sobota, 29 grudnia 2018

51



  Był mroźny grudniowy poranek. Richard z uśmiechem przemierzał ulice Oberstdorfu, zmierzając do domu dziecka. Odwiedzić Emily.
 Od ich powrotu z Klingenthal, minęło już ponad dwa miesiące. I mimo tego, że jego relacja z dziewczyną nie posunęła się ani o krok dalej. I ciągle nie był tak właściwie pewny, co jest między nimi. Ostatnio jakoś dopisywał mu humor. Może dlatego , że już jutro miał się rozpocząć kolejny Turniej Czterech Skoczni. A on mimo swojej przerwy radził sobie całkiem nieźle.  A może po prostu dlatego, że Em spędzała z nim każdą wolną chwilę. Gdy był akurat w mieście. I wtedy właściwie wszystko inne przestawało się liczyć.
  Duży  wpływ na to miało też zapewne zachowanie Andreasa, który chyba pomału zaczął się godzić. Z utratą blondynki. I czasem zamieniał z nim nawet kilka słów.


 Przyspieszył , gdy zobaczył wysoki budynek. Nie mógł wprost się doczekać, gdy znów ją zobaczy. Emily spędziła święta w Monachium, a on w Oberwiesenthal . I nie widzieli się już prawie tydzień. Przypomniał sobie gdy w lato na jej prośbę wyjechał z Oberstdorfu. Teraz nie miał pojęcia , jak wtedy wytrzymał bez jej uśmiechu tyle czasu.
Uśmiechnął się, wchodząc do środka. Kilka dzieciaków , zaraz  znalazło się przy nim.  A jedna z dziewczyn, z figlarnym uśmiechem poinformowała go , że Em jest na górze. Podziękował jej. I obiecał, że później oboje do nich zejdą.

 Wbiegł po schodach, przeskakując po dwa stopnie naraz. Zapukał i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka. Emily siedziała na parapecie, nieobecnym wzrokiem ,wpatrując się w coraz mocniej padający śnieg .
  Chyba nawet nie usłyszała jak do niej podszedł. Drgnęła gdy dotknął jej ramienia. Odwróciła głowę w jego kierunku. A na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Richard miał jednak wrażenie, że coś było nie tak.
-Tęskniłam za Tobą tak bardzo- zeskoczyła nagle z parapetu i przylgnęła do niego całym ciałem. Był zupełnie zaskoczony jej ruchem. W ostatnich tygodniach to właściwie on, szukał bliższego kontaktu z Em. I za każdym razem spotykał się z jej delikatną odmową.
-Coś się stało?- odsunął ją od siebie nieznacznie. Mimo , że od dawna marzył tylko o tym, żeby znów trzymać ją w swoich ramionach.
-Nie - chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę łóżka- po prostu zawsze w święta brakuje mi taty, jeszcze mocniej niż zazwyczaj. I potem przez kilka dni ciężko mi sobie z tym wszystkim poradzić.
-I tylko o to chodzi?- niby jej wyjaśnienie było zupełnie logiczne, ale jakoś nie do końca do niego przemawiało.
-Tęsknię za Andreasem- odezwała się cicho. A on poczuł jak zalewa go fala zazdrości. Ona też chyba od razu to zauważyła - nie w ten sposób Richard.
-Rozumiem- wydukał. I tak niczego nie rozumiejąc.
-Nie rozumiesz. Widzę złość wypisaną na Twojej twarzy- zaśmiała się - po prostu brakuje mi Andreasa, którego poznałam w szpitalu. Chciałabym z nim porozmawiać. Pośmiać się. Tak zwyczajnie , jak z kumplem.
-Więc w czym problem Em? Zadzwoń do niego.
-Ja? W życiu. Ciągle jestem na niego wściekła- prychnęła, no co wybuchnął  śmiechem.
-Znów przeczysz sama sobie.
-To nie takie proste. Boję się, że on znowu za dużo sobie wyobrazi.
-Nie dowiesz się, jak z nim nie porozmawiasz- sam nie wierzył w to, że namawiał ją do rozmowy z Andreasem.
-Nie chcę dłużej o tym rozmawiać- uśmiechnęła się do niego- mówiłam już, że bardzo za Tobą tęskniłam?
-Też tęsk...- nie dokończył. Jej usta zachłannie wpiły się w jego. Westchnął cicho , całkowicie zaskoczony. Ale ochoczo oddał pocałunek. I przyciągnął ją zachłannie do siebie. Spragniony jej bliskości.

  Rozpiął bluzę dziewczyny. Całując jej szyję i dekolt. Z ust dziewczyny wydobył się cichy jęk, gdy delikatnie dotknął jej piersi. Drugą ręką jednocześnie rozpiął jeansy  blondynki. Em lekko uniosła biodra, ułatwiając mu pozbycie się ich.
 Zadrżał gdy zaczęła rozpinać pasek jego spodni. A jej dłoń już po chwili ,zawędrowała pod gumkę jego bokserek. I szybko pozbył się reszty ich ubrań.
 Emily jęknęła gdy wszedł w nią szybko. Nie potrafiąc dłużej nad sobą zapanować. Czuł jak paznokcie dziewczyny wbijają się w jego łopatki. Z każdym jego kolejnym ruchem,  Poruszała biodrami coraz szybciej, doprowadzając go do coraz większego szaleństwa.


-Kocham Cię Em- odezwał się cicho. Przytulając się do pleców dziewczyny. Czuł jak momentalnie zesztywniała. Odwróciła się w jego stronę, Patrząc na niego z niedowierzaniem. Uśmiechnął się do niej. Chwycił jej twarz w dłonie. I złożył na jej ustach krótki pocałunek. Był pewny swoich słów. Jak niczego innego na świecie.
-Ja..- przerwała . Przymknęła oczy i przygryzła lekko wargę. Patrzył na nią w wyczekiwaniu.
-Em...- zaczął , gdy dziewczyna nadal milczała. A jeśli ona nie czuje tego samego? Jeśli nadal ma do niego pretensje o ten wypadek? W końcu był tam. Zostawił ją. Poczuł ogarniający go strach,
-Ja chyba też Cię kocham- nagle  zaśmiała się radośnie . W jej oczach tańczyły wesołe iskierki. Zaczerwieniła się lekko, jakby wstydząc się tego co powiedziała.
-Chyba?- przysunął się do niej. Patrząc jej prosto w oczy.
-Tak, chyba - znów się się zaśmiała. Za chwilę spuściła wzrok - Kocham Cię.  Od dawna. Czasem mam wrażenie że od zawsze. Tak mocno, że gdy Cię przy mnie nie ma, wszystko traci sens. A gdy się pojawiasz . Nic innego się nie liczy . Tylko Ty .
-I naprawdę mi wybaczyłaś ten wypadek? To , że Cię tam zostawiłem? Że przeze mnie nie możesz grać?- musiał zapytać. Musiał wiedzieć. Zbyt często go to dręczyło.
- Wydaje mi się, że już dawno to zrobiłam. Nie ma sensu wracać do tego co było. Bo nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
- A piłka ? Nie chciałabyś wrócić?
- Nie byłabym w stanie grać na sto procent. Więc mija się to z celem.
-Przeze mnie- rzucił wściekły. Sam na siebie.
- Przez Ciebie. Przez Markusa. Przez Lukę bo wysłał mi smsa. Przez samą siebie, bo weszłam na ulicę tam gdzie nie powinnam. Przez padający śnieg. Noc i śliskie ulice - prychnęła - teraz to już nieważne. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
-Ale...
-A może ma ? - przerwała mu, nagle  się śmiejąc - bo dzięki temu poznałam Ciebie.  I tą całą bandę która chyba stoi pod moim pokojem. Czekając aż do nich wyjdziemy.
  Richard wybuchnął śmiechem. Faktycznie z korytarza dobiegały go radosne głosy dzieciaków. Przytulił jeszcze raz dziewczynę do siebie. Ciągle nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.



  Andreas wyszedł przed budynek ośrodka, czekając na resztę chłopaków. Za kilka godzin miały się rozpocząć kwalifikacje do pierwszego konkursu TCS. Co roku, czekał niecierpliwie na to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń każdego sezonu. 
 Tym razem było jednak inaczej. Skoki nie sprawiały mu już tak dużej przyjemności, jak jeszcze kilka miesięcy temu. A wszystko przez nią. A raczej przez brak jakiegokolwiek kontaktu z nią.

 Od wyjazdu z Klingenthal, widział ją kilkukrotnie. W końcu dziewczyna została w Oberstdorfie . I nadal pracowała w domu dziecka. Do którego i on ciągle zaglądał. 
 Za każdym razem jednak, gdy pojawiał się u dzieciaków. Emily gdzieś znikała, wymyślając sobie jakieś zajęcie. Nawet nie patrząc w jego stronę.
 Jakby całkowicie wyparła się ich znajomości. I nie chciała mieć z nim nic wspólnego. A on zwyczajnie za nią tęsknił. I łapał się na tym, że tęsknił za początkiem ich znajomości. Za jej  niechęcią na jego widok. Za jej złością. Radosnym śmiechem i za długimi rozmowami. 
Coraz częściej przekonywał się, że Lea miała rację mówiąc , że wcale nie kocha Em. Że to tylko obsesyjne zauroczenie. Które w końcu doprowadziło, do końca ich przyjaźni. 

- Pogadamy? - odwrócił się zaskoczony, słysząc za sobą Richarda. Zmrużył oczy wpatrując się w kumpla. Od ostatnich letnich zawodów , prawie ze sobą nie rozmawiali. Ostatnio zdarzało im się , zamienić ze sobą kilka słów. Ale było to dalekie od jakichkolwiek przyjacielskich pogawędek.
-Jasne- rzucił tylko. Kompletnie nie wiedząc czego może się spodziewać.
-Zacznę chyba od przepraszam. Nie planowałem tego. Ani ja , ani Emily. Tak wyszło - tego akurat Andreas  spodziewał się najmniej. 
-Jasne - uśmiechnął się mimowolnie- sam powinienem Cię przeprosić. Trochę namieszałem. Jak teraz o tym myślę, to... Nie mam pojęcia , co mnie opętało.
-Emily - odezwał się Richard , nie spuszczając z niego wzroku.
-Właśnie Emily- Andreas zamyślił się na chwilę- co u niej? Ucieka gdzieś, jak tylko pojawiam się w domu dziecka. I w sumie jej się nie dziwię. Chyba trochę przegiąłem. 
-Trochę?- brunet zaśmiał się, po chwili jednak spoważniał- jeśli chodzi o Em, to czy Ty nadal ..
-Czy nadal ją kocham? -Andreas przerwał mu w pół słowa- tak naprawdę chyba nigdy jej nie kochałem.  Po prostu,  za  bardzo chciałem ją chronić przed Wami. Przed Tobą. Wmówiłem sobie , że jest moja. Że ją kocham. I tylko ze mną może być szczęśliwa. I nie chciałem przyjąć do wiadomości, że zwyczajnie ją krzywdzę. I tracę z dnia na dzień.
-Brakuje jej Ciebie- rzucił cicho Richard. Jakby zastanawiając się, czy  w ogóle ma to powiedzieć- nadal twierdzi , że jest na Ciebie wściekła. Ale widzę, że się męczy. I tęskni za początkiem Waszej znajomości.
-Nie wierzę , że mi to mówisz- parsknął śmiechem Andreas.
-Zależy mi na tym żeby była szczęśliwa . A Ty byłeś jej przyjacielem. I chciałaby mieć Cię blisko siebie.
-I tu właśnie się różnimy. Ja chciałem ją mieć tylko dla siebie. Nie zważając na to że ona cierpi.
-Pogadasz z nią? Może dziś po kwalifikacjach?
-Naprawdę myślisz , że to dobry pomysł?
-Spróbuj. Najwyżej się wścieknie na Twój widok- Richard zaśmiał się. Odwracając się w stronę reszty kumpli. Którzy właśnie podjechali.
-A Stephan?- Andreas od razu zauważył brak przyjaciela. Pomiędzy chłopakami.
-Teraz to on przywozi dziewczyny z Monachium, jak Ty zawaliłeś- zaśmiał się David.
-Więc on i Lea?- nie zareagował na docinek kumpla. Zdążył się już do nich przyzwyczaić.
-A kto ich tam wie? Coś tam kręcą. Ale oni chyba sami nie wiedzą co z tego wyniknie- Andreas uśmiechnął się po jego słowach. Miał nadzieję, że Stephanowi ułoży się z Leą. Że nie spieprzy tego tak jak on. Odwrócił się jeszcze w stronę Richarda- na pewno nie będziesz miał nic przeciwko?
-Gdybym miał coś przeciwko, nie mówiłbym Ci o tym. Tylko nie próbuj znowu kombinować. Bo wtedy będziesz u niej skończony- Andreas pokiwał tylko głową, doskonale zdając sobie z tego sprawę.





sobota, 22 grudnia 2018

50



  Lea z Lisą wróciły do hotelu z krótkiego spaceru po Klingenthal. Miały ochotę pospacerować dłużej, ale ich kurtki zostały w pokoju. A zaczęło się robić coraz zimniej.
-Co teraz? Bo chyba do pokoju wrócić nie możemy- prychnęła Lisa , lekko zirytowana.
-Idziemy na colę?- Lea pociągnęła ją za rękę, widząc w hotelowym barze Stephana z chłopakami.
-A mamy inne wyjście?- Lisa wydęła usta, niczym obrażona pięciolatka, na co Lea wybuchnęła śmiechem.
-Nie złość się już.
-Nie złoszczę. Tylko martwię- odezwała się , gdy zajęły miejsce przy chłopakach - a jak po tym wszystkim będzie jeszcze gorzej?
-Nie będzie. Zaufaj mi - Lea posłała w jej stronę uśmiech.
-Gdzie zgubiłyście Em?- zagadnął Constantin.
-Ty tak lepiej o nią nie wypytuj, bo już zyskałeś miano jej faceta- Lea wybuchnęła śmiechem.Na widok zawstydzonego chłopaka , dodała szybko - przepraszam , nie mogłam się powstrzymać. I od razu dziękuję, że się nią zająłeś.
-Musiałem się zając własną dziewczyną- chłopak też w końcu się zaśmiał. Lea widziała jak Andreas zacisnął nerwowo szczękę po jego słowach - a poważnie to gdzie ona jest?
-Mam nadzieję , że właśnie rozwiązuje swoje problemy.
-A ja, że nie robi sobie kolejnych- prychnęła młodsza z dziewczyn, na co Lea zmierzyła ją karcącym spojrzeniem- dobra, dobra , już nie będę.

