podoba. I kompletnie wyprowadza mnie z równowagi.
-Trzymaj- Richard kładzie na łóżku swój  i  już po chwili wychodzi z pokoju.

  Z ulgą przyjmuję zamykające się za nim drzwi. I wybieram numer Andreasa. Chłopak odbiera po pierwszym sygnale jakby niczego innego nie robił. Tylko oczekiwał telefonu.
Gdy tylko słyszę jego głos w słuchawce, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Przez pierwsze minuty wysłuchuję pretensji , za brak kontaktu z mojej strony. A przez kolejne jego tłumaczeń .I przeprosin.
-Andreas , ja naprawdę rozumiem , że Ty masz rodzinę. I inne zobowiązania niż ja- przerywam mu w końcu ze śmiechem- i naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć.
-Em, tak bardzo się martwiłem jak nie odbierałaś.
-Lea zadzwoniła gdy byłam w domu dziecka - śmieję się - a wiesz jakie są dzieciaki. Odłożyłam telefon na półkę i całkowicie o nim zapomniałam.
-Bałem się,  że już Cię tam nie ma.
-Przecież Ci obiecałam. I naprawdę nie musiałeś go tu przysyłać.
-A co miałem  zrobić? Agnes też nie odbierała. Jak byście się zmówiły.
-Tak zmówiłyśmy się. Spakowałyśmy walizki i uciekłyśmy na drugi koniec świata - wybucham śmiechem kolejny raz- całkowicie Ci odbiło.
-Najlepiej się ze mnie nabijaj. A ja myślałem, że zwariuję bez wiadomości od Ciebie.
-Kiedy będziesz?-  zmieniam temat. Przestając się śmiać.
-Dwa , trzy dni Emily.
-Tęsknię za Tobą wiesz?- odzywam się cicho.
-Ja też, Em. Nawet nie wiesz jak bardzo- na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech po jego słowach. Kończę rozmowę i wstaję.  Próbując powoli dostać się do drzwi, by jak najszybciej pozbyć się telefonu i jego właściciela.


 Richard chodził tam i z powrotem po korytarzu, chcąc dać jej chwilę na rozmowę z przyjacielem. Po kilkunastu minutach. Gdy uznał , że na pewno skończyli już rozmawiać, zbliżył się do drzwi i nacisnął klamkę.
Blondynka stawiała małe kroki, przemierzając  pokój z uśmiechem na ustach. Gdy podniosła na niego wzrok, zaraz spoważniała. Spojrzała na niego ze złością.  A w oczach pojawiły się błyskawice.
-Udało Ci się. Od kiedy chodzisz Emily ?- zatrzymał się przed nią gwałtownie, nie spuszczając z niej wzroku. Uśmiechnął się do niej. Ona niestety nadal patrzała na niego z wściekłością.
-To nie Twoja sprawa- wycedziła przez zaciśnięte zęby .
-Nawet nie wiesz jak się cieszę  Em.
-Nie mów do mnie Em- zrobiła kolejny krok w jego stronę , podając mu telefon. Podniosła głowę, patrząc mu prosto  w oczy. Stała dosłownie kilka centymetrów od niego. Wstrzymał oddech wpatrując się w jej twarz. Wyciągnął dłoń zabierając telefon z jej rąk. Wzdrygnęła się czując jego dotyk i ku jego zaskoczeniu . Zamiast się odsunąć , jeszcze bardziej zmniejszyła odległość między nimi.
-Emily... - zdążył tylko szepnąć, bo dziewczyna nagle go pocałowała. Tak jak ostatnio nie spodziewał się tego. Odetchnął głęboko całkowicie zaskoczony. Ale ochoczo odwzajemnił pocałunek. Oplotła ramionami jego szyję, przytulając się do niego. Stali tak , nie potrafiąc się od siebie oderwać.
Po chwili brunet chwycił ją  i uniósł do góry biorąc na ręce. Przytuliła się do niego jeszcze mocniej.  Nie przestając jej całować , skierował się w stronę łóżka.
Dziewczyna odsunęła się od niego na chwilę, gdy jej plecy dotknęły poduszek. Spojrzała na niego , jakby nie do końca zdając sobie sprawę z tego co się dzieje. Pochylił się nad nią. Rozchylił jej wargi językiem, wsuwając go do środka i kolejny raz splatając z językiem blondynki.
Położył dłoń na jej udzie, przesuwając ją lekko do góry. Mruknęła cicho i szybkim ruchem pozbyła się jego koszulki . Po czym drążącymi rękami zaczęła odpinać mu spodnie.

  Richard chciał to przerwać, przecież to było jedno wielkie szaleństwo. Ona go nienawidziła. Nie potrafiła nawet na niego patrzeć. I nie miał pojęcia, jakim cudem właśnie wylądował z nią w łóżku. Nie potrafił jednak. Czuł jej dłonie przesuwające się  po jego plecach. Zsunął z niej spodenki, a ona w jednej chwili pozbyła się bluzki.  Czuł jak jej ciało przeszedł dreszcz . Gdy rozpiął jej stanik i położył rękę na jej piersiach. Całował jej twarz, schodząc ustami coraz niżej.  Emily jęknęła, delikatnie wbijając paznokcie w jego plecy.  Wiedział , że to co się dzieje. Nigdy nie powinno się wydarzyć. Ona nie była dla  niego . I nigdy nie będzie.
 Zawahał się jeszcze przez moment. Ale gdy przylgnęła do niego całym ciałem. Przestał walczyć z coraz większym pożądaniem.  Obydwoje zrzucili z siebie resztki ubrań, nie odrywając się od siebie.  Dziewczyna zadrżała gdy wszedł w nią delikatnie.
 Z każdym jego kolejnym ruchem, coraz mocniej zaciskała palce na jego łopatkach. Sprawiając , że wszystko inne przestawało się liczyć. Wspomnienie tamtej nocy. Wypadek. Ich ucieczka. Chłopak widział tylko ją. Teraz , tutaj przy sobie. Czuł ciepło jej ciała, jej dotyk na swojej skórze.
  Słyszał jej przyspieszony oddech. Gdy po wszystkim, opadli razem na poduszki. Zauważył pojedyncze łzy spływające z jej oczu, zanim szybko otarła je wierzchem dłoni.
-Emily - szepnął dotykając jej nagiego ramienia. Jej ciało znów przeszedł dreszcz. Odwróciła się do niego tyłem, naciągając na siebie kołdrę.
-Zostaw mnie samą- odezwała się cicho. W jej głosie nie było już słychać złości. Tylko niewyobrażalny smutek. Podniósł się powoli chcąc spełnić jej prośbę. Spojrzał na jej twarz, po której spływały  już niepowstrzymywane łzy.

  Poruszyła się lekko, gdy położył się przy niej  z powrotem. Ale nie odezwała się ani słowem. Dotknął jej włosów. Chciał coś powiedzieć. Nie miał jednak pojęcia co będzie odpowiednie w tej chwili. Wiedział tylko że nie może zostawić jej teraz samej.
Dziewczyna znowu  była w kompletnej rozsypce. I to kolejny raz przez niego.
Zwinęła się w kłębek jeszcze szczelniej zakrywając kołdrą. Łkała cicho , zaciskając ręce w pięści. Gładził ją po włosach czekając aż  się uspokoi.
Po kilkunastu minutach , gdy był już pewny że zasnęła. Odwróciła się gwałtownie w jego stronę.
- Tak bardzo Cię nienawidzę- odezwała się akcentując każde słowo.
-Wiem Em - brunet westchnął przymykając oczy.
-Nie mów do mnie Em -syknęła już dzisiaj kolejny raz.
-Przepra...- nie dokończył , jej usta znów zachłannie wpiły się w jego. Przysunęła się do niego. Dotyk jej nagiego ciała  spowodował,  kolejny już dzisiejszego wieczora zawrót głowy.



Niestety nadszedł czas powrotu do rzeczywistości ;( Rozdział   poprawiłam i dodaję ;) Wiem że nie tego się spodziewałyście.  Że pewno wszystkie urwiecie mi za ten rozdział głowę. Ale taki mi wyszedł ;) No nic na to nie poradzę :D Idę pomału nadrabiać zaległości u Was :)










wtorek, 17 lipca 2018

23



  Andreas przyglądał się Emily, która wpatrywała się w jakiś horror . Była jednak tak pogrążona we własnych myślach. Że zapewne nie miała w ogóle pojęcia co dzieje się na ekranie. Zresztą on sam nie wiedział nawet jaki jest tytuł filmu. I tak nie potrafił się na nim skupić. Leżąc z nią w jednym łóżku. Szturchnął ją delikatnie w nogę , aż podskoczyła wystraszona.
-Zwariowałeś? - prychnęła na niego.
-Poczułaś?- wybuchnął śmiechem, dając sobie spokój z udawaniem , że nie wie.
-Wiedziałeś?- udała oburzoną-  Agnes się wygadała ?
-Dlaczego mi nie powiedziałaś Em?- zignorował jej pytanie, nie chcąc wypowiadać przy niej imienia przyjaciela.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę- wydęła wargę jak obrażona pięciolatka.
-Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
-Nie- szybkość z jaką wypowiedziała to słowo, od razu wskazywała na kłamstwo.
-Na pewno?- przysunął się do niej. Zaczął ją łaskotać.
-Andreas- pisnęła tylko i zaczęła chichotać. Opadła na poduszki, starając się odepchnąć jego ręce. Od razu wiedział , że nie ma z nim szans. Uśmiechnął się patrząc na jej roześmianą twarz. Jedną ręką przytrzymał jej nadgarstki, a drugą odsunął   kosmyki włosów z jej twarzy. Gdy się nad nią pochylił, nagle spoważniała.
-Będę za Tobą tęsknić na zgrupowaniu- pocałował ją w czoło i odsunął się szybko. Nie chciał  jej spłoszyć. Choć niczego w życiu tak bardzo nie pragnął. Jak jej w tym momencie.
-Ja za Tobą też- uśmiechnęła się lekko i wtuliła w jego ramiona.
-Będziesz tutaj jak wrócę?
-Obiecuję- jedno słowo, wywołało uśmiech na jego twarzy. Przyciągnął ją mocniej do siebie, rozkoszując się jej bliskością.

