wtorek, 16 października 2018

39



  Andreas kilka minut po powrocie, zjawił się w pokoju Em. Zastał jednak pusty pokój. I nawet nietknięte bagaże po podróży. Wybrał jej numer . I od razu usłyszał dźwięk  telefonu, pozostawionego na łóżku.
   Wyszedł z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Miał nadzieję , że za chwilę ją znajdzie. Że nie uciekła do Richarda. Ze złością skierował się do pokoju Lei i Lisy.
  Młodsza z dziewczyn siedziała na łóżku bawiąc się telefonem. Na jej twarzy zagościł uśmiech, gdy tylko na niego spojrzała.
-Szukasz Lei?- odłożyła telefon na szafkę ,  gdy przy niej usiadł.
-Bardziej Emily. Myślałem,  że jest u Was.
-Lea do niej poszła. Wysłały tylko smsa , że idą na spacer- znów się uśmiechnęła- chyba chcą wykorzystać ostatnie godziny razem. Wiesz , jutro się stąd zwijamy.
-No tak. Całkiem o tym zapomniałem- uśmiechnął się do niej. Słowa młodszej z sióstr trochę go uspokoiły. Jednak nie do końca. Przecież obie z Leą mogły kryć dziewczynę. Nie byłoby w tym przecież nic dziwnego.

   Posiedział z nią jeszcze chwilę. Śmiejąc się i żartując. Chciał zająć czymś myśli. Co i tak całkowicie mu się nie udało. Co zrobi , jeśli blondynka jednak poszła do Richarda? Jeśli wyda się to, że namówił go do pójścia na policję? Pewno będzie na niego wściekła. Może nawet go zostawi. Przez moment pożałował tego co zrobił. Po chwili jednak przypomniał sobie ich widok na hotelowym korytarzu. I znów ogarnęła go złość.


  Wyszłam z domu bruneta. Nie oglądając się za siebie. Bałam się, że jedno spojrzenie w jego kierunku wystarczyłoby żebym się wróciła. A tego nie mogłam zrobić. Już i tak nie miałam pojęcia jak wytłumaczę swoją nieobecność Andreasowi. Bo on zapewne już zauważył , że mnie nie ma.
Teraz jeszcze mocniej niż wcześniej nie mogłam go zostawić. O ile jeszcze wczoraj było to spowodowane tym , że nie chciałam go zranić. Dziś zwyczajnie kierował mną strach. Strach o Richarda. Byłam pewna , że Andreas nie zawahałby się ani chwili. I od razu doniósł na niego na policję. Po tym jak się zachował w nocy. I po tym co nagadał brunetowi. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. I nie miałam wyjścia.
  Dlatego ten ostatni raz musiałam go pocałować. Musiałam poczuć jego usta na swoich. Musiałam  się z nim pożegnać. Bo nigdy więcej to nie mogło się zdarzyć. I miałam nadzieję , że Richard uszanuje moją prośbę. I nie będzie się zbliżał do ośrodka. Żeby nic głupiego nie wpadło mi wtedy do głowy.

-Dłużej się nie dało?- Lea ze śmiechem wyskoczyła za rogu domu dziecka, prawie doprowadzając mnie do zawału.
-Co tutaj robisz?
-A jak myślisz? Kryję swoją najlepszą przyjaciółkę- mruga do mnie- napisałam Lisie , że idziemy razem na spacer.
-Dziękuję Lea- jestem jej niezmiernie wdzięczna. W sumie nadal nie wymyśliłam  co powiedziałabym Andreasowi.
-Widzę , że coś się dzieje Em. I nie zaprzeczaj. Dlaczego Andreas nagadał Richardowi , że chcesz iść na policję?
-Wiedziałaś że to on?
-Richard mi powiedział. Nie zdążyłam Ci powiedzieć.
-Miałaś rację Lea. On nas widział. A teraz zrobi wszystko, żeby się pozbyć Richarda z mojego życia.
-Powiedziałabym Ci , że on taki nie jest. Ale... - przerywa na moment- coś się w nim zmieniło Em.
-Wiem Lea. Dlatego, poprosiłam Richarda, żeby nie pojawiał się w ośrodku. Przynajmniej przez pewien czas.
-Dalej w to brniesz Em? Nadal twierdzisz , że to z Andreasem chcesz być?
-Tak- ucinam krótko , bo nie widzę zbytniego sensu. W całej tej dyskusji. I  dalszą drogę spędzamy w całkowitym milczeniu.  Już z daleka widzę Andreasa czekającego na mnie przed budynkiem. Widzę jego uśmiech gdy na mnie spogląda. I też próbuję się uśmiechnąć. Niestety wychodzi mi to jeszcze gorzej niż zwykle.