-Nie ma z Wami Richarda?- na dźwięk obcego głosu  obie się odwróciły. Lisa tylko przewróciła oczami. Jakby chciała powiedzieć "a nie mówiłam".
-Nie widzieliśmy  go od wyjścia ze skoczni- odezwał się Karl, na co Lea aż jęknęła.
-Podobno  umówił się z Wami- dziewczyna wyglądała na zdezorientowaną. Lei zrobiło się jej szkoda. Zerknęła na Stephana błagalnym wzrokiem. Zanim chłopak zdążył otworzyć usta, odezwał się Andreas.
-Z nami?- zaśmiał się kpiąco- Lea może zaprowadź koleżankę. Ty zapewne wiesz gdzie jest Richard.
 Szatynka spojrzała na nią wyczekująco. Ta jednak tylko przecząco pokręciła głową. Poczekała , aż dziewczyna odejdzie i zwróciła się do chłopaka.
-Tylko się pogrążasz Andreas- syknęła przez zaciśnięte zęby- zdajesz sobie sprawę z tego, że w ten sposób stracisz ją całkowicie?
-Już ją straciłem. Co ja gadam, nigdy jej nie miałem. Ona wiecznie była tylko jego. Założę się, że wciąż o nim myślała. Nawet wtedy gdy...
-Zamknij się- przerwała mu wściekła - wiedziałeś o tym. Wiedziałeś od dawna , że to jego kocha. To Ty nie pozwoliłeś jej odejść. Ona się zakochała Andreas. Tak samo jak Ty w niej. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Myślisz , że zrobiła to specjalnie? Że celowo chciała Cię skrzywdzić?
-Lea..
-Przemyśl to Andreas- przerwała mu- byliście świetnymi przyjaciółmi. Przypomnij sobie. I postaraj się zrobić wszystko , żeby Ci wybaczyła.
-Ona mi nie wybaczy Lea. Nigdy.
-Ona Cię potrzebuje. Mimo tego, że teraz jest na Ciebie wściekła. I nie chce Cię widzieć. Tylko musisz się ogarnąć.
-Lea ma rację Andreas- Stephan jak zwykle stanął po  stronie dziewczyny , chwytając jej rękę - pogódź się z tym. Nie zmusisz Emily , żeby z Tobą była. Ale nadal możecie być przyjaciółmi. Jak mam być szczery, wolałem Waszą dwójkę właśnie w tej wersji. Ta druga była tak słodka, że aż mnie czasem mdliło.
-Żeby nas teraz nie mdliło na Wasz widok- parsknął śmiechem David. Jednym zdaniem rozładowując napięcie.  Lea poczuła , że  się czerwieni. Całe towarzystwo zerkało na nią i Stephana. Uśmiechając się pod nosem. Nawet Andreas. I naburmuszona jeszcze przed chwilą Lisa.



-Powinniśmy się chyba zbierać. Bo inaczej Werner urwie nam jutro głowę na skoczni- Karl podniósł się jako pierwszy. A za nim dość niechętnie reszta towarzystwa. Lea zerknęła na zegarek. Kilka minut temu minęła północ. Faktycznie, najwyższy czas iść spać. Jeśli któryś z nich chce jutro walczyć o podium w zawodach.
-Macie gdzie spać? Może załatwię Wam jakiś pokój?- zainteresował się Stephan. Gdy wszyscy upchnęli się w hotelowej windzie.
-Pójdziemy do siebie. Oni już chyba sobie wszystko wyjaśnili. Przecież Richard też musi w końcu wrócić do Klary- Lea zamyśliła się na myśl o szatynce. Znów zrobiło jej się żal dziewczyny. Dlaczego przez jedno kłamstwo tyle osób teraz musi cierpieć. O ile wszystko byłoby prostsze , gdyby Markus od razu się przyznał. A tak jedno kłamstwo pociągnęło za sobą kolejne. Tworząc całą lawinę nieporozumień i nienawiści.
-Jakby co, to wiesz gdzie mnie znaleźć- chłopak ścisnął jej dłoń, po wyjściu na korytarz. Pochylił się nad nią. I delikatnie musnął ustami jej policzek. Na co Lea znów się zaczerwieniła- mam nadzieję , że widzimy się na śniadaniu.

-Podoba Ci się , co? -  piętnastolatka zaśmiała się, gdy zostały same. Lea westchnęła. Nie do końca wiedząc co powiedzieć. Bo podobał jej się. Od pewnego czasu czuła motyle w brzuchu , gdy  Stephan był blisko niej. Ale bała się. Nie chciała robić sobie zbytnich nadziei. W końcu, mieszkali setki kilometrów od siebie. On był ciągle w rozjazdach. Ona zresztą też, odkąd zaczęła trenować w klubie.
-Nie wiem. Chyba - odezwała się w końcu cicho. Otwierając drzwi ich pokoju. W pomieszczeniu panował półmrok. Lea zmrużyła oczy , żeby coś widzieć.
-Jednak nie wrócił- szepnęła Lisa, na widok swojej siostry. Śpiącej w ramionach Richarda. Chłopak podniósł głowę na ich widok.
-Przepraszam. Już zmykam- odezwał się cicho. Próbując wstać ,tak żeby nie obudzić dziewczyny.
-Jak już jesteś to zostań, bo zaraz ją obudzisz - warknęła  Lisa. Ale Lea widziała delikatny uśmiech na twarzy piętnastolatki. Młodsza dziewczyna odwróciła się na pięcie i zniknęła za drzwiami łazienki. Brunetka usiadła na drugim łóżku wpatrując się , w spokojną twarz swojej śpiącej przyjaciółki. Na której nawet w czasie snu gościł uśmiech, gdy była blisko niego.




-Muszę iść- Richard delikatnie dotknął ramienia jeszcze śpiącej blondynki. Emily nieznacznie uniosła powieki. I pokiwała głową. Pocałował ją w policzek. Był pewny, że zanim wyszedł z pokoju. Z powrotem już spała.
 On sam nie miał najmniejszej ochoty, zostawiać jej ani na chwilę. Ale niestety nie miał wyjścia. Musiał powiedzieć o wszystkim Klarze. Był jej to winien. Wykorzystał ją. Do tego by zapomnieć. Co i tak z góry było skazane na niepowodzenie. Teraz to wiedział. Szkoda, że tak późno i kolejna osoba musiała cierpieć.
 Do tego Klara, doskonale zdawała sobie sprawę z tego,  że wczoraj ją okłamał. Lea powiedziała mu , że dziewczyna szukała go wieczorem w hotelowym barze.  Westchnął tylko i wszedł do pokoju. Tak jak się spodziewał. Dziewczyna  nie spała i tępym wzrokiem wpatrywała się w okno. Obok łóżka stała już spakowana jej walizka.
- Przepraszam Klara- tak właściwie , nie musiał chyba nic więcej mówić. Bo ona i tak już wiedziała.
-Przepraszasz?- zaśmiała się smutno, zanim zdążył się odezwać ciągnęła dalej- całą noc próbowałam to zrozumieć. Ale nie rozumiem Richard.  Wiem tylko, że to ją kochasz . Ją nie mnie. I ciągle mnie oszukiwałeś.
-To nie tak Klara. Starałem się wybić ją sobie z głowy, ale...
-Nie starałeś się. Nigdy tego nie chciałeś- rzuciła wściekła- powiedz mi tylko dlaczego, wczoraj od razu nie powiedziałeś , że do niej wracasz? Tylko jeszcze wcisnąłeś mi bajeczkę o spotkaniu z chłopakami. Kolejny raz kłamałeś patrząc mi prosto w oczy.
-Nie wiem Klara. Po prostu tak wyszło.
-A mnie się wydaje , że wiesz- warknęła- Ty nie byłeś po prostu pewny jak ona Cię przyjmie. Czy będzie chciała z Tobą gadać. I nic mi nie powiedziałeś, tylko dlatego żeby mieć gdzie wrócić. Chciałeś nadal ciągnąc to przedstawienie ze mną, gdyby Ci się nie udało.
-Zwariowałaś?- warknął. Mimo wszystko miała chyba trochę racji. Bał się, że Em nadal nie będzie chciała z nim rozmawiać.
-Przestałbyś przynajmniej udawać.
-Nie chciałem żeby tak wyszło Klara. Naprawdę miałem nadzieję , że nam...
-Jak mogło nam się udać? -przerwała mu - przecież Ty ciągle o niej myślałeś. Na okrągło. Nawet wtedy gdy byłeś ze mną w łóżku.
 Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Mimo tego , że ją skrzywdził odetchnął z ulgą. Teraz nareszcie wszystko powinno się poukładać. Da Emily tyle czasu ile będzie potrzebowała. Najważniejsze, żeby ona w końcu była szczęśliwa. Po tym wszystkim co jej zrobili.


  Już po kilku minutach, z powrotem wyszedł z pokoju. Najpierw skierował swoje kroki do pokoju Wernera. To też musiał wreszcie załatwić. Teraz nic już nie stało na przeszkodzie temu , by znów zaczął trenować w Oberstdorfie.  Miał tylko nadzieję , że jego miejsc w drużynie nadal było wolne.
-Mogę?-zapukał i niepewnie wszedł do środka.
-Niech zgadnę. Postanowiłeś wrócić?
-Chciałbym. Oczywiście jeśli to możliwe.
-Wiesz , że nie będzie Ci łatwo? Miałeś ponad dwa miesiące przerwy od treningów. Nie mówię nawet o skoczni. Ale zapewne treningi na siłowni też odstawiłeś?- trener spoglądał na niego z powątpiewaniem.
-Wiem. Ale obiecuję , że dam z siebie wszystko. A nawet więcej- Werner miał rację. Od zawodów z Hinterzarten, nawet nie pomyślał o  treningu. Najpierw nie miał zwyczajnie do tego głowy. A potem zaczęły się imprezy i alkohol. Co raczej nie szło w parze z jakimkolwiek treningiem.
-Jesteś pewny swojej decyzji? W kadrze B , jest kilka chłopaków, którzy zasługują na zajęcie Twojego miejsca. Więc jeśli zamierzasz za kilka tygodni znów zrezygnować. Nawet nie zawracaj mi głowy.
-Nie zamierzam. Przysięgam , że się nie zawiedziesz.
-Skąd ta zmiana decyzji? - Werner nadal mu nie wierzył. I w sumie mu się nie dziwił. Pewno doszły do niego już informacje o jego poczynaniach z ostatnich tygodni.
-Wiesz , że skoki to całe moje życie....
-Ale w pewnym momencie było coś ważniejszego- przerwał mu Werner.
-Nadal jest- na widok miny trenera dodał zaraz szybko- ona jest dla mnie najważniejsza. Ale  to nie znaczy , że znów zrezygnuję ze startów.
-Ona? - Werner w końcu się zaśmiał. Richard odetchnął z nieukrywaną ulgą- mam nadzieję , że niedługo poznam tą wyjątkową osóbkę. Która zawróciła Ci w głowie do tego stopnia, że byłeś w stanie dla niej zrezygnować.
-Znasz ją. To Emily.
-Całkiem Ci odbiło?- na twarzy Wernera widać było niedowierzanie i złość. Zapewne na myśl o tym w jakim stopniu odbije się to na ich drużynie - Andreas się wścieknie, jak się dowie. Zdajesz sobie sprawę z tego jak to się skończy?
-Andreas wie. Od dawna.
-Dlatego wyjechałeś?
-Powiedzmy. To skomplikowane - nie mógł mu przecież wyjawić wszystkiego.
-Mam nadzieję , że wiesz co robisz- Werner pokręcił  głową zrezygnowany. Richard posłał w jego stronę pewny uśmiech. I wyszedł z pokoju , by jak najszybciej znaleźć się przy Emily.



 
 Andreas najwolniej jak potrafił wyszedł na korytarz . Nie miał najmniejszej ochoty schodzić na śniadanie. Niestety za godzinę mieli się udać na trening. A później czekały go ostatnie zawody letniego cyklu. On jednak najchętniej, już teraz wyjechałby z Klingenthal.  Obawiał się widoku który zastanie w hotelowej restauracji . I tego jak sobie z tym poradzi.
  Uśmiechnął się słabo widząc Stephana i Davida czekających na windę. W towarzystwie kumpli poczuł się trochę pewniej. Może przynajmniej uda mu się nad sobą zapanować gdy ją zobaczy. Gdy ich zobaczy. Bo był pewien , że będą tam razem.

 Z lekkim strachem przekroczył próg pomieszczenia. I nie pomylił się. Zauważył ją od razu. Siedziała już z razem z dziewczynami. Po jednej jej stronie siedział Constantin , po drugiej Richard. Tak jakby oboje chcieli ją chronić. Przed nim.  Zatrzymał się w pół kroku.  Poczuł zalewającą go falę złości , zmieszanej z zazdrością.
-Musisz się z tym pogodzić - Stephan popchnął go w kierunku ich stolika.
-Łatwo Ci mówić- warknął - to nie Tobie , przyjaciel sprzątnął dziewczynę.
-Nic już na to nie poradzisz. Przecież nie będziesz ich unikał całe życie- wtrącił Karl.
-A niby czemu?-prychnął niczym małe dziecko.
-Bo to słabe? -zaśmiał się Stephan- to w końcu nie ich wina, że się w sobie zakochali.
  Andreas chciał jeszcze coś powiedzieć. Ale Em nagle odwróciła głowę. Uśmiechnął się do niej. Licząc , że odpowie tym samym. Dziewczyna jednak zmierzyła go obojętnie i na powrót zajęła się kanapką na swoim talerzu. Westchnął ciężko. I razem z dwójką kumpli, zajęli miejsce po drugiej stronie stołu. Przy jej widocznym niezadowoleniu.