  Po dzisiejszym dniu miał mętlik w głowie. Nie miał pojęcia jaka teraz łączy ich relacja. Bo tego co wydarzyło się dzisiaj między nimi, na pewno nie dało się nazwać tylko przyjaźnią. Był pewny, że gdyby Richard nie pojawił się w drzwiach. Posunęliby się jeszcze dalej. Przecież Emily też nie potrafiła , lub nie chciała tego przerwać.
 Tylko, że ona była z Markusem. Z jego przyjacielem. O ile mógł go teraz jeszcze tak nazywać. Nie miał pojęcia czy zamierzała to skończyć. Nie wiedział co siedziało jej w głowie. Znów przez moment przeszło mu przez myśl, że powinien jej powiedzieć. Wtedy zniknąłby jego cały problem z chłopakiem. Teraz zaczął się jednak obawiać, że dziewczyna równie mocno wściekłaby się na niego. Za to , że tak długo trzymał to dla siebie.
-O czym tak myślisz?- podniosła nagle głowę , wpatrując się w niego.
-Chciałbym wiedzieć co teraz Emily.
-Z czym ? - uśmiechnęła się.
-Z nami . Z Markusem- odezwał się cicho, nie spuszczając z niej wzroku.
-Andreas...
-Tylko nie wciskał mi znów historii o przyjaźni- przerwał jej szybko doskonale zdając sobie sprawę z tego co chce mu powiedzieć- sama musisz przyznać , że to dzisiaj chyba wykracza trochę po za granice zwykłej przyjaźni?
Uśmiechnął się do niej. Chciała spuścić głowę, ale nie pozwolił jej na to. Przytrzymał jej brodę , zmuszając żeby spojrzała mu w oczy kolejny raz. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Zamrugała oczami i zaśmiała się cicho.
-No tak, ale..
-Czujesz coś do niego?- sam usłyszał złość w swoim głosie i zganił się za to w myślach.
-Do niego?- blondynka zmarszczyła brwi i spojrzała na niego przestraszona.
-Do Markusa, Emily. O czym Ty znowu myślisz?
-Przepraszam- znów się zaśmiała. Miał wrażenie , że odetchnęła z ulgą- lubię go, jeśli o to pytasz.
-Lubisz? Ale trochę lubisz czy trochę bardziej lubisz ?- ciągle nie miał pojęcia co ona myśli i czuje. Wkurzała go ta niepewność.
-Pytasz czy się zakochałam?- nagle spoważniała , a on kiwnął tylko głową czekając co powie- nie, Andreas. Nie zakochałam się w nim. Choć na początku wydawało mi się, że tak jest. Lubię go i dobrze się czuję w jego towarzystwie. To tyle. Nie doszukuj się wielkiej miłości, bo jej nie znajdziesz.
-Ale sypiasz z nim- rzucił . I już po chwili pożałował swoich słów.
-Zwariowałeś?- odsunęła się od niego oburzona.
-Przepraszam, to w końcu nie moja sprawa.
-Masz rację. Nie Twoja- prychnęła. Patrzała na niego przez chwilę ze złością, po czym uśmiechnęła się nieśmiało i dodała cicho- nie spałam z Markusem. Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?
-Powiedział mi- nie chciał w kolejnej sprawie jej okłamywać.
-Więc kłamał . Nie mam pojęcia dlaczego- odezwała się smutno.
-Pewno chciał , żebym był zazdrosny.
-A jesteś?
-A jak myślisz Emily?- nie czekając na jej odpowiedź, mówił dalej- jestem . I to cholernie. Nawet nie wiesz ile razy , chciałem go stąd wywalić.
Dziewczyna patrzała na niego z niedowierzaniem . Jakby ciągle nie mogła uwierzyć w to , że mu zależy. Po chwili zaśmiała się cicho. I szybko pocałowała w policzek.
-Więc co teraz Em?- Andreas nie spuszczał z niej wzroku. Czekając na jej decyzję.
-Nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć - przyznała szczerze.
-Obiecaj mi , że przemyślisz wszystko jak wyjedziemy na zgrupowanie- odezwał się cicho- zależy mi na Tobie. Co chyba już zauważyłaś.
Pochylił się nad nią. Dotknął jej ust swoimi. Chciał się odsunąć. Żeby niczego na niej nie wymuszać. Dziewczyna rozchyliła lekko usta, sama zachęcając go do głębszego pocałunku. Nie wiedział, czy może to już wziąć za odpowiedź z jej strony. Nie miał jednak teraz głowy , żeby zastanawiać się nad tym. Całkowicie tracił przy niej zdolność racjonalnego myślenia. A ona jakby doskonale zdawała sobie z tego sprawę.   Opadła na poduszki przyciągając go do siebie.
-Obiecuję- wyszeptała już dzisiaj kolejny raz, przerywając pocałunek. Aby już za chwilę znowu, go pocałować. Czuł ogarniające go podniecenie. Z którym starał się walczyć. Odsunął się od niej, ciężko oddychając.
-To mi wystarczy Emily. Poczekam, aż będziesz pewna- wychrypiał. Dziewczyna spojrzała mu w oczy z uśmiechem. Po chwili przylgnęła do niego całym ciałem.
-A jak nie będę?
-Będę czekał tak długo jak będziesz- uśmiechnął się, gładząc ją po policzku. I jeszcze bardziej niż kilka godzin temu nie miał ochoty stąd wyjeżdżać.


 Siedziałam z Agnes przed budynkiem , obserwując Andreasa wynoszącego swoje bagaże. Cały wczorajszy dzień spędziłam z chłopakiem. Spacerując po okolicy i rozmawiając. Ani razu jednak nie powróciliśmy do wydarzeń poprzedniej nocy. On chyba nie chciał naciskać, czekając na moją decyzję. Ja byłam mu za to wdzięczna. Całkowicie zawstydzona, swoją nocną śmiałością. Gdy sama zachęciłam go do pocałunku.
-Jest coś o czym nie wiem?- dziewczyna szturchnęła mnie w ramię , ze śmiechem. Gdy Andreas kolejny raz zniknął za drzwiami budynku.
-To znaczy?- na mojej twarzy mimowolnie pojawia się rumieniec.
-Ty i Andreas. Jakaś taka dziwna atmosfera panuje między Wami.
-Spałam u niego przedwczoraj- rzuciłam z prędkością światła, wpatrując się w swoje paznokcie.
-U niego czy z nim?- z ust dziewczyny wydobył się chichot.
-I u niego i z nim. Ale nie w sposób o jakim myślisz.
-Więc między Wami niczego nie było?
-Całowaliśmy się tylko. Choć wiem, że on chciał czegoś więcej. Obiecałam mu że podejmę decyzję w czasie jak go nie będzie .
-To ja już wiem czemu Ty nie wiesz ,  czy zależy Ci na Markusie- dziewczyna wybucha śmiechem. A ja chciałabym, żeby to wszystko było takie proste. Nie wyprowadzam jej jednak z błędu. Wiedząc , że największym moim błędem jest to o czym ciągle myślę.
Gdy wszystkie rzeczy Andreasa stoją już przy nas. Chłopak zajmuje miejsce przy mnie , niepewnie obejmując mnie ramieniem. Agnes ledwo tłumi śmiech na ten widok. Czym również u mnie wywołuje wesołe parsknięcie.
-O której jedziesz?
-Czekam na chłopaków i się zbieramy- Andreas całuje mnie w czubek głowy.
-Na chłopaków?
Nie muszę czekać na jego odpowiedź, bo na parkingu zatrzymuje się bus . Ze środka wysiada Karl z Richardem. Na którego widok, znów zalewa mnie fala sprzecznych uczuć. Widzę , że chłopak nie ma ochoty podchodzić. I coś tłumaczy Karlowi. Który nic sobie z niego nie robi , tylko ciągnie go w naszym kierunku.
Andreas ściska moje ramię, doskonale wyczuwając wzbierającą we mnie złość. Zaciskam na moment oczy, próbując opanować emocje które, we mnie buzują. Agnes nieświadoma niczego, zaczyna się śmiać.
-Pogadam z nimi. Bo pewno chcecie się pożegnać. A może lepiej nie róbcie tego przy nich. Bo któryś jeszcze wygada się przed Markusem- dziewczyna chyba myśli , że to stąd bierze się moje zdenerwowanie.
-Zostań- chwytam ją za rękę ciągnąc z powrotem na ławkę. Karl z Richardem już przy nas stoją. Z całych sił zaciskam dłonie, aż czuję wbijające mi się w skórę paznokcie. Ból pozwala mi się na chwilę opanować. Uśmiecham się do nich. A tak naprawdę tylko do Karla.
Andreas podnosi się szybko, zapewne chcąc przerwać tą sytuację.
-Pamiętaj co mi obiecałaś - pochyla się jeszcze nade mną.
-Pamiętam- uśmiecham się słabo-  A Ty uważaj na siebie.
-Już za Tobą tęsknię- szepcze wprost do mojego ucha , żeby nikt inny nie mógł tego usłyszeć. Mimochodem dotyka ustami mojego policzka. A ja całkowicie nie myśląc odwracam szybko głowę,  łącząc nasze usta w pocałunku.
-Czyżby decyzja została podjęta ?- Agnes nagle  zaczyna chichotać. Andreas odsuwa się ode mnie z uśmiechem. 
-Ja jednak poczekam, aż sama mi o niej powie - rzuca jeszcze ze śmiechem i odchodzi z chłopakami do samochodu.