-Gdzie byłaś Em?- chłopak wpatruje się we mnie, gdy znikamy za drzwiami mojego pokoju. Uśmiecha się. Jednak w jego oczach widzę złość. Którą z całych sił stara się ukryć.
-Chciałyśmy się przejść z Lisą. Pobyć jeszcze przez chwilę razem, przed jej wyjazdem- odpowiadam spokojnie. Licząc , że mi uwierzy. Że przestanie drążyć temat. Że da mi spokój.
-Em... - przerywa. Chwyta mnie za rękę. Siada na łóżku, sadzając na swoich kolanach- naprawdę mi wybaczysz?
-Zapomnijmy o tym Andreas- odzywam się cicho- nie chcę do tego wracać. Chciałabym zacząć wszystko od początku. Tak jakbyśmy dopiero się poznali. Jakby nie było ostatniej nocy. Wypadku. I wszystkiego co się wydarzyło.
Chłopak spogląda na mnie. Jestem pewna , że wie. Że ja wiem. Dlaczego to zrobił. Że obydwoje wiemy wszystko. O ostatniej nocy, o Richardzie.
-Jesteś w stanie zapomnieć o tym wszystkim?- akcentuje ostatnie słowa.
-Nie wracajmy do tego Andreas. Tak będzie najlepiej- kiwa wolno głową , po moich słowach. Uśmiecham się do niego. Odwzajemnia uśmiech. Przytula mnie do siebie.
-Nigdy już nie zrobię niczego , żebyś cierpiała- szepcze w moje włosy- kocham Cię Emily.
Nie odpowiadam. Bo choćbym nie wiem jak bardzo się starała. Nie mogę odpowiedzieć mu tym samym.


  Lea ostatni raz przytuliła przyjaciółkę do siebie. Stały na parkingu czekając na Lisę, która poszła powiedzieć Andreasowi ,  że są już gotowe do wyjazdu. Chłopak miał ich odwieźć na pobliski dworzec. Skąd miały się udać w powrotną drogę do Monachium.
-Już za Tobą tęsknię - odsunęła się od blondynki i otarła łzy cisnące się jej do oczu.
-Ja też. Nie mogę uwierzyć, że już za chwilę Was tu nie będzie- Em spojrzała na nią smutno. Też walcząc z nadchodzącymi łzami.
-Nie myślałaś o tym , żeby jechać z nami? Dokończyć rehabilitację gdzieś u nas. Iść na studia?- Lea wiedziała, że jeszcze niedawno sama namawiała ją do zostania w Oberstdorfie. Wtedy była pewna, że jej przyjaciółka znajdzie szczęście przy Andreasie. Że on nigdy jej nie skrzywdzi. Że zrobi dla niej wszystko. Teraz jednak wszystko się zmieniło.
-Nie chcę iść na studia Lea. Chcę iść do pracy. Pomóc mamie.
-Ale może jednak w Monachium byłoby Ci łatwiej ?
-Łatwiej?- Em zmrużyła oczy , wpatrując się w nią .
-Zapomnieć Emily. O Richardzie.
-Lea....
-Daj spokój Em- przerwała jej- Spójrz prawdzie w oczy. Zakochałaś się w nim. Mimo tego, co zrobił. To , że będziesz zaprzeczać. Nie sprawi, że to się zmieni.
-Wiem Lea- dziewczyna spuściła głowę- i nie zamierzam zaprzeczać. Ale mówiłam Ci już kilka razy. To z Andreasem jestem. I będę. Tak postanowiłam. O Richardzie zapomnę. Zobaczysz. Wystarczy , że nie będziemy się się spotykać.
-Chciałabym, żeby tak było Em. Żebyś była szczęśliwa.
-Będę. Obiecuję- blondynka zaśmiała się lekko. Lea i tak była pewna, że pod tym śmiechem chciała ukryć swoje smutki. Miała tylko nadzieję , że jej przyjaciółka wie co robi. I nie będzie cierpieć bardziej niż teraz. Ale Emily w końcu była dorosła. To było jej życie. I jej decyzje. Na które ona nie miała wpływu. Mogła tylko próbować na nią wpłynąć. To niestety nie przynosiło, ostatnio żadnego skutku. Dlatego musiała odpuścić. Lea westchnęła tylko i uśmiechnęła się do niej zrezygnowana.


  Andreas stał przed budynkiem czekając na Emily. Dziewczyna chciała iść do do domu dziecka.  Omówić szczegóły swojej pracy. I postanowił jej towarzyszyć.
  Gdy zobaczył samochód Richarda zatrzymujący się na parkingu zaklął pod nosem. Przyjaciel nie kontaktował się z nim od ich rozmowy w Hinterzarten. I Andreas był pewny że ma go już z głowy.
- Nie zgłoszę się sam Andreas- chłopak odezwał się do niego , gdy ten tylko się zbliżył- dobrze wiesz że to nie ja prowadziłem. Może powinieneś namówić do tego Markusa.
-Ale Em ...
- Jeżeli Emily chce, niech to zrobi. Wtedy wszystko w końcu się wyjaśni. Ja nie mam zamiaru brać wszystkiego na siebie. Całe to kłamstwo i tak zabrnęło za daleko.
Andreas spojrzał na niego ze złością. Nie miał jednak teraz czasu prowadzić z nim dyskusji. Bo blondynka wyszła już z budynku i zbliżała się do nich.
- Jasne.  Rozumiem- opanował się szybko- co tutaj robisz ?
- Umówiłem się z Wernerem.
-Dzisiaj ? Przecież nie mamy treningu - Andreas uśmiechnął się do podchodzącej dziewczyny. I złapał ją w pasie przyciągając do siebie.
- Próbuje mnie namówić żebym jednak nie rezygnował - Richard zaśmiał się lekko.
-Rezygnował? - obydwoje w jednej chwili spojrzeli na Em która odezwała się cicho.
- Tak. Z reszty startów w letnim cyklu. Po prostu wyjeżdżam na kilka miesięcy. I nie będę miał jak trenować.
-Żartujesz?- Andreas próbował opanować uśmiech cisnący mu się na usta. Czuł jak dziewczyna cała sztywnieje , gdy Richard pokręcił przecząco głową .
-A zima ? Puchar Świata? - znów się odezwała.
- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość- brunet uśmiechnął się do niej . Andreas czuł jak znów zalewa go fala zazdrości- nie będę Was zatrzymywał. Pozdrów chłopaków.
  Richard po chwili zniknął za drzwiami budynku. A Andreas ze złością patrzył jak jego dziewczyna usilnie walczy z nadchodzącymi łzami.
-Idziemy? - pociągnął ją za rękę.
- Jasne  - Em zamrugała szybko. Uśmiechnęła się do niego. Jej spojrzenie jednak było tak samo smutne . Jak ostatniej nocy w Hinterzarten .


  Przyglądał się  blondynce, gdy ta omawiała szczegóły swojej nowej pracy.  Przez myśl  przeszło mu, że między nimi będzie już teraz tylko lepiej. W końcu pozbył się Richarda. Może nie w taki sposób o jaki mu chodziło. Ale najważniejsze było to, że jego kumpel zniknie z Oberstdorfu. Do tego  widział, że Emily naprawdę cieszy się tym ,że będzie mogła pracować z dzieciakami. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech gdy tylko przekroczyła próg domu dziecka. A smutne oczy nabrały blasku. Widział z jakim entuzjazmem wysłuchiwała zakresu swoich obowiązków. Jak wybuchała radosnym śmiechem, gdy któreś dziecko niby przypadkiem wpadało do gabinetu, byleby tylko się z nimi przywitać.  Był pewny, że teraz wszystko musi się ułożyć.

  Całą powrotną drogę z domu dziecka spędzili  jednak w zupełnym milczeniu. Andreas spoglądał na nią z boku, nie wiedząc co powiedzieć.  Emily wpatrywała się w chodnik pod swoimi stopami. Zawzięcie kopiąc wszystkie kamyki które znalazły się w jej polu widzenia. Już się nie uśmiechała. Już nie błyszczały jej oczy.
-Jutro zacznę pakować swoje rzeczy- odezwała się w końcu . Zajmując miejsce na ławce przed budynkiem.
-Chyba nie zamierzasz od razu się tam przenosić?
-Dlaczego? Tak będzie mi łatwiej. Rehabilitacji mam już coraz mniej . Więc nie ma sensu żebym tu jeszcze mieszkała.
-Ale Ty nie możesz !- podniósł głos. Blondynka od razu skuliła się w sobie. Opanował się i dodał już spokojniej- Em, przecież możesz tu mieszkać. I po prostu codziennie rano wychodzić do pracy.
-Po co mam sobie wszystko komplikować?- szepnęła po chwili.
-Nie chcę się z Tobą rozstawać Emily.
-Przecież ja ciągle będę w Oberstdorfie. Kilkaset metrów dalej. To niczego nie zmieni. Możesz wpadać do mnie kiedy chcesz.
-Ale to już nie będzie to samo- prychnął niczym obrażone dziecko.
-Daj spokój -Em zaśmiała się cicho. Jakby z ulgą- jesteśmy ze sobą na okrągło. To dobrze nam zrobi. Bo jeszcze mógłbyś się mną znudzić.
-To chyba niemożliwe - przyciągnął ją do siebie. Wtuliła się w jego ramiona. Miał jednak wrażenie , że myślami była daleko stąd.


Nie wiem kiedy uda mi się dodać kolejny rozdział. Nadal mam zepsutą klawiaturę w laptopie. A pisanie na komórce, doprowadza mnie do szału. Więc z góry przepraszam też, jeśli komentarze pod Waszymi blogami nie będą zbyt długie. I z literówkami ;) 

6 komentarzy:

  1. Widzę, że ani Emily, ani tym bardziej Andreas nie odzyskali rozsądku. Nadal brną w ten bezsensowny związek, naiwnie się łudząc, że to się uda. Co jest wprost niemożliwe.
    Andreasa opętała jakaś obsesja. Nic do niego nie dociera i w głowie ma tylko, jak pozbyć się Richarda i zatrzymać przy sobie Emily. Co się stało z tym chłopakiem? Niech on się w końcu opamięta, zanim nie będzie za późno.
    Em postanowiła zostać z Andreasem, aby chronić Richarda. Jejku, ile prościej by było, gdyby ona znała prawdę i wiedziała, że to Markus wtedy prowadził.
    Richard zamiast wyjeżdżać i rezygnować ze startów, powinien jej o wszytskim opowiedzieć...
    Jakby tego wszystkiego było mało to jeszcze Lea i Lisa wracają do Monachium. Naprawdę nie zazdroszczę Emily obecnej sytuacji. Może przynajmniej rozpoczęcie pracy z dziećmi pomoże jej, choć trochę uporać się z tym wszystkim i przez chwilę zapomnieć.
    Tym bardziej, że Andreas staje się coraz bardziej zaborczy. Chciałby jej pilnować na każdym kroku, co na pewno jest męczące.
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością z nadzieją, że w końcu nastąpi tu jakiś przełom i Em z Andreasem się opamiętają. Tak więc liczę na szybkie naprawienie tej klawiatury. 😁🤣

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, a już miałam nadzieję, że Andreas pójdzie po rozum do głowy i jednak wycofa się ze swoich idiotycznych pomysłów. Czy on naprawdę nie rozumie, że w ten sposób krzywdzi ludzi? Zresztą nie tylko ludzi, ale i samego siebie. Wmawia sobie uparcie, że szczerze kocha Emily, ale według mnie to nie jest prawdziwa miłość. Gdyby była, pozwoliłby jej odejść.
    Strasznie współczuje Emily. Znalazła w sytuacji bez wyjścia, normalnie konflikt tragiczny jak malowany. Nie może być z Richardem, bo wtedy Andreas pójdzie na policje. Nie może też być z Andreasem, bo go nie kocha i przez związek z nim tylko zniszczy sobie życie.
    Zastanawia mnie, gdzie w tej sytuacji zniknął Markus. Okej, może już nie stara się o w względy Emily, ale nadal jest odpowiedzialny za tamten wypadek. Może gdyby Em wiedziała, kto tak naprawdę siedział za kierownicą, inaczej spojrzałaby na całą sprawę?
    Richard zdecydował się zrezygnować z treningów… Niby go rozumiem, ale moje serce podpowiada, że powinien zostać i zawalczyć o Em. Ale dobrze, że nie poddał się Andreasowi i nie pójdzie na policje.
    Lea coraz więcej widzi i coraz więcej rozumie. Może wymyśli, jak wyjść z tej patowej sytuacji?
    W każdym razie dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Emily i Andreas na siłę chcą tkwić w tym związku bez jakiejkolwiek przeszłości. Andreas wie o Em i Richardzie, ona wie, że on wie, a i tak nie zdecydują się na szczerą rozmowę tylko wolą udawać, że wszystko jest okej. Serio do Andiego nie pasują takie zagrania i zachowanie... Dlaczego nie pozwoli Em odejść wiedząc, że ona nie kocha jego tylko Richarda? I dlaczego Em jest aż tak uparta, że definitywnie nie skończy tego związku?? Kogo ona chce oszukać, że będzie szczęśliwa z Andreasem? Bo chyba nie samą siebie... Masakra, strasznie to wszystko skomplikowane. O ile byłoby prościej, gdyby dziewczyna w końcu poznała prawdę na temat wypadku, gdyby dowiedziała się, że to Markus, a nie Richard jest sprawcą... A ten zdecydował się odpuścić starty, byleby być z dala od dziewczyny, co bardzo ucieszyło Wellingera, a do łez doprowadziło Em. Czy ta reakcja nie mówi wiele?
    Wielka szkoda, że Lea i Lisa już wróciły, bo wydaje mi się, że bez nich Emily będzie jeszcze ciężej znieść tę sytuację. W dodatku sama zdecydowała się na powrót, co zdecydowanie nie jest na rękę Andreasowi. Jego zaborczość do niczego nie doprowadzi...
    Podziwiam Cię za pisanie rozdziałów na komórce! :D Mnie to by szlag trafił po jakichś pięciu sekundach, więc naprawdę szacun! :D
    Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie brzmi: czy Em kiedyś zmądrzeje i zmieni swoje chore myślenie?
    WĄTPIĘ...
    Po co ona nadal tkwi w tym pseudo związku z Andreasem? Przecież jest świadoma tego, że on zna całą prawdę, więc jaki problem stanowi dla niej po prostu szczera rozmowa? Ona go nie kocha i nie pokocha nigdy. Miłości nie da się tak przywołać. W dodatku teraz z tym co jej zrobił. Ona się go boi, więc jak chce go pokochać? Po co się tak męczyć?
    A Andreas to samo...Darowałby sobie już ten cyrk. Tak, zgadza się, to napisałam ja...Największa fanka ich jako pary XD Niestety muszę się z tego wycofać. Oni już mi do siebie nie pasują i jakoś nie widzę ich. Nie podoba mi się też, że robisz z Andreasa złą osobę. Nie wiem czy robienie z niego czarnego charakteru ma jakiś sens, bo on nie może być zły. Wiadomo, to wszystko musi się jakoś wyjaśnić, ale błagam, nie psuj tej postać. O był promyczkiem w tym opowiadaniu, a ty spychasz go na dno przez to wszystko...
    Richard się wycofuje, ok, ja to akceptuję. Jak dla mnie może zniknąć i wcale nie będę za nim tęsknić. Nigdy nie pajałam do niego zbytnią sympatią ;)
    Ale co z wypadkiem? Ta sprawa ciągle nie została wyjaśniona. Nie chodzi mi tutaj o ukaranie winnych. Znaczy chodzi, bo to też ważne. Jest wina, jest kara, ale nie musi być tak surowo. Przynajmniej Emily mogłaby się dowiedzieć, jak to było tak naprawdę :)))))
    Ten komentarz nie ma na celu zhejtować Cię, przepraszam jeśli tak to obierasz. W sumie sama teraz się przeklinam, że chyba trochę niemiło się zrobiło :c
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Po dość długiej przerwie zapraszam na szósty rozdział - https://niewlasciwy-wybor.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. https://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na dwudziesty rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń