Richard nie miał pojęcia co myśleć o całej tej chorej sytuacji w której się znalazł. Słowa Lei spowodowały kompletny mętlik w jego głowie. Jakim cudem Emily to z nim przeżyła ten swój pierwszy raz. . Jeśli tak naprawdę ciągle go odkładała . Czekając na tego jednego jedynego. A przeżyła go z nim. Z kimś kto zniszczył jej życie. Teraz wszystko było dla niego jeszcze bardziej niezrozumiałe.
Z jednej strony wszystko w jakiś dziwny sposób przyciągało go do tej dziewczyny . Z drugiej wiedział , że musi się od niej trzymać z daleka. Nie chciał jeszcze mocniej mieszać w jej życiu. I tak już wywrócił je do góry nogami. Zabierając jej wszystko o czym zawsze marzyła.
Był świadomy tego, że nie miał najmniejszych szans konkurować z Andreasem. Który był gotowy dla dziewczyny poświęcić całe swoje życie. Który kochał ją i nigdy jej nie skrzywdzi.
Zbliżył się do jej pokoju i lekko zapukał. Wydawało mu się, że coś słyszy. Miał przeczucie , że ktoś jest w środku. Nie doczekał się jednak zaproszenia. Zrezygnował i odszedł kilka kroków. Jednak coś nie dawało mu spokoju. Markus do niej szedł. Więc powinni tam być. Odwrócił się i nacisnął klamkę.
-Lea mówiła, że... - przerwał wpatrując się w scenę na łóżku. Na początku chciał wyjść myśląc, że w czymś przeszkodził. Dopiero po chwili zauważył, że dziewczyna szarpie się i wcale nie ma ochoty na zbyt natarczywe pocałunki Markusa. Który nawet nie zauważył jego pojawienia się w pokoju.
- Powiedziałem Ci już wczoraj , że masz się trzymać od niej z daleka - szarpnął go za ramię. Markus był tak zaskoczony , jego widokiem . Że nie zdążył nawet zareagować gdy pięść Richarda znalazła się na jego szczęce.
W jednej chwili puścił dziewczynę. Wpatrywał się w niego w szoku jakby nie do końca, zdając sobie sprawę z tego co chciał zrobić.
-Przepraszam Em. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło - odezwał się cicho.
Blondynka nie odezwała ani słowem. Patrząc na niego ze strachem.
-Lepiej będzie jak teraz stąd wyjdziesz- wycedził Richard przez zaciśnięte zęby.
-Nie chciałem jej zrobić nic złego. Przysięgam.
-Wynoś się stąd - od dnia wypadku oboje się zmienili. Nie potrafił się już dogadać z Markusem. Który stał się wyrachowanym i bezwzględnym chłopakiem. Richard miał wrażenie, że nic go nie interesowało. Za wszelką cenę chciał dopiąć swego. Nie zważając na nic . I na nikogo.
Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi usiadł przy dziewczynie.
-Nic Ci nie jest ? - odgarnął włosy z jej twarzy. I delikatnie starł łzy spływające po policzkach. Przytaknęła i podciagnela nogi pod brodę . W rękach kurczowo trzymała jego bluzę.
-Chcesz zostać sama ?
Spojrzała na niego przestaszona i pokręciła głową przecząco.
-Może zawołam Leę?
-Dziękuję. Kolejny raz - odezwała się w końcu.
-Nie ma za co. Pójdę po Twoją przyjaciółkę - podniósł się, ale dziewczyna od razu szarpnęła go za rękę.
- Posiedzisz tutaj chwilę?
- Em, Emily- poprawił się szybko - to chyba nie jest dobry pomysł.
-Chwilę - spojrzała na niego błagalnie . Zwinęła się w kłębek i dodała cicho - obiecuję, że nie rzucę się na Ciebie. Nie martw się.