Gdy minął pierwszy tydzień bez Andreasa. Zaczęłam pomału zdawać sobie sprawę , że  za nim tęsknię. Może jak za przyjacielem. Ale tęsknie. I nie potrafię znaleźć sobie zbytnio miejsca bez niego. Wolny  czas przesiaduję w jego pokoju, gapiąc się bezmyślnie w telewizor.
Większą część dnia spędzam z Agnes. Która coraz bardziej na mnie naciska i wszystkimi sposobami każe mi wstać z wózka.
-Nie potrafię- złoszczę się przy jej kolejnej próbie namówienia mnie.
-Nawet nie próbujesz. Więc skąd możesz wiedzieć?
-Wiem i tyle.
-Znów zachowujesz się jak na początku naszej znajomości. Jak rozkapryszony dzieciak. Jestem pewna , że gdybyś tylko spróbowała...
-Nie dam rady Agnes- przerywam jej. Boję się spróbować. Boję się, że nie wyjdzie. Po prostu jestem tchórzem.
-Wiem , że się boisz. To siedzi w Twojej głowie. Ale musisz spróbować. Minęły już prawie cztery miesiące.
-A jak się nie uda?
-Jak nie uda się dzisiaj, to spróbujesz jutro. Później kolejnego dnia. I następnego. Aż do skutku.
-A jak nigdy się nie uda?
-Dlaczego Ty zawsze widzisz wszystko w czarnych kolorach? - nie czekając na moją odpowiedź ciągnie mnie za ręce. Zamykam oczy i przestaję protestować. Przy niej i Andreasie to nigdy nie miało sensu. Zawsze obydwoje umieli postawić na swoim. Kompletnie ignorując moje protesty.
-A nie mówiłam - dopiero gdy słyszę radosny wybuch Agnes orientuję się , że stoję , Pierwszy raz od tamtej pieprzonej lutowej nocy. Otwieram oczy, z których mimowolnie zaczynają wypływać łzy. Radość którą czuję w tym momencie jest bezcenna. Nie potrafię porównać jej do niczego innego.
-Nie wierzę Agnes. To niemożliwe- śmieję się przez łzy, siadając z powrotem- czy mogę od jutra ćwiczyć jeszcze więcej? Znajdziesz dla mnie czas?
-Zawsze znajdę dla Ciebie czas. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł Emily. Cztery godziny dziennie , naprawdę Ci wystarczą.
-Proszę Cię, Agnes. Tak bardzo chciałabym chodzić gdy wróci Andreas.
-A nie Markus?- wybucha śmiechem.
-Nadal nie wiem Agnes.
-Wydaje mi się, że to że pomyślałaś o Andreasie jest wystarczającym dowodem na to , na kim Ci bardziej zależy.
-To jak? Proszę , proszę , proszę- uśmiecham się do niej błagalnie.  Myśląc nad jej słowami.
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego , że nawet gdy już zrobisz pierwsze kroki to jeszcze długa droga przed nami? Że bez kul lub wózka jeszcze sobie nie poradzisz na dłuższą metę? I że jeszcze trochę czasu tutaj spędzisz?
-Wiem Agnes. Ale jestem już coraz bliżej wyjazdu stąd. A tak swoją drogą. Kto Ci za to płaci?- ta myśl nadal nie daje mi spokoju.
-Skąd to pytanie? Zatrudnia mnie Niemiecki Związek Narciarski.
-Ale kto płaci Ci za moją rehabilitacje?
-Dostaję pieniądze z ośrodka. Nie mam pojęcia kto za to płaci. Myślałam , że Twoja rodzina.
-Nigdy nie byłoby mnie na to stać. Na początku byłam pewna , że to Andreas. Ale zaprzecza i wydaje mi się , że nie kłamie.
-Nie wiem Em. Naprawdę. Komuś musi bardzo zależeć na tym żeby Ci się udało.
Jedyną osobą po za Andreasem. Może być Luca. Ale jemu raczej nigdy nie wpadłaby do głowy rehabilitacja w tym miejscu. On raczej chciałby mnie trzymać jak najdalej od tego towarzystwa.  Nagle w mojej świadomości pojawia się myśl. Kogo na to stać. Kto ma takie same możliwości . I kogo dręczą wyrzuty sumienia. Richard jest jedyną osobą, która mogła to zrobić. I dziwię się sobie , że nie wpadłam na to od razu. Teraz jeszcze bardziej chcę się stąd wydostać. Iść do pracy i zdobyć pieniądze. I oddać mu co do grosza. Niczego od niego nie potrzebuję. I nie chcę mieć z nim nic wspólnego.



Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny rozdział. Ten dodaję już z Wisły , więc przepraszam za ewentualne błędy ;) W sumie kolejny jest już w roboczych, ale nie mam pojęcia czy będę miała czas i siły żeby go dokończyć. W końcu Letnie Grand Prix  zawsze pochłania dużo czasu i energii ;))) 

środa, 11 lipca 2018

22


  Andreas nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Czekając, aż zacznie mówić. Coraz bardziej wystraszony tym co może usłyszeć. Blondynka patrzała na niego jeszcze przez chwilę poważnym wzrokiem. Po czym wybuchnęła głośnym śmiechem. Wprawiając go w jeszcze większe osłupienie.
-Andreas, gdybyś widział swoją minę- chichotała nie potrafiąc przestać. Chłopak trącił ją łokciem, lekko obrażony.
-Bardzo zabawne Em.
-Po prostu masz tak wystraszony wyraz twarzy , że aż boję się pomyśleć o czym właśnie pomyślałeś.
-Skończmy to w końcu. O czym chcesz rozmawiać? - rzucił trochę zirytowany tym, że dziewczyna tak beztrosko się z niego nabija.
-No dobra, dobra- Emily uspokoiła się na chwilę wygrzebując coś z teczki którą Andreas dopiero teraz zauważył w jej rękach- chwilowo takie , nieoficjalne. Ale tak bardzo chciałam Ci to pokazać, że wyprosiłam w sekretariacie. Jak wrócisz ze zgrupowania, będzie już prawdziwe.
Chłopak wpatrywał się w kartkę papieru na początku nie bardzo wiedząc na co patrzy. Dopiero po chwili uświadomił sobie co to jest. I zaczął się śmiać razem z dziewczyną.
-Wiedziałem , że sobie poradzisz- objął ją ramieniem przytulając do siebie.
-To dzięki Tobie Andreas. Ja już sama nie wiem, jak mam Ci dziękować za wszystko co dla mnie robisz.
-Sama się nauczyłaś. I sama zdałaś.
-Gdyby nie Ty nawet bym nie wpadła na to , żeby skończyć teraz szkołę. To Ty mnie namówiłeś. I Ty wszystko mi tłumaczyłeś- spojrzała na niego z uśmiechem.
-To w szkole znikałaś przez ostatnie dni?- rzucił nagle.
-No , a gdzie mogłabym znikać ? Wyprosiłam termin u nauczycieli. Bardzo mi zależało , żeby zdać wszystko przed Twoim wyjazdem - dziewczyna nie spuszczała z niego wzroku, ciągle się uśmiechając-  A o czym właściwie myślałeś?
-Że chcesz stąd wyjechać. Że gdy wrócę już Cię nie będzie- odezwał się  , odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy.
-I to Cię tak przestraszyło? Powinieneś się raczej ucieszyć, że w końcu się mnie pozbędziesz- Emily zaśmiała się cicho.
-Ucieszyć? - prychnął ze złością- kiedy Ty w końcu zrozumiesz Em?
-Zrozumiem? - dziewczyna podniosła głowę i spojrzała  na niego z powagą. I tak jak ostatnio nie zastanawiał się ani chwili. Chciał spróbować jeszcze raz. Najwyżej się wścieknie. Nie interesowało go to w tej chwili. Miał już dosyć patrzenia na nią z Markusem.  Chwycił ją w pasie, sadzając na swoich kolanach. Spojrzała na niego zdziwiona, chcąc coś powiedzieć. Nie pozwolił jej na to. Zamknął jej usta pocałunkiem. Całował ją zachłannie. Bojąc się , że go odepchnie. Kolejny raz nie zrobiła jednak tego. Dając mu kolejną złudną nadzieję. Objęła jego szyję rękami. I wplotła palce w jego włosy. Oddając pocałunek, jakby jej zależało.