   Przez kilka minut , nikt się nie odzywał. Jeszcze nigdy atmosfera nie była tak napięta w ich gronie.
-Emily.... - przerwał , gdy uniosła głowę i spojrzała na niego z niechęcią. Przymknął na chwilę oczy i przełknął ślinę- co z domem dziecka?
-To nie Twoja sprawa Andreas- wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-Martwię się, że przez to co się stało. Zrezygnujesz z tej pracy. A dzieciaki Cię kochają.
-Teraz się tym martwisz?- prychnęła.
-Em...
-Mówiłam Ci już wczoraj. Daj mi spokój. Przestań interesować się mną i moim życiem. Nie chcę z Tobą rozmawiać. Nie rozumiesz tego? - dziewczyna podniosła głos. Gwałtownie odsunęła krzesło  i wstała- straciłam apetyt.
 Andreasa znów zalała fala zazdrości, gdy Richard chwycił jej dłoń. Na jej twarzy , od razu pojawił się delikatny uśmiech. Andreas nie był w stanie tego oglądać.
-Zostań. Ja już wychodzę- podniósł się i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie.


  Lea spoglądała to na Andreasa, to na swoją przyjaciółkę. Mimo tego że też była na niego cholernie wściekła. Teraz zrobiło jej się go zwyczajnie żal. Widać było, że chłopaka naprawdę męczy go to co się stało. I naprawdę martwi się o to , że dzieciaki przez niego stracą Em. Lea też  nie miała pojęcia jaka jest decyzja Emily. Bo tak naprawdę ona sama chyba jej jeszcze nie podjęła.
-Co zrobisz Em?- odezwała się , gdy chłopak ze spuszczoną głową, opuścił restaurację.
-Z  czym?- dziewczyna usiadła z powrotem i chwyciła do rąk kubek z kawą.
-Wracasz dziś z nami do Monachium? - blondynka ze świstem wciągnęła powietrze po jej słowach. Widać było , że  nie ma pojęcia co robić. Złość na Andreasa. I to , że nie chce go widzieć. Mieszała się z jej sympatią do dzieci. I strachem o to , że je skrzywdzi.
-Nie mogę- odezwała się nagle Em. A na twarzy Richarda pojawił się uśmiech- to moja praca Lea. Podjęłam się jej. I nie mogę zrezygnować , bo tak mi się podoba. Zresztą nawet nie chcę. Bo i czemu miałabym chcieć?
-Myślałam, że...
-Nie zrezygnuję z dzieciaków z powodu Andreasa- przerwała jej z uśmiechem - tylko nie za bardzo wiem, jak mam się teraz dostać do Oberstdorfu.
-Pojedź ze mną do domu Em. Spakuję swoje rzeczy i jutro wyjedziemy razem do Oberstdorfu-Richard chwycił ją za rękę. Na co dziewczyna od razu się rozpromieniła. Pokręciła jednak przecząco głową, ku zdziwieniu Lei.
-To nie jest dobry pomysł- rzuciła blondynka, szukając wzrokiem siostry bruneta.
-Em..
-Nie zmienię zdania. Więc nie nalegaj.
-Znajdę Ci jakieś miejsce w samochodzie, I nadrobię trochę drogi - Constantin przewrócił oczami , na co blondynka wybuchnęła śmiechem.
-Czekałam , aż to zaproponujesz- Lea uśmiechnęła się do siebie , po jej słowach. W końcu miała wrażenie, że wszystko zaczyna się układać. Szkoda tylko, że za kilka godzin musiały się rozstać. I nic nie wskazywało na to, by w najbliższym czasie  znów mogły się zobaczyć.





poniedziałek, 17 grudnia 2018

49


   Całą trójką stały na skoczni, wpatrując się w kolejne zawodniczki, pojawiające się na belce startowej. Lea była pewna , że Emily pojawiła się na zawodach tylko z powodu Lisy. Która wprost szalała ze szczęścia, że może tutaj być. Gdyby nie to , blondynka raczej nie wychyliłaby nosa z pokoju hotelowego. Albo co gorsza uciekłaby już dawno z Klingenthal.
  Lea oderwała się na moment od rozgrywanych właśnie kwalifikacji kobiet i zerknęła na przyjaciółkę.
-Pójdziemy po coś do picia?- rzuciła od niechcenia. Em kiwnęła głową z  widoczną ulgą i obie poszły w kierunku otwartych stoisk.

  Zamówiły po piwie i przysiadły na ławce, zerkając co jakiś czas na wyniki na dużym telebimie.
-Tak właściwie to myślałaś co dalej? Wracasz do Monachium czy zostajesz w Oberstdorfie? - Lea upiła kilka łyków i poruszyła temat który nurtował ją od kilkunastu godzin.
-Ciągle myślę- blondynka odezwała się cicho, nie odrywając wzroku od sektora w którym stała jej siostra. Lea widziała jednak ,  że to nie na siostrę patrzyła. Tylko na bruneta stojącego parę metrów od Lisy , trzymającego za rękę swoją nową dziewczynę.
-Kochasz go, prawda? Tak samo mocno jak wcześniej? - odezwała się  i ścisnęła ją za rękę.
-Nie Lea- blondynka jak zawsze zaprotestowała, Lea już chciała coś powiedzieć, gdy ta odezwała się kolejny raz- Kocham go jeszcze mocniej . Tak mocno, że czasem wydaje mi się, że nie potrafię bez niego funkcjonować. Że nawet oddychanie sprawia mi trudność. Nie mam siły już dłużej udawać i zaprzeczać. Tylko , że teraz to już nie ma znaczenia Lea.
-Emily..
-Daj spokój Lea. Nie musisz mnie pocieszać. To ja wtedy podjęłam decyzję i teraz mogę mieć pretensję tylko do siebie.
-Ale Ty naprawdę chcesz odpuścić? Oddasz go jej? Tak po prostu?
-Oddam Lea? On nigdy nie był mój. Mimo, że mógł być. I mogłam być szczęśliwa. Gdybym tylko wcześniej Cię posłuchała. Gdybym się tak mocno nie wypierała tego uczucia. Gdybym się nie bała , wtedy zawalczyć  - dziewczyna nagle odwróciła wzrok i upiła trochę piwa. Lea spojrzała w kierunku skoczni. Kwalifikacje właśnie się skończyły. A Richard był dosłownie kilka kroków od nich - rozmawiałam dzisiaj z jego siostrą. Ta dziewczyna jest w nim zakochana. Nie chcę żeby cierpiała. Przez to , że wcześniej stchórzyłam. I wygląda na to, że on  teraz jest szczęśliwy. Że o mnie zapomniał. Ja też zamierzam. Muszę w końcu poukładać swoje życie.
-Z kolejnym z nas? - brunet pochylił się nad nimi , nie spuszczając wzroku z Em. Lea poczuła dość wyraźny zapach alkoholu. I nie było to ich piwo.
-Zostaw nas - odezwała się zerkając na przyjaciółkę, która momentalnie zacisnęła ręce w pięści.
-Chyba możemy porozmawiać?- chłopak usiadł pomiędzy nimi , obejmując je obie - Ty i Constantin. Tego bym się nie spodziewał.
Lea uniosła nieznacznie brew  niczego nie rozumiejąc. Emily i Constantin? Czy jej przyjaciółka zapomniała jej o czymś powiedzieć? Nie, to było raczej niemożliwe. Dziewczyna nie władowałaby się w kolejny związek . Bez przyszłości.
-To nie Twoja sprawa - warknęła blondynka wpatrując się w swoje tenisówki.
-Jasne , nie moja- chłopak zacisnął nerwowo szczękę i podniósł się z ławki. Zrobił krok , po czym odwrócił się gwałtownie i jednym ruchem przyciągnął do siebie Em.

 Lea uśmiechnęła się do siebie. Gdy Richard zachłannie wpił się w usta jej przyjaciółki, a ta momentalnie oplotła jego szyję rękami. Oboje jakby całkowicie stracili kontakt z rzeczywistością. Kompletnie  nie przejmując się wszystkimi na około.
-Znajdę Cię wieczorem. I dziś już nie pozwolę Ci uciec - odezwał się, w końcu odrywając się od blondynki. Uśmiechnął się do Lei i oddalił szybkim krokiem w stronę sektora.

 Emily nadal stała w miejscu jak sparaliżowana,  ciężko oddychając. Lea wybuchnęła dźwięcznym śmiechem, patrząc na jej minę.
-Nie zapomniał - skwitowała krótko, ciągnąc ją za rękę- zaraz kwalifikacje facetów. Chodź , zobaczymy jak poradzi sobie Twój nowy chłopak.
-Co? O czym Ty mówisz?- blondynka otrząsnęła się po chwili, nie mając jeszcze za bardzo pojęcia co dzieje się w koło niej. Lea  znowu się zaśmiała. Przez chwilę oczy jej przyjaciółki znów odzyskały blask. Dopóki jej wzrok kolejny raz nie powędrował w stronę Richarda . Który już stał na dole przytulając do siebie szatynkę. Lea westchnęła. Czy oni obydwoje muszą tak wszystko komplikować.
-O czym on mówił? Że Ty i Consti?
-A to. Nasze pojawienie się dzisiaj razem zostało, chyba przez niektórych błędnie odebrane- Em jęknęła, zbiegając po schodach w kierunku siostry- chciałam się Selinie wytłumaczyć. Ale ona w ogóle nie chciała słuchać. Kazała mi tylko nie mieszać w głowie Richardowi, bo w końcu udało mu się o mnie zapomnieć.
-Nie udało. I to jest najważniejsze- Lea uśmiechnęła się.
-Jesteś pewna?- dziewczyna odwróciła się przez ramię, zerkając w kierunku chłopaka. Lea podążyła za nią wzrokiem. Richard nadal obejmował ramieniem Klarę. Ale nie spuszczał wzroku z ich trójki. Gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, lekko się uśmiechnął. Lea odwzajemniła uśmiech.
-Jestem. A cała reszta się nie liczy- podniosła do ust plastikowy kubek wypełniony piwem i skupiła się na oglądaniu kwalifikacji.



  Richard wrócił do hotelu zaraz po skończonych kwalifikacjach. Humor w końcu mu dopisywał i to na pewno nie była zasługa wypitego alkoholu. Po nim zbyt wiele się i tak nie zmieniało. Ogólnie obiecał sobie rano, że dziś nie dotknie nawet piwa. Musiał to przerwać, jeśli na poważnie myślał o powrocie do kadry. I o niej.
Ale później wpadła do niego Selina z rewelacjami na jej temat. Jej i Constantina. Niby do końca w to nie wierzył. Ale z drugiej strony też widział ich wczoraj razem. Trzymali się za ręce. A Em w  końcu spędziła noc w pokoju chłopaka. Dlatego słowa Seliny wywołały kolejne wątpliwości w jego głowie.

  Gdy tylko zobaczył jak wchodzi z Leą po schodach, w stronę stoisk z napojami, zdecydował się pójść za nią. Wcisnął Klarze jakąś bajeczkę o toalecie, w którą oczywiście uwierzyła.

Usiadł przy niej , by choć przez krótki moment znów mieć ją przy sobie. Dziewczyna nadal była na niego wściekła. A jej twarz nosiła ślady kilkugodzinnego płaczu. Mimo, że starała się go ukryć pod starannym makijażem.
 Nie potrafił się powstrzymać i musiał ją pocałować. Blondynka ku jego zdziwieniu nie odepchnęła go. Tylko przylgnęła do niego całym ciałem . Tak jakby nic się nie wydarzyło. Jakby nie było wypadku, ich prawie trzymiesięcznej rozłąki , ani jego kumpli z drużyny.

  I teraz siedział na łóżku, obmyślając jakim kolejnym kłamstwem  obdarzyć Klarę. Żeby się do niej wymknąć .  Dziewczyna właśnie wyszła z łazienki i usiadła mu na kolanach.
-Wyskoczymy gdzieś razem ?- szepnęła, delikatnie przygryzając płatek jego ucha. Richard skrzywił się nieznacznie i delikatnie ją od siebie odsunął.
-Nie mogę. Wybacz- podniósł się szybko, aby tylko kolejny raz. Nie zaczęła go całować- muszę się ogarnąć. Werner z chłopakami na mnie czeka.
-Coś planujecie? Przecież jutro mają zawody - szatynka zmrużyła oczy  wpatrując się w niego podejrzliwie.
-Nie , coś Ty. Po prostu chcemy się spotkać. Pogadać. Wiesz, dawno się z nimi nie widziałem.
-Może pójdę z Tobą?- dziewczyna stanęła przy nim znów próbując go pocałować. Richard prychnął nieznacznie. I znów się odsunął. Co ją dzisiaj napadło? Nigdy się tak nie zachowywała. Nigdy nie pchała się z nim do żadnych wyjść. Zawsze wystarczało jej to nikłe zainteresowanie którym ją obdarzał. Kiedy nie pił akurat z kumplami na kolejnej imprezie.
-Daj spokój Klara. A co Ty tam będziesz robić z kilkunastoma facetami? Zanudzisz się na śmierć- odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami łazienki, zanim kolejny raz zdążyła się odezwać.



  Wyszedł z łazienki po kilkunastu minutach, gotowy do wyjścia. Nachylił się szybko nad dziewczyną,  zapatrzoną w ekran telefonu.
-Nie czekaj na mnie. Nie mam pojęcia o której wrócę- cmoknął ją tylko w policzek i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
 Zwolnił przed pokojem dziewczyn. Nie pamiętał , kiedy ostatnio był tak zdenerwowany.  Nie miał pojęcia czego spodziewać się po tej rozmowie. Miał nadzieję, że Em pozwoli sobie wytłumaczyć wszystko. Że przynajmniej da mu szansę w końcu powiedzieć jak było naprawdę.  Odetchnął głęboko i zapukał.