-To mnie akurat nie martwi- mimo wszystko uśmiechnął się i z powrotem zajął przy niej miejsce. Nie potrafił jej odmówić. Nie miał tylko pojęcia jak wytłumaczyłby się Andreasowi, gdyby ten zdecydował się tu przyjść. Dziewczyna przymknęła oczy.
-Może być Em - odezwała się po kilku minutach gdy myślał, że już zasnęła.
-Śpij Em - pogładził ją po policzku. Poczekał jeszcze chwilę i poszedł zawołać Leę. Jego bluza nadal tkwiła w rękach dziewczyny.
Wyszedł przed budynek , z zamiarem poszukania Lei. Niestety zaraz za drzwiami czekał na niego Markus. Richard z całą pewnością nie miał teraz ochoty rozmawiać z kumplem. Jedyne na co miał ochotę , to przyłożyć mu kolejny raz. Wyminął go jednak , nie zwracając na niego uwagi. Chłopak złapał go za ramię.
-Przepraszam.
-Mnie? - warknął na niego- kompletnie Ci odbiło? Zdajesz sobie sprawę z tego co chciałeś jej zrobić? Wiesz jak ona się czuje? Co Ty sobie myślałeś?
-Nie mam pojęcia. Możesz sobie o mnie myśleć co chcesz. Ale mi naprawdę zaczęło na niej zależeć. I nigdy bym jej nie skrzywdził.
-Jasne. Zapominasz o jednym . Już to zrobiłeś. A ja ponoszę za to konsekwencje.
-Wiem. I dziękuję.
-Przepraszam. Dziękuję. Normalnie Cię nie poznaję- zakpił z niego.
-Daj spokój Richie.
-Muszę znaleźć Leę- Richard odwrócił się i ruszył w stronę boiska.
-Czekaj. Co z tym zrobisz?
-Więc to Cię martwi? Że Werner wypieprzy Cię z kadry . Jak dowie się wszystkiego.
-To nie tak.
-Powinienem im powiedzieć. Ale wiesz co? Szkoda mi Andreasa. Niepotrzebne mu kłopoty. A chyba by Cię zabił.
-Dzięki.
-Powtarzasz się. A ja nie robię tego dla Ciebie. I nie jestem pewny tego co zrobi Em. Bo na jej miejscu nie trzymałbym tego dla siebie.
-Pogadam z nią.
-Nawet się do niej nie zbliżaj - Richard zrobił krok w jego stronę - jeśli jeszcze raz Cię przy niej zobaczę. Andreas dowie się o tym co chciałeś jej zrobić. A ona w końcu pozna całą prawdę o wypadku. I możesz być pewny , że teraz to mnie uwierzy.
-Skąd masz tą pewność? - w oczach Markusa pojawiła się złość.
-To akurat nie jest Twoja sprawa.
-Więc jednak. Miałem rację- chłopak zaśmiał się ironicznie- kręcicie ze sobą. Może nawet sypiacie. Ciekawy jestem czy Andreas wie , że pieprzysz jego ukochaną Emily?
-Pieprz się Markus- bez zastanowienia walnął go pięścią w nos. Chłopak zatoczył się do tyłu. Ale z twarzy nie schodził mu ironiczny uśmiech. Richard odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku boiska poszukać Lei, zostawiając Markusa samego.
-Skąd masz tą pewność? - w oczach Markusa pojawiła się złość.
-To akurat nie jest Twoja sprawa.
-Więc jednak. Miałem rację- chłopak zaśmiał się ironicznie- kręcicie ze sobą. Może nawet sypiacie. Ciekawy jestem czy Andreas wie , że pieprzysz jego ukochaną Emily?
-Pieprz się Markus- bez zastanowienia walnął go pięścią w nos. Chłopak zatoczył się do tyłu. Ale z twarzy nie schodził mu ironiczny uśmiech. Richard odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku boiska poszukać Lei, zostawiając Markusa samego.
-Idź do Em - Richard usiadł przy dziewczynach wpatrujących się w jego grających kumpli.