Andreas jednym ruchem posadził mnie na swoich kolanach. Nie zdążyłam zaprotestować , bo wpił się zachłannie w moje usta. W pierwszej chwili chciałam to przerwać. Przecież jest Markus. Lubię go. I chyba mogę uznać , że się spotykany. Ale jest coś, co nie daje mi spokoju. I nie potrafię zapomnieć o tym przy Markusie. Więc może, przy Andreasie.
W ułamku sekundy podejmuję inną decyzję. Oddając pocałunek. Staram się włożyć w niego jak najwięcej złudnych uczuć. Jakby mi zależało. Chyba mi się to udaje. Andreas odsuwa mnie od siebie z trudem.
-Zależy mi na Tobie Em. Kiedy to w końcu zrozumiesz?- odzywa się próbując opanować przyspieszony oddech. Nie zastanawiam się ani chwili, całując go kolejny raz. Wprawiając go i siebie w zaskoczenie.

Chłopak po chwili bierze mnie na ręce i wnosi do pokoju. Nie przestając się całować lądujemy na jego łóżku. W głowie pojawia mi się przerażająca myśl. Że nie powinnam, wykorzystywać go w ten sposób. Przecież to jest Andreas. Mój przyjaciel. Jeśli to co mówi , jest prawdą. I naprawdę mu na mnie zależy. Nie zasługuje na to. Nie mogę robić mu nadziei. Bo nie jestem w stanie dać mu tego czego oczekuje. Przynajmniej nie teraz.
-Nie możemy Andreas- zaczynam słabo protestować, próbując odsunąć od siebie chłopaka. Nie wiem czy nie słyszy, czy nie chce słyszeć. Nie przestaje mnie całować i znów na chwilę, tracę głowę. Oddając kolejne coraz bardziej zachłanne pocałunki.


  Richard w ogóle nie miał ochoty zbliżać się do ośrodka. I do niej. Może ochotę miał. Wiedział jednak , że nie powinien. Od ich rozmowy minęło dopiero kilka tygodni. Zdawał sobie sprawę z tego  , że emocje dziewczyny jeszcze nie opadły. I na pewno nic się nie zmieniło z jej strony.
 Był pewien , że nadal nie miała ochoty go oglądać i przebywać w jego towarzystwie. Dlatego starał się szanować jej decyzję. I nie pojawiał się nawet w pobliżu. Niestety dziś był zmuszony udać się do Andreasa. Jego samochód stał w warsztacie, a on pilnie musiał wyjechać do Oberwiesenthal przed kolejnym zgrupowaniem. Dlatego musiał pożyczyć auto kumpla. Miał nadzieję , że dziewczyna będzie akurat na rehabilitacji. I na nią nie wpadnie. Nie chciał niepotrzebnie denerwować jej swoim widokiem.
 Co nie zmieniało faktu, że on za jej towarzystwem się stęsknił. Niestety, w tej sytuacji. Nie mógł na to nic poradzić. Ma czego chciał. I na co sam zapracował. Może gdyby wtedy z nią został. Gdyby nie posłuchał Markusa. Jej złość i nienawiść byłaby mniejsza. A teraz? Teraz, on był skończony. A Markus, bawił się z nią znakomicie. Wiedział jednak , że jego samopoczucie było nieważne. Najważniejsze, że ona była szczęśliwa. Że Markus pomagał jej zapomnieć.

 Richard rozglądnął się , zbliżając  do drzwi budynku. Czuł się jak złodziej, chcący przemknąć niezauważony do środka. Odetchnął z ulgą widząc przed sobą pusty korytarz. I  podszedł do pokoju przyjaciela. Nacisnął klamkę chcąc jak najszybciej, znaleźć się w środku.
-Możesz mi pożyczyć...- tak  szybko jak zaczął mówić, tak szybko przerwał. I marzył , żeby jeszcze szybciej stąd zniknąć.
 Obydwoje w jednym momencie podnieśli na niego wzrok. Andreas chyba nie do końca zdawał sobie jeszcze sprawę z jego widoku w drzwiach. Za to w oczach dziewczyny momentalnie pojawił się błysk złości. Obciągnęła szybko koszulkę , siadając na łóżku. Po czym odwróciła głowę do okna i nerwowym ruchem zaczęła poprawiać włosy.
-Przepraszam myślałem , że jesteś sam- odezwał się . Czuł jak wzbiera w nim zazdrość. I złość. Na samego siebie.
-Nie jestem, jak widzisz- prychnął na niego Andreas- wyjdźmy lepiej na zewnątrz.
Ostatni raz spojrzał jeszcze w kierunku dziewczyny, która nagle odwróciła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Chciał się odwrócić i wyjść. Ale nie potrafił oderwać od niej wzroku. Od jej zaróżowionych policzków. I smutnych oczu. Jeszcze nikt nigdy, nie patrzał na niego z taką nienawiścią. Westchnął tylko i w końcu wyszedł za Andreasem na zewnątrz.

-Nie nauczyli Cię pukać?- Andreas spojrzał na niego z pretensją,  gdy tylko wyszli przed budynek.
-Nie miałem pojęcia, że Ty z nią- brunet burknął ze złością - przecież Em jest z Markusem.
-Widocznie coś się zmieniło- chłopak uśmiechnął się do siebie, pewno na  myśl o ostatnich kilkunastu minutach.
-Jesteś pewny? - Richard sam nie wiedział czemu , widok chłopaka z blondynką tak go poruszył. Przecież on nie miał nawet prawa o niej myśleć. A myślał niestety. Od samego początku gdy tylko zobaczył ją w szpitalu. A po tym jak go pocałowała, całkowicie stracił głowę.
 Czasem zastanawiał się, co by było, gdyby jej wtedy nie przerwał. Jak daleko by się posunęli. Gdyby nie wyznał tej pieprzonej prawdy. Wiedział jednak, że nie dałby rady. Nie potrafiłby dłużej patrzeć jej w oczy, po tym co zrobili. Nie był Markusem. Dlatego teraz musiał pogodzić się z tym co jest. A gdyby to on mógł o tym decydować. Z dwójki swoich przyjaciół, na pewno wolał Andreasa przy jej boku. Wiedział , że on jest gotowy  zrobić dla niej wszystko. I nigdy jej nie skrzywdzi.
-Nie jestem - przyjaciel nie spuszczał z niego wzroku - ale mogę mieć nadzieję, prawda?
-Jasne- na twarzy bruneta pojawił się w końcu wymuszony uśmiech- wierz mi, że też mam taką nadzieję.
-A wpadłeś tak nagle po?
-Potrzebuję samochód. A mój stoi w warsztacie. Pożyczysz?
-Nie ma sprawy - Andreas pociągnął go z powrotem w kierunku budynku.
-Lepiej będzie jak poczekam tutaj- Richard zatrzymał się gwałtownie pod jego pokojem.
-Jasne, rozumiem- chłopak zniknął  za drzwiami. I już po chwili wrócił do niego z kluczykami i dokumentami samochodu.
-Dzięki. Będę jutro popołudniu.
-Tylko zapukaj- rzucił jeszcze wesoło w jego stronę przyjaciel. Czym już do końca wyprowadził go z równowagi.


  Od kilkunastu minut siedziałam na łóżku  próbując się uspokoić. Niestety ciągle niezbyt mi to wychodziło. Widok Richarda podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Można powiedzieć , że pojawił się w odpowiednim momencie. Bo jeszcze chwila i stałoby się coś , czego już w żaden sposób nie dałoby się odkręcić. A czego oboje moglibyśmy później żałować. Nie potrafiłam zbytnio zaprotestować, przy jego coraz śmielszych pieszczotach. A może po prostu nie chciałam. W końcu Andreas był świetnym chłopakiem. Podobał się chyba każdej dziewczynie. Mnie też. Nie mogłam temu zaprzeczyć. Ale był  moim przyjacielem. Nie czułam do niego niczego więcej oprócz  zwykłej sympatii. A nie tak wyobrażałam sobie mój pierwszy raz. Nie z kimś kogo nie kocham. Przecież nawet z Lucą nigdy nie zdecydowałam się pójść na całość. Mimo tego , że byliśmy ze sobą rok. I wydawało mi się , że to co czuję to miłość.

