sobota, 29 grudnia 2018

51



  Był mroźny grudniowy poranek. Richard z uśmiechem przemierzał ulice Oberstdorfu, zmierzając do domu dziecka. Odwiedzić Emily.
 Od ich powrotu z Klingenthal, minęło już ponad dwa miesiące. I mimo tego, że jego relacja z dziewczyną nie posunęła się ani o krok dalej. I ciągle nie był tak właściwie pewny, co jest między nimi. Ostatnio jakoś dopisywał mu humor. Może dlatego , że już jutro miał się rozpocząć kolejny Turniej Czterech Skoczni. A on mimo swojej przerwy radził sobie całkiem nieźle.  A może po prostu dlatego, że Em spędzała z nim każdą wolną chwilę. Gdy był akurat w mieście. I wtedy właściwie wszystko inne przestawało się liczyć.
  Duży  wpływ na to miało też zapewne zachowanie Andreasa, który chyba pomału zaczął się godzić. Z utratą blondynki. I czasem zamieniał z nim nawet kilka słów.


 Przyspieszył , gdy zobaczył wysoki budynek. Nie mógł wprost się doczekać, gdy znów ją zobaczy. Emily spędziła święta w Monachium, a on w Oberwiesenthal . I nie widzieli się już prawie tydzień. Przypomniał sobie gdy w lato na jej prośbę wyjechał z Oberstdorfu. Teraz nie miał pojęcia , jak wtedy wytrzymał bez jej uśmiechu tyle czasu.
Uśmiechnął się, wchodząc do środka. Kilka dzieciaków , zaraz  znalazło się przy nim.  A jedna z dziewczyn, z figlarnym uśmiechem poinformowała go , że Em jest na górze. Podziękował jej. I obiecał, że później oboje do nich zejdą.

 Wbiegł po schodach, przeskakując po dwa stopnie naraz. Zapukał i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka. Emily siedziała na parapecie, nieobecnym wzrokiem ,wpatrując się w coraz mocniej padający śnieg .
  Chyba nawet nie usłyszała jak do niej podszedł. Drgnęła gdy dotknął jej ramienia. Odwróciła głowę w jego kierunku. A na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Richard miał jednak wrażenie, że coś było nie tak.
-Tęskniłam za Tobą tak bardzo- zeskoczyła nagle z parapetu i przylgnęła do niego całym ciałem. Był zupełnie zaskoczony jej ruchem. W ostatnich tygodniach to właściwie on, szukał bliższego kontaktu z Em. I za każdym razem spotykał się z jej delikatną odmową.
-Coś się stało?- odsunął ją od siebie nieznacznie. Mimo , że od dawna marzył tylko o tym, żeby znów trzymać ją w swoich ramionach.
-Nie - chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę łóżka- po prostu zawsze w święta brakuje mi taty, jeszcze mocniej niż zazwyczaj. I potem przez kilka dni ciężko mi sobie z tym wszystkim poradzić.
-I tylko o to chodzi?- niby jej wyjaśnienie było zupełnie logiczne, ale jakoś nie do końca do niego przemawiało.
-Tęsknię za Andreasem- odezwała się cicho. A on poczuł jak zalewa go fala zazdrości. Ona też chyba od razu to zauważyła - nie w ten sposób Richard.
-Rozumiem- wydukał. I tak niczego nie rozumiejąc.
-Nie rozumiesz. Widzę złość wypisaną na Twojej twarzy- zaśmiała się - po prostu brakuje mi Andreasa, którego poznałam w szpitalu. Chciałabym z nim porozmawiać. Pośmiać się. Tak zwyczajnie , jak z kumplem.
-Więc w czym problem Em? Zadzwoń do niego.
-Ja? W życiu. Ciągle jestem na niego wściekła- prychnęła, no co wybuchnął  śmiechem.
-Znów przeczysz sama sobie.
-To nie takie proste. Boję się, że on znowu za dużo sobie wyobrazi.
-Nie dowiesz się, jak z nim nie porozmawiasz- sam nie wierzył w to, że namawiał ją do rozmowy z Andreasem.
-Nie chcę dłużej o tym rozmawiać- uśmiechnęła się do niego- mówiłam już, że bardzo za Tobą tęskniłam?
-Też tęsk...- nie dokończył. Jej usta zachłannie wpiły się w jego. Westchnął cicho , całkowicie zaskoczony. Ale ochoczo oddał pocałunek. I przyciągnął ją zachłannie do siebie. Spragniony jej bliskości.