-Coś się stało? - Lea podniosła się szybko , otrzepując spodenki z piasku.
- Emily pewno sama Ci powie. Na razie zasnęła, ale nie powinna być sama gdy wstanie .
- Czy Wy znowu .... - Lea przerwała widząc że Lisa nie spuszcza z nich wzroku.
- Nie martw się. Obiecałem Ci że będę się trzymał od niej z daleka. I teraz dotrzymam słowa. Ale jak wiesz Markus u niej był i to nie było przyjemne spotkanie.
- Będę u Emily gdybyś czegoś potrzebowała- rzuciła jeszcze w kierunku Lisy i pobiegła w stronę budynku.
Otworzyła cicho drzwi i usiadła w kącie jej łóżka. Emily obudziła się już po kilku minutach. Usiadła gwałtownie na łóżku przecierając opuchnięte od płaczu oczy.
- Co tutaj robisz Lea ?
- Richard mnie przysłał. Był dosyć zmartwiony. Coś się stało?- Lea zmarszczyła brwi i przysunęła się bliżej.
Emily pokręciła głową przecząco, ale nie odezwała się . Jej palce odruchowo zacisnęły się w pięści.
- Em. Co się stało?
-Markus u mnie był- szepnęła.
-No wiem. Słyszałam jak się z nim umawiasz.
-On.... - dziewczyna przerwała na chwilę- zaczął mnie całować. W ogóle nie reagował na moje protesty. Nie wiem co by się stało gdyby nie Richard.
-Powinnaś powiedzieć Andreasowi. Nie możesz tego tak zostawić.
-Nie Lea. To moja wina. To ja na początku niepotrzebnie zawracałam mu w głowie, robiąc nadzieję.
-Jak możesz w ogóle myśleć , że to Twoja wina?
-Bo tak jest Lea. Pojawiam się , mieszam w ich życiu. Sama nie wiem czego chcę i co czuję.
-Em....
-Dajmy temu spokój, dobrze?- przyjaciółka słabo uśmiechnęła się do niej i zmieniła temat- Gdzie Lisa?
-Została z Richardem na boisku. Cała reszta gra w siatkówkę.
-Ogarnę się i może pójdziemy na jakiś spacer? Muszę zając czymś myśli.
-Jasne Em. Jak chcesz- Lea uśmiechnęła się w jej stronę- tylko zrób coś w końcu z tą bluzą. Richard miał ją stąd zabrać.
-Rozmawiałaś z nim? - Em zatrzymała się w pół kroku w drodze do łazienki.
-Tak jakby.
-Po co Lea? - dziewczyna wpatrywała się w nią mrużąc oczy. Chwyciła bluzę do rąk i wrzuciła ją w kąt szafy.
-Martwię się o Ciebie. I chciałam wiedzieć co mu chodzi po głowie.
-I??? - dziewczyna z niecierpliwością wpatrywała się w Leę.
-Powiedział , że da Ci spokój. Że będzie się trzymał od Ciebie z daleka.
-Mam nadzieję - Em prychnęła z ulgą. Ale Lea mogła przysiąc , że w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy.
Wchodzę do łazienki głośno trzaskając drzwiami. Nareszcie, da mi spokój. Nareszcie przestanie się do mnie zbliżać. Słowa Lei odbijają mi się w głowie. Staję przed lustrem. I próbuję się uśmiechnąć. Niestety nie wiem czemu , zamiast tego po moich policzkach kolejny raz spływają gorzkie łzy.
Opanuj się. Zaciskam dłonie z całej siły czując wbijające się w skórę paznokcie. Przecież o to mi chodziło. Żeby on zniknął na zawsze. Żebym nie musiała na niego patrzeć po tym co mi zrobił.
Przemywam twarz zimną wodą i dokładnie szczotkuję zęby. Szybkim ruchem rozczesuję włosy i przywołuję na twarz uśmiech.
-Jestem gotowa- staję w drzwiach łazienki, patrząc na Leę.