 Tylko dlaczego , to akurat Richard musiał pojawić się w drzwiach. Kolejny raz przywołując wspomnienia. Czy już zawsze tak będzie, że gdy tylko na niego spojrzę , mój koszmar będzie do mnie powracał. Wywołując ogromną falę nienawiści.
  Z niepokojem spoglądam na otwierające się kolejny raz drzwi. Andreas pojawia się zabierając coś z szafki i znika jeszcze na moment. Po chwili wraca i zajmuje miejsce na łóżku. Próbując mnie do siebie przyciągnąć.
-Co jest Em?- chłopak jest wyraźnie niezadowolony, gdy staram się odsunąć.
-Przepraszam Andreas.
-Nie przepraszaj. Wystarczy, że powiesz co się dzieje.
-Nic. Po prostu , znów wszystko mi się przypomniało-  włącznie z pocałunkiem , dodaję w myślach.
-Nie myśl już o tym Em -  chłopak przytula mnie do siebie. A ja już bez protestów, opieram głowę  na jego ramieniu.
-Cieszę się, że jesteś Andreas- szepczę cicho, w jego koszulkę. Bo naprawdę się cieszę. Gdyby ktoś wtedy w przyszpitalnym parku powiedział mi , że on zostanie moim najlepszym przyjacielem. W życiu bym w to nie uwierzyła.
-Zostań dzisiaj ze mną Em.
-Nie wiem czy to dobry pomysł - protestuję cicho, ale tak naprawdę nie mam ochoty siedzieć dzisiaj sama.
-Najlepszy. Ty nie będziesz za dużo myśleć , a ja nacieszę się jeszcze Twoim towarzystwem przed wyjazdem- uśmiecha się . Całuje mnie w czubek głowy i dodaje cicho- obiecuję że nie zrobię niczego, czego nie będziesz chciała.
Wolno  kiwam głową na znak zgody. Bo boję się wszystkich myśli które wdzierają się do mojej głowy, gdy tylko zostaję gdzieś sama.











niedziela, 8 lipca 2018

21



-Jest coraz lepiej , Emily. Zdajesz sobie z tego sprawę?- Agnes uśmiechnęła się do mnie  po skończonych ćwiczeniach.
-Wiem, dziękuję. To wszystko dzięki Tobie.
-To tylko i wyłącznie Twoja zasługa. Jak tak dalej pójdzie za niedługo będziesz stawiać pierwsze kroki.
-Chciałabym. Wyjść stąd. Wrócić do domu. Zostawić to wszystko za sobą.
-Wszystko? Markusa też?- Agnes nie spuszczała ze mnie wzroku.
-Nie wiem- odzywam się niepewnie.
-Nie wiesz? Myślałam , że coś między Wami jest. Przyjeżdża do Ciebie. Wygląda na to , że mu zależy. A Tobie nie?- dziewczyna jest zdziwiona moją odpowiedzią. Ja sama chyba też.
-Naprawdę nie wiem , Agnes. Też tak myślałam na początku. A później ..- przerywam. A później wydarzyło się coś co całkowicie , wytrąciło mnie z równowagi- Lubię go. Świetnie się z nim czuję. Ale..
-Ale coś lub ktoś nie daje Ci spokoju?- uśmiecha się. Zapewne myśląc o Andreasie.
-Nie, po prostu dużo się ostatnio dzieje. I chyba trochę się pogubiłam.
-Jakbyś chciała kiedyś pogadać. To wiesz gdzie jestem- rzuca jeszcze za mną zanim znikam za drzwiami. Myślę nad jej słowami.  Pytanie czy mi zależy, sprawiło że znów zaczęłam myśleć o tym co się stało. Przecież jeszcze wczoraj tak bardzo pragnęłam jego towarzystwa. Chciałam wtulić się w jego ramiona i zapomnieć o wszystkim. A dzisiaj? Nie potrafiłam odpowiedzieć na proste pytanie, czy mi zależy. A wszystko przez to czego wciąż nie potrafiłam wyrzucić ze swojej głowy. Mimo, że niczego bardziej nie pragnęłam w tym momencie. Ale wspomnienie tego pocałunku powracało do mnie jak bumerang. W każdej chwili, gdy tylko zostawałam sama. Wzbudzając we mnie coraz większe przerażenie.


  Andreas stał na parkingu, czekając aż Markus zaparkuje swój samochód. Kumpel wyszedł po chwili z auta i podszedł do niego z uśmiechem.
-A Ty co? Specjalnie wyszedłeś mnie przywitać? Wybacz , ale bardziej ucieszyłby mnie widok Emily- zaśmiał się lekko, czym jeszcze bardziej go wkurzył. Andreas miał ochotę mu przyłożyć. Ale nie miał pojęcia jak wytłumaczyłby to wszystko dziewczynie.
-Wiem co zrobiłeś Markus- wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz- chłopak wyminął go i ruszył w stronę budynku.
-Richard wszystko mi powiedział. Byliście na imprezie , to Ty prowadziłeś to cholerne auto- krzyknął  za nim. Markus zatrzymał się gwałtownie, odwracając się w jego stronę.
-Nie było mnie z nim. Spędziłem ten weekend w domu.
-Skąd wiesz o którym weekendzie mówię?- spytał kpiąco Andreas.
-Nie mam pojęcia, co Richard Ci nagadał. Ale nie mam z tym nic wspólnego.
-Naprawdę?- Andreas zacisnął pięści ze złością. Nie miał pojęcia co stało się z jego najlepszym kumplem. Nie poznawał go. Nie potrafił się z nim dogadać.
-Naprawdę- zaśmiał się- a teraz wybacz, Em na mnie czeka.
-Co zrobisz jak powiem jej prawdę? Znienawidzi Cię tak jak Richarda.
-Nigdy Ci nie uwierzy. Do tego wkurzy się, że chcesz nas ze sobą skłócić. Przecież od początku o to Ci chodziło.
-Czemu to robisz? Czemu nie zostawisz jej w spokoju?- Andreas doskonale zdawał sobie sprawę z tego , że taka mogłaby być jej reakcja.
-Spodobała mi się. Jest niezła. Chyba zresztą sam to zauważyłeś. Zazdrość dosłownie Cię zżera.
-To nie o zazdrość tu chodzi, Markus. Martwię się o nią. Ona już wystarczająco dużo przeszła. Ale Ty pewno nie rozumiesz co to znaczy tak zwyczajnie się o kogoś martwić.
-Nie? A mnie się wydaje , że do szału doprowadza Cię świadomość . Tego, że Em wybrała mnie. Że ja mogę ją całować i sypiać z nią kiedy chcę . A nie Ty.
-Pieprz się Markus- Andreas całym sobą powstrzymywał się przed przyłożeniem kumplowi.
-Co nie jest tak ? Nie chciałbyś być na moim miejscu? Przyznaj szczerze ile razy myślałeś o tym żeby się z nią przespać? Jak często zastanawiałeś się nad tym jaka jest w łóżku? Założę się , że na okrągło -Markus zaśmiał się i zniknął za drzwiami budynku. Andreas ze złością walnął pięścią w drzwi. Bo tak naprawdę kumpel trafił w samo sedno. Wariował na samą myśl o tym co Markus z nią robi. Wpadał we wściekłość gdy chłopak zostawał tutaj na noc. Za każdym razem przez  pół nocy wpatrywał się w sufit , zastanawiając się nad tym,   co dzieje w pokoju obok.  I niczego nie pragnął tak bardzo jak zajęcia miejsca Markusa obok dziewczyny.


   Siedzę na łóżku patrząc  w niekończące się matematyczne wzory. Staram się choć trochę na tym skupić .  I zapamiętać przynajmniej jakąś część. Dźwięk otwieranych drzwi przyjmuję z nieopisaną ulgą. Chyba doskonale widoczną na mojej twarzy.
-Nie miałem pojęcia, że aż tak ucieszy Cię mój widok- chłopak w jednej chwili znajduje się przy mnie , chwytając mnie w ramiona. Wtulam się w niego z uśmiechem. Marząc o tym , żeby przy nim zapomnieć. Zaciskam oczy starając się kolejny już raz wyrzucić ze swojej pamięci, tamto kilka minut. Unoszę głowę , w poszukiwaniu jego ust. Sama przez moment zaskoczona swoją śmiałością. Markus w jednej chwili odwzajemnia pocałunek. Coraz mocniej mnie do siebie przytulając.
-Naprawdę cieszę się, że tu jesteś- odsuwam się od niego po chwili.
-Coś się stało? Znowu jesteś smutna- spogląda na mnie z troską , odgarniając włosy z mojej twarzy. A mnie zalewa fala wyrzutów sumienia. Że będąc z nim myślę o innym. O kimś kto nawet na to nie zasługuje. Kto zniszczył mi życie. I pozbawił marzeń.
-Jestem tylko zmęczona. Agnes nie daje mi ostatnio wytchnienia. Do tego ciągle patrzę w te książki. Od czego już zaczyna mieszać mi się w głowie- kłamię bez mrugnięcia okiem i kładę się na łóżku.
-Przez najbliższy weekend  zero nauki. Musisz trochę odpocząć- odzywa się głosem nieznoszącym sprzeciwu i zamyka książkę, odkładając ją na bok.
-Ale...
-Ani słowa- Markus wybucha śmiechem, kładąc się przy mnie. Z czułością całuje mnie w czoło. Przymykam oczy znikając w jego ramionach. Za wszelką cenę staram się nie myśleć o niczym innym tylko o nim. Wyrzucić z głowy wszystkie niepotrzebne rzeczy i osoby. Po pewnym czasie zasypiam , niestety ciągle myśląc o tym o czym nie powinnam.