 Lea otworzyła mu z uśmiechem na ustach, Lisa zmierzyła go za to niezbyt przyjemnym spojrzeniem. Westchnął ciężko gdy wpuściły go do środka , a same wyszły na korytarz.  Em siedziała na łóżku ze wzrokiem utkwionym w telefonie. Podniosła głowę nieznacznie gdy przed nią stanął, odłożyła telefon na poduszkę. Ale na powrót spuściła głowę.
-Porozmawiasz ze mną? - przysiadł na brzegu łóżka, delikatnie dotykając jej dłoni.
-Chyba nie mam wyjścia?- odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie podnosząc głowy.
-Nie mam pojęcia od czego zacząć Em- jęknął. Wszystko co chciał jej powiedzieć nagle uleciało mu z głowy.
-Może od początku- dziewczyna w końcu uniosła głowę i spojrzała mu w oczy- dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego przyznałeś się do wszystkiego?
-Musiałem Ci w końcu powiedzieć o wypadku. Nie potrafiłem już dłużej milczeć. A Markus stwierdził, że i tak wszystkiego się wyprze. Że jesteś w nim zakochana i to jemu uwierzysz- Em prychnęła ze złością po jego słowach- poza tym on sprawił, że zaczęłaś się uśmiechać. Wydawałaś się szczęśliwa i nie chcieliśmy z Andreasem Ci tego odbierać.
-Z Andreasem?
-Uznaliśmy , że tak będzie lepiej.  Baliśmy się, że to na powrót Cię załamie.
-Wy uznaliście- syknęła przez zaciśnięte zęby- zdecydowaliście za mnie. Dlaczego, nie pozwoliliście to mnie zdecydować co jest dla mnie lepsze? Baliście się, że się załamie? A później? Pozwoliłeś mi myśleć , że to Ty. Nawet po tym jak się ze sobą przespaliśmy kolejny raz. Nie byłam już z Markusem. I nic nie stało na przeszkodzie, żebym poznała prawdę. Dlaczego to ciągnąłeś?
-Chciałem Ci powiedzieć. Pamiętasz? Wtedy w Hinterzarten. Wtedy  udało nam się w miarę normalnie ze sobą porozmawiać. Ale uznałaś, że musisz iść wyjaśnić wszystko Andreasowi. Dopóki masz w sobie odwagę. I uciekłaś. A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Ty zdecydowałaś się zostać z nim , a ja wyjechałem. Bo o to prosiłaś. Chciałaś żebym dał Ci spokój.

 Nie spuszczał z niej wzroku. Dziewczyna znów spuściła głowę. Walcząc z nadchodzącymi łzami. Pękało mu serce na samą myśl o tym, ile już łez wylała.
-Byłaś z nim szczęśliwa? Albo jesteś? Sam nie wiem jak mam zapytać.
-Nie jestem już z Andreasem. Myślałam , że plotki tutaj szybko się rozchodzą- prychnęła. No tak Constantin. Zacisnął pięści ze złością - starałam się być. I czasem nawet mi się wydawało, że jestem.
-A teraz ? Z Constantinem?
-Wierzysz we wszystko co usłyszysz?- warknęła , gwałtownie wstając- znam go dopiero od kilku dni. Naprawdę świetny z niego chłopak. Lubię jego towarzystwo. I   pomógł mi, kiedy tego potrzebowałam . Ale muszę Cię rozczarować. Nie jestem z nim. I nie zamierzam. Ktoś Cię okłamał.
-Selina Was widziała- stanął za jej placami.
-Co widziała?-odwróciła się w jego stronę, ich twarze dzieliło dosłownie kilka milimetrów- no co widziała?
-Nie wiem - szepnął- powiedziała mi tylko , że Was widziała. A Ty nie zaprzeczyłaś, gdy z Tobą rozmawiała.
-A jak miałam zaprzeczyć , gdy nie dopuściła mnie do głosu?- blondynka była wściekła- kazała mi się trzymać od Ciebie z daleka i poszła.
-Co kazała?- Richard mimowolnie wybuchnął śmiechem. Jego młodsza siostra miała czasem głupie pomysły.
-Trzymać się od Ciebie z daleka. Mam nie mieszać Ci kolejny raz w głowie . Bo już sobie wszystko poukładałeś . Zapomniałeś o mnie i jesteś szczęśliwy - przerwała na moment , przygryzając wargę- więc jeśli już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Wyjdź. Wróć do swojego idealnie ułożonego życia. A mnie pozwól poukładać swoje.
-A kto powiedział , że już sobie wszystko wyjaśniliśmy ?- wypity wcześniej alkohol, dodał mu odwagi. Chwycił ją mocno w pasie i przyciągnął do siebie. Em szarpnęła się nieznacznie. Nie puścił jej . Tylko pociągnął  w stronę łóżka. Usiadł i posadził ją sobie na kolanach- teraz Ty mi coś wytłumacz.
-Ja?- wyjąkała wbijając wzrok w podłogę.
-Dlaczego z nim zostałaś? Dlaczego tak naprawdę wybrałaś jego?- blondynka jeszcze mocniej spuściła głowę. Dotknął delikatnie jej brody i zmusił by na niego spojrzała.
-Bałam się.
-Bałaś? Czego Emily? - nie miał pojęcia o czym mówi. Czego się bała? Jego? Andreasa?
-Bałam się, że Andreas pójdzie na policję gdy go zostawię- odezwała się tak cicho, że ledwo ją zrozumiał.
-Bałaś się o mnie?- Em skinęła głową, czerwieniąc się- przecież nie musiałaś. Dałbym sobie radę.
-A skąd mogłam to do cholery wiedzieć?- prychnęła ze złością.
-Ale czy to znaczy.. - przerwał w pół zdania- a gdybyś się nie bała? Gdybyś wtedy znała prawdę?
-Wtedy pewno wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie byłabym z Andreasem. A Ty...- przerwała na moment. Wstała i podeszła do okna - a Ty może nie poznałbyś Klary.
-Co teraz ?- od razu znalazł się przy niej . Zamykając w swoim uścisku - teraz znasz już prawdę.
-A Ty masz teraz Klarę- uniosła głową, spoglądając na niego oczami pełnymi łez.
-Ona nic dla mnie nie znaczy Em- pochylił się i lekko musnął jej usta swoimi. Blondynka zareagowała od razu. Rozchyliła wargi , łącząc ich języki ze sobą. Wplotła palce w jego włosy. I przylgnęła do niego całym ciałem. Nie odrywając się od siebie, skierowali się w stronę łóżka. Em westchnęła gdy wsunął rękę pod jej bluzę.  Po chwili jednak odsunęła się od niego.
-Ale Ty znaczysz dla niej bardzo wiele- spróbował ją do siebie przyciągnąć, ale szybko usiadła na łóżku- nie mogę, przepraszam. Dość już namieszałam.
-Em...
-Nie nalegaj. Proszę- spojrzała na niego błagalnym wzrokiem- ona nie zrobiła mi nic złego. Nie zasługuje na to. Wiem , że wcześniej nie miałam oporów żeby zdradzić Andreasa. Ale to było złe. I nie potrafię postąpić kolejny raz tak samo. Nie mogę znowu kogoś skrzywdzić. Nie chcę żeby znowu ktoś przeze mnie cierpiał. Poza tym co dalej? Prześpimy się ze sobą kolejny raz i każde pójdzie w swoją stronę? Jak sobie to wyobrażasz?
-Nie pozwolę kolejny raz Ci odejść Emily- chwycił jej twarz w dłonie. Delikatnie starł łzy, spływające po jej policzkach- rozstanę się z Klarą. Jakoś jej to wytłumaczę.
-Skrzywdzisz ją. Zależy jej na Tobie.
-A teraz krzywdzę Ciebie Em. Popełniłem błąd , związując się z nią. Teraz muszę to naprawić. Zawsze ktoś będzie cierpiał.  Inaczej się nie da.
-Nie podejmuj pochopnych decyzji.
-Pochopnych? Em, czy Ty siebie słyszysz? Od kilku miesięcy myślę o Tobie na okrągło. Nawet gdy jestem z Klarą, czy jakąkolwiek inną. Ciągle gdzieś tam w głowie, mam Ciebie.  Wszystko bez Ciebie jest bezsensu Emily. A Ty mówisz mi o pochopnych decyzjach?
-Ja po prostu nie chcę żeby znowu ktoś cierpiał.
-A może to Ty nie chcesz podjąć decyzji ?Może to Ty ...- odsunął się od niej . Czuł wzbierającą w nim złość. I strach, że znowu ją straci.
-To nie tak. Tylko to wszystko mnie przerasta.
-A myślisz, że mnie nie? Tak naprawdę do końca nie wiem czego chcesz. Nie wiem na czym stoję. Nie mam pojęcia co myślisz i co czujesz. Mówisz , że nie chcesz mnie widzieć , a później kochasz się ze mną. Mówisz , że mnie nienawidzisz . Ale Twoje pocałunki, mówią coś innego.
-Daj mi trochę czasu. Muszę wszystko sobie poukładać. Przemyśleć.To nie jest takie proste. Wszyscy mnie okłamaliście. Boję się zaufać któremukolwiek z Was. Nie wiem już co jest kłamstwem , a co prawdą. Gubię się w tym.
-Rozumiem Em. Przysięgam, że nigdy więcej Cię nie okłamię.
-Chciałabym Ci wierzyć. Ale nie potrafię. Jeszcze nie.
-Pozwól mi przynajmniej przy Tobie być. Nie uciekaj ode mnie Em.
 -Nie uciekam- posłała w jego stronę słaby uśmiech.
-Więc mogę dziś z Tobą zostać?- mrugnął do niej z uśmiechem. Na co dziewczyna w końcu wybuchnęła śmiechem.
-Wykorzystujesz sytuację. Poza tym jak sobie to wyobrażasz?- blondynka nadal się śmiała. Chyba na chwilę zapominając o wszystkim co ostatnio ją spotkało- a Lea i Lisa? One i tak znoszą mnie tutaj od wczoraj. A dzisiaj jeszcze Ty chcesz im się tu wcisnąć?
-Leę możemy wysłać do Stephana, sądzę żeby się ucieszył. Niestety z Lisą to już większy problem- zaśmiał się.
- Do Stephana?- Em przygryzła wargę , zastanawiając się nad czymś - co Ty chcesz mi powiedzieć?
-Myślałem , że Ty mi powiesz- zaśmiał się-  Wydaje mi się, że coś ich do siebie ciągnie.
-Jestem beznadziejną przyjaciółką- dziewczyna ukryła twarz w dłoniach- nic nie zauważyłam.
-Nie mów tak. Miałaś prawo nie zauważyć.
-Ale czy oni naprawdę?
-Nie mam pojęcia. Ale wszystko na to wskazuje- zaśmiał się , zmieniając szybko temat- to jak , mogę z Tobą zostać?  I od razu oświadczam , że niczego nie oczekuję. Po prostu chcę tutaj z Tobą pobyć. I jak dla mnie , Lea i Lisą mogą tu być z nami.
-A Klara?
-Myśli , że jestem z kadrą- przyciągnął ją do siebie. Na co blondynka od razu zareagowała, wtulając się w jego ramiona.





 Po Waszych komentarzach zdecydowałam się zacząć. Nie jestem pewna co z tego wyjdzie , ale zapraszam https://everything-for-him.blogspot.com . Prolog powinien pojawić się w każdej chwili ;)

środa, 12 grudnia 2018

48



    Siedział przy oknie w hotelowym barze, gdy zauważył jak wychodzi z Constantinem. I od razu wiedział, że będzie w nim siedzieć tak długo , dopóki  nie wróci.  Musiał z nią porozmawiać. Wyjaśnić wszystko jeszcze raz. Od samego początku. Przynajmniej chciał spróbować. Był jej to winien.

  Kończył kolejne piwo, gdy zobaczył jak z powrotem wchodzą do środka. Blondynka coś mówiła, powodując śmiech u jego młodszego kumpla. Wstał powoli i podążył w kierunku wyjścia z baru.
 -Markus dosyć dobitnie wytknął Andreasowi pewne sprawy - Richard skrzywił się słysząc słowa Constantina . Żadne z nich nie zauważyło jak stanął za nimi  - to tak naprawdę nie moja sprawa, Emily. Nie znam Cię. I nie będę oceniać. Nawet nie wiem czy to prawda, czy nic nie znaczące plotki. Wiem tylko, że cierpisz. Przez któregoś z nich. I chyba sama do końca nie wiesz przez którego najbardziej.
-Przeze mnie - odezwał się cicho. Widział jak blondynka momentalnie się spięła, słysząc jego głos. Ścisnęła Constantina za rękę , ciągnąc go do windy. Nie zastanawiał się ani chwili. Od razu wszedł za nimi. I stanął na przeciwko niej. Gdy uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.  Dobitnie przekonał się , że nie zapomniał. Ani przy Klarze, ani przy żadnej innej. Nie był w stanie.
-Porozmawiaj ze mną Em- szepnął, próbując chwycić ją za rękę. Blondynka odsunęła się gwałtownie, opierając się o ścianę. Przysunął się jeszcze bliżej. Tak blisko, że słyszał jej oddech. A jedyne czego pragnął w tym momencie to ona.
-Nie mogę- odezwała się tak cicho, że gdyby stał krok dalej na pewno by jej nie usłyszał.
-Proszę , Emily- nie zamierzał odpuścić. Nie pozwoli jej kolejny raz uciec. Nie teraz, gdy poznała już prawdę. Dziewczyna drgnęła , gdy winda nagle zatrzymała się na ich piętrze.
  Kurczowo ściskała Constantina za rękę. Który chyba za bardzo nie był pewien co zrobić. Całą trójką wyszli na korytarz. Richard spojrzał na młodszego kumpla, błagalnym wzrokiem. Widział, że chłopak się waha. Rozdarty pomiędzy nim , a dziewczyną.
-Em, będę w pokoju- odezwał się w końcu, na co blondynka zbladła. Ale w końcu puściła dłoń chłopaka.

   Przez chwilę stali na przeciwko siebie w milczeniu. Emily  podniosła głowę , patrząc mu prosto w oczy. Richard spuścił wzrok nie potrafiąc wytrzymać jej spojrzenia.
-Dlaczego ?- odezwała się nagle cicho. Drgnął na dźwięk jej beznamiętnego głosu. Nie było w nim żadnych uczuć.
-Przejdźmy się gdzieś. Nie będziemy rozmawiać na korytarzu- zaproponował.
-Dlaczego?- powtórzyła nie mając  zamiaru nawet się ruszyć. Zrobił krok w jej kierunku.Widział jak wstrzymała oddech. Znów walcząc sama ze sobą. Jak kiedyś. Zadrżała, gdy chwycił ją za ramiona. Teraz ona spuściła wzrok.
-Tak bardzo mi Ciebie brakowało- szepnął.
-Wszędzie Cię szukałam- na dźwięk głosu Klary oboje się odwrócili. Odskakując od siebie gwałtownie.
-Miałaś czekać na mnie w pokoju - syknął przez zaciśnięte zęby. Em obdarzyła go smutnym uśmiechem. W jej oczach zaszkliły się łzy. Po chwili już słyszał trzask drzwi jej hotelowego pokoju.




   -Mogę pójść z Tobą?- Lisa dreptała w miejscu, wpatrując się w napięciu w ubierającą się Leę. Brunetka westchnęła i tylko skinęła twierdząco głową. Nie miała sumienia jej zabraniać. Dziewczyna strasznie martwiła się o swoją starszą siostrę. I na nic nie zdały się jej wczorajsze zapewnienia, że Em nic nie jest. Lea wzięła kilka czystych ciuchów. Miała nadzieję, że będą dobre na Em. Bo dziewczyna była trochę od niej wyższa.  Do drugiej ręki chwyciła kosmetyczkę.  Po czym  obie wyszły na korytarz , kierując się do pokoju Constantina.


    Brunetka lekko zapukała, po chwili w drzwiach stanął Constantin wpuszczając je do środka.
-Jeszcze śpi- szepnął - chyba trochę wczoraj nawaliłem. I przepłakała pół nocy.
-Nawaliłeś?- syknęła ze złością Lisa. Na co Lea zaraz szturchnęła ją w ramię.
-Spotkaliśmy Richarda, jak wracaliśmy do pokoju. Chciał z nią rozmawiać. Zostawiłem ich samych. Myślałem , że będzie lepiej. Niestety . Pojawiła się ta cała Klara czy jak jej tam- chłopak westchnął, wyraźnie na siebie wściekły.
-Mówiłam Ci , że to nie Twoja wina- odwrócili się całą trójką, słysząc zaspany głos Emily. Nadal miała lekko opuchnięte oczy, ale wyglądała już trochę lepiej niż wczoraj- przyniosłaś mi może coś do ubrania?
 -Jasne, powinno pasować- Lea uśmiechnęła się do przyjaciółki, wręczając jej kilka swoich rzeczy- zejdziesz z nami na śniadanie?
-Oczywiście- rzuciła pewnie blondynka, podnosząc się z łóżka. Ku ogólnemu zadowoleniu całej trójki.


    Lea widziała jak z każdym krokiem zmienia się wyraz twarzy Em. Dziewczyna była coraz bardziej zdenerwowana . A w momencie gdy przekraczały próg restauracji, ledwo oddychała z nerwów. Uśmiechnęła się, gdy Constantin nagle chwycił blondynkę za rękę. Kompletnie nie przejmując się plotkami jakie może wywołać ten przyjacielski gest.
 Słyszała jak Em ze świstem wciąga powietrze rozglądając się po wnętrzu. Jeszcze dość pustym o tej godzinie.  Nieliczne stoliki zajmowali na razie zawodnicy kilku reprezentacji. Z niemieckiej kadry tylko jeden ze stolików zajmowały dziewczyny. Jedna z nich momentalnie uniosła wzrok na ich widok. I nie spuszczała go z Emily.
-To jego siostra, prawda?- blondynka odezwała się cicho, chyba też to zauważając.
-Mhm- mruknął tylko Constantin , prowadząc je kilka stolików dalej.

   Lea w milczeniu przypatrywała się w przyjaciółce, która od kilku minut zawzięcie mieszała kawę. Co chwilę zerkając w kierunku wejścia. Nagle gwałtownie pobladła i zacisnęła usta w wąską kreskę. Brunetka miała wrażenie, że całą sobą powstrzymuje się przed wybiegnięciem z pomieszczenia.
-Em, nareszcie. Tak bardzo się martwiłem- Lea prychnęła widząc przy nich Andreasa . A jej przyjaciółka gwałtownie odwróciła głowę. Gdy chłopak pochylił się nad nią , aby ją pocałować.
-Zostaw mnie Andreas- warknęła.
-Em...
-Nie rozumiesz?! Daj mi spokój- blondynka podniosła głos, nawet nie patrząc w jego kierunku.
-Proszę Emily, daj mi się wytłumaczyć- Andreas nie ustępował. Lea już miała zareagować, gdy dziewczyna wstała od stolika.
-Wytłumaczyć? No to proszę, tłumacz się. Jestem ciekawa jakimi teraz kłamstwami mnie obdarzysz - Em stanęła na przeciwko chłopaka wbijając w niego wzrok.
-Em...
-Gadasz czy nie? - warknęła.
-Nie tutaj Em.
-Dlaczego? Nie mam przed nikim tajemnic.
-Jesteś pewna , że chcesz rozmawiać przy wszystkich? - chłopak zmrużył oczy, Lea rozglądnęła się po restauracji równocześnie z Emily. Stoliki zaczęły się zapełniać. Reszta niemieckiej kadry niebezpiecznie się zbliżała.
-Dobrze- warknęła blondynka zrezygnowana, udając się w kierunku wyjścia.



   Andreas rzucił w kierunku Lei triumfujące spojrzenie. Wiedział , że Emily nie będzie chciała jednak rozmawiać przy wszystkich. Ciągle zbyt mocno bała się o Richarda. I nie chciała, żeby więcej osób poznało prawdę.
  Uśmiechnął się do siebie gdy dziewczyna wyszła z restauracji i skierowała się w stronę ich pokoju. Może nie będzie tak źle. Może mu jednak wybaczy i wszystko znów będzie jak jeszcze kilka dni wcześniej. Zrównał z nią krok, przyglądając się jej z boku.
-Zabiorę od razu swoje rzeczy- rzuciła stając pod drzwiami. I tym jednym zdaniem szybko pozbawiła go nadziei.
-Em , proszę- spojrzał na nią  błagalnym wzrokiem i wpuścił do środka. Pokręciła tylko przecząco głową i ze złością zaczęła wrzucać ciuchy do walizki - Em, Emily to nie jest tak jak myślisz, ja...
-Andreas błagam- przerwała mu szorstko - nie próbuj wciskać mi kolejnych kłamstw.
-Nie chcę Cię okłamać - szepnął.
-Dlaczego  próbowałeś zmusić Richarda do pójścia na policję? A potem ciągle wmawiałeś mi , że to on prowadził? Dlaczego Andreas?
-Bałem się , że Cię stracę Emily.
-Właśnie mnie straciłeś Andreas. Przez swoje kłamstwa.
-Proszę Cię Em. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
-To zacznij- blondynka zatrzasnęła walizkę i przez chwilę męczyła się z jej zamkiem. Zrobił krok w jej stronę, żeby jej pomóc. Nie pozwoliła mu jednak na to.
-Błagam Cię Emily. Wysłuchaj mnie chociaż - był zdesperowany. Chwycił ją za ręce , próbując do siebie przyciągnąć. Wyrwała się szybko i zrobiła dwa kroki do tyłu. Widział , że jest wściekła.
-Nie mam zamiaru Cię słuchać. Nigdy nie uwierzę już w ani jedno Twoje słowo Andreas - miał wrażenie , że z każdym kolejnym  słowem dziewczyny , jego serce pęka na tysiące drobnych kawałeczków- zawiodłeś mnie kolejny raz. A ja Ci ufałam , nawet po tym co mi zrobiłeś w Hinterzarten. Wybaczyłam Ci.  I naprawdę chciałam z Tobą być.
-Em..
-Teraz już wiem, że to był błąd. My nigdy nie powinniśmy ze sobą być.
-Nie mów tak Emily.
-Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Najważniejszą osobą zaraz po Lei. I tak miało pozostać- po jej policzkach zaczęły spływać łzy, otarła je szybko wierzchem dłoni- nienawidzę Cię Andreas. Nigdy nie wybaczę Ci tego , że mnie okłamałeś.
Wyszła z ich pokoju z wysoko podniesioną głową. Trzask zamykanych drzwi rozniósł się chyba po całym hotelu. Andreas westchnął ciężko i usiadł na łóżku. Nie miał pojęcia co robić. Jego życie właśnie się rozsypało. Nie wyobrażał sobie , że już jej przy nim nie będzie. Potrzebował jej. Nie potrafił bez niej funkcjonować. Nie potrafił i nie chciał.



  Usiadłam pod drzwiami pokoju dziewczyn czekając , aż wrócą ze śniadania. Nie miałam klucza i najmniejszej ochoty kolejny raz schodzić na dół. Spuściłam głowę i tępym wzrokiem wpatrywałam się w podłogę. Nie miałam pojęcia co dalej. Co z moim powrotem do Oberstdorfu , domem dziecka i całym moim życiem.
-Ciężki dzień?- uniosłam nieznacznie głowę, słysząc nieznany mi głos. Dziewczyna która przyglądała mi się w restauracji. Stała nade mną i znów nie spuszczała ze mnie wzroku. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech , gdy zajęła miejsce przy mnie na podłodze- jestem Selina.
-Emily- spróbowałam odwzajemnić uśmiech , podając jej rękę.
-Wiem- zaśmiała się, szybko jednak poważniejąc-  sporo się o Tobie nasłuchałam. W sumie to przez pierwsze dni, nie słuchałam o niczym innym tylko o Tobie. Myślałam, że zwariuję. Miałam ochotę Cię znaleźć i...... Zresztą nieważne. Teraz w końcu mam spokój.
-Spokój?- wyjąkałam. Chwilowa radość, że mówił o mnie. Szybko ustąpiła , po jej kolejnych słowach.
-Richard poznał Klarę. I nareszcie wybił sobie Ciebie z głowy. Ona jest w nim strasznie zakochana- zaśmiała się- w sumie to chyba dobrze, co?
-Dobrze?- mój zasób słów przy niej wydawał się bardzo ograniczony.
-No tak, widziałam Was z Constantinem. Wyglądacie razem naprawdę uroczo -zmrużyła oczy, przyglądając mi się z uwagą- lubię go. Jest jednym z fajniejszych chłopaków z kadry. Mam nadzieję, że nie znudzisz się nim tak szybko jak moim bratem , Markusem i Andreasem.
-Ale ja...
-Markus i Andreas mało mnie obchodzą- przerwała mi , podnosząc się- ale Richard jest moim bratem. Więc liczę na to, że będziesz się trzymać Constantina. I nie będziesz kolejny raz próbowała zawrócić mojemu bratu w głowie. Wystarczająco mocno już przez Ciebie cierpiał.
-Poczekaj- wstałam zaraz za nią , próbując ją zatrzymać. On cierpiał. A ja? Co ona w ogóle mogła o tym wiedzieć.
-Daj mu po prostu spokój- warknęła. Odwróciła się na pięcie , dając mi do zrozumienia, że nie ma ochoty więcej ze mną rozmawiać.


Planowałam w weekend, jest już dzisiaj. Pomalutku zbliżamy się do końca. Wydaje mi się , że będą jeszcze dwa/trzy rozdziały i epilog :)









niedziela, 9 grudnia 2018

47

 

 -Muszę się przewietrzyć- Lea zerwała się od stolika po kilku minutach, nie mogąc dłużej usiedzieć w miejscu.
-Pójdę z Tobą.
-Zostań z  Lisą , dobrze?- była przygotowana na to , że Stephan będzie chciał jej towarzyszyć. Lubiła jego towarzystwo. Teraz jednak musiała iść sama. Mimo , że słowa Constantina trochę ją uspokoiły. Nadal martwiła się o przyjaciółkę. Była pewna, że Em jest rozżalona i załamana. I zapewne nie miała ochoty nikogo oglądać.

 Zbiegła schodami na dół, nie mając ochoty czekać na windę. Stanęła przed hotelem i rozglądnęła się nerwowo. Wiedziała, że pół godziny jeszcze nie minęło. Ale wierzyła, że chłopak przyjdzie wcześniej. Nie pomyliła się. Dziewiętnastolatek już po chwili pojawił się przy niej.
-Jak ona się czuję?- spytała, wchodząc z nim z powrotem do hotelu.
-Kiepsko. Większość dnia przespała. Ale za każdym razem gdy się budzi, płacze - Lea zacisnęła zęby, po słowach chłopaka- co się stało? Pokłóciła się z Andreasem?
-To o wiele bardziej skomplikowane- szepnęła- i nie wiem czy mogę Ci o tym powiedzieć. Przepraszam.
Chłopak ze zrozumieniem pokiwał głową i bez słowa wpuścił ją do pokoju. Sam po cichu zamknął drzwi i zostawił je same.


  Lea usiadła przy przyjaciółce delikatnie dotykając jej ramienia. Ta od razu otworzyła opuchnięte od długiego płaczu oczy.  Tusz spłynął z jej z rzęs zostawiając czarne smugi na policzkach.
-Em - odezwała się cicho. Nie mając pojęcia co więcej powiedzieć. Ręce jej przyjaciółki od razu owinęły się wokół jej szyi. A ramionami znów wstrząsnął szloch.
-Dlaczego oni to zrobili Lea? Dlaczego każdy z nich mnie oszukiwał?
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Dla mnie to wszystko też jest niezrozumiałe. Też jestem skołowana i nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz. Ale popatrz na to z innej strony. To nie Richard , Emily. To jednak jest jakiś pozytyw w tej całej chorej sytuacji.
-Lea, przecież to nie ma już żadnego znaczenia- Em po jej słowach zanosi się jeszcze większym płaczem. Co tylko utwierdza ją w przekonaniu. O udawanych uczuciach jej przyjaciółki do Andreasa.
-Nie wiesz tego na pewno.
-Widziałam go Lea. Z dziewczyną. Ty zapewne już też. A jeśli nie , wkrótce ich zobaczysz. Jego szczęście. Z nią , nie ze mną.
-To Ty wybrałaś Andreasa. Mimo, że byłaś zakochana w Richardzie Em. Ile razy próbowałam Cię zmusić do zmiany decyzji?
-Myślisz , że nie wiem że spieprzyłam? Ale bałam się o niego. Bałam się, że Andreas nie zawaha się pójść na policję. Bałam się, tak naprawdę nie musząc. Bo wszyscy mnie okłamali.
-Może on też nie potrafi o Tobie zapomnieć? Może ta jego nowa dziewczyna , to tylko przelotna znajomość?- odezwała się, sama w to ledwo wierząc. Widziała ich przecież. Wyglądali na zakochanych. Do tego , w oczach chłopaka widziała obojętność, gdy Lisa pytała o Em. Tak jakby  o niej zapomniał. Jakby całkowicie wyrzucił ją ze swojej głowy. Lei przemknęło przez głowę, że może od początku udawał. I nigdy nie zależało mu na Emily. Ale przecież rozmawiała z nim kilka razy, o swojej przyjaciółce. Była pewna, że wtedy nie kłamał. Że Em jeszcze kilkanaście tygodni  temu była dla niego ważna. Sama już nie wiedziała co o tym myśleć.
-Nie możesz tu zostać- odezwała się kolejny raz. Gdy jej przyjaciółka milczała.
-A gdzie mam iść Lea?- zaśmiała się smutno- nie chcę oglądać Andreasa. A u Was od razu mnie znajdzie.
-Musisz spojrzeć mu w oczy Em. Wygarnąć mu wszystko. Nie możesz się przed nim chować jak tchórz. To on kłamał. Nie ty.
-Nie dzisiaj Lea. Nie mam na to siły. Nie jestem w stanie zwlec się z tego łóżka.
-Chcesz żebym z Tobą została?
-Constantin ze mną zostanie. Justin przeniesie się do Moritza.
-Jesteś pewna? Przecież Andreas się wścieknie.
-A czy to teraz ważne? Między nami jest wszystko skończone- Em prychnęła  w jej stronę- idź do Lisy. Bo zaraz zaczną Cię szukać.
 -Wpadnę rano. I zastanowimy się co dalej- Lea ostatni raz przytuliła ją do siebie i wyszła z pokoju.



   Richard zmrużył oczy wpatrując się w Leę i Constantina przy jego stoliku. Młodszy kumpel szepnął coś do brunetki i oboje poszli na swoje miejsca.
-Dziewczyna Andreasa?- Klara odezwała się z lekkim wyrzutem.
-A co Ci miałem powiedzieć? Że kiedyś z nią spałem?- uśmiechnął się do niej, delikatnie całując jej  szyję.
-Prawdę- Richard widział, że złość po jego pocałunkach zaczyna jej przechodzić.
-To był tylko seks Klara. Nie widziałem sensu informowania Cię o tym. Nie znałem Cię wtedy. A to nic dla mnie nie znaczyło- pocałował ją kolejny raz. Dziewczyna westchnęła, przytulając się do niego.
On sam kątem oka wciąż obserwował Leę. Brunetka wstała od stolika po kilku minutach , a Constantin ruszył zaraz za nią.
-Umówiłem się na rozmowę z Wernerem , na temat mojego powrotu do kadry. Czekaj na mnie w pokoju- podniósł się szybko zanim zdążyła zareagować i wyszedł za nimi.


Odczekał chwilę, aż chłopak wpuścił Leę do pokoju. A sam został na korytarzu. Stanął przed nim mierząc go wzrokiem.
-Jest u Ciebie?- rzucił .
-Kto niby?
-Nie udawaj. Wiesz , że chodzi mi o Emily- warknął.
-Więc to prawda ? - na twarzy młodszego kolegi pojawił się uśmiech - Markus miał rację . Sypiasz z nią. Chyba Ci nawet na niej zależy.
-To nie Twoja sprawa. Możesz mi tylko powiedzieć jak ona się czuje?
-Źle. Kompletnie się posypała - Richard poczuł jak coś ściska go za serce, po słowach kumpla. Czy ona zawsze już będzie cierpieć przez niego.
-Mogę z nią pogadać? Proszę - musiał spytać. Choć od razu wiedział jaka będzie odpowiedź.
-Lepiej nie. Nie wiem do końca co się dzieje . Ale wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł.
-Constantin....
-Nie- chłopak przerwał mu szybko- powiem jej , że byłeś. Jak będzie miała ochotę na rozmowę z Tobą. Dam Ci znać. Ale powiem szczerze, nie licz na to na razie. Ma chyba dość, wszystkiego i wszystkich..
-Z Tobą jednak rozmawia- rzucił lekko zirytowany.
-Nie nazwał bym tego rozmową. Raczej wie , że nie ma innego wyjścia. Em nie chce rozmawiać z Andreasem . A dobrze wie że gdyby zwróciła się o pomoc do kogoś z Waszej kadry, dowiedziałby się o tym. A mnie nie podoba się zachowanie Andreasa. On ma wręcz obsesję na jej punkcie. Dlatego ode mnie nie dowie się niczego. I Ty też nie powinieneś nikomu nic mówić. Zresztą zważając na to co Cię z nią łączyło, albo i łączy. Nie wiem. Nie powiesz nikomu, że tutaj jest. Dopóki ona sama nie będzie .... - chłopak przerwał , bo Lea nagle wyszła z pokoju.
-Czego tu szukasz? Podobno nie masz nic wspólnego z Em- warknęła stając na przeciwko Richarda .
-Rozmawiam z młodszym kumplem To nie ma nic wspólnego z Emily- Constantin aż parsknął po jego słowach. Na co Richard zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
-Wy wszyscy ciągle kłamiecie. Nie rozumiem dlaczego- dziewczyna prychnęła i odwróciła się w stronę młodszego chłopaka- wpadnę do Was rano. Jeśli to nie problem. I błagam, zabierz ją gdzieś żeby coś zjadła. Bo chyba dzisiaj nie miała nic w ustach.
-Nie martw się Lea.  Wszystkim się zajmę. A Ty idź i uspokój Lisę. Młoda na pewno się o nią martwi.
-Dziękuję - dziewczyna uśmiechnęła się słabo do Constantina , a jego obdarzyła niezbyt przyjemnym spojrzeniem.  Richard westchnął ciężko i zbiegł po schodach w kierunku hotelowego baru.



 -Czujesz się choć trochę lepiej ?- Constantin pojawił się w pokoju chwilę po wyjściu Lei .
 -Ani trochę. Ale dziękuję , że mogę tu zostać - spróbowałam uśmiechnąć się w jego stronę. Co chyba niezbyt mi się udało.
-Obiecałem Lei , że coś zjesz - kolejny raz skrzywiłam się po jego słowach - jeśli chcesz wyjdziemy gdzieś na miasto, żebyś nie wpadła na nikogo w hotelu.
-Nie jestem głodna- jęknęłam , chowając twarz w poduszkę. Chłopak jednak już przeszukiwał szafę , w poszukiwaniu czegoś cieplejszego dla  mnie. W końcu wszystkie moje rzeczy, nadal były w pokoju Andreasa.
-Najwyżej podwiniesz rękawy - ze śmiechem rzucił we mnie kurtką.  A mnie nie pozostało nic innego , jak wstać i udać się do łazienki.


  Z przerażeniem spojrzałam w lustro. Tusz do rzęs zostawił na mojej twarzy czarne smugi. A opuchnięte od płaczu oczy, ledwo dało się otworzyć. Kilka minut zajęło mi doprowadzenie się do porządku. Co w łazience zajmowanej przez dwójkę  chłopaków nie było zbyt proste.  Zero płynu do demakijażu i jakichkolwiek kosmetyków. Sprawiło, że efekt i tak nie był zadowalający.  Oczy nadal były zaczerwienione i opuchnięte. Przemywanie zimną wodą na nic się nie zdało. Jedynie tusz zniknął z całej mojej twarzy. Ukazując pobladłe policzki.
-Musimy? - jeszcze raz spróbowałam wpłynąć na decyzję chłopaka, wychodząc w końcu z łazienki.
-Oczywiście. Obiecałem Lei , że wszystkim się zajmę- uśmiechnął się , zakładając  mi kurtkę i  dodał  - konkursu na miss hotelu, to Ty dzisiaj raczej nie wygrasz.
  Spojrzałam na siebie  i pierwszy raz dzisiejszego dnia wybuchnęłam śmiechem. Chłopak był ode mnie sporo wyższy i w jego kurtce wyglądałam wprost komicznie.
-Chyba powinienem teraz przeprosić- zaśmiał się- ale przynajmniej Cię rozbawiłem.
-To gdzie idziemy? - chwyciłam jego dłoń, czym wprawiłam go w lekkie zakłopotanie . Mrugnęłam do niego i kolejny raz się zaśmiałam - nie bój się, nie jesteś w moim typie. Poza tym związki ze skoczkami są do bani.
-Zaraz za rogiem jest dość niezła pizzeria -uśmiechnął się i nie puszczając mojej dłoni wyprowadził mnie  na korytarz- a co do związków ze skoczkami. Był tutaj jeden i bardzo chciał się z Tobą zobaczyć.
-Nie chcę dziś rozmawiać o Andreasie - mój dobry humor prysnął jak bańka mydlana, na samo wspomnienie o chłopaku.
-Ja też nie , bo to nie on Cię szukał. Był u mnie Richard, Emily- przerwał na moment nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Byłam pewna, że zdołał zobaczyć w niej wszystkie uczucia które mnie ogarnęły, na samą myśl o brunecie - nie pozwoliłem mu wejść . Ale obiecałem przekazać , że był.
   Kiwnęłam głową na znak , że przyjęłam do wiadomości. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Po co mnie szukał? Przecież był tu z nią. Widziałam ich. I nie miałam ochoty więcej oglądać.


  Od kilkudziesięciu minut zajmujemy z Constantinem miejsce w przytulnej pizzerii, w pobliżu hotelu. Chłopak ze wszystkich sił stara się wmusić we mnie drugi kawałek pizzy. A ja mam wrażenie, że zwymiotuję z każdym kolejnym kęsem jedzenia branym do ust.
-Nie jestem w stanie zjeść już nic więcej- patrzę na niego błagalnym wzrokiem. Z nadzieją , że będę mogła w końcu wrócić do pokoju. Zaszyć się pod kołdrą. I nie wychodzić przez kolejne godziny.
-Przecież Ty prawie nic nie zjadłaś - prycha z wyrzutem, ale podnosi się od stolika. Co przyjmuję z dużym westchnieniem ulgi.
-Dziękuję, że dotrzymujesz mi towarzystwa- odzywam się, gdy wolnym krokiem zbliżamy się do hotelu.
-Przecież to nic takiego.
-Dla mnie to bardzo dużo, Constantin. Ja naprawdę nie mam gdzie pójść. Gdybym poszła do dziewczyn, ciągle by mnie pocieszały, co tak naprawdę przyniosłoby odwrotny efekt. Takie "nie martw się", "wszystko się ułoży" zawsze wywołuje u mnie jeszcze większy potok łez - chłopak mimowolnie parska śmiechem po moich słowach - wiem, jestem okropna. Kocham je najmocniej na świecie. I wiem, że obie chcą dla mnie dobrze.  Ale nie to mi jest teraz potrzebne.   A z Tobą jest inaczej. O nic nie pytasz. I dajesz mi święty spokój.
-Czekam cierpliwie , aż sama mi powiesz- śmieje się naciskając przycisk windy.
-Pewno trochę już słyszałeś.
-Markus dosyć dobitnie wytknął Andreasowi pewne sprawy- rzuca, a ja spuszczam tylko wzrok - to tak naprawdę nie moja sprawa, Emily. Nie znam Cię. I nie będę oceniać. Nawet nie wiem czy to prawda, czy nic nie znaczące plotki. Wiem tylko, że cierpisz. Przez któregoś z nich. I chyba sama do końca nie wiesz przez którego najbardziej.
-Przeze mnie- dwa krótkie słowa sprawiają, że tracę grunt pod nogami. Nie odwracam się. Nie jestem w stanie . Chwytam Constantina za rękę, ciągnąc go w stronę otwierających się drzwi windy. Windy z której nie ma ucieczki. Z czego zdaję sobie sprawę dopiero wtedy gdy, brunet staje przede mną. Tak blisko , że czuję zapach jego perfum, zmieszany z alkoholem. Unoszę głowę spoglądając prosto w jego oczy. I już wiem, że gdy nad sobą nie zapanuję , przepadnę.






wtorek, 4 grudnia 2018

46



   Andreas z niepokojem przemierzał hotelowe korytarze w poszukiwaniu Emily. Dziewczyna wyszła z pokoju gdy rano brał prysznic. I więcej się w nim nie pojawiła. Widział ją jeszcze przez chwilę jak rozmawiała ze swoją siostrą. Ale to było w czasie śniadania. Za niedługo mieli schodzić na kolację.  A jej ciągle nie było.

 Na Richarda wpadł,  gdy kolejny już raz zbiegał po schodach w stronę hotelowego basenu. Stanął jak wryty, wpatrując się w kumpla. Trzymającego jakąś dziewczynę za rękę.
-Nie miałem pojęcia , że tutaj będziesz - rzucił nerwowo , po szybkim przywitaniu się. Choć przecież rozważał tą opcję. Wiedział, że przyjaciel był bardzo związany ze swoją młodszą siostrą. Która jutro miała wystąpić w kwalifikacjach do konkursu.
-Selina nalegała. Wiesz , jakie są siostry - Richard zaśmiał się. Mocniej przytulając do siebie szatynkę.
-Wiem coś o tym- Andreas na samą myśl o swoich siostrach wybuchnął śmiechem. Po chwili jednak spoważniał i spojrzał na kumpla mrużąc oczy- widziałeś może Em?
-Em?- brunet zamyślił się przez chwilę, jakby nie miał pojęcia o kim Andreas mówi- rano wchodziła do windy. Gdzie jest teraz, nie mam pojęcia.
-Płakała- dziewczyna towarzysząca Richardowi odezwała się cicho- wyglądała na dosyć roztrzęsioną.
-Rozmawiała z Markusem - rzucił krótko brunet. Tak jakby to miało wystarczyć.  I w sumie  Andreasowi wystarczyło. Poczuł jak traci grunt pod nogami. Em już wiedziała. Był pewny , że Markus wyjawił jej wszystko. Że jego kłamstwo właśnie wyszło na jaw. Markus w jakiś sposób oczyścił Richarda w jej oczach. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie, żeby dziewczyna z nim była. Zaklął głośno , przerażony tym co teraz się wydarzy. Em będzie na niego wściekła . Zostawi go. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości.


  Bez pukania wpadł do pokoju Lei. Dziewczyna siedziała na łóżku opierając się o Stephana. Oboje podnieśli głowę w jego kierunku.
-Gdzie jest Em?- stanął przed nimi ledwo nad sobą panując.
-Myślałam , że z Tobą- brunetka wstała, patrząc mu prosto w oczy.
-Kłamiesz Lea- Andreas chwycił ją za łokieć, powodując lekki grymas na jej twarzy.
-Odbiło Ci?- prychnęła- nie widziałam jej od rana.
-Na pewno tu była . Jesteś jej najlepszą przyjaciółką- mocniej ścisnął jej rękę. Dziewczyna syknęła . Powodując natychmiastową reakcję Stephana.
-Puść ją. Chyba trochę przesadzasz . Lea nie kłamie. Jestem z nią od śniadania  i Emily na pewno tutaj nie było.
-Przepraszam Lea- Andreas odsunął się nieznacznie. Po chwili zajął miejsce na łóżku i ukrył twarz w dłoniach- po prostu nie potrafię jej znaleźć od rana. Wiem, że rozmawiała z Markusem. I strasznie się o nią martwię.
-O nią Andreas? - Lea spoglądała na niego ze złością- albo o siebie?
-Nie wiem o czym mówisz- warknął.
-Doskonale wiesz. To ja namówiłam ją  do rozmowy z Markusem. Po tym jak wszystko mi opowiedział- Lea nie spuszczała wzroku z jego twarzy. Andreas wykrzywił się z wściekłością.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-A nie sądzisz , że Em powinna znać prawdę?- obydwoje nie zwracali uwagi na Stephana,  przysłuchującego się im z uwagą. Nikt nawet nie zauważył, gdy Lisa weszła do pokoju i zajęła miejsce pod ścianą- to jej się zwyczajnie należało. Obwiniała Richarda, za coś czego tak naprawdę nie zrobił. A Ty ciągle utwierdzałeś ją w tym , że to Richard. Wiedząc jaka jest prawda.
-On tam był. Zostawił ją . Ona mogła tam umrzeć. Jest tak samo winny jak Markus.
-Ale to nie on prowadził Andreas- Lea nagle zdała sobie sprawę z obecności Stephana. Odwróciła się gwałtownie w jego stronę.  Chłopak wpatrywał się w ich dwójkę. Nie do końca zdając sobie jeszcze sprawę  z tego, czego się właśnie dowiedział. Za jego plecami dojrzała Lisę. I aż jęknęła na jej widok.
-O czym Wy mówicie?- na twarzy piętnastolatki malowało się przerażenie.
-Lisa, co tutaj robisz?
-To mój pokój Lea. Gdybyś zapomniała.
-Wiem, tylko...
-Tylko co ?! -przerażenie zostało nagle zastąpione złością - znowu miałam tego nie słyszeć? Mam tego dosyć. Nie jestem już dzieckiem. Wy ciągle kręcicie. Kompletnie nie wiem co się dzieje. Wczoraj dowiaduje się , że moja siostra sypia z Richardem. A dzisiaj , że to on jest w połowie odpowiedzialny za to co się stało. Nie sądzisz , że należą mi się jakieś wyjaśnienia?
-Masz rację Lisa. Tylko cała ta sytuacja nas przerosła. Szczególnie Emily. Postaw się na jej miejscu. Co ona Ci miała powiedzieć? Że zakochała się w kimś, kto zniszczył jej życie?
-Zakochała?- Lisa stęknęła. Do Andreasa dopiero po chwili doszedł sens słów Lei. Zakochała się. W Richardzie. Nie w nim. Mimo, że już wtedy w Hinterzarten to przeczuwał. Nie dopuszczał do siebie tej myśli. I teraz też nie chciał tego robić. To przecież nie mogła być prawda. To on ją kochał. Nie Richard. Który już sobie znalazł po niej pocieszenie. Zacisnął pięści ze złością. I wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.


-Możesz ze mną w końcu porozmawiać?- odezwała się cicho Lisa, gdy Stephan wyszedł za Andreasem- nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. I przez to denerwuję się jeszcze bardziej.
-Lisa...
-Wiem, że powinna zrobić to Em. Ale sama widzisz co się dzieje. Przestańcie traktować mnie jak dzieciaka. Ja naprawdę dużo rozumiem.
-No dobrze, może masz rację- Lea wzięła piętnastolatkę za rękę i obie usiadły na łóżku- jak zapewne słyszałaś to Markusa i Richard spowodowali ten wypadek. Em dowiedziała się o tym kilka miesięcy temu. Tylko, że to Richard przyznał się do wszystkiego. A ona mimo tego , chyba się zakochała. Co ja gadam , na pewno się zakochała.  Choć ciągle uparcie twierdziła , że go nienawidzi. Wyszło jak wyszło. Zdradziła z nim Andreasa, a gdy ten się dowiedział....
-No mów- dziewczyna ponagliła ją, gdy na moment przerwała.
-Andreas trochę namieszał. Najpierw próbował zmusić Richarda do zgłoszenia się na policję. Potem ciągle utwierdzał Em w przekonaniu , że to on prowadził. Mimo, że znał prawdę. Wiedział o Markusie.
-Andreas taki nie jest- zaprotestowała słabo Lisa.
-I właśnie dlatego Em, tak bała się z Tobą porozmawiać. Przecież , on jest dla Ciebie idolem. Uwielbiasz go i podziwiasz. A on bardzo się zmienił. Miłość do Twojej siostry chyba go zaślepiła. Nie potrafi dostrzec , że tak naprawdę krzywdzi Em. Ostatnio coraz częściej się zastanawiam, czy on ją w ogóle kocha. Czy to nie jakieś obsesyjne zauroczenie. Przecież gdyby naprawdę ją kochał, pozwoliłby jej odejść. Żeby tylko była szczęśliwa.
-Em bardzo kocha Richarda?
-Bardzo. Mimo , że usilnie próbuje się przed tym bronić.
-A on?
-Nie mam pojęcia Lisa. Rozmawiałam z nim kilka razy. I wydawało mi się , że mu zależy. Ale nie wiem. Jeszcze teraz gdy pojawiła się ta dziewczyna. Sama mam mętlik w głowie. I nawet nie chcę sobie wyobrazić. Co czuje Twoja siostra.
 Lisa jęknęła cicho, gdy ta skończyła mówić. Lea widziała na jej twarzy złość i niedowierzanie. Nie dziwiła się jej. Ona też była skołowana. Przytuliła dziewczynę do siebie. I w milczeniu czekały na powrót Stephana.



 Wypadłam z windy ciągle zanosząc się płaczem. Nie miałam pojęcia gdzie pójść. Nie chciałam iść do Lei. Która na pewno razem z Lisą czekała na mnie w pokoju. Nie chciałam , żeby siostra oglądała mnie w takim stanie. Ona miała dopiero piętnaście lat. Nie potrafiłabym wytłumaczyć tego wszystkiego co się dzieje.
  Do Andreasa , nie miałam ochoty nawet się zbliżać. Dlatego szybkim krokiem minęłam nasz pokój. Wściekłość na niego, mieszała się rozpaczą. Po tym co się stało tamtej nocy. Ponownie mu zaufałam. A on kolejny raz mnie zawiódł. Wciskając kłamstwa, bylebym tylko z nim została. Bez mrugnięcia okiem oczerniał Richarda w moich oczach. Sprawił, że widziałam w nim kogoś takiego samego jak morderca mojego ojca.
 A on taki nie był. Może nie był bez winy. Bo jednak był w tym samochodzie. Zostawił mnie tam. Ale nie on prowadził. Byłam z tego powodu równocześnie szczęśliwa i wściekła. On też mnie okłamał . Dlaczego wziął na siebie winę, za coś czego nie zrobił. Przecież gdyby od razu powiedział mi prawdę , wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Tylko może on tego nie chciał. Może dla niego byłam jedną z wielu.
 Teraz to i tak wszystko przestało mieć znaczenie. Nie liczyło się. Richard był tutaj z kimś . Nie sam. A ja już całkowicie straciłam swoją szansę.


  Nie potrafię przestać płakać, nawet wtedy gdy zderzam się z Justinem. Chłopak jest wyraźnie przestraszony moim stanem .
-Co się dzieje Emily?-  chwyta mnie za ramiona i potrząsa delikatnie.
-To nic takiego- rzucam. Ocieram oczy  wierzchem dłoni. Rozmazany tusz, musi wyglądać koszmarnie na mojej twarzy.
-Ładne mi nic takiego - kręci głową  - zaprowadzę Cię do Andreasa.
-Nie - podnoszę głos- mogę pójść gdziekolwiek . Ale nie do niego.
-Chodź - chłopak stara się ukryć zdziwienie , moją reakcją. Chwyta moją dłoń , ciągnąc w tylko sobie znanym kierunku.

Już po chwili , przekraczam próg jego pokoju. Zajmuję miejsce w kącie jednego, z dwóch łóżek. Znajdujących się w pokoju. Opieram się o ścianę, podciągając nogi pod brodę. Moimi ramionami znów wstrząsa szloch. Choćbym nie wiem jak bardzo się starała nie potrafię przestać płakać.  Constantin , staje w drzwiach pokoju wpatrując się we mnie zdziwiony i lekko przestraszony. Widzę jak otwiera usta chcąc coś powiedzieć. Justin ucisza go jednym ruchem ręki.
-Pójdę już - opuszczam nogi i próbuję się podnieść.
-Gdzie pójdziesz?- pytanie Justina, znów przypomina mi , że nie mam chwilowo gdzie się podziać.
-Nie chcę Wam przeszkadzać- jęczę.
-Nie przeszkadzasz- Constantin zajmuje miejsce przy mnie. Uśmiecha się delikatnie - nie wiem co się stało. Ale może postarasz się uspokoić?  Jestem pewny , że wszystko się poukłada.
-Tego nie da się już poukładać- łkam, na samą myśl o szatynce zajmującej miejsce przy Richardzie. Gubię się w tym co boli mnie bardziej. Oszustwo Markusa czy kłamstwo Andreasa? A może świadomość tego, że nie mam już możliwości bycia z Richardem?
-Wszystko się da Emily. Mimo, że czasem wydaje się , że nie ma na to szans- przymykam oczy , gdy dotyka ręką mojego policzka- spróbuj się przespać. Będziemy z Justinem w pobliżu, gdybyś czegoś potrzebowała.
-Nie mówcie nikomu , że tu jestem- szepczę jeszcze zanim zasypiam całkowicie umęczona płaczem i emocjami dzisiejszego poranka.




  Lea zeszła na kolację ze Stephanem i Lisą coraz bardziej przerażona, brakiem jakiegokolwiek kontaktu ze strony swojej przyjaciółki. Z nadzieją rozglądnęła się po sporej rozmiarów restauracji. Wierząc , że ujrzy ją przy którymś ze stolików. Niestety, Em nigdzie  nie było. A widok równie przestraszonego Andreasa, uświadomił jej , że on też nigdzie nie znalazł blondynki.
-Nawet nie odbiera moich telefonów- szepnęła podchodząc do niego. Wściekłość na chłopaka zeszła na dalszy plan.  Ustępując miejsca strachowi.
-Moich też. Pytałem o nią już chyba wszystkich . Nikt nic nie wie.
-Albo nie chce mówić- westchnęła z nadzieją, że dziewczyna zaszyła się w którymś z pokoi .

 Nagle jej wzrok przykuł Richard, wchodzący do środka z  jakąś dziewczyną. Skinął im głową z uśmiechem. Po czym zajęli miejsce kilka stolików dalej. Szatynka patrzyła na niego z uwielbieniem. A on co chwilę przytulał ją do siebie, obsypując pocałunkami.
-Em ich widziała- Andreas odezwał się beznamiętnym głosem. A Lisa  nagle  zerwała się od stolika. Lea szybko podążyła za nią. W kierunku stolika zajmowanego przez bruneta.
-Zapomniałeś o niej ? - piętnastolatka z wściekłością stanęła przed chłopakiem, wpatrując się w niego oskarżycielskim wzrokiem.
-Przepraszam za nią- Lea uśmiechnęła się przepraszająco do bruneta i niczego nierozumiejącej szatynki. Po czym zwróciła się do Lisy- idziemy.
-Nie ! - młodsza dziewczyna nie miała zamiaru się ruszyć- pytałam czy o niej zapomniałeś?
-Lisa to nie Twoja sprawa- chłopak przełknął ślinę. Spojrzał na nie, wzrokiem pozbawionym jakichkolwiek uczuć.
-Emily jest moją siostrą - głos zaczął jej się łamać. Lea była pewna  , że młoda ledwo walczyła ze łzami- martwię się o nią.
-Przepraszam Lisa, ale ja nie mam nic wspólnego z Twoją siostrą. Może z Andreasem pogadaj - Lea widziała, że brunet był coraz bardziej zirytowany tą rozmową. Zapewne będzie się musiał tłumaczyć   przed dziewczyną. Która przysłuchiwała im się w zainteresowaniu.
-Myślałam, że jak ktoś się decyduje na seks z kimś. To powinno mu  przynajmniej trochę zależeć na tej osobie. Widzę jednak , że Ty robisz to z kim popadnie- warknęła piętnastolatka . I odeszła z wysoko podniesioną głową. Lea mimo wszystko parsknęła śmiechem. Powodując prychnięcie u szatynki.
-Tym razem za nią nie przeproszę . Lisa trafiła w samo sedno - uśmiechnęła się kpiąco. Odwróciła się szybko , wpadając wprost na Constantina.
-Jest u mnie. Prosiła , żeby nikomu nic nie mówić- odezwał się cicho- czekaj na mnie za pół godziny pod hotelem.
Lea tylko delikatnie skinęła głową. Uspokojona słowami młodszego skoczka. I wolnym krokiem ruszyła w stronę swojego stolika. Ciągle czując na sobie wzrok Richarda.

środa, 28 listopada 2018

45



 - Masz pięć minut- warczę opierając się o chłodną ścianę budynku. Jestem całkowicie skołowana i nie mam pojęcia co się dzieje. Dlaczego Lea stanęła po  jego stronę?  I prosiła , żebym z nim porozmawiała. Jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
 Sekundy mijają, stoimy na przeciwko siebie mierząc się wzrokiem. Nie zamierzam odezwać się pierwsza.  Markus przełyka ślinę. Widzę przerażenie w jego oczach, zanim spuszcza wzrok.
-To ja Em - odzywa się cicho. Co on? Nadal nie wiem co się dzieje. Ale już mi się to nie podoba- to nie Richard , Emily. On był tylko pasażerem.
-O czym Ty mówisz?- z moich ust wydobywa się pytanie. Mimo , że znam odpowiedź. Już wiem. Wiem , o czym mówi. Wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Szczęście, alkohol, śnieg i telefon w moich rękach. Uderzenie, pisk opon i ogromny ból. Dwa głosy nade mną. Troska w jednym z nich . I wściekłość w drugim. Dźwięk ambulansu, uczucie samotności i ogromny strach.
-Przepraszam Em.
-Przepraszasz? - nie potrafię wydusić z siebie nic więcej. Przed oczami robi mi się ciemno. Mam wrażenie, że zaraz zemdleję. To jakiś chory żart.  Dociera do mnie świadomość tego co się dzieje. To nie Richard prowadził. Nie on.  Gorzki śmiech wydobywa się z mojego gardła.
-Bałem się...
-Ty się bałeś?- przerywam mu ze złością- to wyobraź sobie jak ja się bałam. Sama w nocy na tej pieprzonej ulicy. Myślałam , że tam umrę.
-Emily...
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego Richard się przyznał, a Ty nie? Dlaczego od początku mnie oszukiwałeś?
-Na początku byłem przerażony konsekwencjami. Jego zżerały wyrzuty sumienia. Chciał się przyznać. Dlatego zmusiłem go by wziął wszystko na siebie. Wybacz mi Em. Nie chciałem tego. Nie chciałem Cię oszukać.  Ale potem wszystko zabrnęło za daleko.I  nie było już odwrotu - jego słowa docierają do mnie jakby z oddali. Zaczyna do mnie dochodzić  , o jakich kłamstwach Andreasa wczoraj mówił Markus.
-Czy Andreas o tym wiedział ?- cedzę słowa przez zaciśnięte zęby.
-Wiedział. Od samego początku. Odkąd dowiedział się o wypadku od Richarda - Markus patrzy mi prosto w oczy. Tak bardzo chciałabym żeby kłamał. Wiem jednak, że akurat w tej chwili jest ze mną całkowicie szczery.

  Odwracam się do niego plecami. Nie chcę już niczego więcej słyszeć. Nie potrzebuję jego przeprosin i wyjaśnień. Cały mój świat, kolejny raz w ciągu ostatnich miesięcy wali mi się na głowę.
 Szybkim krokiem wchodzę do hotelu. Za plecami słyszę nawoływanie Markusa. Nie zatrzymuję się. Nie chcę go oglądać. Nie staram się nawet powstrzymać łez, płynących po moich policzkach. Dopadam do windy , zderzając się z kimś w przejściu. Ładna szatynka zerka na mnie z niepokojem.
-Wszystko w porządku?-słyszę jej miły głos. Próbuję się uśmiechnąć  przez łzy.  Nagle dostrzegam osobę stojącą przy niej. Brązowo-zielone oczy przeszywają mnie na wylot. Staram się za wszelką cenę uspokoić.
-W jak najlepszym- moje słowa przeczą moich uczuciom. Całkowicie nie pasują do łez na mojej twarzy. Oboje wychodzą z windy. Wchodzę do środka , ciągle czując na sobie jego wzrok.




   Od jego wyjazdu z Oberstdorfu minęły już ponad dwa miesiące. I jego życie powoli znów zaczęło wracać do normy. Jeżeli to co się działo, można było nazwać normą. Richard całkowicie odciął się od skoków i  przyjaciół z drużyny.  To pozwoliło nabrać mu dystansu do ostatnich wydarzeń. I na spokojnie mógł zastanowić się co dalej.
 Skoki narciarskie to było, całe jego życie. Robił to od małego. I tak naprawdę, chciał nadal to kontynuować. Boleśnie przekonał się o tym, gdy zrezygnował ze startów w letnim cyklu. Oglądał relacje z zawodów. I  ciągle myślał o tym jak bardzo chciałby wrócić. Wiedział jednak, że ta przerwa była nieunikniona. Musiał wyjechać, albo zwyczajnie uciec . Jak to określiła jego młodsza siostra. Musiał się odciąć od Oberstdorfu, od Andreasa i od niej. Tak naprawdę chyba najbardziej od niej. Nie wyobrażał sobie na okrągło oglądać jej z Andreasem. Nie miał na to zwyczajnie siły i ochoty.
  Przez pierwsze tygodnie w ogóle nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Myślał o niej na okrągło. Wspominał ich wspólne noce. Jej pocałunki i pieszczoty.
   Zaraz jednak przypominał sobie to co jej zrobili. I wiedział , że musi o niej w końcu zapomnieć. Musi wyrzucić ją ze swojej głowy. I zacząć wszystko od nowa.

 Na początku, gdy dawni kumple z rodzinnego miasta wyciągali go do klubów. Żeby przestał o niej myśleć. Siedział gdzieś w kącie. Kompletnie nie potrafiąc się rozerwać. Potem jednak wciągnął się w co  weekendowe imprezy. Większe ilości alkoholu  sprawiały , że wszystko z jego głowy znikało. A  grono zawsze chętnych dziewczyn w jego pobliżu, przynajmniej na chwilę pozwalało zapomnieć o blondynce której zniszczył życie.
 Na jednej z takich imprez poznał Klarę.  Dosyć ładną szatynkę o zielonych oczach. I o dziwo  potrafił się z nią dogadać poza łóżkiem. Nie to co z innymi. Do tego dziewczyna była wpatrzona w niego jak w obrazek. I nie przeszkadzały jej jego wypady z kumplami. Które ostatnio robiły się coraz częstsze. Nie pamiętał już kiedy weekend spędził w zupełnej trzeźwości. A Klara tolerowała wszystkie jego wyskoki. I udawała , że nie czuje od niego perfum innych dziewczyn. I nie widzi śladów szminki na ubraniu.

  Nie miał więc nic przeciwko , gdy zechciała zabrać się z nim do Klingenthal. On sam nie miał zbytniej ochoty się tam pojawiać. Ale jego młodsza siostra strasznie nalegała. Zależało jej żeby pojawił się na trybunach z  rodziną. I jej kibicował. Dlatego obecność Klary nawet mu pasowała . Wiedział , że będzie mu łatwiej stanąć z nią przed Andreasem. Który na pewno się tam pojawi. A może zabierze nawet Em ze sobą. Na samą myśl o tym ogarniał go strach. Bał się, swojej reakcji co zrobi na jej widok. Na widok jej szczęścia, z jego przyjacielem.
  Trochę drażniło go, że dziewczyna nie odstępowała go na krok. I ciągle wisiała na jego ramieniu. Ale był w stanie to znieść. Jeśli przynajmniej na chwilę, była w stanie sprawić , że zapominał.

-Wszystko w porządku?- głos Klary wyrywa go z zamyślenia. Spogląda na nią zdziwiony kompletnie nie wiedząc dlaczego o to pyta. Dopiero po chwili orientuje  się , że dziewczyna nie zwraca się do niego. Tylko do wysokiej blondynki, stojącej przed nimi. Tej blondynki, o której z całej siły starał się zapomnieć.
-W jak najlepszym - jej smutny głos , całkowicie przeczy jej słowom. Łzom które całymi strumieniami spływają po twarzy. Po twarzy tak dobrze mu znajomej. Z blizną na policzku, która dla innych była już praktycznie  niewidoczna. Ale on wiedział w którym była miejscu. I kto jest za nią odpowiedzialny.  Po twarzy  która od zimnej lutowej nocy ciągle siedziała mu  gdzieś w głowie.
-Znasz ją?- Klara tym razem zwraca się do niego. Mierząc go z góry do dołu. Gdy ciągle stoi w miejscu gapiąc się w zamknięte już drzwi windy. Za którymi zniknęła Emily.
-To chyba dziewczyna Andreasa- rzuca od niechcenia. Starając się opanować drżenie głosu.
-Wyglądała na roztrzęsioną . Może powinieneś go znaleźć - w głosie Klary słyszy troskę.
-Nic jej nie będzie. To nie jest nasza sprawa- odzywa się stanowczo. Mimo , że jedyne o czym marzy to biec za nią na górę. Chwycić ją w ramiona. Sprawić żeby przestała płakać.
-Ale ona...
-Zajmijmy się lepiej czymś innym- przerywa jej , wpijając się w jej usta. Żeby choć na krótką chwilę przestać myśleć.


-Zjawiłeś się - Richard oderwał się od ust Klary, gwałtownie się odwracając. Markus stał przed nim z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Czego chcesz?- pociągnął dawnego przyjaciela za ramię. Nie mając ochoty rozmawiać z nim przy Klarze.
-Powiedziałem jej. Emily zna już całą prawdę- na początku nie zarejestrował słów Markusa. Dopiero po chwili dotarły do niego, znów przywołując wspomnienia.
-Niezbyt mnie to już interesuje- warknął, chcąc się oddalić. Chłopak przytrzymał go za ramię wbijając w niego wzrok.
-Przecież powinno. Chciałeś tego od początku. Zrezygnowałeś przez to ze startów. Sypiałeś z nią.
-No i? Była tylko jedną z wielu .
-Na pewno?
-A co Cię to nagle obchodzi? -prychnął zirytowany - ruszyły Cie wyrzuty sumienia czy jak? Teraz po ośmiu miesiącach?
-Zrozumiałem , że mi na niej zależy.
-Przestań pieprzyć Markus. Od początku zależało Ci tylko na tym żeby chronić swój tyłek. Po cholerę znów to ruszyłeś? Wziąłem to na siebie jak chciałeś. Sprawa ucichła. Dziewczyna ułożyła sobie życie z Andreasem. I nic nam do tego.
-Właśnie z Andreasem. On na nią nie zasługuje. Okłamywał ją tak samo jak my. Wiedząc  , że to nie Ty prowadziłeś. Wciskał jej to , żeby do Ciebie nie uciekła.
-On na nią nie zasługuje? Czy Ty siebie słyszysz?- Richard zaśmiał się drwiąco- a niby Ty zasługujesz ?
-Wiesz o co mi chodzi Richard. Ona została z nim tylko dlatego , bo myślała , że Ty byłeś kierowcą. I on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
-A Ty nagle postanowiłeś zabawić się w dobrego przyjaciela. I mnie oczyścić.Wybacz, nie kupuję tego.
-Ona nie jest z nim szczęśliwa. On traktuje ją jak swoją własność. Wczoraj prawie rzucił się na Constantina, bo dotrzymywał jej towarzystwa. Jest o nią chorobliwie zazdrosny. Boję się, że jeszcze zrobi jej krzywdę.
-Nie interesuje mnie to Markus- rzucił od niechcenia- poza tym nie zapominaj , że to my zrobiliśmy jej krzywdę.
-Wiem. Dlatego ona nie powinna więcej cierpieć.
-Po co mi to mówisz? Odciąłem się od tego. I nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
-Nie wiem, może przez moment wydawało mi się, że Ci na niej zależy. Ja nie mam u niej szans. Ale miałem wrażenie, że z Tobą może być szczęśliwa.
-Przykro mi. Złe wrażenie- Richard zaśmiał się. Nie miał ochoty pokazywać Markusowi , że jego słowa go ruszyły. Martwił się o nią - poza tym, może ona jest jednak szczęśliwa z Andreasem. Dlaczego nie dopuszczasz tego do świadomości?
-Bo to on mi ją zabrał. Wpieprzył się pomiędzy nas- Markus zacisnął ręce w pięści.
-Nie zabrał Ci jej. Ona nigdy nie była Twoja. Zrozum i odpuść. Ja tak zrobiłem i od razu mi lepiej.
-Lepiej?- na twarzy Markusa pojawił się kpiący uśmiech- rozmawiałem z Seliną. Podobno pijesz w każdy weekend, zabawiając się co chwilę z inną. Związałeś się niby z tą tutaj. A i tak pieprzysz się z innymi nie potrafiąc zapomnieć o Em.
-Wal się Markus- warknął wściekły i wszedł z powrotem do hotelu. Odszukał wzrokiem Klarę. I szybkim krokiem zbliżył się do dziewczyny.


  Lea chodziła w kółko po pokoju. Nerwowo zerkając na zegarek. Em na pewno już o wszystkim wie.  Markus musiał jej już powiedzieć prawdę. Miała nadzieje , że chłopak nie wykręcił jej jakiegoś numeru. Po nim mogła się spodziewać wszystkiego.
-Co się dzieje Lea? - Stephan wpatrywał się w nią od kilku minut- Usiądź w końcu. Zaczęło mi się kręcić w głowie, od tego Twojego kręcenia.
-Wyjdź stąd po prostu jak Ci to przeszkadza- prychnęła lekko zirytowana . Po chwili jednak przysiadła na brzegu łóżka , uśmiechając się przepraszająco- przepraszam. Nie chciałam być niemiła.
-Powiesz co się dzieje? Ostatnio mam wrażenie, że wszyscy tylko na siebie warczą. Aż strach się odezwać do kogokolwiek. Nasza drużyna całkowicie się rozpada.
-Przykro mi. Nie potrafię nic na to poradzić.
-Może jakoś pomogę? Tylko muszę wiedzieć co jest grane.
-Nie mogę Stephan. To wszystko jest strasznie skomplikowane. I nie mam pojęcia czy kiedykolwiek da się to jeszcze poskładać . Czasem żałuję , że wpadliście na nas wtedy w szpitalu- dziewczyna znów wstała z łóżka- wiem , że bez Was Em nie miałaby szans tak szybko wrócić do zdrowia. Ale z drugiej strony.....
Lea przerwała , stanęła przy oknie tępym wzrokiem wpatrując się w krajobraz. Po chwili poczuła ręce chłopaka chwytające ją w pasie. Odwrócił ją do siebie i spojrzał jej w oczy. Zawstydzona , szybko spuściła wzrok.
-Możesz mi zaufać Lea- usłyszała jego szept. Zaufać? Zaśmiała się gorzko.
-Wybacz, ale mam wrażenie. Że żadnemu z Was nie można zaufać- grymas rozczarowania  pojawił się na twarzy Stephana po jej słowach .
-Przykro mi , że tak myślisz- chłopak odsunął  się od niej i szybkim krokiem odszedł w stronę drzwi. Dziewczyna zawahała się przez chwilę.
  -To nie tak- dopadła do niego nim dotknął  klamki- nie chciałam żeby tak to zabrzmiało. Martwię się o Em. I plotę głupoty.
-Rozumiem Lea. Ale ona sobie poradzi. Przecież ma przy sobie Andreasa. On jest gotowy zrobić dla niej wszystko. Zupełnie stracił dla niej głowę. I nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.
-A jeśli to właśnie on ją krzywdzi? - pytanie Lei zawisło w powietrzu. Stephan nie spuszczał z niej wzroku , czekając na dalsze wyjaśnienia. Dziewczyna nie miała jednak ochoty, niczego więcej już mówić. Pociągła go za rękę w stronę łóżka. Zajęła miejsce w kącie pogrążona nadal we własnych myślach. Ciągle mocno ściskając jego dłoń.