-Wszystko w porządku?
-Tak. Chodźmy po Lisę- powoli wychodzimy z budynku, kierując się w stronę boiska. Gdy w końcu dochodzimy na miejsce. Lisa macha mi wesoło na powitanie, przerywając na chwilę swoją rozmowę z Richardem. Obydwoje podnoszą się i stają przed nami.
-Idziemy na spacer. Jesteś chętna? - Lea spogląda na nią z uśmiechem. Nie słyszę jej odpowiedzi bo chłopak zajmuje miejsce z mojej lewej strony i odzywa się cicho.
-Lepiej się czujesz?
-Tak . Jeszcze raz dziękuję- mimowolnie uśmiecham się. Nie potrafię oderwać od niego wzroku.
-Idziemy? -radosny głos Lisy wyrywa mnie z otępienia. Ciągnie mnie za rękę. Wybucham śmiechem.
-Powoli. Nie potrafię jeszcze tak szybko.
-Może potrzebujecie przewodnika? - Andreas nagle pojawia się przed nami. Na widok jego skruszonej miny, mam ochotę po protu wtulić się w jego ramiona. Zaraz jednak przypominam sobie jego poranną propozycję. A raczej żądanie. Bo nie dał mi wyboru.
-Potrzebujemy - śmieje się Lisa.
-Niekoniecznie- odzywam się w tym samym momencie.
-Em, przepraszam - chłopak przyciąga mnie do siebie.
-Prysznic by Ci się przydał, a nie spacer - prycham. Ale uśmiecham się. Nie potrafię długo się na niego złościć. Potrzebuję go. Przy nim czuję się bezpieczna. Wszystkie problemy znikają gdy jest obok.
-Będę gotowy za kilka minut. Dogonię Was- całuje mnie w policzek i już po chwili go nie ma.
-Jestem- chłopak dochodzi do nas , ledwo dochodzimy do domu dziecka. Chwyta mnie za rękę i czeka, aż dziewczyny wyprzedzą nas trochę - naprawdę przepraszam Em. Nie wiem co sobie myślałem.
-Nie myślałeś Andreas. Albo znowu myślałeś tylko o tym czego Ty chcesz.
-Wiem Em. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić tego , że Cię tu nie będzie. Że przez większość roku będzie nas dzielić tyle kilometrów.
-Powiedziałam , że zostanę.
-Nie chcę Cię do tego zmuszać. Jeśli nie chcesz, nie musisz tego robić. Zrozumiem to- spoglądam na niego. Czy ja wiem czy nie chcę? Jak zawsze nie mam pojęcia czego chcę. Z jednej strony bardzo chcę tu zostać. Z Agnes, z nim i z dzieciakami. Uwielbiam je. I nie chcę ich zostawiać. Z drugiej strony. Ciągle tęsknie za mamą i dziewczynami. A przecież one niedługo wyjadą. Nie mogą tu siedzieć wiecznie. I jest jeszcze Richard. Z którym łączy mnie jakaś chora relacją. Której nie mogę i nie chcę dłużej kontynuować. To z Andreasem chcę być. To on sprawia , że się uśmiecham.
Ale on przecież obiecał , że nie będzie się do mnie zbliżał. Więc , nic nie stoi mi na przeszkodzie.
-Zostanę Andreas- uśmiech na jego twarzy uświadamia mi , że podjęłam dobrą decyzję- ale obiecaj mi , że już nigdy nie zachowasz się w ten sposób.
-Przysięgam Em- chłopak przystaje i spogląda mi prosto w oczy. Składa na moich ustach krótki pocałunek. A ja mocno wtulam się w jego ramiona.
-Coś ten przewodnik wybrakowany - śmieje się Lea, gdy w końcu do nich dochodzimy- kompletnie nie interesują go jego turystki.
-E tam , jedna interesuje go aż nadto- Lisa mruga do mnie.