  Rozpiął bluzę dziewczyny. Całując jej szyję i dekolt. Z ust dziewczyny wydobył się cichy jęk, gdy delikatnie dotknął jej piersi. Drugą ręką jednocześnie rozpiął jeansy  blondynki. Em lekko uniosła biodra, ułatwiając mu pozbycie się ich.
 Zadrżał gdy zaczęła rozpinać pasek jego spodni. A jej dłoń już po chwili ,zawędrowała pod gumkę jego bokserek. I szybko pozbył się reszty ich ubrań.
 Emily jęknęła gdy wszedł w nią szybko. Nie potrafiąc dłużej nad sobą zapanować. Czuł jak paznokcie dziewczyny wbijają się w jego łopatki. Z każdym jego kolejnym ruchem,  Poruszała biodrami coraz szybciej, doprowadzając go do coraz większego szaleństwa.


-Kocham Cię Em- odezwał się cicho. Przytulając się do pleców dziewczyny. Czuł jak momentalnie zesztywniała. Odwróciła się w jego stronę, Patrząc na niego z niedowierzaniem. Uśmiechnął się do niej. Chwycił jej twarz w dłonie. I złożył na jej ustach krótki pocałunek. Był pewny swoich słów. Jak niczego innego na świecie.
-Ja..- przerwała . Przymknęła oczy i przygryzła lekko wargę. Patrzył na nią w wyczekiwaniu.
-Em...- zaczął , gdy dziewczyna nadal milczała. A jeśli ona nie czuje tego samego? Jeśli nadal ma do niego pretensje o ten wypadek? W końcu był tam. Zostawił ją. Poczuł ogarniający go strach,
-Ja chyba też Cię kocham- nagle  zaśmiała się radośnie . W jej oczach tańczyły wesołe iskierki. Zaczerwieniła się lekko, jakby wstydząc się tego co powiedziała.
-Chyba?- przysunął się do niej. Patrząc jej prosto w oczy.
-Tak, chyba - znów się się zaśmiała. Za chwilę spuściła wzrok - Kocham Cię.  Od dawna. Czasem mam wrażenie że od zawsze. Tak mocno, że gdy Cię przy mnie nie ma, wszystko traci sens. A gdy się pojawiasz . Nic innego się nie liczy . Tylko Ty .
-I naprawdę mi wybaczyłaś ten wypadek? To , że Cię tam zostawiłem? Że przeze mnie nie możesz grać?- musiał zapytać. Musiał wiedzieć. Zbyt często go to dręczyło.
- Wydaje mi się, że już dawno to zrobiłam. Nie ma sensu wracać do tego co było. Bo nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
- A piłka ? Nie chciałabyś wrócić?
- Nie byłabym w stanie grać na sto procent. Więc mija się to z celem.
-Przeze mnie- rzucił wściekły. Sam na siebie.
- Przez Ciebie. Przez Markusa. Przez Lukę bo wysłał mi smsa. Przez samą siebie, bo weszłam na ulicę tam gdzie nie powinnam. Przez padający śnieg. Noc i śliskie ulice - prychnęła - teraz to już nieważne. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
-Ale...
-A może ma ? - przerwała mu, nagle  się śmiejąc - bo dzięki temu poznałam Ciebie.  I tą całą bandę która chyba stoi pod moim pokojem. Czekając aż do nich wyjdziemy.
  Richard wybuchnął śmiechem. Faktycznie z korytarza dobiegały go radosne głosy dzieciaków. Przytulił jeszcze raz dziewczynę do siebie. Ciągle nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.



  Andreas wyszedł przed budynek ośrodka, czekając na resztę chłopaków. Za kilka godzin miały się rozpocząć kwalifikacje do pierwszego konkursu TCS. Co roku, czekał niecierpliwie na to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń każdego sezonu. 
 Tym razem było jednak inaczej. Skoki nie sprawiały mu już tak dużej przyjemności, jak jeszcze kilka miesięcy temu. A wszystko przez nią. A raczej przez brak jakiegokolwiek kontaktu z nią.