  Początek czerwca jest jeszcze bardziej gorący i upalny niż maj.  Markus z chłopakami wyjechał na pierwsze zgrupowanie. Przed rozpoczynającym się w lipcu letnim sezonem. A ja zamierzałam poświęcić cały swój wolny czas na naukę z Andreasem. Który za dwa tygodnie też ma powrócić do treningów. Myśl o tym, że zostanę tutaj sama , nie napawa mnie optymizmem. I wpędza w lekki strach. Nie mam pojęcia , jak poradzę sobie bez niego. Nie mam jednak prawa wymagać od niego , żeby został ze mną. I tak od kilku dni towarzyszy mi uczucie, że chłopak starał się za wszelką cenę opóźnić swój powrót do skoków. Nie chcąc zostawić mnie samej. Zdaję sobie sprawę z tego , że jeżeli ma zacząć sezon razem z resztą drużyny. Musi w końcu zacząć pojawiać się na skoczni. Dlatego ze wszystkich sił przykładam się do nauki.
Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę przez te dwa tygodnie. Od samego rana do późnej nocy. Ucząc się i ciesząc się swoim towarzystwem. Jakbyśmy chcieli nadrobić czas gdy go nie będzie.  Staram się uśmiechać  jak najczęściej, żeby nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Z powodu tego , że zostawia mnie samą.


  Andreas stał w drzwiach pokoju Emily wpatrując się w puste łóżko. Dziewczyna od trzech dni znikała gdzieś z samego rana. Pojawiając się dopiero na popołudniowych ćwiczeniach. Na jego pytania , gdzie się podziewa. Zbywała go szybko informacją o domu dziecka. Unikając jego spojrzenia. Wiedział jednak , że od kilku dni blondynka nie pojawiła się w domu dziecka i tam też nikt nie potrafił, albo i nie chciał udzielić mu informacji gdzie jest.
Agnes zachowywała się tak samo. Nie przejmując się w ogóle nieobecnością dziewczyny na porannych zajęciach. Andreas nie wiedział co się dzieje. I nie podobało mu się to.

Przez ostatnie kilka dni,  spędzali ze sobą każdą  chwilę. Andreas korzystał z tego że Markus wyjechał z resztą na zgrupowanie . I nie plątał się ciągle w jej pobliżu. Dlatego mógł cieszyć się jej towarzystwem, całymi dniami. Rozstając się tylko w czasie ćwiczeń. Często wychodził od niej  w środku nocy. A ona już z samego rana zjawiała się u niego.
 Czasem zdarzało jej się zasypiać na jego ramieniu. I nie miał sumienia jej budzić. Dlatego zostawał u niej i przez długie godziny wpatrywał się w nią jak śpi.  W końcu sam zasypiał przy jej boku. Uwielbiał patrzeć na jej uśmiech gdy rano budziła się przy nim. Zawsze lekko zawstydzona całowała go w policzek i jeszcze mocniej wtulała w jego ramiona.
Nie miał pojęcia jak poradzi sobie bez jej towarzystwa. Jeszcze teraz. Gdy nie wiedział co się z nią dzieje. I gdzie znika.
Nie miał ochoty  w tej sytuacji zostawiać jej samej. Ale jego wyjazd na zgrupowanie, zbliżał się wielkimi krokami. I zostały już do niego tylko dwa dni.
Chciał kolejny raz go odłożyć. Wcisnąć trenerowi , że nie jest jeszcze gotowy. Niestety większość osób przestawała wierzyć w jego tłumaczenia. I bał się po prostu , że w końcu straci miejsce w kadrze.
Dlatego z duszą na ramieniu zaczął pakować swoje rzeczy ciągle spoglądając w okno, za dziewczyną. Postanowił , że dzisiaj nie da sobie już wcisnąć jakiejś bzdury o domu dziecka. I zażąda wyjaśnień, tego gdzie podziewała się od trzech dni.

Wybiegł z pokoju gdy tylko ją zobaczył. Zbliżała się do budynku z uśmiechem na ustach. Gdy jednak go zobaczyła nagle spoważniała. Powodując , że zatrzymał się przed nią gwałtownie. Kompletnie nie wiedząc co jej powiedzieć.
-Musimy porozmawiać Andreas- rzuciła w jego kierunku. Pierwsze o czym pomyślał, to że chce stąd wyjechać. Zostawić go i zniknąć na zawsze. Widział już siebie jak dzwoni do trenera i rezygnuje z wyjazdu. Z kadry i ze wszystkiego innego. Był gotów zostawić dla niej wszystko. I wyjechać z nią wszędzie.
-Jasne. Coś się stało?- zapytał niepewnie. Cholernie przestraszony tym co zaraz usłyszy.
Nie odezwała się ani słowem, kierując się w stronę ławki przed budynkiem. Ławki na której odważył  się ją pocałować. Ten jeden , jedyny raz. Na samą myśl o tym zrobiło mu się gorąco. Odrzucił od siebie szybko te myśli. Musi się skupić na tym co Em chce mu powiedzieć. Żeby od  razu zareagować na wszystkie jej głupie pomysły. I wybić je jej jak najszybciej z głowy. Usiadł na ławce i czekał aż dziewczyna zrobi to samo. Miał ochotę, jej pomóc. Wziąć ją na ręce i posadzić koło siebie. A najlepiej na sobie. Na swoich kolanach. Przytulić się do niej i ją pocałować. Bał się jednak tego jak ona zareaguje. Patrząc na jej poważną minę nie miał pojęcia co chodzi jej po głowie.
Mimowolnie uśmiechnął się jednak spoglądając na nią. Skrzywiła się lekko , uderzając się w nogę. Coraz ciężej było jej ukryć przed nim to , że odzyskuje czucie. W sumie nadal nie miał pojęcia dlaczego to robi. Ale czekał cierpliwie aż sama mu powie. Ciekawe czy Markus wie. Na samą myśl o chłopaku, uśmiech zniknął mu z twarzy. Dlatego znów skupił wzrok tylko na niej. Emily wpatrywała się w niego poważnym wzrokiem. Wciągnął głośnio powietrze i czekał na to co powie.











czwartek, 5 lipca 2018

20


  Rano otwieram opuchnięte od płaczu oczy. Czując okropny ból rozsadzający moją głowę od środka. Wpatruję się w śpiącego obok Andreasa. Uświadamiając sobie boleśnie to czego dowiedziałam się wczorajszego wieczora. Richard , na samą myśl o nim ogarnia mnie taka nienawiść, że sama jestem przerażona tym uczuciem. Z moich oczu znów zaczynają wypływać łzy. Żalu i wściekłości.
-Emily , już wystarczy- chłopak budzi się, kolejny raz mnie do siebie przyciągając.
-Nie potrafię przestać o tym myśleć. I nie potrafię przestać płakać.
-Tak bardzo mi przykro ,Em.
-To przecież nie Twoja wina- uśmiecham się przez łzy , wpatrując się w chłopaka i dodaję cicho - chyba..
-Chyba? - przerywa mi ze złością.
-On nie był sam, Andreas. A ja nie mam pojęcia z kim- przełykam ślinę - to Ty się mną zająłeś. Tak jakbyś czuł się winny. Jakbyś miał z tym coś wspólnego.
-Jak możesz w ogóle tak myśleć? Czy sądzisz , że byłbym zdolny do czegoś takiego ? Znasz mnie - patrzy na mnie z wyrzutem.
-Znam Cię? A Ty nie znałeś Richarda? Pomyślałeś kiedyś że mógłby zrobić coś takiego?
-Emily nie było mnie tam. Przysięgam. Tak jak Ty dowiedziałem się o wszystkim wczoraj- chłopak chwyta mnie za ręce.
-Przepraszam Andreas. Po prostu , ja nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
-Rozumiem Em, ale ja naprawdę...
-Nie mówmy już o tym, dobrze? - przerywam mu.
-Jest jeszcze jedna sprawa Emily- Andreas spogląda na mnie poważnie- chcesz powiadomić policję?
-Policję? - przestaję płakać , patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.
-Masz do tego prawo.
-Nie wiem Andreas- odzywam się cicho. Policja oznacza konsekwencje. Poważne konsekwencje, dla Richarda. Dla kogoś kto pozbawił mnie wszystkiego - co Ty byś zrobił na moim miejscu?
-To Ty musisz podjąć decyzję. Ja chyba nie będę zbyt obiektywny. On nadal jest moim przyjacielem. Nawet po tym co zrobił, Emily.
Przymykam oczy , oddychając głęboko. Zabrał mi marzenia, zniszczył mi życie. Tak naprawdę, nie powinnam nawet się nad tym zastanawiać. Powinnam to zrobić bez mrugnięcia okiem. Tak samo zniszczyć jego życie. Zabrać mu wszystko.
-Zostawmy to tak jak jest Andreas. Policja nie zwróci mi dawnego życia- Andreas oddycha z ulgą po moich słowach. A ja nie mam pojęcia czy moja decyzja jest słuszna. Niestety , mimo ogromnej nienawiści nie potrafię podjąć w tej chwili, żadnej innej.


-Porozmawiam z Agnes, żeby Ci dzisiaj odpuściła. Chyba jeden dzień luzu Ci nie zaszkodzi. Jeśli chcesz możemy razem gdzieś wyjść.
-Dziękuję , ale nie chcę przerywać ćwiczeń -  nie mogę. Nie w tej chwili, gdy zaczęłam odzyskiwać czucie. Myśl o tym, nie mam pojęcia czemu przypomina mi wczorajszy pocałunek. Na samą myśl o tym, łzy znów zaczynają dławić mnie w gardle.
-Jesteś pewna?
-Tak , Andreas. Zaraz się ogarnę. Nie chcę odpuszczać. Przecież wiadomość , że to on..- przerywam na chwilę, przełykając ślinę- niczego nie zmienia. Muszę ćwiczyć. Żeby jak najszybciej wrócić do domu.
-Skąd wiesz, że wrócisz? - Andreas śmieje się  , chcąc rozładować napięcie- a może zostaniesz tutaj. Może to własnie tu jest Twoje miejsce.
-Nie zapominaj , że muszę kiedyś skończyć szkołę. Zostało mi tak naprawdę kilka miesięcy. Będę musiała powtarzać klasę.
-Powtarzać klasę? A po co? Przecież możesz skończyć szkołę tutaj. Teraz. Nadrobić materiał i zdać wszystko na koniec roku.
-Straciłam trzy miesiące , Andreas. Do końca roku pozostało trochę ponad miesiąc. Jak mam to zrobić?
-Pomogę Ci. I tak nie mogę jeszcze trenować - uśmiecha się tak jakby, to nie był żaden problem- więc zbieraj się na rehabilitację. A później razem wszystko załatwimy.
   Andreas wychodzi z pokoju zostawiając mnie samą. Myślę o jego propozycji. W sumie to chyba nie jest taki zły pomysł. Oprócz rehabilitacji i wizyt w domu dziecka. Nie mam innych zajęć. Gdy nie ma Markusa. Zabijam nudę, czytając książki i rozmawiając z Andreasem.  A tak naprawdę mogłabym zająć się nauką i szybko nadrobić stracone miesiące. Z jego pomocą nie byłoby to takie trudne. A ja nie miałabym  zbyt dużo czasu na roztrząsanie tego co się stało i kto do tego doprowadził.



-Jak Ci się to udało? - na mojej twarzy pojawia się słaby uśmiech gdy wychodzimy z budynku tutejszej szkoły.
-Nie zapominaj kim jestem - mruga do mnie wybuchając śmiechem.
-No tak, wystarczyło żebyś uśmiechnął się kilka razy do tutejszej dyrektorki i wszystko nagle dało się załatwić. Ciekawe co byś zrobił gdyby dyrektorem był facet?- na widok miny jaką zrobił, sama w końcu wybucham śmiechem. Zapominając na moment o wczorajszym wieczorze.
-Poszukalibyśmy po prostu innej szkoły- odzyskuje głos po chwili, znów zaczynając chichotać.
-Pójdziemy  do dzieciaków? Dawno nie było nas tam razem. Pewno się ucieszą.
-W ogóle nie ma takiej możliwości Emily- chłopak nagle poważnieje.
-Ale dlaczego? Nie chcesz tam ze mną chodzić?- jestem zdziwiona jego odmową i poważną miną.
-Przecież Ty musisz się teraz uczyć. Natychmiast zamykamy się w pokoju nad książkami- nakazuje.
-Żartujesz , prawda?- po moich słowach Andreas wybucha nagłym śmiechem.
-Dzisiaj Ci jeszcze odpuszczę. Ale od jutra siadamy nad książkami.
-Chyba już zaczynam żałować swojej decyzji- prycham. Ale też nie potrafię powstrzymać śmiechu.
Wyciągam telefon , wybierając numer mamy. Jest szczęśliwa słysząc o mojej decyzji w sprawie szkoły. Obiecuje z samego rana wysłać mi wszystkie papiery. Rozmawiamy jeszcze chwilę, opowiada mi o Lisie i Lei. Wywołując u mnie znowu tęsknotę za dziewczynami. Tak bardzo chciałabym mieć je teraz przy sobie. Porozmawiać z nimi . Przytulić. I zapomnieć o wszystkim.



 Andreas nie spuszczał wzroku z Emily, która wpatrywała się w otwartą książkę. Właśnie wpatrywała się , bo mógł się założyć, że gdyby teraz zapytał o powtórzenie , ostatniego zdania które przeczytała. Nie miałaby pojęcia o czym mówi. Znowu , tak jak na początku ich znajomości. Dziewczyna czasem wpadała w ten swój dziwny stan zawieszania się. Mimo tego , że starała się nie pokazywać tego po sobie. Widział jak bardzo ruszyła ją informacja z przed kilku dni. Jak powróciły do niej wspomnienia, swojego koszmaru. Jak ociera ukradkiem łzy kiedy myśli , że on nie widzi.  Był pewien, że gdy wychodził od niej wieczorem płakała w poduszkę.
  Wiedział , że Markus ma się tutaj zjawić jutro z samego rano. Na samą myśl o tym wpadał we wściekłość. I ciągle zastanawiał się czy nie powiedzieć jej prawdy. Bał się jednak , że wtedy Em załamie się i zrezygnuje z pobytu tutaj. Uciekając do Monachium. A przecież nie mogła tego zrobić. Nie teraz, kiedy zaczęła odzyskiwać czucie. O czym dowiedział się od Richarda. Ona nie zamierzała mu chyba nawet o tym wspomnieć. Co trochę go zabolało, w końcu podobno byli przyjaciółmi. A dziewczyna nie podzieliła się z nim tą wiadomością. Nie miał pojęcia dlaczego.

Wiedział , że cała ta sytuacja w której znalazł się przez przypadek. To jakiś chory, nienormalny układ. I zdawał sobie sprawę z tego, że im dłużej będzie kryć Markusa. Tym ona w końcu gorzej zniesie prawdę. Bo z każdym kolejnym dniem Emily będzie się coraz bardziej zakochiwać w jego przyjacielu. Sam tak naprawdę pozbawiał się szansy na bycie z nią. Ciągle jednak nie potrafił wyznać jej tego co wiedział. Postanowił najpierw porozmawiać z kumplem. Wpłynąć na niego , żeby sam się przyznał. Choć był niemal pewny, że nic z tego nie wyjdzie.



  Kilka kolejnych dni spędzam nad książkami. Andreas znów , tak jak przed pojawieniem się Markusa w moim życiu ciągle mi towarzyszy. Tłumacząc wszystko co jest dla mnie niezrozumiałe.
Mimo , że starałam się nie pokazywać po sobie tego , ciągle myślałam o wydarzeniach sprzed dosłownie kilku dni. Gdy dowiedziałam się prawdy o swoim wypadku. I o pocałunku, który nie chciał wyjść z mojej głowy. Mimo ciągłej nienawiści którą czułam, do tego który zabrał mi wszystko. Dlatego  cieszyłam się na najbliższy weekend. Widziałam , że znów spędzę go z Markusem. Chciałam przynajmniej choć na chwilę zapomnieć o tym co się stało.  Dlatego bardzo go teraz potrzebowałam. Miałam ochotę przytulić się do niego i zamknąć się z nim w pokoju. I nie wychodzić przez cały weekend.

  Ćwiczenia które zalecała mi Agnes, wykonywałam teraz ze zdwojoną siłą. Była jedyną osobą , poza Richardem. Która wiedziała o tym , że zaczynam odzyskiwać czucie. Nie chciałam mówić o tym nikomu innemu. Mając nadzieję , że w końcu stanę na nogi i zrobię wszystkim niespodziankę.  A potem w końcu wyjadę do domu.
Bo mimo tego, co mówił Andreas. Nie chciałam tutaj zostać. Chciałam wrócić do Monachium. Do swojego życia. Do swoich przyjaciół. Jak najdalej stąd. Jak najdalej od Oberstdorfu i Richarda.









poniedziałek, 2 lipca 2018

19



 Radość nagle zamieniająca  się w przerażenie . Wściekłość zastępująca chwilowe szczęście.  Nienawiść rozlewająca się po całym moim ciele. Która zabiera ze sobą wszystko co poczułam przed chwilą. Spokój który pomału udawało mi się tutaj odzyskiwać, w jednym momencie gdzieś ulatuje.
-Wyjdź- odzywam się cicho. Nie jestem w stanie na niego patrzeć.
-Emily....
- Nie rozumiesz? Wyjdź -zamykam oczy i zaciskam  pięści. Jeszcze w życiu nikogo nienawidziłam tak mocno jak jego.
-Przepraszam...
-Przepraszasz? - podnoszę głos- Myślisz że to zwróci mi moje dawne życie? Moje marzenia, plany? Tamtej nocy straciłam wszystko. Wszystko na czym mi  zależało. Nic mi nie zostało. Zabrałeś mi wszystko w kilka sekund i nie miałeś nawet odwagi ze mną  zostać.
- Wiem , że nic mnie nie usprawiedliwia ,  ale .....
- Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć. Wynoś się stąd !!! - mój krzyk niesie się echem po pokoju. Z oczu zaczynają wypływać strumienie łez. To niemożliwe. Dlaczego to właśnie on? Jak on mógł? Nagle w mojej głowie pojawia się kolejna przerażająca myśl. Andreas. On wiedział. Musiał wiedzieć. To dlatego tak się mną zajął. Bo jego kumplowi nie dawały spokoju wyrzuty sumienia. A może i on był w tym samochodzie. A potem nagle pojawił się w szpitalu i zaczął zgrywać dobrego przyjaciela. 
Z moich ust wydobywa się rozdzierający krzyk. Brunet spogląda na mnie nie mając pojęcia co zrobić. W drzwiach nagle pojawia się Andreas.


 Andreas leżał na łóżku bezmyślnie gapiąc się w telewizor. Widział przez okno jak jego przyjaciel, przyjechał do Emily. Dość mocno spóźniony. Chłopak nie mógł przestać myśleć o czym rozmawiają. Co takiego ważnego chciał powiedzieć blondynce. Gdy po pewnym czasie do jego uszu dobiegł krzyk dziewczyny, w kilka sekund znalazł się w jej pokoju. 
Siedziała na łóżku, wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę. Z jej oczu lały się łzy. Richard stał przy niej patrząc na nią ze smutkiem. 
-Co jej zrobiłeś ? Co się stało?- Andreas w ułamku sekundy dopadł do dziewczyny i chwycił ją w ramiona . Potrząsnął nią ,próbując uspokoić. Niestety , nie przyniosło to żadnego skutku. Jej ciałem nadal wstrząsał szloch. Przestała jedynie krzyczeć. Chyba tylko dlatego , żeby go stąd wyrzucić.
-Wyjdź stąd. Wyjdź i zabierz swojego przyjaciela- otarła łzy wierzchem dłoni i spojrzała na nich z nienawiścią.
-Emily...
-Wyjdź- podniosła głos. Spojrzał na nią zrezygnowany. Nie wiedząc co się dzieje. Postanowił jednak uszanować jej decyzję. Chwycił Richarda za ramię i razem wyszli przed budynek.
-Co Ty jej powiedziałeś? Co tam się stało?- odezwał się gdy stanęli na parkingu przy samochodzie bruneta.
- Byliśmy wtedy na imprezie. Wypiliśmy kilka piw. Padał śnieg. Było ślisko jak cholera. Ona weszła na tą ulicę właściwie znikąd. Nie mam pojęcia skąd tam się wzięła. Markus nie zdążył wyhamować.
-Ona???- w oczach Andreasa pojawia się wściekłość. I niedowierzanie.
-Emily, poznałem ją od razu. Gdy tylko weszliśmy wtedy do tej sali- pięść Andreasa w jednej sekundzie znalazła się na szczęce przyjaciela. Który chyba w ogóle nie jest tym zaskoczony. Brunet spojrzał  tylko na niego i otarł ręką strużkę krwi spływającą z  wargi.
-Zniszczyliście jej życie, bo wydawało Wam się, że możecie prowadzić- wysyczał  przez zaciśnięte zęby- do tego zostawiliście ją tam. Uciekliście.
Andreas odsunął się od kumpla. I zacisnął pięści , próbując się uspokoić. Wściekłość aż w nim buzowała. Zostawili ją tą. Samą. Ledwo żywą. W nocy. Na mrozie. Przez moment przestraszył się , że może zrobić przyjacielowi krzywdę. Przełknął ślinę , powoli licząc w myślach do dziesięciu.
-Nie będę Ci się tłumaczył. Bo tak właściwie tego nie da się wytłumaczyć. Nic nas nie usprawiedliwia.
-Jak mogliście ją tam zostawić? Ona mogła tam umrzeć.
-Nie wiem, Andreas. Nie mam pojęcia co mam Ci powiedzieć.
-To Ty prawda? Ty za to zapłaciłeś? I ciągle za to płacisz.
-Tylko to właściwie mogę dla niej zrobić.
-Nie mieści mi się to w głowie. Znamy się tyle lat- chłopak ciągle był w szoku. Ciągle nie potrafił zrozumieć postępowania swoich przyjaciół.
-Musiałem jej to powiedzieć. Nie potrafiłem dłużej milczeć.
-A Markus? On wie w ogóle , że spotyka się z kimś komu zniszczył życie?
-Wie. Wiedział od samego początku. Powiedziałem mu , że to ona jak tylko wyszliśmy wtedy ze szpitala. Rozmawiałem z nim ostatnio. Powiedziałem, że powiem jej prawdę. Kazał wziąć mi to na siebie, bo on i tak się nie przyzna. Był pewny , że Emily i tak uwierzy jemu.
-Nic jej nie powiedziałeś o Markusie?
-Nie zdążyłem. Zresztą, nie sądzę żeby mi uwierzyła. Ufa mu, jest przy nim szczęśliwa.
-Ale to on za to odpowiada. Ona powinna wiedzieć- Andreas nadal był wściekły. Choć musiał przyznać przyjacielowi rację. Emily całkowicie przy nim całkowicie odżyła. Chyba się zakochała, przyznał gorzko sam przed sobą . Gdyby teraz się dowiedziała, że to Markus jest za to odpowiedzialny, całkowicie by się załamała. Jeszcze bardziej niż teraz. A przecież to Markus sprawił, że na jej twarzy od kilkunastu dni gościł uśmiech. Nie zmieniało to jednak faktu , że to on ją tego uśmiechu wcześniej pozbawił. W tak okrutny i bezduszny sposób.
-Zostaw to tak jak jest , Andreas. Jak on potrafi z tym żyć i bez problemu patrzeć jej w oczy.
-Nie możesz wziąć na siebie całej odpowiedzialności. A ja nie mogę pozwolić, żeby ona z nim była - Andreas przypomniał sobie opowieść Emily o wypadku. Jeden z nich chciał z nią zostać. Drugi postanowił ją tam zostawić bez mrugnięcia okiem. Który był który. Który z nich ani przez sekundę nie okazał , żadnych ludzkich uczuć. Nie wiedział czemu, ale był pewny, że to Markus. Zostawił ją tam bez skrupułów. A teraz on ma pozwolić, żeby Emily się z nim spotykała. Żeby zakochiwała się w nim z dnia na dzień coraz bardziej. Richard nie odezwał się już ani słowem. Wsiadł do samochodu i odjechał w kierunku domu.

 Andreas wpatrywał się w odjeżdżające auto kumpla ze złością. Nie miał pojęcia co powinien teraz zrobić. Był na nich wściekły. Znał ich od lat. Nigdy by się po nich czegoś takiego nie spodziewał. Zaczął żałować , że poznał prawdę. Czuł się o wiele lepiej gdy żył w niewiedzy.
Teraz był rozdarty. Nie miał pojęcia czy powiedzieć Emily o Markusie. O tym, że tam był. Że to on prowadził. Ona zasługiwała na to , żeby poznać prawdę. Z drugiej strony ta prawda niczego nie zmieni. To nie przywróci jej życia sprzed wypadku. A tylko załamie ją jeszcze mocniej.



 Przez całą drogę do jej pokoju bił się z myślami co zrobić. W końcu zdecydował się powiedzieć jej prawdę. Ona powinna wiedzieć. Wszedł do  pokoju i   jedno spojrzenie w jej kierunku sprawiło , że zmienił zdanie.
 Dziewczyna siedziała na łóżku ciągle zanosząc się płaczem. Nie mógł w tym momencie odebrać jej tej jednej jedynej osoby która powodowała u niej uśmiech. Nie miał sumienia jej tego zrobić. Mimo tego zdawał sobie sprawę z tego , że zachowuje się nie w porządku w stosunku do niej. Nie potrafił jednak zdobyć się na wyznanie jej prawdy. Nie teraz. Nie w tej chwili. Choć może ta prawda. Pozwoliłby mu się do niej zbliżyć. Przecież w jednym momencie, znienawidziłaby Markusa. A on mógłby bez problemu zająć jego miejsce. Ale nie potrafił. Nie był w stanie dobić jej w tym momencie jeszcze bardziej. Nie myślał w tej chwili o niczym innym. Tylko o tym ,żeby nie cierpiała jeszcze mocniej. Jakkolwiek idiotyczne się to wydawało w tym momencie.
 Serce pękało mu z żalu gdy na nią spoglądał. A na razie dowiedziała się tylko o Richardzie. Który przecież nic dla niej nie znaczył. Podszedł cicho i usiadł przy niej na łóżku. Podniosła głowę i spojrzała na niego oczami pełnymi łez.
-Wyjdź stąd Andreas- z jej ust wydobywa się ledwo słyszalna prośba. Jakby nie miała siły odezwać się głośniej.
-Nie mogę zostawić Cię teraz samej.
-Jak mogłeś tak mnie oszukać Andreas?- w jej głosie było tyle bólu , że miał ochotę od razu ją do siebie przytulić.
-Ja nic nie wiedziałem Emily.
-Kłamiesz!- podnosi głos.
-Przysięgam, nie miałem o niczym pojęcia. Dowiedziałem się przed chwilą od Richarda.
-Nie wypowiadaj przy mnie jego imienia- na jej twarzy maluje się nienawiść.
-Przepraszam Em.
Dziewczyna przestaje na chwilę płakać i ociera twarz ręką. Patrzy na niego pustym wzrokiem.
-Dlaczego on to zrobił? Dlaczego zostawił mnie samą?
-Nie wiem . Nie mam pojęcia co mam Ci powiedzieć. Sam jestem w szoku.
-A ja go pocałowałam. I przez moment poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie- wyrzuca z siebie jednym tchem i znów zaczyna płakać. Andreas wpatruje się w nią szeroko otwartymi oczami. Jak go pocałowała? O czym ona mówi? Co jeszcze wydarzyło się w tym pokoju przez kilkanaście minut?
-Już. Uspokój się- przytulił ją do siebie - Twój płacz nie ma żadnego sensu. Niczego i tak nie zmieni  Em.
Dziewczyna nie odezwała się już ani słowem, ciągle szlochając. W końcu po dłuższym czasie zasnęła w jego ramionach. Całkowicie wykończona, płaczem i emocjami dzisiejszego wieczora. Andreas przesunął ją delikatnie i położył się obok. Ciągle trzymając ją w swoich objęciach.