-Moja znajomość Oberstdorfu kończy się na skoczniach i ośrodku- wybucha śmiechem chłopak - musiałybyście zabrać ze sobą Karla i Richarda.
-Mieszkają tutaj? Gdzieś w pobliżu?- Lisa jest zainteresowana wszystkim co ich dotyczy.
-Karl kawałek dalej. A Richard tutaj zaraz za rogiem- podążam wzrokiem w kierunku wskazywanym przez Andreasa. I nie mam pojęcia dlaczego zapamiętuję, ulicę i numer przy którym znajduje piętrowy biały budynek.
-A zabrałbyś nas na skocznię? - Lisa wpatruje się w niego błagalnym wzrokiem.
-Byłaś już- przewracam oczami.
-Ale tylko na Audi Arenie.
-Jest ich tu więcej ?- po moich słowach oboje z Andreasem wybuchają śmiechem.
-No co? Nie moja wina , że nie mam o tym większego pojęcia.
-Jakieś sześć kilometrów stąd jest druga największa na świecie skocznia do lotów - odzywa się chłopak gdy przestają się śmiać- jak tylko wrócę z Wisły. Zabiorę Was tam samochodem. Dla Emily to chyba jeszcze trochę za daleko.
Lisa od razu rozpromienia się po jego słowach i wdaje się w dyskusję z Leą, Zostawiając nas znowu samych. Wracamy powoli trzymając się za ręce.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? - szepczę mu do ucha gdy stajemy pod moim pokojem. Nie mam najmniejszej ochoty zostawać sama. I nie wiem czy jest to spowodowane strachem , że mógłby wrócić do mnie Markus. Czy tym , że nie chcę się z nim rozstawać. A może tym wszystkim chcę zagłuszyć swoje olbrzymie wyrzuty sumienia które nie dają mi spokoju.
-Jak możesz w ogóle myśleć , że to Twoja wina?
-Bo tak jest Lea. Pojawiam się , mieszam w ich życiu. Sama nie wiem czego chcę i co czuję.
-Em....
-Dajmy temu spokój, dobrze?- przyjaciółka słabo uśmiechnęła się do niej i zmieniła temat- Gdzie Lisa?
-Została z Richardem na boisku. Cała reszta gra w siatkówkę.
-Ogarnę się i może pójdziemy na jakiś spacer? Muszę zając czymś myśli.
-Jasne Em. Jak chcesz- Lea uśmiechnęła się w jej stronę- tylko zrób coś w końcu z tą bluzą. Richard miał ją stąd zabrać.
-Rozmawiałaś z nim? - Em zatrzymała się w pół kroku w drodze do łazienki.
-Tak jakby.
-Po co Lea? - dziewczyna wpatrywała się w nią mrużąc oczy. Chwyciła bluzę do rąk i wrzuciła ją w kąt szafy.
-Martwię się o Ciebie. I chciałam wiedzieć co mu chodzi po głowie.
-I??? - dziewczyna z niecierpliwością wpatrywała się w Leę.
-Powiedział , że da Ci spokój. Że będzie się trzymał od Ciebie z daleka.
-Mam nadzieję - Em prychnęła z ulgą. Ale Lea mogła przysiąc , że w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy.
Wchodzę do łazienki głośno trzaskając drzwiami. Nareszcie, da mi spokój. Nareszcie przestanie się do mnie zbliżać. Słowa Lei odbijają mi się w głowie. Staję przed lustrem. I próbuję się uśmiechnąć. Niestety nie wiem czemu , zamiast tego po moich policzkach kolejny raz spływają gorzkie łzy.
Opanuj się. Zaciskam dłonie z całej siły czując wbijające się w skórę paznokcie. Przecież o to mi chodziło. Żeby on zniknął na zawsze. Żebym nie musiała na niego patrzeć po tym co mi zrobił.
Przemywam twarz zimną wodą i dokładnie szczotkuję zęby. Szybkim ruchem rozczesuję włosy i przywołuję na twarz uśmiech.