 Od wyjazdu z Klingenthal, widział ją kilkukrotnie. W końcu dziewczyna została w Oberstdorfie . I nadal pracowała w domu dziecka. Do którego i on ciągle zaglądał. 
 Za każdym razem jednak, gdy pojawiał się u dzieciaków. Emily gdzieś znikała, wymyślając sobie jakieś zajęcie. Nawet nie patrząc w jego stronę.
 Jakby całkowicie wyparła się ich znajomości. I nie chciała mieć z nim nic wspólnego. A on zwyczajnie za nią tęsknił. I łapał się na tym, że tęsknił za początkiem ich znajomości. Za jej  niechęcią na jego widok. Za jej złością. Radosnym śmiechem i za długimi rozmowami. 
Coraz częściej przekonywał się, że Lea miała rację mówiąc , że wcale nie kocha Em. Że to tylko obsesyjne zauroczenie. Które w końcu doprowadziło, do końca ich przyjaźni. 

- Pogadamy? - odwrócił się zaskoczony, słysząc za sobą Richarda. Zmrużył oczy wpatrując się w kumpla. Od ostatnich letnich zawodów , prawie ze sobą nie rozmawiali. Ostatnio zdarzało im się , zamienić ze sobą kilka słów. Ale było to dalekie od jakichkolwiek przyjacielskich pogawędek.
-Jasne- rzucił tylko. Kompletnie nie wiedząc czego może się spodziewać.
-Zacznę chyba od przepraszam. Nie planowałem tego. Ani ja , ani Emily. Tak wyszło - tego akurat Andreas  spodziewał się najmniej. 
-Jasne - uśmiechnął się mimowolnie- sam powinienem Cię przeprosić. Trochę namieszałem. Jak teraz o tym myślę, to... Nie mam pojęcia , co mnie opętało.
-Emily - odezwał się Richard , nie spuszczając z niego wzroku.
-Właśnie Emily- Andreas zamyślił się na chwilę- co u niej? Ucieka gdzieś, jak tylko pojawiam się w domu dziecka. I w sumie jej się nie dziwię. Chyba trochę przegiąłem. 
-Trochę?- brunet zaśmiał się, po chwili jednak spoważniał- jeśli chodzi o Em, to czy Ty nadal ..
-Czy nadal ją kocham? -Andreas przerwał mu w pół słowa- tak naprawdę chyba nigdy jej nie kochałem.  Po prostu,  za  bardzo chciałem ją chronić przed Wami. Przed Tobą. Wmówiłem sobie , że jest moja. Że ją kocham. I tylko ze mną może być szczęśliwa. I nie chciałem przyjąć do wiadomości, że zwyczajnie ją krzywdzę. I tracę z dnia na dzień.
-Brakuje jej Ciebie- rzucił cicho Richard. Jakby zastanawiając się, czy  w ogóle ma to powiedzieć- nadal twierdzi , że jest na Ciebie wściekła. Ale widzę, że się męczy. I tęskni za początkiem Waszej znajomości.
-Nie wierzę , że mi to mówisz- parsknął śmiechem Andreas.
-Zależy mi na tym żeby była szczęśliwa . A Ty byłeś jej przyjacielem. I chciałaby mieć Cię blisko siebie.
-I tu właśnie się różnimy. Ja chciałem ją mieć tylko dla siebie. Nie zważając na to że ona cierpi.
-Pogadasz z nią? Może dziś po kwalifikacjach?
-Naprawdę myślisz , że to dobry pomysł?
-Spróbuj. Najwyżej się wścieknie na Twój widok- Richard zaśmiał się. Odwracając się w stronę reszty kumpli. Którzy właśnie podjechali.
-A Stephan?- Andreas od razu zauważył brak przyjaciela. Pomiędzy chłopakami.
-Teraz to on przywozi dziewczyny z Monachium, jak Ty zawaliłeś- zaśmiał się David.
-Więc on i Lea?- nie zareagował na docinek kumpla. Zdążył się już do nich przyzwyczaić.
-A kto ich tam wie? Coś tam kręcą. Ale oni chyba sami nie wiedzą co z tego wyniknie- Andreas uśmiechnął się po jego słowach. Miał nadzieję, że Stephanowi ułoży się z Leą. Że nie spieprzy tego tak jak on. Odwrócił się jeszcze w stronę Richarda- na pewno nie będziesz miał nic przeciwko?
-Gdybym miał coś przeciwko, nie mówiłbym Ci o tym. Tylko nie próbuj znowu kombinować. Bo wtedy będziesz u niej skończony- Andreas pokiwał tylko głową, doskonale zdając sobie z tego sprawę.





3 komentarze:

  1. Strasznie się cieszę, że Emily w końcu zaufała Richardowi i postanowiła dać im szansę. Nareszcie po tych wszystkich przeciwnościach odnaleźli wspólną drogę do szczęścia. Mam nadzieję, że od teraz będę ze sobą już do końca i nic nie zniszczy ich niespodziewanego, ale zarazem pięknego uczucia.
    Cieszę się także, że Emily powoli zaczyna się przekonywać do odbycia szczerej rozmowy z Andreasem. Tęskni za chłopakiem i ich przyjaźnią, co napawa optymizmem. Zwłaszcza, że i Andi w końcu zaczyna odzyskiwać rozsądek i uświadamiać sobie, jak wiele błędów popełnił. W dodatku sam doszedł do wniosku, że przyjaźń z Emily wychodziła im najlepiej. Oby nie zmarnował tej szansy i posłuchał Richarda. Być może, jeszcze nie jest za późno, aby naprawić ich relacje.
    Lea i Stephan nadal są niezdecydowani, choć wszyscy dokoła widzą , że mają się ku sobie. 😁 Trzymam za nich mocno kciuki. Czekając z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków.
    Przy okazji chciałam Ci życzyć Szczęśliwego Nowego Roku. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie cieszy fakt, że u Emily w końcu wszystko zaczyna się układać. Naprawdę dużo przeszła w życiu i zasłużyła sobie na szczęście. Udało jej się zaufać Richardowi, co jest bardzo ważne. Ba, zrozumiała chyba nawet, że mogą razem tworzyć szczęśliwy związek, że naprawdę się kochają. Mam nadzieję, że już nic nie stanie im na przeszkodzie.
    Duży plus zarobił u mnie Andreas. Już się bałam, że nigdy nie zda sobie sprawy z tego, że tak naprawdę nie kochał Emily, że tylko chciał ją chronić. Ale na szczęście kilka tygodni przemyśleń pozwoliło mu dojść do właściwego wniosku. Mam nadzieję, że teraz on i Em znów będą przyjaciółmi, bo brakowało mi troskliwego, idealnego Andreasa.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak szeroki mam uśmiech na twarzy w tym momencie :D
    Wygląda na to, że wszystko zmierza ku dobremu :) Emily zdecydowała się wybaczyć Richardowi, a co za tym idzie ponownie mu zaufać. Z pewnością nie było to dla niej łatwe, więc tym bardziej się cieszę, że podjęła taką, a nie inną decyzję. I wyznali sobie miłość! <3 Jakie to piękne. Po tylu kłamstwach oraz krętych drogach w końcu mogą być razem, bez przeszkód. I ja im tego życzę, bo zdecydowanie zasługują na szczęście :) Podoba mi się również rozumowanie Em odnośnie Andreasa. Brakuje jej jego przyjaźni, co mnie nie dziwi, bo ta relacja w ich wykonaniu była wyjątkowa. Sam Andreas również zaczął dostrzegać, że nie kochał Em, tylko wmówił to sobie... I również tęskni za nią, za jej przyjaźnią. Oby skorzystał z rady Richarda i spróbował porozmawiać z Em. Na pewno nic tym nie straci, a zyskać może wiele :) I cieszy również poprawa kontaktów Richarda i Andiego :)
    No i tak, wiem, że się powtarzam, ale Lea i Stephan... No zdecydowanie jestem na tak :D
    Czekam na nowość i życzę dużo szczęścia w Nowym Roku :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń