-Muszę się przewietrzyć- Lea zerwała się od stolika po kilku minutach, nie mogąc dłużej usiedzieć w miejscu.
-Pójdę z Tobą.
-Zostań z Lisą , dobrze?- była przygotowana na to , że Stephan będzie chciał jej towarzyszyć. Lubiła jego towarzystwo. Teraz jednak musiała iść sama. Mimo , że słowa Constantina trochę ją uspokoiły. Nadal martwiła się o przyjaciółkę. Była pewna, że Em jest rozżalona i załamana. I zapewne nie miała ochoty nikogo oglądać.
Zbiegła schodami na dół, nie mając ochoty czekać na windę. Stanęła przed hotelem i rozglądnęła się nerwowo. Wiedziała, że pół godziny jeszcze nie minęło. Ale wierzyła, że chłopak przyjdzie wcześniej. Nie pomyliła się. Dziewiętnastolatek już po chwili pojawił się przy niej.
-Jak ona się czuję?- spytała, wchodząc z nim z powrotem do hotelu.
-Kiepsko. Większość dnia przespała. Ale za każdym razem gdy się budzi, płacze - Lea zacisnęła zęby, po słowach chłopaka- co się stało? Pokłóciła się z Andreasem?
-To o wiele bardziej skomplikowane- szepnęła- i nie wiem czy mogę Ci o tym powiedzieć. Przepraszam.
Chłopak ze zrozumieniem pokiwał głową i bez słowa wpuścił ją do pokoju. Sam po cichu zamknął drzwi i zostawił je same.
Lea usiadła przy przyjaciółce delikatnie dotykając jej ramienia. Ta od razu otworzyła opuchnięte od długiego płaczu oczy. Tusz spłynął z jej z rzęs zostawiając czarne smugi na policzkach.
-Em - odezwała się cicho. Nie mając pojęcia co więcej powiedzieć. Ręce jej przyjaciółki od razu owinęły się wokół jej szyi. A ramionami znów wstrząsnął szloch.
-Dlaczego oni to zrobili Lea? Dlaczego każdy z nich mnie oszukiwał?
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Dla mnie to wszystko też jest niezrozumiałe. Też jestem skołowana i nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz. Ale popatrz na to z innej strony. To nie Richard , Emily. To jednak jest jakiś pozytyw w tej całej chorej sytuacji.
-Lea, przecież to nie ma już żadnego znaczenia- Em po jej słowach zanosi się jeszcze większym płaczem. Co tylko utwierdza ją w przekonaniu. O udawanych uczuciach jej przyjaciółki do Andreasa.
-Nie wiesz tego na pewno.
-Widziałam go Lea. Z dziewczyną. Ty zapewne już też. A jeśli nie , wkrótce ich zobaczysz. Jego szczęście. Z nią , nie ze mną.
-To Ty wybrałaś Andreasa. Mimo, że byłaś zakochana w Richardzie Em. Ile razy próbowałam Cię zmusić do zmiany decyzji?
-Myślisz , że nie wiem że spieprzyłam? Ale bałam się o niego. Bałam się, że Andreas nie zawaha się pójść na policję. Bałam się, tak naprawdę nie musząc. Bo wszyscy mnie okłamali.
-Może on też nie potrafi o Tobie zapomnieć? Może ta jego nowa dziewczyna , to tylko przelotna znajomość?- odezwała się, sama w to ledwo wierząc. Widziała ich przecież. Wyglądali na zakochanych. Do tego , w oczach chłopaka widziała obojętność, gdy Lisa pytała o Em. Tak jakby o niej zapomniał. Jakby całkowicie wyrzucił ją ze swojej głowy. Lei przemknęło przez głowę, że może od początku udawał. I nigdy nie zależało mu na Emily. Ale przecież rozmawiała z nim kilka razy, o swojej przyjaciółce. Była pewna, że wtedy nie kłamał. Że Em jeszcze kilkanaście tygodni temu była dla niego ważna. Sama już nie wiedziała co o tym myśleć.
-Nie możesz tu zostać- odezwała się kolejny raz. Gdy jej przyjaciółka milczała.
-A gdzie mam iść Lea?- zaśmiała się smutno- nie chcę oglądać Andreasa. A u Was od razu mnie znajdzie.
-Musisz spojrzeć mu w oczy Em. Wygarnąć mu wszystko. Nie możesz się przed nim chować jak tchórz. To on kłamał. Nie ty.
-Nie dzisiaj Lea. Nie mam na to siły. Nie jestem w stanie zwlec się z tego łóżka.
-Chcesz żebym z Tobą została?
-Constantin ze mną zostanie. Justin przeniesie się do Moritza.
-Jesteś pewna? Przecież Andreas się wścieknie.
-A czy to teraz ważne? Między nami jest wszystko skończone- Em prychnęła w jej stronę- idź do Lisy. Bo zaraz zaczną Cię szukać.
-Wpadnę rano. I zastanowimy się co dalej- Lea ostatni raz przytuliła ją do siebie i wyszła z pokoju.
Richard zmrużył oczy wpatrując się w Leę i Constantina przy jego stoliku. Młodszy kumpel szepnął coś do brunetki i oboje poszli na swoje miejsca.
-Dziewczyna Andreasa?- Klara odezwała się z lekkim wyrzutem.
-A co Ci miałem powiedzieć? Że kiedyś z nią spałem?- uśmiechnął się do niej, delikatnie całując jej szyję.
-Prawdę- Richard widział, że złość po jego pocałunkach zaczyna jej przechodzić.
-To był tylko seks Klara. Nie widziałem sensu informowania Cię o tym. Nie znałem Cię wtedy. A to nic dla mnie nie znaczyło- pocałował ją kolejny raz. Dziewczyna westchnęła, przytulając się do niego.
On sam kątem oka wciąż obserwował Leę. Brunetka wstała od stolika po kilku minutach , a Constantin ruszył zaraz za nią.
-Umówiłem się na rozmowę z Wernerem , na temat mojego powrotu do kadry. Czekaj na mnie w pokoju- podniósł się szybko zanim zdążyła zareagować i wyszedł za nimi.
Odczekał chwilę, aż chłopak wpuścił Leę do pokoju. A sam został na korytarzu. Stanął przed nim mierząc go wzrokiem.
-Jest u Ciebie?- rzucił .
-Kto niby?
-Nie udawaj. Wiesz , że chodzi mi o Emily- warknął.
-Więc to prawda ? - na twarzy młodszego kolegi pojawił się uśmiech - Markus miał rację . Sypiasz z nią. Chyba Ci nawet na niej zależy.
-To nie Twoja sprawa. Możesz mi tylko powiedzieć jak ona się czuje?
-Źle. Kompletnie się posypała - Richard poczuł jak coś ściska go za serce, po słowach kumpla. Czy ona zawsze już będzie cierpieć przez niego.
-Mogę z nią pogadać? Proszę - musiał spytać. Choć od razu wiedział jaka będzie odpowiedź.
-Lepiej nie. Nie wiem do końca co się dzieje . Ale wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł.
-Constantin....
-Nie- chłopak przerwał mu szybko- powiem jej , że byłeś. Jak będzie miała ochotę na rozmowę z Tobą. Dam Ci znać. Ale powiem szczerze, nie licz na to na razie. Ma chyba dość, wszystkiego i wszystkich..
-Z Tobą jednak rozmawia- rzucił lekko zirytowany.
-Nie nazwał bym tego rozmową. Raczej wie , że nie ma innego wyjścia. Em nie chce rozmawiać z Andreasem . A dobrze wie że gdyby zwróciła się o pomoc do kogoś z Waszej kadry, dowiedziałby się o tym. A mnie nie podoba się zachowanie Andreasa. On ma wręcz obsesję na jej punkcie. Dlatego ode mnie nie dowie się niczego. I Ty też nie powinieneś nikomu nic mówić. Zresztą zważając na to co Cię z nią łączyło, albo i łączy. Nie wiem. Nie powiesz nikomu, że tutaj jest. Dopóki ona sama nie będzie .... - chłopak przerwał , bo Lea nagle wyszła z pokoju.
-Czego tu szukasz? Podobno nie masz nic wspólnego z Em- warknęła stając na przeciwko Richarda .
-Rozmawiam z młodszym kumplem To nie ma nic wspólnego z Emily- Constantin aż parsknął po jego słowach. Na co Richard zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
-Wy wszyscy ciągle kłamiecie. Nie rozumiem dlaczego- dziewczyna prychnęła i odwróciła się w stronę młodszego chłopaka- wpadnę do Was rano. Jeśli to nie problem. I błagam, zabierz ją gdzieś żeby coś zjadła. Bo chyba dzisiaj nie miała nic w ustach.
-Nie martw się Lea. Wszystkim się zajmę. A Ty idź i uspokój Lisę. Młoda na pewno się o nią martwi.
-Dziękuję - dziewczyna uśmiechnęła się słabo do Constantina , a jego obdarzyła niezbyt przyjemnym spojrzeniem. Richard westchnął ciężko i zbiegł po schodach w kierunku hotelowego baru.
-Czujesz się choć trochę lepiej ?- Constantin pojawił się w pokoju chwilę po wyjściu Lei .
-Ani trochę. Ale dziękuję , że mogę tu zostać - spróbowałam uśmiechnąć się w jego stronę. Co chyba niezbyt mi się udało.
-Obiecałem Lei , że coś zjesz - kolejny raz skrzywiłam się po jego słowach - jeśli chcesz wyjdziemy gdzieś na miasto, żebyś nie wpadła na nikogo w hotelu.
-Nie jestem głodna- jęknęłam , chowając twarz w poduszkę. Chłopak jednak już przeszukiwał szafę , w poszukiwaniu czegoś cieplejszego dla mnie. W końcu wszystkie moje rzeczy, nadal były w pokoju Andreasa.
-Najwyżej podwiniesz rękawy - ze śmiechem rzucił we mnie kurtką. A mnie nie pozostało nic innego , jak wstać i udać się do łazienki.
Z przerażeniem spojrzałam w lustro. Tusz do rzęs zostawił na mojej twarzy czarne smugi. A opuchnięte od płaczu oczy, ledwo dało się otworzyć. Kilka minut zajęło mi doprowadzenie się do porządku. Co w łazience zajmowanej przez dwójkę chłopaków nie było zbyt proste. Zero płynu do demakijażu i jakichkolwiek kosmetyków. Sprawiło, że efekt i tak nie był zadowalający. Oczy nadal były zaczerwienione i opuchnięte. Przemywanie zimną wodą na nic się nie zdało. Jedynie tusz zniknął z całej mojej twarzy. Ukazując pobladłe policzki.
-Musimy? - jeszcze raz spróbowałam wpłynąć na decyzję chłopaka, wychodząc w końcu z łazienki.
-Oczywiście. Obiecałem Lei , że wszystkim się zajmę- uśmiechnął się , zakładając mi kurtkę i dodał - konkursu na miss hotelu, to Ty dzisiaj raczej nie wygrasz.
Spojrzałam na siebie i pierwszy raz dzisiejszego dnia wybuchnęłam śmiechem. Chłopak był ode mnie sporo wyższy i w jego kurtce wyglądałam wprost komicznie.
-Chyba powinienem teraz przeprosić- zaśmiał się- ale przynajmniej Cię rozbawiłem.
-To gdzie idziemy? - chwyciłam jego dłoń, czym wprawiłam go w lekkie zakłopotanie . Mrugnęłam do niego i kolejny raz się zaśmiałam - nie bój się, nie jesteś w moim typie. Poza tym związki ze skoczkami są do bani.
-Zaraz za rogiem jest dość niezła pizzeria -uśmiechnął się i nie puszczając mojej dłoni wyprowadził mnie na korytarz- a co do związków ze skoczkami. Był tutaj jeden i bardzo chciał się z Tobą zobaczyć.
-Nie chcę dziś rozmawiać o Andreasie - mój dobry humor prysnął jak bańka mydlana, na samo wspomnienie o chłopaku.
-Ja też nie , bo to nie on Cię szukał. Był u mnie Richard, Emily- przerwał na moment nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Byłam pewna, że zdołał zobaczyć w niej wszystkie uczucia które mnie ogarnęły, na samą myśl o brunecie - nie pozwoliłem mu wejść . Ale obiecałem przekazać , że był.
Kiwnęłam głową na znak , że przyjęłam do wiadomości. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Po co mnie szukał? Przecież był tu z nią. Widziałam ich. I nie miałam ochoty więcej oglądać.
Od kilkudziesięciu minut zajmujemy z Constantinem miejsce w przytulnej pizzerii, w pobliżu hotelu. Chłopak ze wszystkich sił stara się wmusić we mnie drugi kawałek pizzy. A ja mam wrażenie, że zwymiotuję z każdym kolejnym kęsem jedzenia branym do ust.
-Nie jestem w stanie zjeść już nic więcej- patrzę na niego błagalnym wzrokiem. Z nadzieją , że będę mogła w końcu wrócić do pokoju. Zaszyć się pod kołdrą. I nie wychodzić przez kolejne godziny.
-Przecież Ty prawie nic nie zjadłaś - prycha z wyrzutem, ale podnosi się od stolika. Co przyjmuję z dużym westchnieniem ulgi.
-Dziękuję, że dotrzymujesz mi towarzystwa- odzywam się, gdy wolnym krokiem zbliżamy się do hotelu.
-Przecież to nic takiego.
-Dla mnie to bardzo dużo, Constantin. Ja naprawdę nie mam gdzie pójść. Gdybym poszła do dziewczyn, ciągle by mnie pocieszały, co tak naprawdę przyniosłoby odwrotny efekt. Takie "nie martw się", "wszystko się ułoży" zawsze wywołuje u mnie jeszcze większy potok łez - chłopak mimowolnie parska śmiechem po moich słowach - wiem, jestem okropna. Kocham je najmocniej na świecie. I wiem, że obie chcą dla mnie dobrze. Ale nie to mi jest teraz potrzebne. A z Tobą jest inaczej. O nic nie pytasz. I dajesz mi święty spokój.
-Czekam cierpliwie , aż sama mi powiesz- śmieje się naciskając przycisk windy.
-Pewno trochę już słyszałeś.
-Markus dosyć dobitnie wytknął Andreasowi pewne sprawy- rzuca, a ja spuszczam tylko wzrok - to tak naprawdę nie moja sprawa, Emily. Nie znam Cię. I nie będę oceniać. Nawet nie wiem czy to prawda, czy nic nie znaczące plotki. Wiem tylko, że cierpisz. Przez któregoś z nich. I chyba sama do końca nie wiesz przez którego najbardziej.
-Przeze mnie- dwa krótkie słowa sprawiają, że tracę grunt pod nogami. Nie odwracam się. Nie jestem w stanie . Chwytam Constantina za rękę, ciągnąc go w stronę otwierających się drzwi windy. Windy z której nie ma ucieczki. Z czego zdaję sobie sprawę dopiero wtedy gdy, brunet staje przede mną. Tak blisko , że czuję zapach jego perfum, zmieszany z alkoholem. Unoszę głowę spoglądając prosto w jego oczy. I już wiem, że gdy nad sobą nie zapanuję , przepadnę.
Emily znajduje się w kompletnej rozsypce. Nie można się jednak temu dziwić. Została zraniona i okłamana przez osoby, dla których podobno wiele znaczyła. Coś takiego na pewno nie jest łatwe do zaakceptowania czy tym bardziej wybaczenia. W końcu zarówno Andreas jak i Markus i Richard twierdzili, że coś do niej czują, a przy tym z premedytacją kłamali jej w żywe oczy. Nic dziwnego, że dziewczyna chce się jak na razie od tego wszystkiego odciąć.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przynajmniej Constantin stara się jej pomóc i wspiera ją w tych trudnych chwilach. Przynajmniej na niego może teraz liczyć. No i oczywiście na Leę i Lisę, które także bardzo się o nią martwią.
Klara zaczyna drążyć, co tak naprawdę łączyło Emily i Richarda. Za to ten dalej uparcie brnie w to, że ona nic dla niego nie znaczy. Choć doskonale wie, że jest inaczej. Rani tym tylko zarówno siebie jak i Em oraz też Klarę, która chyba traktuje ich związek dosyć poważnie.
To spotkanie Emily i Richarda na końcu jest bardzo interesujące. Strasznie mnie ciekawi czym się zakończy. Dlatego też nie mogę się już doczekać nowego rozdziału. 😊
Kurczę, tak strasznie, ale to strasznie współczuję Emily. Znalazła się tak naprawdę w sytuacji bez wyjścia. Kiedyś była zakochana w trzech facetach, ale teraz tych trzech nienawidzi. Choć może niekoniecznie? Bo coś mi się wydaje ( szczególnie po ostatniej scenie), że jednak nie czuje coś nadal do Richarda.
OdpowiedzUsuńNa razie zajmuje się nią Constantin. I chyba jest pierwszym, który po prostu się o nią troszczy, nie chce nic więcej. Jeśli tak jest, to duży szacun dla niego. Em zdecydowanie potrzebuje kogoś z boku, kto się nią zajmie i wyciągnie z tego bagna.
Martwi mnie tylko jak na to zareaguje pozostali. Zresztą, niech myślą co chcą. To oni skrzywdzili Em, więc niech teraz się martwą.
Lea ma rację mówią, że Em powinna wszystko wygarnąć Andreasowi. Chłopak zachował się tak, jakby była jego własnością. To okrutne i obrzydliwe. Może jeśli ktoś na niego porządnie nawrzeszczy to się opamięta.
A Klara? Dla mnie to tylko przykrywka, Richard potrzebował odskoczni. Wmawia sobie, że coś do niej czuje, ale to bujda. Nic z tego nie będzie i tyle.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Emily nie ma łatwego życia :(
OdpowiedzUsuńTak bardzo jej współczuję sytuacji, w jakiej się znalazła... To musi być dla niej cholernie ciężkie. W dodatku ciągle przebywa w towarzystwie tych trzech, którzy tak ją skrzywdzili. Nie wyobrażam sobie tego i podziwiam ją, że jakoś daje sobie z tym radę. A spora w tym zasługa Constantina, który nie zna sytuacji i chyba właśnie kogoś takiego Em potrzebuje teraz najbardziej. Kogoś, kto patrzy na to wszystko z boku, kogoś, kto jej nie ocenia, tylko próbuje pomóc. Dobrze, że ma go obok :)
Myślę, że Lea ma rację. Em powinna przeprowadzić rozmowę z Andreasem. Wierzę, że na razie nie jest jej łatwo, ale może gdyby zrzuciła z siebie ten ciężar to poczułaby się choć trochę lepiej...? Andreas niestety koncertowo to wszystko schrzanił.
W tym wszystkim jest jeszcze Richard, który zgrywa obojętnego, a przecież Em nie jest mu obojętna. I on jej tak samo. Ta końcówka i Richard lekko otumaniony alkoholem... Oby z tego nie wynikło nic złego! Może uda im się przeprowadzić jako tako spokojną rozmowę... Bardzo jestem ciekawa, co wyniknie z tego spotkania, dlatego czekam z niecierpliwością na nowość :)
I przy okazji - https://niewlasciwy-wybor.blogspot.com zapraszam na rozdział dziewiąty :)
Pozdrawiam ;*
Ach, to zdjęcie ^^