-Jestem gotowa- staję w drzwiach łazienki, patrząc na Leę.
-Wszystko w porządku?
-Tak. Chodźmy po Lisę- powoli wychodzimy z budynku, kierując się w stronę boiska. Gdy w końcu dochodzimy na miejsce. Lisa macha mi wesoło na powitanie, przerywając na chwilę swoją rozmowę z Richardem. Obydwoje podnoszą się i stają przed nami.
-Idziemy na spacer. Jesteś chętna? - Lea spogląda na nią z uśmiechem. Nie słyszę jej odpowiedzi bo chłopak zajmuje miejsce z mojej lewej strony i odzywa się cicho.
-Lepiej się czujesz?
-Tak . Jeszcze raz dziękuję- mimowolnie uśmiecham się. Nie potrafię oderwać od niego wzroku.
-Idziemy? -radosny głos Lisy wyrywa mnie z otępienia. Ciągnie mnie za rękę. Wybucham śmiechem.
-Powoli. Nie potrafię jeszcze tak szybko.
-Może potrzebujecie przewodnika? - Andreas nagle pojawia się przed nami. Na widok jego skruszonej miny, mam ochotę po protu wtulić się w jego ramiona. Zaraz jednak przypominam sobie jego poranną propozycję. A raczej żądanie. Bo nie dał mi wyboru.
-Potrzebujemy - śmieje się Lisa.
-Niekoniecznie- odzywam się w tym samym momencie.
-Em, przepraszam - chłopak przyciąga mnie do siebie.
-Prysznic by Ci się przydał, a nie spacer - prycham. Ale uśmiecham się. Nie potrafię długo się na niego złościć. Potrzebuję go. Przy nim czuję się bezpieczna. Wszystkie problemy znikają gdy jest obok.
-Będę gotowy za kilka minut. Dogonię Was- całuje mnie w policzek i już po chwili go nie ma.
-Jestem- chłopak dochodzi do nas , ledwo dochodzimy do domu dziecka. Chwyta mnie za rękę i czeka, aż dziewczyny wyprzedzą nas trochę - naprawdę przepraszam Em. Nie wiem co sobie myślałem.
-Nie myślałeś Andreas. Albo znowu myślałeś tylko o tym czego Ty chcesz.
-Wiem Em. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić tego , że Cię tu nie będzie. Że przez większość roku będzie nas dzielić tyle kilometrów.
-Powiedziałam , że zostanę.
-Nie chcę Cię do tego zmuszać. Jeśli nie chcesz, nie musisz tego robić. Zrozumiem to- spoglądam na niego. Czy ja wiem czy nie chcę? Jak zawsze nie mam pojęcia czego chcę. Z jednej strony bardzo chcę tu zostać. Z Agnes, z nim i z dzieciakami. Uwielbiam je. I nie chcę ich zostawiać. Z drugiej strony. Ciągle tęsknie za mamą i dziewczynami. A przecież one niedługo wyjadą. Nie mogą tu siedzieć wiecznie. I jest jeszcze Richard. Z którym łączy mnie jakaś chora relacją. Której nie mogę i nie chcę dłużej kontynuować. To z Andreasem chcę być. To on sprawia , że się uśmiecham.
Ale on przecież obiecał , że nie będzie się do mnie zbliżał. Więc , nic nie stoi mi na przeszkodzie.
-Zostanę Andreas- uśmiech na jego twarzy uświadamia mi , że podjęłam dobrą decyzję- ale obiecaj mi , że już nigdy nie zachowasz się w ten sposób.
-Przysięgam Em- chłopak przystaje i spogląda mi prosto w oczy. Składa na moich ustach krótki pocałunek. A ja mocno wtulam się w jego ramiona.
-Coś ten przewodnik wybrakowany - śmieje się Lea, gdy w końcu do nich dochodzimy- kompletnie nie interesują go jego turystki.
-E tam , jedna interesuje go aż nadto- Lisa mruga do mnie.
-Moja znajomość Oberstdorfu kończy się na skoczniach i ośrodku- wybucha śmiechem chłopak - musiałybyście zabrać ze sobą Karla i Richarda.
-Mieszkają tutaj? Gdzieś w pobliżu?- Lisa jest zainteresowana wszystkim co ich dotyczy.
-Karl kawałek dalej. A Richard tutaj zaraz za rogiem- podążam wzrokiem w kierunku wskazywanym przez Andreasa. I nie mam pojęcia dlaczego zapamiętuję, ulicę i numer przy którym znajduje piętrowy biały budynek.
-A zabrałbyś nas na skocznię? - Lisa wpatruje się w niego błagalnym wzrokiem.
-Byłaś już- przewracam oczami.
-Ale tylko na Audi Arenie.
-Jest ich tu więcej ?- po moich słowach oboje z Andreasem wybuchają śmiechem.
-No co? Nie moja wina , że nie mam o tym większego pojęcia.
-Jakieś sześć kilometrów stąd jest druga największa na świecie skocznia do lotów - odzywa się chłopak gdy przestają się śmiać- jak tylko wrócę z Wisły. Zabiorę Was tam samochodem. Dla Emily to chyba jeszcze trochę za daleko.
Lisa od razu rozpromienia się po jego słowach i wdaje się w dyskusję z Leą, Zostawiając nas znowu samych. Wracamy powoli trzymając się za ręce.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? - szepczę mu do ucha gdy stajemy pod moim pokojem. Nie mam najmniejszej ochoty zostawać sama. I nie wiem czy jest to spowodowane strachem , że mógłby wrócić do mnie Markus. Czy tym , że nie chcę się z nim rozstawać. A może tym wszystkim chcę zagłuszyć swoje olbrzymie wyrzuty sumienia które nie dają mi spokoju.
Na szczęście Richard przybył w porę i powstrzymał Markusa przed zrobieniem krzywdy Emily. Co to w ogóle miało być? Markus do reszty oszalał. I wcale nie wierzę ani w jego przeprosiny, ale zapewnienia, że Emily stała się dla niego kimś ważnym. Świadczy o tym, chociażby jego późniejsze zachowanie. W dodatku domyślił się, że między Richardem a nią doszło do czegoś więcej. Boję się, co on może zrobić z tą wiedzą. W końcu w akcie zemsty, może iść do Andreasa i o wszystkim mu opowiedzieć. A wtedy zrobi się bardzo nieprzyjemnie...
OdpowiedzUsuńEmily niby zaczyna się opamiętywać. Niby chce być z Andreasem i wieść z nim szczęśliwe życie. Kończąc przy tym jakąkolwiek relację. Tylko, dlaczego była tak smutna, słysząc słowa Lei o tym, że Richard będzie się trzymał od niej z daleka? Dlaczego zapamiętuje adres jego zamieszkania? Jakoś nie wróżę powodzenia w tym ich trzymania się od siebie na dystans.
Przynajmniej Emily zdecydowała się zostać w Oberstdorfie i przestała się gniewać na Andreasa. Za wykorzystanie tego zakładu. Między nimi znowu zaczyna się układać. Ciekawe tylko na jak długo? Ale może jest, jeszcze dla nich szansa? Czas pokaże.
Jak zawsze czekam z niecierpliwością na nowy rodział. 😊
Mam wrażenie, że Emily ma jeszcze większy mętlik w głowie niż ja. Sama nie wie już czego chce i kto ją tak naprawdę pociąga.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie Markus. Ten to jest tylko wrednym dupkiem, który wmówił sobie, że zależy mu na Em. Gdyby tak było, przyznałby się do tego, co zrobił. Bo dziewczyna i tak prędzej czy później o wszystkim się dowie, a wtedy zrobi się nieciekawie.
Jest też Richard. Który na szczęście w porę zdążył uratować Emily przed napalonym kolegą. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by się stało, gdyby nie zdążył. Mogłoby się to skończyć tragicznie i Em nigdy by się już nie podniosła.
Sam Richard na razie obiecuje sobie, trzymać się z daleka od dziewczyny, ale widać, że przychodzi mu to z trudem. Ona też nie jest wstanie całkowicie o nim zapomnieć, coś ją ewidentnie do niego ciągnie.
Ale przecież jest jeszcze Andreas! Który na szczęście zdał sobie sprawę z popełnionego błędu i przeprosił Emily. I teoretycznie wszystko jest już pięknie i różowo. A przynajmniej w jego oczach. Bo nie zdaje sobie sprawy z tego, co zaszło między Richardem i Em. Naprawdę, strasznie boję się momentu, w którym prawda wyjdzie na jaw.
Na razie Emily twierdzi, że chce być z Andreasem, że to przy nim jest szczęśliwa, że to on wywołuje uśmiech na jej twarzy. Ale co będzie dalej? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Chyba pierwszy raz tak bardzo ciesze się, że ten Richard jednak jest. Tym razem nie przyniósł Emily łez tylko ratunek. Gdyby nie on, to wszystko mogłoby się źle skończyć...Ogólnie to on przechodzi pozytywną metamorfozę i tym razem nawet dotrzymywał słowa danego Lei i trzymał się od Em z daleka, no może nie do końca, ale ręce na pewno miał przy sobie :D
OdpowiedzUsuńMarkus to jest debil, bo innego określenia nie znajdę. Może jeszcze gwałciciel. I jeszcze bezczelnie twierdzi, że niczego nie zrobiłby Em. Takie teksty to niech zachowa w swojej głowie, bo nie ze mną te numery. Podobno jeszcze zaczęło mu na niej zależeć buhahaha w życiu nie przeczytałam śmieszniejszej rzeczy. Przepraszam, to od kiedy jak na kimś Ci zależy to się na niego rzucasz? :)
Współczuje Em, bo ta to nigdy nie miała lekko. Wypadek, potem Andreas wykorzystał zakład (ja jego decyzje popieram, ale wiem, ze dla Emily to jest ciężkie), Richard i teraz jeszcze próba gwałtu. Świetnie XD ona ma przerąbane, ale i tak mogłaby się zdecydować na jedno heheh
A Andreas? Ja w każdym jego czynie czy decyzji znajdę światło! On nawet przeprosił Emily, że wykorzystał ten zakład, do którego miał prawo! Czy może być ktoś bardziej kochany? Nie, nie może być, on jest najlepszy <3
Życzę dużo, dużo weny,
N
No, Richard nareszcie wniósł coś pozytywnego! :D Dobrze, że akurat w tym samym czasie, kiedy Markus był u Em postanowił do niej iść, bo naprawdę nie chcę nawet myśleć, jak to mogło się skończyć... Serio Markus, serio? Żeby posuwał się aż do takich metod? A to jego późniejsze tłumaczenie, że naprawdę zależy mu na Emily? Nie kupuję tego. W ogóle on jest jakiś dziwny w tym swoim postępowaniu... Wydaje mi się, że Richard mógłby wyjawić całą prawdę odnośnie tego wypadku, to, że był z nim Markus. A tak to sam żyje z tą świadomością i się z tym męczy... Doceniam to, że chce się trzymać z dala od Emily i mam nadzieję, że będzie się tego trzymał, chociaż reakcja dziewczyny na tę wiadomość jest interesująca. Nienawidzi go, chce się z tego cieszyć, a jednocześnie chce jej się płakać na samą myśl o tym, ech... Ej no, Emily... Andreas nie zasługuje na coś takiego :(
OdpowiedzUsuńOn tak ją kocha, zrobiłby dla niej wszystko, ba, robi dla niej wszystko i co dostaje w zamian? Jeju, jeszcze przeprosił dziewczynę za takie wykorzystanie tego zakładu. I jak można go nie kochać, no jak? :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na rozdział dziewiąty ;*
Usuń